Jak wysokie wpisowe?
Wydawało mi się, że Puchar Polski w Maratonach Pieszych na Orientację (PMnO) wreszcie zaczyna się fajnie rozwijać, osób chętnych do rywalizacji o miejsca w generalce powolutku przybywało. Byłem więc przekonany, że ta tendencja utrzyma się w 2008 roku, zwłaszcza, że lista startowa ZMP (pierwszych zawodów z cyklu) mimo, że nie pękała w szwach to zgromadziła pokaźne grono ścigantów. Jednak już na starcie nowego sezonu PMnO zalicza falstart – ZMP nie będzie! Powodem odwołania rajdu jaki podał Wiesiek Rusak (organizator) była zbyt mała liczba uczestników, a co za tym idzie brak wystarczających funduszy na pokrycie kosztów organizacji.
Głównym problemem w tym przypadku (pomijając fakt, że to naprawdę wymagające zawody – dystans i teren – w naprawdę mało sprzyjającej aurze – zima, taka nisza w niszy jaką są ogólnie „setki”) jest prawdopodobnie wysokość wpisowego. Jakoś się tak przyjęło, że za „setkę” nie płaci się więcej niż 50zł. Pomijam oczywiście wyższą opłatę po określonym terminie, do którego obowiązuje niższe wpisowe. I tak chcąc wziąć udział w kolejnych zawodach z cyklu PMnO zapłacimy:
- Na Harpaganie i Kieracie po 40zł.
- Nocna Masakra to nieco droższa zabawa – 50zł, ale jeśli jesteś uczniem lub studentem (do lat 26) to zapłacisz już tylko 30zł (swoją drogą to cudowny pomysł!).
- Natomiast start w ZMP to wydatek rzędu 100zł…
Owszem ZMP oferuje proporcjonalnie więcej od innych – „tańszych” setek. Nigdzie nie dostaniemy takich pięknych statuetek za ukończenie (mam taką jedną 😉 ) zawodów, nie zjemy takiej pysznej kolacji, którą będziemy mogli popić piwkiem w ramach wpisowego, ale czy my przyjeżdzamy na zawody dla statuetek i piwa? Czy po to żeby po raz kolejny poszukać granic własnych możliwości, które być może od poprzedniego startu zmieniły swoje miejsce? Oczywiście, że cieszę się ilekroć spojrzę na swój piękny puchar za wygraną na ZMP 2006, ale z czego miałbym się cieszyć jeśli zawodów miałoby nie być? Co komu wtedy po tych wszystkich pucharach i schabowym na mecie?
Rozumiem podejście Wieśka: „Mam pewne zasady od których nie odejdę, robienie imprezy dla samego jej przeprowadzenia to nie w moim stylu”. Tylko, co wtedy jeśli ludzie nie chcą tych wszystkich dodatków? Jeśli ludziom rywalizacja niemalże w spartańskich warunkach sprawia przyjemność, to po co na siłę ich uszcześliwiać? Zwłaszcza, że ta sytuacja pokazuje, że być może nie stać nas na tak opakowany „produkt”?
Co Wy o tym wszystkim myślicie? Wyższe wpisowe i wyższy standard? Czy niższe wpisowe i mnie „gratisów”?
Podobne wpisy:
- Setki w Polsce
Zobacz również:
- Dyskusja na napieraj.pl o wpisowym na ZMP
1) Ja Wieśka rozumiem, nie organizuje zawodów charytatywnie.
2) Zawody są tym tańsze im więcej mają uczestników. Uwierzcie mi, że koszt piwa itp., to akurat najmniejszy problem. Trzeba przygotować zawody od całej strony sportowej (razem ze wszystkimi materiałami)i jeszcze załatwić bazę. To główny koszt i dzieli się on na liczbę uczestników. Zresztą Wiesiek wyliczył co i za ile.
3) Jak ktoś sądzi, że potrafi lepiej, niech sam z pożytkiem dla środowiska coś zorganizuje.
Nie przypominam sobie sytuacji, żeby (pomijając osobiste animozje) organizatorzy wytykali sobie nawzajem swoje błędy. To dlatego, że organizacja zawodów to nie jest łatwa i dochodowa sprawa i każdy organizator o tym wie.
Dyskusja moim zdaniem jest jałowa.
Piotrek, nie chciałem żeby nasza dyskusja (nawet jeśli ma być jałowa) zeszła na to czy „organizator ma prawo zarabiać na imprezach”, ale skoro już tak wyszło… Dla mnie to „oczywista oczywistość”, organizator ma prawo i moim zdaniem powinien na tym zarabiać! Wykonuje pewną pracę, nawet jeśli robi to w ramach hobby i przy okazji dostarcza masę przyjemności innym ludziom. Dlaczego miałby na tym nie zarabiać? Bo „na rajdach nie można zarabiać, bo nie”?
Nie chcę wytykać Wieśkowi żadnych błędów. Wielokrotnie brałem udział w rajdach organizowanych przez niego i wiem, że zna się na tym co robi. Zdanie: „Mam pewne zasady od których nie odejdę, robienie imprezy dla samego jej przeprowadzenia to nie w moim stylu” zinterpretowałem w ten sposób, że byłaby szansa na organizację ZMP, ale bez tych wszystkich dodatków. To bardzo dobrze świadczy o Wieśku, bo jeśli robić coś to robić dobrze. Ale być może zawodnicy obyliby się bez tego wszystkiego i zgodzili na start nawet w „spartańskich” warunkach?
Tego właśnie chciałem się dowiedzieć. Zresztą nie będę ukrywał, że kiedyś chciałbym zorganizować jakiś rajd przygodowy, dlatego też chciałbym poznać zdanie potencjalnych uczestników…
Postanowiłem na wiosnę zeszłego roku sprawdzić się jako organizator rajdu, z bazą, przepakiem, kilkoma etapami. Fakt że miałem do pomocy kilka osób do obsługi bazy i zadań specjalnych oraz że nie wzięli za to kasy, jednak wpisowe mimo że małe pozwoliło zorganizować transport, ciastka, owoce, wodę i colę na przepaki. Dla 20-40 osób mały rajd mogliśmy zorganizować za około 500zł. Pomoc sponsorów i mamy nagrody, koszulki. W 2008 startujemy ponownie, nie mamy jeszcze takiej renomy jak inni ale będziemy dążyć i to przy niskim wpisowym. Trzeba się ostro nazapierdalać przy budowaniu, kreśleniu i ustawianiu, zbieraniu tras, ale miło jak wszystko wyjdzie prawidłowo. Wpisowe jest także motywujące dla zawodnika który wniósł opłatę – przynajmniej nie rezygnuje po kilku kilometrach bo przecież za start zapłacił.
Masz rajd http://leniewterenie.prv.pl zobaczcie klip z zawodów 😉
Mnie jako biegacza z racji pasji interesują biegi uliczne, ale do rzeczy…
Organizowane w Polsce biegi kosztują: NIC, w porównaniu do biegów organizowanych za zachodnią lub południową granicą. Tam wpisowe też zaczyna się od 50, z tym że nie złotych ale euro, a to robi różnicę. Może i w ramach tego mamy więcej zaoferowane i jestem gotowy za takie coś zapłacić, ale pod pewnym warunkiem, też chciałbym coś z tego mieć. Jeżeli już płacę 50euro czy 200zł to chcę, aby organizator przyłożyć się do tego co daje, a więc koszulki na poziomie, a nie bawełna, która po praniu nie nadaje się do niczego. Wymieniać można sporo, jednak puenta jest taka, że wolę zawody, które w jakiś sposób zapadną mi w pamięć (pomijam sferę sportową), przecież na takie zawody nie jeżdżę sam – żona mnie wspiera, a dlaczego dla Niej nic nie ma być zorganizowane skoro przyjechała, a nie biega. Tak więc dochodzą sprawy imprez towarzyszących. Nie dziwię się organizatorowi, że nie chce robić zawodów tylko dla zrobienia. To się sprawdzało w czasach, kiedy każdy przejaw ludzkiej aktywności był chwalony, dziś przy „natłoku” różnych imprez to nie przejdzie.
Kuerti:
Nie zrozumieliśmy się. Nie chodzi o to, żeby organizator zarabiał na zawodach, tylko żeby do nich przynajmniej nie dokładał.
Z tym nie wytykaniem błędów chodziło o to, że jak się jakąś imprezę zorganizuje (cokolwiek, niekoniecznie rajd), to wtedy widzi się w co idą koszty i gdzie są problemy. Punkt widzenia przeciętnego uczestnika jest zupełnie inny.
Nasze GEZnO też kosztowało w tym roku 70 PLN, czyli niewiele mniej niż u Wieśka. A było, co by nie mowić, dość ascetycznie. Niestety tyle to kosztuje.
Harpagan może sobie pozwolić na niskie wpisowe, bo ma kilkuset a nie kilkudziesięciu uczestników.
Jasiek,
I o to właśnie chodzi. To, co że macie mały rajd, ale robicie coś dla zwyczajnych ludzi i to się liczy. Mam nadzieje, że uda mi się kiedyś zroganizować podobne zawody. PS. Co to za piosenka, która leci jako 3 na video z rajdu?
Primo,
Z zagranicznymi zawodami to wydaje mi się, że jest trochę inaczej. Niejako na starcie zakładamy, że wyjazd za granicę to wpisowe rzędu 50-100 a nawet więcej euro. No i ochoczo na to przystajemy, nawet jeśli standard „usług” nie odbiega wiele od tego co dostalibyśmy tutaj w Polsce.
Petro:
Właśnie o tą różnicę mi chodzi, GEZnO kosztowało o 30 zł mniej i miało mniej dodatków. ZMP kosztował 100zł, ale oferował więcej. Efekt jest taki, że skromniejsze GEZnO się odbyło a ZMP nie. Może trzeba było jednak zrezygnować z tych dodatków żeby impreza mogła się odbyć? O ile oczywiście była taka możliwośc, a zakladam, że tak.
Kuerti:
Nie. Po prostu my mieliśmy 100 uczestników, a Wiesiek nie miał nawet 50. W tym tkwi różnica.
Jakby do nas przyjechało 30 osób też byśmy polegli finansowo na całej linii.
Nie jest ciekawie,…W tym roku rajd Mamucik się nie odbędzie,…Jak dobrze zrozumiałem Wiechora to Maratonu Piasków prawdopodobnie też nie będzie. Z Harpaganem dziwne jakieś słyszę pogłosy, że nie wiadomo co dalej,….Nie przypuszczałbym, że tak nawet może być,….
Nie wypowiadam się na temat ZMP bo nie znam całej sytuacji. Wydaje mi się tylko, że można by zapytać uczestników którzy już się zapisali czy zaakceptują bardziej spartańskie warunki lub ew. wyższe wpisowe.
Wydaje mi się, że w interesie organizatorów jest informowanie potencjalnych uczestników jakie są koszty organizacji i na co te pieniądze idą (wydaje mi się że nikt tego nie robi). Ja już dawno przestałem marudzić na wysokość wpisowego, ale to przychodzi wraz z doświadczeniem uczestnictwa w różnych rajdach. Wiele ludzi nie ma takiego doświadczenia i widząc wysokie wpisowe myśli, że organizator strasznie z nich zdziera (patrz dyskusje nt. wpisowego na Harpaganie). Jeśli wpisowe jest wyższe niż w podobnych imprezach to normalne, że człowiek zaczyna się zastanawiać dlaczego. Jeśli natomiast organizator uzasadnił by taką a nie inną wysokość wpisowego to mu wierzę i płacę.
Może rozwiązaniem było by wprowadzenie pakietów ekonomicznych i normalnych jak na transkarpatii?
ps. A tak przy okazji to może ktoś z was wie dlaczego na tym samym rajdzie płaci się więcej za trasę rowerową niż pieszą? Jedyna różnica jaką widzę to długość trasy.
Misiek,
Jest szansa, że pod koniec czerwca pojawi się nowy rajd z cyklu PMnO na północy kraju, na razie brak szczegółów ale coś jest na rzeczy. W tym roku pełnie funkcje Sędziego Głównego PMnO więc jakby co możecie spodziewać się przecieków 😉 .
Mickey,
Witam 🙂 . Masz rację jeśli pozostałe setki „kosztują” o ponad połowę mniej to uczestnicy mogą być zdziwieni, pytanie „dlaczego tak drogo?” samo ciśnie się na usta.
Ciekawy pomysł z tymi pakietami ekonomicznymi. Choć ja osobiście wolałbym chyba taką opcję: płacisz za start (opłata startowa, która zawiera w sobie koszty organizacji, mapy, dojazdy, obsługę sędziów itp.) a wszystko inne (koszulki, posiłki, noclegi w pensjonatach itp. ) byłoby osobno płatne , ale tylko dla chętnych.
1. Każdy chciałby jak najwięcej i jak najtaniej. Z mojego doświadczenia jako uczestnika i organizatora wynika, że oczekiwania od organizatorów nie są wielkie i dotyczą przede wszystkim dobrego przygotowania trasy, dobrej jakości mapy i podstawowych świadczeń w bazie (dach nad głową i prysznic). Medale, dobrze gdy są, ale np. na Harpaganie ich nie ma i nie stanowi to problemu.
2. Ktoś może się zastanawiać, jak to możliwe, że na Kieracie jest woda na PK (co prawda za mało, ale obiecuję poprawę), kawka na półmetku, kolorowa mapa, foliowane karty startowe, sędziowie na PK, zabezpieczenie trasy przez GOPR, obsługa medyczna, ubezpieczenie NNW zawodników, gorący posiłek na mecie i nocleg na sali gimnastycznej, a wpisowe wynosi 40 zł. Nie zamierzam przedstawiać tu kalkulacji, ale gdyby nie zaangażowanie władz lokalnych i firm sponsorujących, świadczenia musiałbym ograniczyć do spania na glebie, ubezpieczenia i kserowanej mapy, a wpisowe niżej 50 zł by nie zeszło. Ile kilometrów przejeżdżam na własny koszt, ile wydaję na jedzenie i noclegi podczas przygotowania trasy nie liczę, bo robię to dla przyjemności, realizuję w ten sposób swoją pasję, ciesząc się, że robiąc coś dla siebie, robię też coś dla innych. I z podobnych pobudek włączają się w organizację inni: kierownik Biura Turystycznego Limatur, lekarz zawodów, ekipa ratowników, właściciele i pracownicy zaprzyjaźnionych firm, grupa moich przyjaciół i spora grupa młodzieży – studentów i uczniów ze Związku Strzeleckiego. Wpisowe i pieniądze od sponsorów starczają ledwie na pokrycie tych wydatków, które muszą być udokumentowane i rozliczone.
3. Cena nie może być zbyt wysoka, bo nawet przy niewielkiej podaży będzie działała zaporowo dla mniej zasobnej w środki finansowe młodzieży, a przecież to głównie dla tej grupy robimy zawody. Imprezy gratis też nie polecam, nawet jeśli mamy bogatych sponsorów, bo choćby symboliczne wpisowe zawodników dyscyplinuje. Jeśli sponsorów nie ma, lepiej zrobić skromnie i niedrogo, niż silić się na wymyślne i kosztowne świadczenia dodatkowe.
4. Pieniądze to nie wszystko. Świadczenia to nie wszystko. Najważniejsza jest moim zdaniem atmosfera imprezy. Może być skromnie, ale jeżeli każdy zawodnik będzie odczuwał, że cała ta zabawa jest dla niego, przyjedzie za rok z kolegami. Jeżeli natomiast dojdzie do wniosku, że dla organizatora ważni są tylko ci, co na pudle, za rok albo nie przyjedzie wcale, albo odradzi przyjazd swoim medalowym konkurentom. Ale to organizator decyduje, czy chce robić niedrogą imprezę dla rzeszy amatorów, czy kosztowne zawody dla maleńkiej grupki wyczynowców.
Dzięki Andrzej za wyczerpujący komentarz z punktu widzenia organizatora!