Opublikowany 19 lipca 2011 | autor Grzegorz Łuczko
11Rzecz o…
Trochę elektroniki od The Chemical Brothers.
Rzecz o rozciąganiu i motywacji
Przez ostatnie 2 miesiące: wcale nie wróciłem do podstaw, wiecie, cała ta gimnastyka rozciągająca i siłowa. Nie wróciłem bo mi się zwyczajnie na świecie nie chciało. Tak, jestem leniwy. Jasne, że próbowałem, pisząc ostatni tekst byłem cholernie zmotywowany. Ale właśnie – byłem. Przez krótki moment, później mi przeszło. Klasyka. Tak to już jest z motywacją (podstępna sztuka!).
Czy to mnie czegoś nauczyło? Tak, motywacja jest, a za chwile jej nie ma, żadna, nawet największa petarda motywacyjna nic mi nie da, jeśli braknie determinacji i planu. Mnie zabrakło i determinacji i planu. Trudno o konsekwencje, skoro nie ma planu, nie ma pomysłu jak zabrać się za to pieprzone rozciąganie. Byłem na jodze, dwa razy. I to było absolutnie świetne! Po zajęciach czułem się cudownie rozciągnięty, ale… tak, odechciało mi się chodzić na zajęcia.
Rozwodzę się tak nad tym rozciąganiem, bo póki co tylko to mi zostało. No i jeszcze jakieś ćwiczenia siłowe, które nie obciążają kolana. Myślałem, że już z nim jest lepiej, myliłem się. Jest mocno średnio. Czas znów odwiedzić lekarza.
Rzecz o niebieganiu
Lipiec to 4 miesiąc bez treningów. W zasadzie mógłbym się przyzwyczaić, mogłem jeść wszystko, i o której tylko godzinie miałem ochotę. Mogłem pić wszystko, i o której tylko godzinie miałem ochotę. Nie musiałem dostosowywać nawet najmniejszej rzeczy do treningu, nie byłem uwiązany dłuższym wybieganiem, które należy wykonać w weekend, ani szybszym treningiem, na który trzeba mieć siły. Byłem wolny od treningowego reżimu, ale wiecie co?
Cholernie mi brakuje tego rytmu, który trening nadawał mojemu życiu. Koniec kropka. Nie jestem w stanie zapuścić się, zalegnąć na kanapie z piwem w jednej i pilotem w drugiej ręce. Absolutnie nie mam ku temu „predyspozycji”. Z czego zresztą jestem wielce rad.
Te miesiące bez biegania to był czas kiedy zyskałem sporo dystansu do tego wszystkiego. Paradoksalnie potrzebowałem tej przerwy. Jasne, że to nie jest nic przyjemnego jeśli boli Cię kolano i nie możesz robić tego, co uwielbiasz, ale… no właśnie, czasem trzeba zrobić tych kilka kroków w tył, rozejrzeć się na spokojnie dookoła, bo okazać się może, że tak naprawdę biegniesz nie w tym kierunku, co trzeba.
Nakierowałem kompas na właściwy kierunek. Jest dobrze.
Rzecz o odjeżdżającym pociągu
Rozmawiałem jakiś czas temu z Maćkiem Więckiem, o mojej kontuzji, o jego problemach ze zdrowiem, jego kapitalnych wynikach. Powiedziałem, że czuję się trochę tak, jakby przez tą przerwę odjeżdżał mi pociąg, zostaje na stacji, a wszyscy inni ruszyli mocno przed siebie. Ale staram się nie myśleć w ten sposób, w końcu każdy z nas ma swoją stację, dalej, niż do pewnego momentu, nie dojadę. A czy zrobię to wcześniej czy później? Co za różnica? (tak, muszę sobie jakoś to tłumaczyć, aby nie zwariować 😉 ).
Niemniej poziom ultra w Polsce rośnie dosłownie z miesiąca na miesiąc. To porażające jakie obecnie robi się wyniki.
Rzecz o planach
Klasycznie już jestem „bezplanowy”. Mam zaklepane miejsce w Ultramaratonie 7 Dolin, ale czy będę w stanie pojechać do Krynicy? Nie mam pojęcia. Na chwilę obecną pozostaje mi jedynie zająć się budową mocnych fundamentów pod powrót do trenowania i mam nadzieje wysokiej formy, do której jeszcze wrócę (wrócę!), czyli zmagań z rozciąganiem (dlaczego w ostatnim czasie prawie każdy artykuł/książka, która wpada mi do ręki, a tyczy się treningu wskazuje na tak cholernie istotną wagę rozciągania w sporcie – jakimkolwiek sporcie) i ćwiczeniami siłowymi-ogólnorozwojowymi.
Tyle ode mnie. Do następnego razu!
Co to za joge haratales? 🙂
Ashtanga joga:
http://www.surya-yoga.pl/ashtanga/ashtanga-vinyasa-yoga.html
Niby to dynamiczna odmiana jogi. Swoją drogą, to dziś powróciłem do ćwiczeń, tym razem próbuję sam zostać joginem 😉 .
Cztery miesiace i kolano dalej nie teges… To juz nie zarty. Mam nadzieje, ze masz tam w poznaniu dobrego ortopede.
Co do cwiczen i motywacji to znam ten bol; jak nie mozna biegac to wszystko inne to jakas sciema! Ja sie musze zmuszac do cwiczen silowych i rozciagania, po prostu tego nie lubie… a biegac lubie.
PS: Trasa z Wolina do Lubinia brzegiem Zalewu i Parkiem to bajka, dzieki za info.
Tak, na szczęście mam namiary na dobrego specjalistę.
Dokładnie! Trzeba się zmuszać do tych innych ćwiczeń, ale nie ma wyjścia, bo one są cholernie ważne, i teraz mam dobry moment, żeby popracować właśnie nad nimi…
Powiem tak…Czytają to co opisałeś wydaje mi sie,że problem polega na jakiejś wewnętrznej spince.Chcesz biegać,być aktywnym,jezdzic na zawody tu i tam…Bieg 7 Dolin,poprawiać wyniki.Z mojego punktu widzenia a mam 32 lata i moje kolano było 2 razy w remoncie i już nie jest i nigdy nie będzie takie samo…tzn. ja już nigdy nie bede taki sam,wygląda to trochę inaczej.Boję się użyć słowa dojrzalej.Szanuje swoje zdrowie,bo wiem,że z biegiem czasu będzie gorzej utrzymać poziom a też chcę kiedyś przebiec 100K bo akurat mam parcie na dystans ,nie na czas.Więc z roku na rok moje bieganie staje się dojrzalsze.Wszelkie strzykania,pukania ,sygnały płynące z organizm traktuje jako motywacje i coraz więcej radości daja mi ćwiczenia stability core,coraz bardziej ciesze sie,że żeby biegać nie trzeba tylko biegać.Ćwiczenia ze sztangą,ćwiczenia na poduszkach stabilizujących,rower ,rolki czasami jakieś wspinanie.Nawet kąpiel w soli iwonickiej a potem długie rozciąganie sprawia mi przyjemnośc,szczególnie dlatego,że wszystko to uzupełnia bieganie.I nie robię tego codziennię..Tym co kontroluje równowagę organizmu jest głowa,więc myśle,że na nic joga jeśli się do tego zmuszasz,organizm to czuje i nici z wysiłku.Jak znajdziesz dystans do biegania to bieganie i wszystko inne co jest z tym związane stanie się czystą przyjemnością.pzdr ! 😉
Bartek, fajnie piszesz.
Słyszałam gdzieś, że zbyt mocne rozciągnięcie mięśni to z kolei ich mniejsza dynamika. Zna ktoś temat?
Z punktu widzenia treningu siłowego, rozciąganie jest działaniem antyregresywnym, którego zadaniem jest uporządkowanie chaotycznych mikrozrostów w obrębie tkanki mięśniowej i łącznej.
Po treningu następuje regeneracja mięśni i ścięgien, która czasem powoduje ich skrócenie, bo nie wszystkie zrosty mikrouszkodzeń układają się dokładnie zgodnie z makroskopową strukturą tych tkanek. Nasze rozciąganie ma na celu pozrywać/naciągnęć wszystkie te felerne mikroblizny, a pozostawić prawidłowe.
Inna jest konieczna „głebokość” rozciągania u kulturystów, inna u nas, a jeszcze inna w sportach walki.
Własciwą granicę wyznacza niestety subiektywne oddczucie :):):)
PS. Prawie wróciłem do startów, nawet z pucharem wróciłem ze Szklarskiej Wyrypy, ale… życie przestawia priorytety, W lutym znowu pieluchy, sudocrem…
Bartek bardzo madrze pisze.
Podobnie jak on staram sie dostrzec pozytywy w „nudnych” cwiczeniach i rozciaganiu. Przyjemnie jest widziec jak rosnie ilosc powtorzen i serii.
Na 3 dolegliwosci ciagnace sie od dluzszego czasu poltora uwazam za opanowane 😉
Glownie pozostaja wlasnie kolana.
Od czasu, kiedy to sam meczylem sie i mecze z kontuzjami czesto zagladam na fora biegowe do zakladek dot. kontuzji.
Dochodze do wniosku, ze glownie za kontuzje odpowiadaja:
-za duze ambicje
-brak calej waznej otoczki treningu (rozciaganie i ogolnorozwojowka
-bledy treningowe w tym glownie za szybkie zwiekszanie obciazen i niepotrzebne starty.
-brak odpoczynku, snu, prawidlowego odzywiania…
A co zrobic, kiedy juz nabawilismy sie kontuzji.
Najczesciej sa to typowe bledy. Zasmarowywanie masciami, „kontuzyjny efekt jojo” – o tym pozniej, lazenie po kilku lekarzach i dopiero na koncu porzadna rehabilitacja.
Duzo nauczylem sie z „Lore of running” Tima Noaksa.
Co ciekawe badania, ktore on cytuje wcale nie wskazuja na cudowne mozliwosci jakie daje rozciaganie. Aczkolwiek (to juz opinia rehabilitantow) osoby, ktore sa poza normami dot. prawidlowej elestycznosci miesni sa bardziej podatne na kontuzje. Ja na przyklad od zawsze mam problem z m. dwuglowym-spadek po rowerze.
Druga rzecza jest fakt, ze z kontuzji musimy wyjsc sami (oczywiscie z pomoca lekarza) i … to juz kontrowersyjne nie dac sie za szybko pokroic przez chirurga.
Podaje on tez naprawde podstawowy ale i calosciowy zestaw cwiczen silowych i rozciagajacych.
Co wiec nam zostaje kiedy dopadnie nas dlugotrwala kontuzja. Przede wszystkim unikac calkowitego odpoczynku. Zaobserwowalem to u siebie i z wpisow na forach ze bardzo latwo ludzie popadaja w „kontuzyjny efekt jojo”:
-ambicjonalnie biegam za szybko i za duzo
-kontuzja
-odpoczynek-nic nie robie, smaruje, wydaje sie ze zaleczam kontuzje
-ambicjonalnie po kontuzji biegam za szybko i za duzo
-kontuzja…
(w tym procesie wydolnosc, sila miesniowa itd. spada systematycznie)
Nalezy zas (po wykluczeniu uszkodzen, ktore wymagaja bezwzglednego odpoczynku i zaleczenia silnego stanu zapalnego czy wrecz operacji) zaaplikowac porzadny program rehabilitacji.
A przed cwiczeniami jesli nie boli chocby pomaszerowac, potruchtac, poplywac, pojezdzic rowerem ale tylko tyle zeby sie rozgrzac. Dla psychiki tez jest to dobre bo caly czas nie tracimy kontaktu z przyroda i naszymi sciezkami biegowymi.
Na koniec pozostaje tylko systematycznosc i cierpliwosc, ktora w przypadku kolan podobno musi wytrzymac probe przynajmniej dobrych kilku miesiecy. I to nie tylko probe systematycznych cwiczen ale tez wstrzemięźliwości od rzucenia sie w za duze obciazenia i za szybkie nabijanie kilometrow (efekt jojo)
U mnie po dwoch miesiacach cwiczen ogolnorozwojowych udalo sie podwoic ich objetosc i dojsc do trzech krotkich biegow w tygodniu.
Kolana bola chyba mniej niz bolaly (mnie bolaly/bola glownie po treningu).
Zawsze tez stosuje zasade, ze jezeli nie zrobie w dwoch kolejnych tygodnich kilku treningow pod rzad po ktorych i na ktorych czuje sie doskonale nawet nie mysle o zwiekszeniu objetosci i ilosci cwiczen.
->Krolisek
Podobno prawda, tez w kilku miejscach to wyczytalem. Stad jest np. problem w triathlonie gdzie duze rozciagniecie potrzebne w plywaniu moze powodowac problemy w bieganiu i na odwrot
p.s. czesto juz podawalem adres tej strony
http://www.sportsinjuryclinic.net/strengthening/knee.php
ale mysle, ze warto przypomniec. Dla mnie skarbnica wiedzy dot. rehabilitacji.
Duzo jest tez na bieganie.pl
Bartek,
Witaj na PK4! 🙂 . Pozwolisz, że na Wasze – Twój i Adamo – komentarze odpowiem oddzielnym wpisem? Zwróciłeś uwagę na bardzo ważną rzecz, która tak się składa, że u mnie jest ostatnio na czasie – czyli dojrzewanie do pewnych spraw, jeśli mogę to tak określić. Rozwinę wątek następnym wpisem.
Rocha,
Gratuluję! Chcesz mieć swoją małą drużynę rajdową? 😉 .
Rocha, Adamo,
Dzięki za info dot. rozciągania. Sama głównie jeżdżę na rowerze, czasem coś pobiegam, myślę że w tych 2 dyscyplinach uprawianych naprzemiennie akurat stopień rozciągnięcia ze sobą nie koliduje. Ale temat mimo to wart zgłębienia – jak mocne to rozciągnięcie powinno być.