Kuertiego przypadki no image

Opublikowany 8 listopada 2008 | autor Grzegorz Łuczko

6

Maroko 2008: Fez

Autobus byl duszny i wypelniony Arabami po brzegi, no i mna. Uczucie bycia obcym i osamotnienia jest tym silniejsze im dalej jestem od miejsc typowo turystycznych. Nie jest to przyjemne, jeszcze nie oswoilem sie z nim, choc paradoksalnie nie chce podazac utartymi szlakami, paradoks tym wiekszy jesli spojrzy sie na moj plan wyjazdu, ktory sklada sie przede wszystkim z miejsc obleganych przez turystow.

Gdzies za Wazzane zatrzymal nas patrol policji, szukali czegos w srodku, moze marihuany? W koncu Szefszawan to narkotykowe zaglebie.. Nic nie znalezli oprocz tajemniczej torby pana od zamykania tylnych drzwi. Nie mam pojecia co przewozil, ale policjant bardzo sie zdenerwowal i pokrzyczal na niego po czym wyszedl.. Dziwne, ale Maroko to dziwny kraj.

Wiecie ile osob potrzebnych jest do obslugi autobusu? Przynajmniej piec! Kierowca, facet; ktory wrzuca bagaze, nawet jesli sam to zrobie to i tak musze mu zaplacic, bileter, ktory siedzi w autobusie, wspomniany facet od drzwi i naganiacz, ten jak sama nazwa wskazuje zajmuje sie szukaniem pasazerow. Ciekawe jaki maja poziom bezrobocia?

Fez wydal mi sie z razu bardzo nieprzyjazny, swoja droga to kazde miejsce w Maroku takie na poczatku mi sie wydaje.. Mialem duzy problem ze znalezieniem miejsca, w ktorym upatrzylem sobie nocleg. Znow wyladowalem w hotelu z przyjemnym tarasem tuz nad Bab Bu Dzelud, przyjemnym ruchliwym placykiem. Przyznam sie szczerze, ze Fez nie zrobil na mnie specjalnego wrazenia.. Medyna jak medyna, juz ktoras z kolei, nie ma sily, zeby mi sie to w koncu nie przejadlo, za to widok ze wzgorza na medyne cudowny. No i garbarnie, rzeczywiscie mocno oddzialuja na wszystkie zmysly..

Dzis mialem jechac do Tazy, zmienilem jednak plany, dosc mialem juz tego ciaglego przemieszczania sie, zostalem wiec w Fezie na caly dzien. Rzeczywiscie Fez jest nieco uciazliwy jesli chodzi o my friendow, trudno przejsc spokojnie kilkaset metrow zeby nie natknac sie na choc jednego. Trudno mi jednoznacznie ocenic to zjawisko, w jednej chwili mam ich serdecznie dosc i obserwuje u siebie objawy jakiejs psychozy na tym punkcie, a w drugiej tlumacze sobie to roznicami kulturowymi i zwyczajna proza zycia, tu naprawde nie ma lekko.

Kazdy jakos probuje zarobic pare groszy, ktos stoi z paczka papierosow i sprzedaje je na sztuki, ktos czysci buty a ktos probuje zarobic na turyscie. Z ich perspektywy to byc moze cos normalnego, ale naprawde bywa to cholernie uciazliwe; zreszta czy ja naprawde wygladam na kogos kto chce kupic dywan? Litosci.. Przez to, ze ci naganiacze sa tak widoczni i absorbujacy uwage gina nieco ci normalni marokanczycy, ci ktorzy powiedza dzien dobry i usmiechna sie tak zwyczajnie, bez epilogu w postaci, a moj kolega ma swietny sklep z dywanami…

Czuje juz przesyt tym wiecznym halasem, dla Arabow chyba nie istnieje cos takiego jak cisza i spokoj, podejrzewam, ze gdyby zagonic ich do lasu totalnie pozbawionego halasow mogliby zwariowac.. Zartuje oczywiscie, ale chyba cos w tym jest. Jutro wiec jeszcze Meknes i powoli bede uciekal w kierunku pustyni, wreszcie!


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



6 Responses to Maroko 2008: Fez

  1. Kazig mówi:

    Kuerti, po ile ten dywan? może warto 😉

  2. ralph.ellison mówi:

    dywan pewnie oplacalo sie kupic, bo wszelkie „rekodzielo” sie tam oplaca kupowac, nie dosc ze jest piene, to przeliczeniu i po wytargowaniu sie – tanie;
    jak bylem w fezie, to tez spalem na tym placu, w hoteliku, ktory przylegal do meczetu, wiec o tej tam 5:30 meuzin z tasmy krzyczal przez „allah akbar” i t d, a ja zastanawialem sie czy nie wstac i nie isc tam, przeciez „modlitwa jest lepsza do snu”;
    spokoj i cisza, to dopiero na pustyni

  3. Kuerti mówi:

    Kazig,

    A chcesz jeden? Cena pewnie z kosmosu, hehe.

    Ralph,

    A jak ja ten dajmy na to dywan wniose na Toubkala? Zakupy zostawilem sobie na koniec, w Marakeszu kupie pamiatki, teraz nie chce mi sie targac tego wszystkiego. Muezin jest fajny, w domu bedzie mi brakowalo jego szorstkiego glosu, hehe.

  4. jip mówi:

    Kiedyś w Syrii, „piękne” „nowoczesne” miasto Homs, temperatura w nocy spadająca do 35stC, po tym jak:
    – wysiedliśmy na skraju miasta na jakimś skrzyżowaniu gdzie było ciemno jak w d…. u …. (tu proszę wpisać sobie dowolną postać, niekoniecznie ludzką 😉 )
    – pedałowaliśmy z plecarami poboczem drogi bo na chodniku budziliśmy zbytnią ciekawość (jakby pierwszy raz widzieli takich walniętych turistów, czułem się jak tanie turystyczne mięso armatnie i zaj… nie było mi do śmiechu)
    – stary arab, który ledwo co się trzymał na rowerze i może miał kilka zębów, kojarzył jeszcze parę słów po francusku i widząc nas wołał „bonjour” i „bonjour”,
    – po kilku nawoływaniach, oceniając go jako chyba niegroźnego – odpowiedziałem
    – po rozmowie „po francusku na migi” (uwielbiam ten poziom komunikacji) napisał nam w zeszycie w arabskim pytanie „gdzie jest hotel x?”
    – szliśmy i co kilkaset metrów pokazywaliśmy ten zeszyt, tym którzy wyglądali na niegroźnych,
    – znaleźliśmy na początku nocy w końcu jakiś hotelik z czasów agaty christie (nie, nie chodzi o wystrój, tylko kiedy tam był remont i ten a’la kolonialny wystrój został wprowadzacy 😉 ) odłażąca różowa farba na ścianach, skrzypiące metalowe łoża, posadzka z wżartym brudem etc.
    – „właściciel” chyba pierwszy raz widział takie zjawisko jak „tourits” a nasze paszporty to oglądał i „pytał” w mieszance zagranicznych słów na migi skąd jesteśmy, a my „pologne” „bulanda”
    – podpici arabowie na migi „silwuple i pliz” koniecznie chcieli nas zaprosić na wódkę tj. syryjski bimber
    – odmówiliśmy na migi „non, merci, merci”, było trochę wykręcania
    – wychlali sami, rozwalili chyba jakieś krzesło,
    – w nocy za przepierzeniem i drewnianymi drzwiami była rozróba, małżeńska awantura z prawdopodobnym praniem po mordzie + dużą liczbą arabskich wyzwisk
    – moja koleżanka po godzinie nie wytrzymała, podeszła pod łączące nas drzwi i nauczycielskim głosem nie znoszącym sprzeciwu jak nie ryknie „quiet”!
    – starczyło na 5 minut i odnowa
    – więc wzięła klapka i jak nie przyp… w drzwi z pięć razy – myślałem że je roz…. w drzazgi i wywrzeszczała „quiet” x3 (ten nauczycielski głos 😉 próbowaliście kiedyś się sprzeciwić rozwścieczonemu na maksa belfrowi? 😉 )
    zapadła błoga cisza !!! 🙂

    Do ok. 5:00, gdy zawył muezzin na całego! Tomek podskoczył w łóżku – widać było, że ten łagodny chłopak jest prawie na skraju załamania nerwowego i mógłby spokojnie sam się rozprawić zarówno z atakującymi w narkotycznym szale Somalijczykami jak i Amerykanami (razem wziętymi, co się będzie rozdrabniał) podczas bitwy o Mogadishu 😉 (film: Blackhawk Down) i wyrzucił z siebie „k… pie… arabowie” – co go wprawiło w taki filozoficzny 😉 nastrój? – od megafonu umieszczonego na minarecie do naszego otwartego okna w linii prostej było ok. 10 m, serio, za rogiem, po drugiej stronie wąskiej uliczki był meczet, mieszkaaliśmy na 2 piętrze. Ha ha, biedny tomek, ja już zdążyłem polubić muezzina i po 10 minutach spałem dalej, tak m/w do drugiego muezzina 😉

    Kuerti, wspominałeś chyba coś o spokoju 😉
    kupiłeś zatyczki??? 😉

    Aha, jak utkniesz w jakimś miejscu i nie będziesz mógł się dogadać, zacznij przeklinać po polsku, może pomoże 😉 Ale to inna opowieść – jak próbowaliśmy wydostać się z Palmiry, ze środka syryjskiej pustyni.

  5. chuky mówi:

    Czytam z zapartym tchem Twoje wrażenia prosto z Maroka i widze podobieństwo do moich doświadczen 🙂

  6. Kuerti mówi:

    Chuky,

    Witaj na pk4 i dzieki. Po powrocie do Polski zajrze na Twojego bloga, ciekaw jestem Twoich doswiadczen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA