Kuertiego przypadki no image

Opublikowany 24 października 2009 | autor Grzegorz Łuczko

49

Koniec roztrenowania, nowy sezon

Znów deszcz i znów przemijanie… Żartuję! 🙂 . Dość smętów! Czas zacząć przygotowania do nowego sezonu! Roztrenowanie mam już za sobą, standardowo: było do bani. Tak jak rok temu, tak i teraz czuję się słabszy niż byłem. Wtedy miałem kapitalny pomysł na ten czas redukcji treningów. Wyjazd do Maroka na trzy tygodnie, czyli próba połączenia przyjemnego z pożytecznym! Chcę być coraz lepszym w tym co robię, a to wymaga treningu, regularnego treningu. Trzy tygodniowa wyrwa w środku sezonu może pomóc na psychiczne wypalenie, ale fizycznie na pewno nas nie wzmocni. Ale już po sezonie? Dlaczego by nie?! Plan był cudowny, gdyby nie fakt, że pojawił się problem z zatokami i komplikacje, które rozciągnęły się na kolejne dwa miesiące…

Roztrenowanie więc nieco się przeciągnęło, delikatnie mówiąc. A teraz? Nie było żadnego wyjazdu, ale i tak fizycznie czuję się jak przebita dętka. Najlepszą formę w tym roku miałem mniej więcej na przełomie lipca i sierpnia, jeśli to jest jakiś punkt odniesienia, to teraz rzeczywiście jestem prawie na dnie. Ale pieprzyć to! Może fizycznie nie jestem w idealnej dyspozycji (dobrej.. przeciętnej.. OK! Jestem w beznadziejnej formie!), ale psychicznie odpocząłem, a co mi po napierdzielaniu kilometrów bez dobrego samopoczucia? Nie, to byłaby katorga, żeby trenować coraz więcej, znosić coraz większe obciążenia trzeba być w dobrej formie mentalnej. Tego brakowało mi już po starcie w rajdzie Wisły, w zasadzie The Harz robiłem już na oparach motywacji, a później było tylko gorzej. Ale to już za mną, formy nie ma, ale jest motywacja. Coś za coś? 🙂 .

Byłem więc wczoraj po raz pierwszy na treningu po prawie 2 tygodniowej przerwie. No i jest beznadziejnie. Podczas godzinnego „biegu” kilka razy musiałem przechodzić do marszu, żeby utrzymać się w pierwszym zakresie. Ale to też pieprzyć! Przyzwyczaiłem się już do tego, że początki są ciężkie, czasem kurewsko ciężkie – nigdy nie przychodzi mi nic łatwo na treningowym polu, wszystko muszę wymęczyć. Przynajmniej na początku. Pierwsze powiedzmy 3 tygodnie są najgorsze, po tym czasie w organizmie coś się przestawia i jest już dobrze. Marudzenie jednak zostawiam za sobą. Przeszło mi już. Jest jak jest, trzeba się pomęczyć, to trzeba się pomęczyć. Ile można się denerwować czymś na co nie ma się wpływu?

Pozwoliłem więc sobie na wolny bieg i przechodzenie do marszu. I nawet cieszyłem się tym treningiem! Tak było fajnie! Przyjemne, ciepłe, piątkowe popołudnie. Pusta trasa, powietrze takie.. takie jesienne, też to czasem czujecie? Ten specyficzny zapach jesieni? Postawiłem więc pierwszy krok ku przygotowaniom do nowego sezonu, który standardowo powinien być przełomowy 😉 . A tak na poważnie, to sam nie wiem co to będzie za sezon… Jeśli uda się zrealizować duży pomysł na wyprawę to wiosnę spędze w drodze do… chyba do Japonii. Mam trzy miesiące wolnego, trochę oszczędności, świat czeka otworem, dlaczego więc by nie spróbować? Z rajdów oczywiście nie rezygnuję.

Wiele będzie zależało od tego czy uda nam się powiększyć skład raidteam.pl – jeśli tak to ekipa liczyć będzie około 10 osób! Może wtedy łatwiej będzie nam o ludzi do startów? Bo w tym sezonie kiepsko było z tym – 3 starty na rok? No właśnie… Na razie nie mam jasno postawionych celów – bo i nie ma kalendarza. Mogę jedynie zdradzić, że w 2011 chciałbym wystartować w Ultra-Trail du Mont-Blanc, dlaczego nie za rok? Bo nie mam odpowiedniej liczby startów w górskich biegach. Przyszły sezon to więc na pewno start w Kieracie i może Rzeźniku, dzięki temu będę w ogóle mógł liczyć zapisanie się na zawody…

Zresztą, po co mi wiedzieć w czym mam wystartować? Wiem co mam poprawić, wiem, że muszę nabić sporo wolnych kilometrów podczas przygotowań, żaden cel tego nie zmieni. Mam plan na najbliższe 2 miesiące – po tym czasie chciałbym wystartować kontrolnie na Nocnej Masakrze – trasa rowerowa. A później mam nadzieje, że będzie już wiadomo gdzie będzie można postartować w przyszłym sezonie. Szczegółów planu treningowego nie chcę zdradzać, bo założenia są te same od lat – a że zawsze staje mi coś na drodze, żeby je zrealizować, więc tym bardziej nie chcę się rozpisywać. Pewnie znów nie uda mi się dojśc do 30 kilometrowych wybiegań :> .

Generalnie podoba mi się koncept Piotrka Kłosowicza z byciem po prostu gotowym na kolejne wyzwania. Nie trenować pod nic konkretnie, po prostu utrzymywać się w takiej dyspozycji, żeby móc w każdym momencie podjąć decyzję o starcie. Start w Mastersach za 3 dni? Super! Juz się pakuję! To chyba idealna realizacja tego zamierzenia. No ale pożyjemy, zobaczymy…

A Wy już zaczęliście przygotowania? Czy może jeszcze kończycie poprzedni sezon?

PS. Kazig – jak w przyszłym tygodniu nie pójdę na rolki to stawiam Ci czteropaka Żubra 🙂 .

PS2. Ranking wszechczasów w orienterskich setkach pojawi się po Nocnej Masakrze – to chyba będzie lepszy termin niż wrzesień, gdy sezon przecież jeszcze trwa…

PS3. Obrazek pochodzi z bloga: http://bizarrearte.blogspot.com .


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



49 Responses to Koniec roztrenowania, nowy sezon

  1. jasiekpol mówi:

    Ja już od miesiąca tyram do wiosennego ironmana ( wiosenna połówka ) jak przeżyje to na jesieni cały. Basen katuję, pływam i to z instruktorem 😉 Rower norma, bieganie – dopiero wchodzę. Jak mi zdrowie pozwoli to będę się katował. Psychicznie to ja muszę żonę przygotować że mi drugi rower potrzebny 😉 siebie nie muszę, ot pomyślałem – teraz zrobie bo jestem w miare uformowany i jazda. Do kontroli treningów załóż sobie waść dzienniczek np tutaj : http://runmania.com/

  2. borman mówi:

    Ha! Ja okres roztrenowania wyznaczyłem od dnia po maratonie poznańskim, który był zwieńczeniem sezonu startowego, do końca października. Szczerze, to troszkę przegiąłem z czasem roztrenowania, a dokładnie z jego długością. Po pierwsze ten sezon był, tak po prawdzie, moim pierwszym „prawdziwym” sezonem biegowym, w fazie wiecznych eksperymentów treningowych oraz startowych. Po drugie, intensywność treningowa i sam plan treningowy wykonany w, hmmm… może 70%.
    Po trzecie lista imprez biegowych tzn. jeden półmaraton, setka i dwa maratony, jak widać dość uboga. Po czwarte szczyt formy który przypadł na koniec sezonu. Wszystko to składa się na to, że faktycznie nie napracowałem się (fakt był taki okres, że czułem się zmęczony, nie tyle fizycznie co psychicznie) aby w okresie roztrenowania rezygnować całkowicie z biegania. Mogłem ograniczyć się do trzech wybiegań tygodniowo. Tak rekreacyjnie, bez napinania się na efekt. Totalny lajt, ja, błotnista ścieżka i mój kochany magiczny las.

    Pozdrawiam.

  3. Petro mówi:

    Hahaha 😀
    Poczułem się wywołany do sprostowania. W sensie, jak ma się życie do teorii.
    Otóż w czwartek wyszedłem pobiegać, zrobiłem dwie dychy w tempie nieśpiesznym, ale narastającym, a ponieważ było to pierwsze bieganie od czasów rajdu 360, to przeżyłem po raz pierwszy w życiu to, o czym czytałem na forach biegowych w wątkach o objawach pomaratońskich – schodzenie po schodach szło mi następnego dnia słabo… 😉
    Tym nie mniej jak ktoś mnie spyta, czy jestem gotowy na jakiś start, to mogę powiedzieć: Sure I’m ready, I was born ready, bo morale mam na poziomie wysokim niezależnie od formy 😉
    No i na roleczkach już się mniej boję. Co prawda jak zabrałem je na Jurę na zakończenie sezonu Klubu Wysokogórskiego, to mnie wyśmiali, że pedaliada, ale przynajmniej zrobiłem ze dwa zjazdy… zanim nie zaczął padać deszcz i trzeba było wrócić do obsługi butelek 😉
    Także, następny sezon to będzie sezon… to pewne 😉

  4. Adamo mówi:

    ->jasiekpol

    A gdzie i kiedy bedzie ta polowka? Mozesz podac namiary. O! wlasnie wszedlem na Twojego bloga…
    Plywanie o tej porze roku to zimna woda i bez pianki sie nie obejdzie. Na dzien dobry nawet 5-10 minut w plecy. Rower na szose to tez koniecznosc.

    Ja tez postanowilem w przyszlym sezonie wrocic do triathlonu i polowka mnie kusi. Na razie musze zaleczyc kontuzje.
    Jakby co z checia podyskutuje i podziele sie skromnym doswiadczeniem sprzed lat.

  5. borman mówi:

    Grzesiek napisał, że planuje start w UTMB, mi z kolei marzy się Marathon Du Mont-Blanc. Oczywiście o UTMB tez myślałem, ale pozostanie on jedyne w sferze odległych marzeń biegowych 🙂
    Ot, przygodo!
    Życzę wytrwałości w realizacji tego postanowienia.

    Tymczasem planuję kolejne przyszłoroczne starty. Zauważyłem, że bieganie górskie coraz bardziej mi się podoba i że zmierzam właśnie w tym kierunku. Aczkolwiek lubię też wypluć płuca na płaskim asfalcie. Tak więc Sudecka 100, Rzeźnik, Maraton Karkonoski, Przejście Kotliny ( choć to impreza bardziej „turystyczna” ) i kilka imprez z cyklu Salomon Trail Running znajdą się w moim kalendarzu startowym. Mam zamiar także posmakować tego wszego 😉 AR, a może raczej BnO 🙂 bo rowery, rolki, kajaki mnie przerażają 🙂
    Ale to wszystko plany, plany, plany.
    Jak będzie, życie pokaże.

  6. Kuerti mówi:

    Jasiekpol,

    A jaki czas planujesz na połowkę i całość? Dzienniczek treningowy oczywiście prowadzę. Czekam teraz na tego Forerunnera, żeby sprawdzić jak wygląda zapisywanie treningów z zegarka, jest tam jakiś dziennik treningowy, no nie? Na razie wpisuje swoje przebiegi do dziennika Konroza, co prawda jest nieco toporny, ale chyba się już przyzwyczaiłem…

    Borman,

    Witaj na PK4! 🙂 . Wydaję mi się, że nawet przy nie do końca przepracowanym sezonie roztrenowanie należy przeprowadzić. Aha, żeby było jasne, ja wcale nie uważam, że w tym okresie należy leżeć na kanapie i nic nie robić! Akurat tak się w ostatnich dwóch latach składało, że na okres roztrenowania przytrafiały mi się zupełne przerwy w treningu, ale generalnie to przychylam się do Twojego modelu, kilka luźnych wybiegań w tygodniu. Do tego może jakieś inne sporty itp.

    Bieganie w górach jest fajne, bo te płaskie setki niestety bywają dość nudne… Dlatego na przyszły rok celuje właśnie w starty w górach. A dlaczego UTMB to odległe marzenie? Powiedzmy sobie szczerze, biegu tam pewnie wiele nie będzie… Bardziej liczyć będzie się odporność psychiczna niż super przygotowanie, przynajmniej tak mi się wydaję. Nie sądzę, żebym był w stanie przygotować się do tego biegu tak jakbym chciał nie trenując regularnie w górach, pozostanie mi więc zaciskanie zębów 🙂 .

    A jeszcze słówko o nienapinaniu się… Jak dla mnie to jeden z głównych celów do osiągnięcia na kolejny rok – chcę wyrobić sobie takie luźne, zdystansowane podejście i do treningu i do startów.

    Petro,

    Huh! Nie ma to jak porządne, gruntowne roztrenowanie 🙂 . Ty chyba nie jesteś najlepszym przykładem dla osób regularnie trenujących 😉 . Co innego jeśli chodzi o podejście mentalne, ciekawe jak dużo tym nadrabiasz? Tzn. na zasadzie, tego co powiedział Henry Ford: „Jeśli myślisz że się uda lub jeśli myślisz że się nie uda to w obu przypadkach masz rację”. Ja zbyt często zakładam, że albo jestem zbyt słaby, albo mi się nie uda.

    Adamo,

    Ponowię propozycję z wątku o Harpaganie, może napiszesz coś nie tylko o ubieraniu się zimą, ale o swoich doświadczeniach z triatlonem? Ja w tym temacie nie mam totalnie nic do powiedzenia, a wątek z pewnością jest ciekawy…

  7. Adamo mówi:

    Kuerti,

    Wlasnie przed chwila umiescilem tam spory wpis 🙂
    Moze tym razem zrobici zebrac cos w stylu tips&tricks.
    Krotko i konkretnie a kazdy cos dla siebie wybierze.
    Krotkie porady w stylu:na rower wloz jako jedna z warstw koszulke/bluze kolarska z kieszeniami na picie i jedzenie ktore wtedy nie zamarznie. Ogolne zasady sa znane chociaz niestety finansowo wymagajce.

    Co do triathlonu to 3 tyg temu odkopalem swoje zapiski z lat 92-98 :). Staram sie tez gromadzic i studiowac literature. Cala triathlonowa POlska tej jesieni czeka na to:
    http://www.bukrower.pl/index.php?m=322
    Na razie mozna kupic wersje angielska.
    Tu jest caly zbior literatury po ktorym widac jak daleko jestesmy 🙁
    http://www.trifind.com/books/

    Obecnie czytam to:
    http://www.trifind.com/FindMedia/ProductDetails.aspx?asin=0446679283

    ale ksiazka Joe Friel’a to podobno kultowa sprawa.
    Jesli jest tak dobra jak Biblia Kolarza Gorskiego to mozna polecic w ciemno.

    Jak pisalem na razie musze zaleczyc stope. Ortopeda nic nie widzi ale za dwa tyg bede mial wyniki badan biomechanicznych po ktorych juz widac
    jak przez lata zdziadzialem :)Przykurcze dwuglowego i tragiczna propriocepcja http://pl.wikipedia.org/wiki/Propriocepcja tu jest chyba pies pogrzebany. (Same badania na ktore zostalem skierowany przez tego ortopede troche kosztuja ale zanim nie bede mial ich calosciowych wynikow nie chce wydawac opinii-na razie mam mieszane uczucia i ciekawe spostrzeżenia-moze nawet na jakis duzy wpis).

    Obecnie plywam dwa razy w tygodniu po 45 minut (okolo 1600m). Do tego przygotowanie silowe i ogolnorozwojowe 2x i cwiczenia zwiazane ze stopa.
    Bieganie musze odstawic, rower w zasadzie tez.

    Na polowke juz w grudniu/styczniu nalezaloby robic min dwa plywania 1-1,5h czyli 2000-3000m. Jedno rozbieganie ok 20 km i 3 godzinny rower (czesto moze byc las i MTB). Do tego 1/2xczystej silowni (oczywiscie pod triathlon) i raz (jak sie nie da drugiej silowni) solidnej sprawnosci. Do tego okolo 12km regeneracyjnego biegu (jak cieplo mozna na zmiane zastapic rowerem) i od stycznia bieg w drugim zakresie i dalej trzecim zakresie.
    Mozna na tym zbudowac baze pod trening specjalistyczny i wynik na 2godz i 10 minut na olimpiskim (przynajmniej jak sie bylo mlodym 🙂 )
    Wtedy od stycznia/lutego wchodzi sie w faze przygotowania specjalistycznego + mozna sie nastawiac i szykowac na starty kontrolne w duathlonie.

    Tym ktorzy slabo plywaja a dobrze biegaja (a takich tu pewnie najwiecej) polecam skupic sie na plywaniu i bieganiu. O tej porze roku rower nie jest wcale najzdrowszy i najwazniejszy.

  8. jasiekpol mówi:

    Ile bym chciał połówkę, na wiosnę zrobie sobie trening np połówkę lub połowę połówki;) pływam dużo, dużo więcej i także z instruktorem. Jakieś 3-4 km tygodniowo. Rower, trenażer narazie i MTB, szosa nie wiem kiedy aura pozwoli a żona na zakup 😉 Ale mogę kupić Treka 1.7 2009 za jakieś 2 tyś.

    Co do F305 to masz info o dzienniczku na sporttracks.pl

    Mimo wszystko najfajniej mi się wraca do dzienniczków papierowych sprzed xxx lat i nie moge uwierzyć w intensywność i kilometraż 😉

  9. Adamo mówi:

    ->jasiekpol
    Moze przeoczyles moj wpis…kiedy dokladnie jest ten start? Bo kalendarza jeszcze nie ma na stronach PZTri.
    3-4 km plywania 2x tygodniowo to na dzien dobry. Pozniej do polowki musza byc 3 treningi czyli jakies 4-5 godzin w wodzie. Ja z dwoch treningow kazdy po 2000-2500m zrobilem 25-26 minut na 1500m (bez pianki) i to niestabilnej formy. Ogolna wytrzymalsoc brala sie oczywoiscie rowniez z biegu/roweru. Nie mialem mozliwosci plywac wiecej bo dojezdzalem na basen.
    Nie wiem jakim jestes plywakiem ale bardzo dobrze robisz, ze plywasz z instruktorem-styl to podstawa.
    Nie wiem tez jaka masz wiedze o rowerze szosowym.
    Pamietaj ze glownie liczy sie rozmiar ramy/dobor calosci a nie cena komponentow.
    POlecam tez starty kontrolne w duathlonie i na dystansie olimpijskim. IMHO przed maratonem nikt kontrolnie nie biega 42 km na treningu wiec nie ma sie co katowac.

  10. jasiekpol mówi:

    W Suszu w czerwcu 😉

  11. Adamo mówi:

    No wlasnie cos mnie ta wiosna zmyliles 🙂
    W Suszu z tego co pamietam jest plasko wiec premiuje to dobrych plywakow ale woda nawet po cieplym poczatku czerwca moze byc zimna.
    dawno temu 🙂 na poczatku czerwca na T Ksiazat Pomorskich (jezioro Glebokie woda miodzik) naplywalem 25 min z kawalkiem na 1500m a 2/3 tyg pozniej w zimnym Suszu w piance dla pletwonurkow 🙂
    prawie 28.
    Znasz to?
    http://www.olimpius.pl/index/show/p_wiecej/id/257+263/produkt/890/Wypozyczenie_pianki_triathlonowej.html

  12. jasiekpol mówi:

    Piankę już mam Aquaman trochę ciasna ale spoko się pływa, jeszcze w październiku katowałem wody otwarte , od maja chyba.

  13. Adamo mówi:

    O to widze, ze naprawde ostro zabrales sie do roboty 🙂
    Duzo, chociaz ksiazki nie sa kompletne znalazlem na Google Books:
    http://books.google.pl/books?lr=&as_brr=0&q=triathlon&btnG=Szukaj+ksi%C4%85%C5%BCek
    Moze sie komus przyda

  14. Paweł mówi:

    Panowie,

    Co wy analizujecie w tym dzienniczku? Przyznam, że ja mam do niego raczej pamiętnikarskie podejście, jedyny praktyczny pożytek to zapis przebiegu butów. Wiem kiedy mam je wyrzucić. Resztę to ja raczej pamiętam bez potrzeby zapisywania, ile mniej więcej miałem długich wybiegań, ile tempówek, ile stadionów. A jak chcę się dowiedzieć na co mnie stać w maratonie czy połówce to robię sobie test na dychę. Często analizujecie swoje dzienniczki?

    Grzesiek,

    Japonia świetna sprawa strasznie daleko i egzotyka ale moje wyobrażenie o tym kraju jest takie, że same miasta, pełno ludzi (i cyborgów 🙂 )a przyrody niewiele. Nie wolałbyś czegoś bardziej naturalnego?

  15. monia mówi:

    o trenowaniu nie mam pojecia wiec nawiaze do przyszlej podrozy Kuertiego,
    cyt. „(…) Jeśli uda się zrealizować duży pomysł na wyprawę to wiosnę spędze w drodze do… chyba do Japonii. Mam trzy miesiące wolnego (…)”

    podejrzewam, ze skoro chodzi o 3 miechy i droge, to Kuerti uderzy na wschod nie samolotem. czyli gros czasu spedzi w Rosji,Kazachstanie, Mongolii, Chinach, – zalezy od obranej trasy 😀 a tam i dzikosci, i natury bedzie mial az w nadmiarze. Japonia bedzie tylko celem, ktory gdzies tam bedzie majaczyl… ale to tylko moje gdybanie 🙂 (w nawiasie dodam Kuerti ze jesli cos podobnego planujesz to zazdroszcze i dopinguje ogromnie, jak cos innego – rowniez!)

  16. Paweł mówi:

    Ano jeśli taka marszruta to będzie bardzo ciekawa wyprawa. Też zazdroszczę 🙂

  17. Bart mówi:

    Pietro tylko nie Japonia !!! Azja za tą samą kasę ale 5 x dłużej …. a możesz mi wierzyć Nepal, Indie , Mongolia .. byłem to wiem … a w czerwcu ruszam do Bhutanu i Ladakhu.

  18. borman mówi:

    Grzesiek.

    No cześć 🙂 Miło mi „zaistnieć na łamach” PK4, komentarzy oczywiście, łamach 🙂

    Dzisiaj to zadowoliłaby mnie nawet wycieczka do muzeum.
    A Japonia, hmmm na pewno nie pogardziłbym wyjazdem jeśli bym miał oczywiście taką możliwość.
    I jeszcze Terytorium Jukon, i sama Alaska i Pamir i mongolskie stepy i…. ehhh

    Nosi mnie. Muszę się koniecznie wyrwać z czterech ścian i wyruszyć na jakieś biegowe małe co nieco. Planuję to już od jakiegoś czasu…

  19. Krzydro mówi:

    Witam po dłuższej przerwie 🙂

    W 3 miesiące do Japonii?

    Proponuję rowerem po śladach Krzyśka Skoka, który dojechał na olimpiadę do Pekinu !

    Na jego bloga ( http://www.rowerem.zehej.pl ) trafiłem gdzieś w połowie jego wyprawy, ale później śledziłem trasę, aż do powrotu do Polski.
    No, i polecam rozpocząć czytanie od samego początku, tj. od stycznia 2008 r. Mnóstwo doświadczeń, praktycznych porad i dużo niekonwencjonalnych rozwiązań, np. ciekawa „organizacja” noclegów 🙂

    Pozdro:)

  20. Krolisek mówi:

    Japonia to nie tylko miasta, mój Tato miał okazję pracować tam przez 8 miesięcy – wszystkie weekendy spędzał włócząc się po górach i lasach. I było tam naprawdę gdzie połazić 😉 Gdybym miała okazję być w Japonii, to chciałabym zahaczyć o wyspy Riukiu – to chyba tam ludzie rekordowo długo żyją.

  21. Kuerti mówi:

    Paweł nic się nie chwali, a wczoraj w Kaliszu nabiegał 9h11min na 100km! Gratulacje! Czas po prostu rewelacja!

    Adam,

    A może jednak spróbujesz napisać coś w formie tekstu? Zarówno o ubieraniu się zimą jak i triatlonie? Spróbuj!

    Paweł,

    Co ja analizuję w dzienniku? A choćby ostatnie treningi przed startem, żeby zobaczyć jakie akcenty najlepiej mi służą. Albo jeśli w jakimś czasie miałem dobrą formę to jak udało mi się do niej dojść, mogę powtórzyć kroki, treningi itp. No i oczywiście sam fakt, że masz wszystko wpisane w dziennik, czyli te kilometry wybiegane, wyjeżdzone to spora frajda. Strasznie żałuję, że nie prowadziłem jednego dziennika od początku gdy zacząłem biegać…

    Z Japonią jest ten „problem”, że ten kraj, ta kultura, ich mentalność po prostu mnie fascynują. To samo mam np. z Koreą Południową, ale tam raczej nie chciałbym pojechać podczas tej wyprawy. W ogóle z Japonią jest chyba tak, że to nie jest dobry kraj na turystykę backpackerską, tam trzeba by zamieszkać na kilka miesięcy, żeby wgryźć się w to wszystko. Myślę, że to kraj na nieco inną turystykę. Albo właśnie, nawet nie na turystykę, a na zamieszkanie itp.

    Monia,

    Dokładnie tak! Nie samolotem, tylko przejazd przez cały kontynent. Teraz tylko pytanie, czy „górą” czy „dołem”. Na chwilę obecną chyba bardziej przemawia do mnie jednak przejazd przez Rosję i dalej w tym kierunku niż przez Pakistan, Indie. Będę na pewno miał o czym myśleć w czasie długich zimowych wieczorów 🙂 .

    Bart,

    Uff, żyjesz, nie zapracowałeś się 🙂 . Dobrze Cię widzieć z powrotem na PK4! Ale co ja zrobię, że ta Japonia mnie fascynuje? Może gdzie indziej jest taniej, ale przecież nie chodzi tylko o to, żeby było tanio, tylko żeby się podobało. Po Maroku jestem uczulony na tym punkcie, nie chcę się pakować w miejsca, które mnie nie kręcą.

    Borman,

    A o jakim biegowym małym „co niecu” myślisz?

    Krzydro,

    Wyprawa rowerowa to jedna z rzeczy, które keidyś zrobię, ale to nie jest dobry moment na taki wyjazd dla mnie. W lutym będzie jeszcze zimno, nie chciałoby mi się jechać rowerem. Ale będzie kiedyś czas i możliwości i zrobię jakąś fajną trasę.

    Krolisek,

    W stosownym czasie odezwę się do Ciebie i Twojego taty 🙂 .

  22. Bart mówi:

    Zobaczysz wejścia do Sagarmatha ( nie wiem czy tak to się pisze ) zakochasz się i tyle. Himalaje to Himalaje. A co do piewców Japoni….. to tak jak chodzenie po dzikiej Babiej Górze. Piękna to Ona jest … ale jakaś taka miejska, banalna, techniczna, bez emocji, … Kuerti uciekaj do Azji bo za chwilkę już jej nie będzie … vide Bhutan. A Japonia jak była tak będzie.
    Pozdrawiam za biurka

  23. jasiekpol mówi:

    Paweł – co jest przyjemnego w katowaniu 100km na asfalcie ?

  24. Paweł mówi:

    Grzesiek,

    Ta twoja wyprawa to będzie świetna sprawa, życzę ci powodzenia. Wiesz, ja się boję, że gdybym tam pojechał to nie chciałbym już wracać 🙂 W Irlandii mieszkałem u nauczycielki która spędziła jakiś czas w Japonii ucząc angielskiego. Zazdrościłem jej bardzo (twierdziła m.in. że język japoński w przeciwieństwie do chińskiego jest stosunkowo łatwy). Gdybym miał środki pojechałbym też i został tam na co najmniej rok.

    Z tym dzienniczkiem to chyba masz rację, tak też twierdzą specjaliści. Ja jakoś nie mogę się jeszcze przekonać do analizowania. Aha, jeszcze jedna pożyteczna rzecz z jego prowadzenia to to, że motywuje do treningów. Głupio później wpisywać 3 dni pod rząd „wolne, wolne, wolne” 🙂

    Jasiek,

    Setka na asfalcie nie jest ani tak zdrowa ani przyjemna jak bieganie w terenie. Wiem o tym. Do 1/4 dystansu można zwiedzać, potem trasa się powtarza. Tak naprawdę chodziło mi o sprawdzenie swoich możliwości w takich warunkach i na takim dystansie, o rywalizację, o start w czymś nowym, nieznanym. Było trochę nudnawo (żałowałem, że nie wziąłem komórki; w gry bym pograł 🙂 ) ale w sumie fajnie. 9 godzin to nie tak znowu długo. Nogi wcale tak mocno nie dostały jak się obawiałem. Trochę je czuje ale nie bardziej niż po orienterskiej setce. Nie wykluczam, że w przyszłym roku znowu wystartuję.

  25. jasiekpol mówi:

    No to rozumiem, dzisiaj to bym pewno 50 km nie poleciał po 5:30/km niezła średnia. Od nas koleś poleciał po 4:58.

  26. borman mówi:

    Grzesiek.

    Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie taki projekt, przejście/przebiegnięcie dookoła Kotliny Kłodzkiej, coś na wzór przejścia dookoła Kotliny Jeleniogórskiej, no może bardziej rozbudowane, a nazwa „dookoła Kotliny Kłodzkiej” jest umowna.
    Trasa ze startem w Jedlinie Zdroju przebiegać ma pasmami gór: Sowich, Bardzkich, Złotych, Bialskich, Masywu Śnieżnika, Bystrzyckich, Stołowych po polskiej i czeskiej stronie, do Gór Kamiennych/Suchych z powrotem do Jedliny.
    Mam kilka wariantów, zbieram informacje o szlakach ich oznaczeniu ect.
    Więcej niebawem na moim joggerku.

    Chciałbym w ramach rekonesansu zmierzyć się z częścią trasy, od Jedliny do Masywu Śnieżnika, oczywiście w miarę możliwości, bez hardcorowego napierania, ot taka wycieczka biegowa 🙂
    Oczywiście powodzenie tej wyprawy rozbija się o mój permanentny brak czasu. Jeśli zdołam wygospodarować jakiś weekend do połowy listopada, to na pewno wyruszam w drogę. W innym wypadku pozostaje alternatywa, czyli Izery – Karkonosze, do których mam niecałe dwie i pół godzinki samochodem. Trasa ze Świeradowa do Karpacza kierując się czerwonymi znakami GSS-u.

    To tyle jeśli chodzi o te małe co nieco 🙂

  27. rocha mówi:

    A ja jeszcze 0,03PLN o triatlonie… Katuję właśnie basen – głównie doskonalenie techniki, mam strasznie renomowanego instruktora i dużo się uczę.

    Adamo
    Czy widziałeś kiedyś na jakichś zawodach kogoś, kto walił klasycznym? Może to głupie, ale spokojną żabą płynę 3,6km w godzinę, a tym cholernym kraulem płynę wogóle wolniej, bardziej się męczę, a kontrolować oddechu to po prostu nie potrafię i muszę robić przerwy w ciągłym płynięciu. Już mi delfinem lepiej idzie…

  28. Adamo mówi:

    Kueri,

    Nie obiecuje 🙂 bo wydaje mi sie ze raczej juz po prostu nic nowego nie wniose…

    ->Rocha

    Naprawde robisz 3,6 km w godzine??? To wychodzi 25 minut na 1500m. Trenowales kiedys plywanie? Jesli nie to znaczy ze jestes utalentowany szczegolnie jesli masz juz po 20ce.
    Przepisy nie zabraniaja plywania zaba itp. Tak tez plywaja „slabsi” zawodnicy. Jest tylko taki problem, ze w zabie pracuja glownie nogi a w kraulu rece.
    Po wyjsciu z wody Twoje nogi beda bardziej zmeczone.
    Na poczatku moich startow byly zawody gdzie wyszlismy z kumplem z wody w tym samym czasie. On zaba ja kraulem. Mimo, ze na treningach byl lepszy w bieganiu i prawie rowny w rowerze zostawilem go z tylu bo wymeczyl nogi na plywaniu.

    Jesli naprawde tak swietnie plywasz zaba to wynika z tego ze ogolnie swietnie czujesz wode i bardzo szybko nauczysz sie tez szybkiego kraula-szczegolnie z instruktorem. Radze skupic sie na kraulu. Z zaba kiedys staniesz w miejscu a kraulem bedziesz urywal kolejne minuty.

  29. Kuerti mówi:

    Bart,

    Mam jeszcze czas na ułożenie trasy, przemyślę sobie to, co napisałeś!

    Borman,

    Fajny pomysł, jeden znajomy myślał o czymś podobnym. Jak będziesz organizował swoje Przejście to daj znać, może więcej osób się skusi. Choćby ja 🙂

    Adam,

    Nie chodzi o to, że musisz wnosić coś nowego, ale o przyczynek do dyskusji 🙂 . Blogowanie zwykle właśnie na tym polega, żeby tylko zawiesić jakąś myśl na widoku publicznym, tak żeby każdy mógł się do niej odnieść – treść w znacznej mierze tworzą komentarze. Poza tym, na pewno napisałbyś coś ciekawego 🙂 . Wierzę w Ciebie!

    Ostatnio na PK4 coraz więcej komentarzy… wspominałem kiedyś, że w weekendy mam mniej odwiedzających, teraz dorzucę jeszcze kolejny fakt – po lecie znów wracacie do internetu 🙂 . Taka chyba specyfika naszego klimatu – przychodzi jesień a nam do głowy przychodzą różne dziwne pomysły (vide Borman, mój trip na wiosnę, plany kolegów na triatlony itp. 🙂 ) .

  30. rocha mówi:

    Dzięki Adamo. Nogi, ku.wa! Nogi! 🙂
    Własnie wróciłem z basenu (dziś bez instruktora, instruktor w czwartki, wtedy kraul) dziś wyjątkowo sprawdzałem tempo żaby, czy Ci głupot nie napisałem i mierzyłem czas 100długościx25m/44’19” tempem takim jak „szybsze” OWB i z kulawymi nawrotami bo takich fachowych nie umiem.
    No i bardziej bolą mnie ręce, zwłaszcza stawy barkowe.

    Już się tu nie rozpisuję, bo się galimatias w komentarzach zrobił zupełny…
    W przyszlym roku triatlon musowo!

    Kuerti, zdjęcie genialne!

  31. Kuerti mówi:

    Rocha Szbybkopływaku! 🙂 . Dzięki, staram się jak mogę, żeby te zdjęcia były „jakieś” 🙂 .

    Adam, jak widzisz tym bardziej zabieraj się za tekst o triatlonie, podyskutujecie sobie przynajmniej on topic 😉 .

  32. Kg mówi:

    na jesieni przychodzi też czas na ROLKI.

  33. rocha mówi:

    Kuerti
    Dobrze Ci z tymi rolkami dogadał!
    Jakbyś mnie widział na „treningu techniki”, tobyś mnie szybkopływakiem w życiu nie nazwał.
    Teraz ratownik od razu bosak bierze w garść, gdy widzi, że kraulem zaczynam płynąć. 😉

  34. Kuerti mówi:

    Kaziga to ja albo za kilka miesięcy zabije albo mu podziękuje bardzo pięknie. 🙂 .

    Jutro ponoć kurier zawita do mnie z Garminem, zgodnie więc z obietnicą czas rolek się zbliża nieubłaganie – w piątek idę pojeździć, a w weekend obiecuję opublikować raport z pierwszej jazdy!

  35. rocha mówi:

    Z Garminem? „…Pewnie kiedyś kupię…” terefere, już było zaplanowane. Który to? 405?

  36. Kuerti mówi:

    305. Zastanawiałem się nad tym 405, ale już nie pamiętam dlaczego mnie do siebie nie przekonał. Była też opcja z 310XT, ale stwierdziłem, że nie będę płacił 2 razy tyle co za 305 (ok. 700zł) żeby mi bateria 2 razy dłużej trzymała. Przecież to szaleństwo.

    Już się nie mogę doczekać tej paczki, z rana idę na rower, więc pewnie minę się z kurierem, nie wiem czy wytrzymam do czwartku na kolejny trening i czy nie pójdę popołudniu na rolki z tego wszystkiego, żeby go przetestować 🙂 .

  37. Marek mówi:

    hej, Ja przygotowania zacząłem miesiąc temu.Na razie się rozkręcam pomału.Bardzo mnie interesuje start w triathlonie i znaczna poprawa czasu w Przejściu do około Kotliny Jeleniogórskiej i oczywiście jakieś fajne starty w AR. Trening na tą chwilę wygląda mniej więcej tak że:
    – co trzeci dzień jestem na siłowni
    – biegam 4-5 razy w tygodniu po 9-13km
    – basen około 3 razy w tygodniu ( do celowo 4-5)
    Ćwiczę w cyklu dwa dni, dzień przerwy.
    Muszę jeszcze pilates wcisnąć i rower za jakiś czas.
    W zeszłą niedziele zrobiłem zakładkę dwie godziny z kawałkiem rower i godzinę z kawałkiem biegu a zakończyłem sauną 🙂
    Nie dawno zrobiłem sobie też wycieczkę biegową i ćwiczenie orientacji ponad 4h wolniutkiego biegu.
    Podobnie jak Jasiek chcę pływać z instruktorem i z wielką niecierpliwością czekam na Biblie treningu triatlonisty.
    PS Co to za głupi pomysł z tą Japonią ! nie możesz zamiast tego kupić sobie albumu o Japoni albo obejrzeć jakiś program, takie ładne teraz filmy podróżnicze robią.
    PSII
    Co do dzienniczka treningowego ja polecam sporttracks po zapoznaniu się z jego możliwościami uważam że jest rewelacyjny. Najbardziej działa na mnie jednak kalendarz powieszony na szafie w którym wpisuję rożnymi kolorami czasy treningów (każda dyscyplina inny kolor) a wielkim czerwonymi X wykreślam dni bez treningu.

  38. rocha mówi:

    „a wielkim czerwonymi X wykreślam dni bez treningu.”

    Też tak robię, na potrzeby motywacyjne dodaję jeszcze powód „żona nie puściła”, albo „kołdra mnie przygniotła”

  39. Kuerti mówi:

    Marek,

    Ostatnio Monia podesłała mi trochę zdjęć na Pasję, jest tam naprawdę mnóstwo fajnych fotek z naprawdę fajnych zawodów, może chcesz pooglądać? Nie będziesz musiał startować 😉 .

    A co do treningów, wychodzi mi, że musisz dziennie zrobić tren 2 razy, tak? Np. rano basen a wieczorem bieganie?

    Dostałem właśnie Garmina, może rzeczywiście przeniosę się na Sportracka, na razie czekam aż się naładuje i lecę na rolki 🙂 .

    Rocha,

    No jak żona Cię nie puści to zaznacz na pomarańczowo, ale tej kołdry to chyba nie wytłumaczysz sobie, czerwień, czerwień! 🙂 .

    A tak na poważnie, to o co chodzi z tymi ściennymi kalendarzami? To na kłopoty z motywacją? Czy buduje Was widok całego miesiąca prawie na zielono? Po sobie wiem, że jak plan idzie gładko, realizuje się kolejne treningi to na zasadzie kuli śnieżnej łatwiej idą kolejne mikrocykle itp. Jak nie ma tej ciągłości, to czasem ciężko zaskoczyć w rytm… Ja osobiście nie potrzebuję do tego kalendarza, ale z drugiej strony to chyba rzeczywiście może jeszcze zintensyfikować efekt…

  40. Marek mówi:

    Zazwyczaj to np tak:
    poniedziałek
    rano – siłownia
    popołudniu – bieg
    wieczorem – basen
    wtorek:
    do południa – bieg
    popołudniu – basen
    środa
    wolne
    i tak w kółko.
    Tak to wygląda ale czasem życie zmienia mi plany, np wczoraj żona na miasto mnie wyciągnęła i biegałem o 18:30 godzinkę a około 19:50 byłem na basenie.
    Przed chwilą byłem ugadać sobie instruktora do nauki kraula i o 17 mam pierwsze lekcje.
    Kiedyś chodziłem na basen rano ale stwierdziłem że jak będę chodził wieczorem to nie będę sie musiał myć wieczorem w domu i zaoszczędzę na wodzie 🙂
    Dowiedziałem się i widziałem że między 14 a 17 jest pusty basen więc tak będę teraz chodził.
    PS Kalendarz ścienny bardzo mnie motywuje a co do kuli to u mnie ona działa odwrotnie, jeden dzień bez treningu ułatwia następny taki dzień, trzeci przychodzi z jeszcze większą łatwością. Dziwne bo czuje się wtedy fatalnie, jestem nerwowy i zdudziały.

  41. Paweł mówi:

    Marek,

    Ostro się wziąłeś. Zazdroszczę ilości wolnego czasu.

  42. jasiekpol mówi:

    Marek – żona Cię utrzymuje czy w totka wygrałeś ? No jest jeszcze opcja pracy zmianowej.

    Grzechu – wsiąkłeś z tym garminem czy się na rolkach wypierd…

  43. Marek mówi:

    heh, tak myślałem że się posypią pytania co z pracą?
    Pracuje 240h miesięcznie. 24h na 48h.
    Grzesiek ? jak twój garminowski trener?

  44. jasiekpol mówi:

    Czyli strażak 😉 a ja dziś się posypałem, struty jestem, gorączkę mam i cały dzień łóżko-muszla, oby to było strucie , przynajmniej krócej potrwa. Miałem iść na basen ;(

  45. Kuerti mówi:

    Jestem, jestem!

    Garmina już mam, na rolkach byłem, ale aż głupio pisać, po kilometrze zaczął padać deszcz i tyle było tej jazdy. W piątek drugie podejście.

    Na razie cieszę się zegarkiem, bajer z gpsem jest po prostu genialny 🙂 .

    Marek,

    Te 24h w pracy możesz traktować jako trening pod rajdy 🙂 . Ciekawe czy po takiej zaprawie masz jeszcze problemy z sennością na zawodach?

  46. Adamo mówi:

    Kuerti,

    Wiesz troche mi glupio pisac o triathlonie(przy okazji radzic), kiedy moja wlasna forma jest cieniutka (ostatnie starty w 98) a jak widze chlopaki ostro trenuja i tez musza miec spore doswiadzczenie. Ale pomysle.

    Na razie pozwole sobie na krotkie komentarze.

    Marek,
    Patrzac na Twoje treningi to duzo tego. Ogolnie nalezy trzymac sie zasady, ze cwiczenia/treningi silowe/szybkosciowe/techniczne wykonujemy przed tymi dlugimi i wytrzymalosciwymi.
    Dlatego np. trening z podbiegami zawsze powinien byc przed WB2 a nie po. A plywanie raczej rano.
    Niestety z kiepska dostepnoscia basenow w Polsce i zimowa pogoda + praca itp. musimy sie naginac do narzuconego rozkladu dnia. Ja dzisiaj juz o 6.10 bylem w wodzie 🙂

    Druga rzecz jaka mi przyszla do glowy to sens robienia zakladek. Uwazam ze ten trening robimy dopiero w okresie przygotowania specjalistycznego i dot to moim zdaniem krotkich dystansow (duathlon i dystans olimpijski). Uwazam ze dwa 3 tygodnie przed zawodami wystarczy zaczac robic 1 taki trening w tygodniu. Mialem sezony, ze ich nie robilem wcale i nigdy nie mialem problemu z przejsciem na bieg (paradoksalnie czesto zaczyna sie bieg nawet za szybko)

    Kolejna rzecz to wciskanie na sile do planu treningowego wszytskich trzech konkurencji. Moze nie uwierzycie ale w jednym z sezonow w okresie do konca lutego jezdzilem tylko raz w tygodniu (biegalem 3-4razy wiecej + silownia i basen))a mimo to nie mialem w sezonie problemu z rowerem. PLywac jednak trzeba regularnie aby nie tracic czucia wody.

    p.s. znacie cos na chlorowana wode w basenie? Moj nos nie znosi jej za dobrze

  47. rocha mówi:

    Grześ
    Nie wiem jak to powiedzieć…
    Czy ten zegarek…?
    No wiesz…
    Czy to prawda, że on robi laskę???

  48. Kuerti mówi:

    Adam,

    Nie daj się prosić! Po prostu opisz swoje doświadczenia, nie musisz nikomu nic radzić. Zesztą, prowadzę bloga, a moja forma? No szkoda gadać po prostu 🙂 .

    Radek,

    Żeby tylko! 😉 .

  49. Krolisek mówi:

    Grześ, nie ma rady, musisz ją nazwać Forrunerka 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA