Opublikowany 17 maja 2007 | autor Grzegorz Łuczko
0Powrót do treningów
Po kilku minutach biegu ból staje się nieznośny. Zastanawiam się czy takie męczarnie mają sens? Wspominam ostatnie niepowodzenie w Zakopanym i już o tym nie myślę…
Tak właśnie wyglądają moje ostatnie treningi. Wyższe niż zwykle tętno i ból, który sprawia, że trening jest wszystkim tylko nie przyjemnością. To drugie mogę łatwo wytłumaczyć, moje buty biegowe powoli acz nieubłagalnie przechodzą na emeryturę, już dawno zapomniały co to jest amortyzacja. Dziwi mnie natomiast stosunkowo wysokie tętno. Może i ten fakt ma swoją przyczynę w butach?
Na razie jednak na treningach zaciskam zęby i czekam na nowe obuwie (buty biegowe w Szczecinie to towar trudno dostępny!). Ten mały kryzys postanowiłem wziąć na przetrzymanie, robię normalne treningi i czekam na powrót do dawnej dyspozycji. Wiem, że to dość ryzykowny sposób… Dlatego jeśli organizm się zbuntuje to pretensje będę miał tylko do siebie.
Wreszcie po TNFAT zabieram się za jakieś zorganizowane treningi. W głowie mam już plan na najbliższy miesiąc, mniej więcej aż do Szarpaniny, czyli do połowy czerwca. Jestem takim typem osoby trenującej, która bez planu treningowego źle się czuję. Po prostu muszę mieć wszystko pod kontrolą, wychodząc na trening muszę wiedzieć ile kilometrów i w jakim tempie mam je przebiec. Treningi „na żywca” przed TNFAT nie wyszły mi na dobre…