Kuertiego przypadki no image

Opublikowany 27 lutego 2010 | autor Grzegorz Łuczko

20

Przed Włóczykijem

Po pierwsze. Moja forma gdzieś uciekła. Od ponad miesiąca jestem takim materacem, z którego ucieka powietrze, a ja nie mam pojęcia skąd… Mój szczyt formy przypadł mniej więcej na końcówkę grudnia i początek stycznia. Wtedy rzeczywiście czułem, że noga podaje. Udało mi się wygrać Nocną Masakrę, a na AST Trophy zająć przyzwoite 5 miejsce (wspólnie z Ulą) – w tym drugim przypadku czułem potężny zapas mocy. Później jednak coś się popsuło. Za szybko rozpocząłem treningi po powrocie z Gorców – mocne treningi. Przez jakiś tydzień trenowało mi się świetnie, później jednak przyszedł kryzys, który utrzymuje się w zasadzie aż do teraz… Jadę więc do Gryfina, żeby zakończyć pewien etap treningów, odpocząć i wziąć się ponownie za regularny trening – już pod kątem majowego startu w Adventure Trophy.

Po drugie. Z racji tych problemów z formą start we Włóczykiju jawił mi się w ciemnych barwach, a to, że formy nie ma, że będzie kiepsko, że to i tamto. W porę na szczęście się zreflektowałem, że przecież tak jest zawsze, że to ten tradycyjny już przedstartowy kryzys. I co zrobiłem? Po prostu go olałem. Przypomniałem sobie jak kilka lat temu jechałem na wiosennego Harpagana (trasa mieszana – 50km bieg + 100km rower). To był czas kiedy zdarzało mi się jeszcze robić sobie np. tydzień przerwy w treningu bo… bo mi się nie chciało trenować. Tak po prostu. Trafiłem jeszcze na kiepski, pod względem treningów i motywacji, okres świąt, no i rozłożyłem się na amen. Do Bożegopola (bodaj właśnie tam mieściła się baza zawodów) jechałem więc w kiepskim nastroju – przecież formy nie ma…

To wcale nie było prawdą, bo wspólnie z Andrzejem Chorabem, Drewniackim i Surim byliśmy pierwsi po pierwszej pętli biegowej (później na rowerze poszło mi nieco słabiej, ale generalnie to był dobry start). Cały czas zapominam o tych minionych doświadczeniach i łatwo daje się poddaję kryzysowi. A przecież mam w nogach trochę kilometrów wybieganych tej zimy! Jeśli nawet więc ostatnio nie szło mi zbyt dobrze, to jeszcze nic nie znaczy. Trening to trening, zawody to zawody. Jakkolwiek to zdanie brzmiałoby idiotycznie, to ma w sobie sporo sensu. Zwłaszcza jeśli mowa o startach w rajdach…

Po trzecie. Rok temu udało mi się wygrać w Gryfinie. Teraz będzie znacznie trudniej, co prawda teraz teoretycznie powinienem być lepiej przygotowany, rok temu wystartowałem mając za sobą raptem kilka tygodni treningów po powrocie z prawie 3 miesięcznej treningowej przerwy. A teraz cała przetrenowana zima, kilka startów za sobą i nowe doświadczenia minionych 12 miesięcy. No i biegnę razem z Piotrkiem Szaciłowskim (zabieram hol dla siebie 😉 ), co będzie dla mnie dodatkową motywacją. A dlaczego trudniej? Bo będzie Michał Jędroszkowiak – setkowy cyborg. To nie znaczy jednak, że mu odpuszczę, o nie! 🙂 .

Po czwarte. Ten start to możliwość oceny tego, co zrobiłem w ciągu ostatniego roku. Czy poprawiłem się? Czy jestem mocniejszy? W ostatnim czasie takim miernikiem był dla mnie udział w Wielkopolskiej Szybkiej Setce. Rok 2008 – czas 15 godzin i 20 minut, 7 miejsce. Rok 2009 – czas 13 godzin i 20 minut, 3 miejsce. Oczywiście, że każdy start to inne warunki – nie da się tego obiektywnie porównać. Rajdy to nie biegi uliczne, gdzie dużo dokładniej można porównywać się z biegu na bieg. Na zawodach na orientację wystarczy, że popełnię jeden fatalny błąd nawigacyjny, który będzie mnie kosztował godzinę czasu i nic z takiego porównania nie wyjdzie… Z drugiej strony za cel stawiam sobie poprawę zeszłorocznego wyniku, czyli czasu 9:50.

Po piąte. Włóczykij będzie drugim rajdem z cyklu PMnO TP50 (Puchar Poiski w Maratonach na Orientację na dystansie 50km – ta liczba jest oczywiście umowna, dystanse na imprezach pucharowych mieszczą się w przedziale 30-70km). Chciałbym w tym roku powalczyć w klasyfikacji generalnej tego Pucharu, chcąc w ten sposób nieco rozpropagować tę – moim zdaniem kapitalną – idee startów w imprezach krótszych niż 100km. Pewne wątpliwości może budzić fakt, że jestem sędzią tego Pucharu, i tu od razu zaznaczę, że gdyby tylko pojawiła się jakaś sporna sytuacja, która mogłaby wpłynąć na klasyfikację generalną cyklu PMnO TP50, to decyzja należeć będzie do Kapituły PMnO. Na początku chciałem nawet startować poza konkurencją, ale posiłkując się opiniami członków Kapituły stwierdziłem, że to bez sensu – dlaczego, poświęcając sporo czasu i wysiłku PMnO – mam jeszcze odmawiać sobie przyjemności startu w fajnych rajdach (przy założeniu, że istnieje „organ”, który podejmie decyzje w kontrowersyjnych sprawach i ja sam nie będę miał wpływu na wyniki)?

Po szóste. Czas się zbierać!


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



20 Responses to Przed Włóczykijem

  1. Krolisek mówi:

    Powodzenia! Zazdroszczę przyjemnej nocki w krzakach 😉

  2. hiubi mówi:

    Po Skorpionie też nabrałem ochoty aby powalczyć w TP 50. Czuję, ze jest gaz tylko do Gryfina mam trochę za daleko.
    Szacun dla Michała, ze tydzień po Skorpionie znowu startuje.

  3. Krolisek mówi:

    Z trasy:

    Ok. godz. 20 – Piotrek i Grzesiek już po 23 km, zaliczone 6 pk (z 15). Podłoże dobre, trochę wody i grząsko, jak to w czasie roztopów, ale śniegu ponoć mało. Michał podobno nie dojechał.

  4. Krolisek mówi:

    W Vancouver złoto, a co w Gryfinie?

    Nasi już na 42 km, po 5 h napierania. Do końca zostało 5 pk, więc zakładając podobne tempo po północy możemy spodziewać się chłopaków na mecie. Grzesiek narzeka na zbyt małe buty i odcisk, jak również na to, że jest… za łatwo!

  5. Krolisek mówi:

    Sms z trasy: 60 km, 6 km do mety, biegniemy cały czas, czujemy już metę!

  6. Krolisek mówi:

    Żeby nie było zbyt łatwo, na koniec rebus! Nie ma to, jak rozwiązywać zagadki o dziwnych porach dnia i nocy 😉 Rebus brzmi: „Nanga Parbat 666” – ktoś wie, o co chodzi?

  7. Krolisek mówi:

    Świetne wiadomości – tym razem z naszej strefy czasowej – Piotrek i Grzesiek już na mecie!

    Naprawdę fajnie porozmawiać z kimś, kto w ciągu ostatnich paru godzin zapodał sobie wiadro endorfin 😉 Grześ bardzo zadowolony i odwołuje wszystko złe, co powiedział o swojej formie. W czasie 8:34 (a może 8:43?) zrobili 68,5 km, odgadując po drodze kilka zagadek związanych z opisem punktów (np. Turystyczna Padaka). Na punkcie G (jak Grill) nie zatrzymywali się dłużej, choć był tam, poza cateringiem, także stop-czas. Więcej konkretów w przekazie brak, za to dużo sięśmiania 😉

    Gratuluję ze skromnego miejsca Bezsennego Reportera!

  8. Adamo mówi:

    Krolisek,
    Dla ludzi zwiazanych z Gryfinem nazwy PK sa banalne do rozszyfrowania 🙂
    Turystyczna Padaka-sciezka rowerowa z G nad jezioro z funduszy UE (ktorych chyba zabraklo) ktorej asfalt majacy isc az do jeziora nagle urywa sie w lesie 🙂
    666 to PK na gorce ktora nazywa sie Czarcia Kepa 🙂
    Ale i tak najzabawniejszy byl PK1 w samej Chojnie „Otylia 4”
    Byl to 4 tor nieczynnego starego basenu-takie wprowdzenie z humorem na poczatek.
    Zas PK „Bunkier” to MASAKRA okolo godziny czesania i o ile na inne PK wlazilismy doslownie z marszu to tu… ech szkoda gadac 🙂
    Ale teraz juz wiem jak sie takie PK gdzies w srodku lasu robic powinno.

    Najwaziejsze, ze komplet PK w limicie czasu 🙂
    Moje pierwsze koty za ploty 🙂

    Oczywiscie gratulacje dla Grzeska i Piotrka!!!

  9. Maciej mówi:

    Brawa, brawa od Niezłej Korby!

    Czy cały czas biegliście? Czy były fragmenty marszu? Jak z piciem? Starczył bukłak czy uzupełnialiście?

    PS. Na czym polega „idea” stop czasu? Nie chce mi się szukać w regulaminie więc może ktoś mniej leniwy niż ja i obeznany da mi znać.

    Pozdr..
    Maciej

  10. Adamo mówi:

    Na PK STOP mozna zatrzymac sie, odpoczac, posilic, uzupelnic plyny. W tym roku w remizie strazackiej. Pobyt do 1 godziny nie wlicza sie do czasu koncowego. Pobyt na PK STOP jest obowiazkowy ale tak jak Grzesiek mozna go tylko potwierdzic i pobiec dalej.

  11. Kuerti mówi:

    Ula,

    Dzięki za wpisy! 🙂 .

    Adam,

    Dzięki, Tobie również gratuluję! Dystans był honorny, a i warunki niełatwe!

    Tak, te nazwy punktów były ciekawe – rzeczywiście być może dla „lokalesów” dość oczywiste, ale dla nas to było pewne utrudnienie, bo choć nawigacja była dość prosta to już w pobliżu punktów trzeba było zachować dużą czujność, bo nie wiedzieliśmy czego szukać! Turystyczna padaka? Wrota Galów? 🙂 .

    Maciej,

    Czy cały czas biegliście?

    Przebiegliśmy zdecydowaną większość trasy, jakieś 90-95%. Biegliśmy wszędzie gdzie się dało, nawet po tych drogach pełnych wody, śniegu, gdzie bieg wcale nie był przyjemny. Do marszu przechodziliśmy tylko przy PK. Nie sądziłem, że stać mnie na utrzymanie takiego tempa na tak długim dystansie. Na pewno duża zasługa w tym Piotrka, którego obecność cały czas motywowała mnie do podejmowania wysiłku.

    Czy były fragmenty marszu?

    Taka mała dygresja. Choć na Masakrze podobny dystans pokonałem szybciej (57,5km w 6:40, tutaj po tylu kilometrach mieliśmy już 7h), to jednak w Gryfinie mieliśmy mocniejsze tempo, prawie w ogóle nie maszerowaliśmy (na Masakrze miałem zdecydowanie więcej odcinków, w których przechodziłem do marszu).

    Skąd więc taka różnica w czasie? Ilość PK! Na Masakrze 8, tutaj 15, czyli prawie 2 razy tyle. No i co tu dużo mówić, każdy kolejny punkt to parę minut w plecy. Nawet nie z powodu błędów (na ostatnim PK straciliśmy 20-30min), ale dlatego, że w pobliżu PK mimowolnie się zwalnia, podbija punkt, zerka na mapę, przechodzi do marszu, bo trzeba być czujnym itp. Powiedzmy 5 minut na każdy PK i już nam się robi grubo ponad godzina na takiej trasie jak na Włóczykiju…

    Jak z piciem? Starczył bukłak czy uzupełnialiście?

    Zimą nie mam jakiegoś wielkiego zapotrzebowania na picie. Piotrek miał 2x 0,5l izotonika, ja 1,5l wody. Piotrek wypił ok. 0,7l, ja może z litr.

  12. Krolisek mówi:

    Adamo, brawo i dla Ciebie! Szkoda, że nie miałam do Ciebie kontaktu, to by relacja była na pewno barwniejsza 🙂 (chociaż Grześ już chyba miał dosyć tych telefonów 😀 )

  13. Adamo mówi:

    Tu sa nieoficjalne wyniki
    http://www.wloczykij.com/foto/2010-02-27_rajd/wyniki.pdf

    Krolisek dzieki 🙂
    Poza smsem o zlocie Kowalczyk tez agresywnie reagowalem na wszelkie dzwonienie w plecaku 🙂
    Z zalozenia mial byc marsz w rownym tempie i tak bylo z czego jestem zadowolony.

    W ostatniej chwili odpadl mi kumpel z druzyny. Postanowilem wiec z innym przejsc trase ale kazdy na wlasne konto z uwagi na mozliwosc rozdzielenia sie.
    Sam jestem w szoku jesli chodzi o moj czas.
    Patrzac na wyniki wystarczylo lekko przyspieszyc aby wskoczyc na miejsca tuz za biegaczami na co sily jeszcze byly. Postanowilem jednak w kocowce nieodlaczac sie i skonczyc ex aequo.
    Najbardziej ciesze sie, ze kostka nie odmowila posluszenstwa i z kondycji wypracowanej na biegowkach.

  14. sahib mówi:

    Miłośnikom biegów górskich przypominam, że właśnie ruszyły zapisy na Maraton Karkonoski
    http://www.maratonkarkonoski.pl/
    limit uczestników tylko 300 osób!

  15. sahib mówi:

    Według organizatora Maratonu Karkonoskiego od godziny 00.00 na listę startową wpisową wpisało się już 240 zawodników!

  16. wojo mówi:

    Kilka słów o Włóczykiju Marcina „BUŁKA” Bartoszewskiego http://www.15poludnik.pl/sko/articles.php?article_id=53

  17. borman mówi:

    Sahib.

    Właśnie uświadomiłeś mi, że „zaspałem” i nie wysłałem zgłoszenia na MK!
    Motyla noga!

    Grzesiek.

    Z innej beczki, tak przy okazji…
    Jak plany startowe, zdecydowałeś się?
    Półmaraton ślężański, czy poznański?

    pozdrawiam
    bardzo zabiegany 🙂 więc w locie

  18. Paweł mówi:

    Gratulacje chłopaki! 🙂

  19. Kuerti mówi:

    Adam,

    To, że miałeś siły na więcej, to super! Jak nie na W. to później wykorzystać ten zapas sił!

    Borman,

    Mam już ustalony plan, który wygląda tak:

    13 – Maniacka Dziesiątka (nie wiem jaki czas, za tydzień pobiegnę sobie coś kontrolnie mocniejszego, ale wstępnie zakładam <42min)

    20 - 30km na Rajdzie Dolnego Sanu, szukam punktów do Pucharu TP50.

    27 - półmaraton poznański - wstępnie okolice 1:35. Podtrzymuję chęć wspólnego startu, we dwóch na pewno będzie nam łatwiej, cel mamy prawie taki sam więc nie będzie problemów 🙂 . Oby tylko noga podawała 🙂 .

  20. borman mówi:

    Kuerti.

    Widzimy się więc w Poznaniu.
    Będę miał jeszcze prośbę, chodzi o pakiet startowy.
    Ale to już sprawa na @

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA