Opublikowany 17 kwietnia 2007 | autor Grzegorz Łuczko
0Nawigacja, nawigacja, nawigacja!
Wczoraj cały dzień chodziłem osowiały, zmęczenie dopiero po kilkudziesięciu godzinach od zakończenia zawodów dało znać o sobie. Osowiały i lekko jednak rozczarowany. Razem z Michałem liczyliśmy na nieco więcej. Bynajmniej nie chodzi o miejsce w stawce, a czas jaki stracilismy do zwycięskiego Speleo Salomon. 5 godzin na tak krótkiej trasie to jest po prostu przepaść. Oczywiście to jest zespół bardzo, ale to bardzo doświadczony. Jeszcze nie czas żeby nam się do nich równać, jednak jeśli mamy ambicje na coś więcej niż tylko kończenie zawodów, to do kogo mamy się porównywać jesli nie do najlepszych?!
W czym tkwi największa przewaga Speleo nad nami? Przede wszystkim w nawigacji. Nawigacja, nawigacja i jeszcze raz nawigacja! To mantra, którą powinienem odśpiewywać każdego ranka. Bez tego ani rusz. Człowiek uczy się całe życie. Niestety najcześciej na własnych błędach. Pół biedy gdyby po każdej wpadce w przyszłości nie robił takich samych błędów. Jednak najczęściej jest tak, że dopiero za którymś razem bolesna nauka doświadczenia odbija swoje piętno i przestajemy realizować te same złe schematy. To nie tylko życiowa prawda, ale też złota zasada w rajdach przygodowych. Wyciągać wnioski i eliminować słabości, to jest klucz do zwycięstw!
Dlaczego jednak jest tak, że wciąż robimy te same rzeczy, które ciągle przynosza opłakane skutki? Bo jak inaczej nazwać nasze wpadki nawigacyjne? Pierwszy swój start w zawodach na orientację zaliczyłem 3 lata temu. Od tamtego dnia wiem, że świetne posługiwanie się kompasem i mapą to klucz do zwyciestwa. Przez ten czas nie poczyniłem jednak wystarczających kroków żeby zrobić coś w tym kierunku. Skoro nie eliminuje swoich słabości to one wciąż będą wyłazić na wierzch i uniemożliwią mi realizację moich planów, ambicji.
Dopóki nie weźmiemy się z orientację to marnie widzę szanse raidteam.pl w rywalizacji z najlepszymi zespołami. Start w Wertepach i te 150 kilometrów, które zrobiliśmy (dużo za dużo) przelał czarę goryczy. Jeśli chcę bawić się dalej w ten sport i nie tylko kończyć zawody, ale również zacząć wygrywać to muszę zdecydowanie przemodelować trening – postawić wreszcie na kompas i mapę. Teraz gdy zbliża się Adventure Trophy nie ma już na to czasu, ale kolejne miesiące na pewno będą stały pod znakiem treningu orientacyjnego.
Jeśli czytasz te słowa i dopiero zaczynasz przygodę z rajadami to bezwględnie trenuj nawigację, będziesz miał olbrzymi handicap nad takimi jak ja i oszczędzisz sobie nerwów…
Podobne wpisy: