Kuertiego przypadki no image

Opublikowany 7 września 2010 | autor Grzegorz Łuczko

19

Daleka droga przede mną

Najpierw o bieganiu w mieście…

To miało inaczej wyglądać – miałem przeprowadzić się do Poznania, częściej pisać na blogu i częściej trenować. Tymczasem ani się obejrzałem, a minął tydzień od ostatniego wpisu i 3 dni od ostatniego treningu. Biegać już byłem, a tekst.. a tekst się właśnie pisze.

Najpierw o bieganiu w dużym mieście. Jest strasznie. Przynajmniej na początku – to jasne, że jako biegacz przyglądam się okolicy zastanawiając się, gdzie tu będzie można biegać. Lustruje ulice, mierzę odległość od parków, lasków i tym podobnych miejsc, w których można skryć się przed zgiełkiem miasta. Moje obecne lokum jest prawie idealne – tym, co sprawia, że ideałem nie jest, jest właśnie położenie. A przynajmniej tak mi się z początku wydawało…

Górczyn. Wszędzie ulice, beton i asfalt. Pierwsze wrażenie jest przytłaczające, ja tu nie chcę biegać! Po ulicach!? W życiu! Pierwszych kilka treningów zrobiłem biegnąc po prostu po chodnikach – nie polecam, to nic przyjemnego. Później w akcie desperacji wybrałem się samochodem na drugi koniec miasta – nad Rusałkę. Nad jezioro Rusałka. Wyprawa – bo to była prawdziwa wyprawa przez zakorkowane miasto, uświadomiła mnie jedną, cholernie istotną rzecz – jeśli jazda samochodem na trening trwa dłużej niż sam trening, to.. to już lepiej biegaj po tych ulicach!

Nie, oczywiście, że się nie poddałem. Wciąż poszukiwałem swojej trasy biegowej. Wyjazdy samochodem na razie zawiesiłem – spróbuję wybrać się jeszcze nad Maltę (słynne jezioro, odbywa się tam choćby Maniacka Dziesiątka), ewentualnie w przyszłości będę jeździł na długie wybiegania poza miasto. Tymczasem skupiłem się na eksploracji mojej okolicy.

Kiedyś wspólnie z Adamo wybraliśmy się na trening rowerowy pod Poznań. Przejeżdżaliśmy przez fajny lasek – lasek Dębiński. Podczas ostatniego spotkania na piwie (jest pomysł, aby organizować cyklicznie takie wypady raz w miesiącu, ktoś chętny?), Adam polecił mi właśnie to miejsce na treningi biegowe. Zerknąłem na mapę i okazało się, że podczas poprzednich przepraw przez miasto w poszukiwaniu zacisznego miejsca, prawie dotarłem do tego lasku! Dziś, namierzyłem to miejsce na mapie, zapamiętałem drogę i wskoczyłem w biegowe buty.

Po jakichś 3 kilometrach opuściłem miasto i zatopiłem się w urokliwym miejscu, przyjemny lasek, śliczne jeziorka, cisza i spokój! Tak, o to mi właśnie chodziło! Już wiem gdzie będę biegał podczas kolejnych miesięcy… Swoją drogą, te pierwsze treningi w nowych miejscach są takie magiczne. Wszystko jest nowe, każdy zakręt może kryć coś ciekawego, człowiek chciałby biec jak najdalej, żeby zobaczyć co przed nim… Szkoda, że później tak szybko przychodzi rutyna…

Daleka droga przede mną…

Po 30 minutach dzisiejszego biegu (biegłem pół godziny i zrobiłem nawrót) zdałem sobie sprawę, że to mój pierwszy trening – taki, który nie jest tylko wybieganiem podtrzymującym moją formę, ale ma za zadanie zbudować ją pod konkretny start i konkretny wynik. UTMB 2011… Petro – Piotrek Kłosowicz, zaraz po powrocie z Afganistanu, opierdolił mnie, że znów nakładam na siebie presję. Niepotrzebną presję. Owszem, zdarzały mi się wcześniej napisać parę słów za dużo na PK4 – zdradzić swoje oczekiwania, swoje ambicje. Szczególnie utkwiły mi w pamięci 2 sytuacje. Start w Przejściu dookoła Kotliny Jeleniogórskiej w 2008, kiedy to chciałem połamać 24 godziny – skończyło się na połamanych 30h, z którego to wyniku byłem mimo wszystko strasznie zadowolony.

No i druga sytuacja, maj 2009 i start w Rajdzie przygodowych Góra Ślęża. Startowaliśmy tam w zespole czteroosobowym, przed startem czułem się świetnie, co z tego skoro nawet nie ukończyliśmy zawodów? Co prawda przez defekt roweru (urwała mi się przerzutka), ale i tak nie szło nam najlepiej – delikatnie mówiąc. Może rzeczywiście pisząc o tym UTMB i nakręcając już spiralę oczekiwań popełniam podobny błąd?

Tym razem nie mam takiego wrażenia. Teraz czuję się znacznie silniejszy i fizycznie i mentalnie. Wiem na co mnie stać, czego mogę od siebie oczekiwać. Lepiej radzę sobie z presją – nauczyłem się po prostu robić swoje. Tak samo jak przy okazji otwierania Natural Born Runners (za 2 tygodnie otwarcie) – zdaję sobie sprawę, że oczekujecie, że sklep, który otworzę nie będzie kolejnym w sieci, tylko będzie miał to COŚ. Nie chciałbym Was zawieść i mimowolnie czuję na sobie ogromną presję. To z jednej strony jest motywujące, ale z drugiej nie mogę przecież obiecać, że nie popełnię błędów – że czegoś nie spieprzę.

Mogę tylko mocno trzymać się tej zasady, która gdzieś stale przewija się w kolejnych latach mojej pisaniny i startowania w rajdach – uczenia się na własnych błędach, dzięki którym można być coraz lepszym. Wracając jeszcze do UTMB – robię to dla siebie. Nie muszę nikomu niczego udowadniać, a już na pewno samemu sobie. Wiem, że wiele osób w taki, czy inny sposób skorzystało na tym, o czym piszę na PK4, zapis moich przygotowań do UTMB – jakkolwiek one się nie zakończą, na pewno dostarczy Wam przydatnej wiedzy. Nawet jeśli to będzie wiedza – czego nie robić 😉 .

A więc niech będzie oficjalnie, dziś, tj. 7 września 2010 roku postawiłem swój pierwszy mały kroczek na drodze ku UTMB 2011! Niech mi go tylko spróbują przerwać w trakcie, jak w tym roku, no! 🙂 .

PS. Kolejne 4 tygodnie – do maratonu poznańskiego – spędzę na regularnym treningu (5x tydzień) i wejściu na objętość minimum 50km/ tydzień. Cel na kolejne 4 tygodnie – nabiegać 200km!

PS2. Rozwiązanie konkursu związanego z Festiwalem Biegowym wkrótce, bardzo wkrótce 🙂 .

Zdjęcie: http://www.facebook.com/salomonrunning


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



19 Responses to Daleka droga przede mną

  1. Mari mówi:

    Na północy Poznania jest dużo fajnych miejsc do biegania – można dojechać rowerem 🙂 nawet mogę się podzielić trasami.

  2. Kuerti mówi:

    Mari, dawaj 🙂 . Ale jeśli już, to właśnie traktowałbym je jako trasy rowerowe, na północ ode mnie jest kawał drogi :/ .

  3. Jeżeli już chcesz biegać po mieście to wychodź po północy. Jest wtedy fajne powietrze, zero żywej duszy. Jest klimacik.

    W sumie wszędzie nie masz ani blisko, ani daleko. Na Rusałkę, Maltę i Łęgi Dębińskie po ~7km w jedną stronę.

  4. Mari mówi:

    jakie daleko, pół godziny rowerem.

    Masz jakiś pomysł jak mogę Ci wysłać przez internet trasy? Wszystkie internetowe mapy jakie znam są na tyle niedokładne, że nie widać na nich leśnych ścieżek, po jakich biegamy…

  5. Adamo mówi:

    Kuerti,
    Mari ma racje. Miejsca fajne sa ale jak napisales masz wszedzie blisko i daleko 🙂
    Nie ma problemu kiedy robi sie 20-30 km bo jakos mozna te 6km po miescie wytrzymac.
    Na marginesie, czesto rady dawane poczatkujacym – biegajcie po miekkim traca sens w miescie.
    Wyjsciem jest rower i dogadanie sie z wlascicielem jakies nieruchomosci itp aby mozna bylo go gdzies zostawiac w bezpiecznym miejscu pod lasem.

    Co do Debiny
    http://biegajznami.pl/forum/viewtopic.php?t=26229&postdays=0&postorder=asc&start=30
    A z Debiny wzduz Warty na Malte i dalej…lub w strone Puszczykowa…
    tylko ze to juz wycieczka biegowa 🙂

  6. BartekJ mówi:

    Nie wyobrażam sobie biegania po mieście. Dojazdy samochodem na trening też fajne nie są.
    Kilka lat temu, jak kupowałem mieszkanie, musiałem odpowiedzieć sobie, czy chcę tracić ponad godzinę na dojazd do pracy (i drugą na powrót) żeby mieć blisko do lasu. Odpowiedź była twierdząca.

  7. @Kuerti, jest jeszcze takie magiczne miejsce blisko Ciebie http://szachty.pl

  8. jasiekpol mówi:

    Ja to bym się z Grunwaldem na treningi poustawiał i nawigację poćwiczył 😉 tam są panie takie mapy że ja pier….

  9. Kuerti mówi:

    Wojtek,

    Po północy nie chce mi się trenować 🙂 . Blisko mam do lasku Dębińskiego, 3km w jedną stronę, akurat w sam raz.

    Dzięki za linka!

    Mari,

    Hmm… a na goggle maps nie da się wyrysować jakiejś traski?

  10. karolk mówi:

    Kuerti, uwierz mi, że w lasku dębińskim ciężko o rutynę… (katuję od 5 lat i mimo że znam już każdą ściechę to jakoś mi się tam nie nudzi). Póki nie znasz jeszcze za bardzo terenu mogę ci dać mapkę do bno (1:10 000) – zawsze to jakieś urozmaicenie. Swoją drogę mieszkam jakieś 800 m od lasku to daj znać kiedy będziesz to możemy się jakoś ustawić w przyszłym tygodniu.
    pzdr

  11. Kuerti mówi:

    O, super!

    Możemy się umówić na wspólne bieganie, i poproszę o tę mapkę!

    Odezwę się do Ciebie na mejla.

  12. Mari mówi:

    na guglu nie ma tych ścieżek. musiałabym to zrobić na zwykłej mapie papierowej i skserować… chcesz?

  13. unton mówi:

    Kuerti, najfajniejsza trasa to chyba rusałka-strzeszynek. Z początku Rusałki (tam gdzie stadion lekkoatletyczny) do Strzeszynka (do wybiegnięcia z lasu) i z powrotem jest ok. 12,5 km, jak obiegniesz strzeszynek to wychodzi ok. 17 km…także w sam raz na treningi, a jak będziesz chciał bardzo precyzyjnie czasy liczyć to pewnie już widziałeś, że nad rusałką są słupki wzdłuż trasy biegowej co 500m. Najlepiej kup rower-koze i podjezdzaj tam sobie, na Olimpii można rower przypiąć i raczej nie ukradną:) tzn ja czasami tam zostawiam i nie ukradli 😛

  14. wlkp mówi:

    Pomysł z jazdą samochodem na trening sam w sobie nie jest taki zły ale przedzieranie się z Górczyna przez całe miasto w kierunku północnym to już poważny błąd strategiczny. Wystarczy uderzać w przeciwnym kierunku do pobliskiej Szreniawy, gdzie zaczynają się lasy WNP z mnóstwem dróżek i ścieżek. Przy okazji jest też gdzie nawigacje poćwiczyć 🙂

    Pozdrawiam, Staś

  15. Kuerti mówi:

    Mari,

    Pewnie! Dalej pracujesz w WGL? Kiedyś bym wpadł po mapkę 🙂 .

    Unton,

    Witaj na PK4! 🙂

    Dzięki za trasę, na pewno kiedyś skorzystam, powoli zaczynam biegać dłuższe odcinki (w ostatnią sobotę właśnie 17km) 🙂 .

    Wlkp,

    Wszystko przede mną, na razie mam mało czasu i zdeptuje Dębine. Mam nadzieje, że po starcie NBR (niestety obsuwa na początek października) będzie więcej spokoju 🙂 .

  16. Mari mówi:

    możesz po nie jutro wpaść do sklepu, będę od 10 do 14.

    pozdrawiam

  17. Kuerti mówi:

    Mari,

    Jutro będę pod Stargardem biegał 50km 🙂 . W jaki dzień jeszcze będziesz?

  18. Mari mówi:

    w przyszłym tygodniu od poniedziałku do piątku od 10 do 18:30.

    powodzenia pod Stargardem

  19. Krzysztof mówi:

    Niektóre z tych miejsc cieszą się powodzeniem nie tylko wśród amatorów biegania 🙂
    http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/poznan-nietypowe-miejsca-milosnych-igraszek,1,3690682,region-wiadomosc.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA