Harpagan: to już jutro
Prawie pół roku, tyle czasu minęło od mojego ostatniego startu w zawodach. Start w setce to z kolei ponad rok. Powiem szczerze, że trochę boję się jutrzejszego Harpagana. Mój rozbrat ze ściganiem trochę trwał i nie mam pojęcia czego oczekiwać jutro. Brakuje mi obycia z mapą, a to właśnie powinno być decydującym czynnikiem jutro. No i zaczynam się asekurować, a nie chciałbym tego robić… Choć nie powiem, czuję presję, sam mam spore oczekiwania względem siebie, a i pewnie czytelnicy bloga będą wymagać dobrego startu, niefajnie byłoby Was zawieść, będę o tym pamiętał…
Treningowo na pewno nie zrealizowałem tego co sobie założyłem, przede wszystkim nie udało mi się zrobić nawet jednego treningu powyżej 20 kilometrów od jakichś 2 miesiący. Trenowałem na wyczucie, plany, które starałem sobie ułożyć waliły się po kilku dniach, z różnych powodów. Mimo to czuję się mocniejszy niż choćby rok temu, może to doświadczenie? W planach mam start razem z Piotrkiem Szaciłowskim, lubię tego gościa, braliśmy udział w kilku rajdach i zawsze bardzo miło nam się wspólnie napierało. Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie.
Piotrka zresztą upatruje jako głównego faworyta. Z drugiej strony ciężko mówić o faworytach gdy na trasie znajdzie się pół tysiąca ludzi, zawsze może znaleźć się ktoś kto własnie na Harpaganie pokaże się z dobrej strony. Ja standardowo, nie ścigam się z innymi a z samym sobą, z czasem. To mój punkt wyjścia, przynajmniej na setkach.
Jaki czas planuje osiągnąć na mecie? Przede wszystkim chciałbym się na niej pojawić, ostatni TNFAT dość długo za mną chodził, nie można się tak łatwo poddawać! Nie będę się deklarował, że chcę nabiegać tyle a tyle. Wszystko zależy od warunków na trasie, trudności nawigacyjnych, terenu. Postaram się dać z siebie wszystko, w końcu to ostatni start w tym sezonie…
Do zobaczenia w Kobylnicy!
tak, szukałem, niestety o ile jest -to na zagranicznych stronach producenta, cóż -czarna czapka za 5zł będzie musiała stawić czoła wyzwaniu 😉
Do jutra! A moim jedynym celem jest dotarcie na metę 🙂
Mnie właśnie nawigacja ciekawi, jak dużo można zyskać chodząc czysto ?? Co do treningów to także ostatnio nie śmigałem więcej niż 20 km jednorazowo, więc pewnie załapiemy się na ten sam wózek o ile na początku wsiądziemy do tego samego.
Co tam setka. Dwie setki na rowerze jak sie nie jeździło od kilku tygodni to wyzwanie. No nic. Do zobaczenia na…. mecie. 🙂
Powodzenia!
ŻYCZE WAM POWODZENIA!! I PAMIĘTAJCIE – „GŁOWA UMIERA OSTATNIA”!! 🙂
VAYA CON DIOS Kuerti, trzymam kciuki i czekam na wiesci 😉
Dzięki wszystkim!
Chyba Wam na złośc tak słabo się spisałem ;). Żartuje :>.
Mariusz,
Z tarczą czy na tarczy? 🙂 . Popytam się organizatorów „Wyzwania”, bo tam zdobyłem swoją czapeczkę, może oni będą wiedzieć gdzie można kupić x-windy.
Jasiek,
Faktycznie do pewnego momentu siedzieliśmy w tym samym pociągu, szkoda, że wysiadłem wcześniej :>
U Ciebie sam marsz chyba nie ma większego sensu, miałem przyjemność trochę „siąść Ci na buta” 😉 i jestem pod wrażeniem Twoich zdolności nawigacyjnych. Inna sprawa ma się z ludźmi mego pokroju ;), czasem chyba warto przejść do marszu i skoncentrować się na mapie niż biec ile sił w nogach..
Podbiegałeś na drugiej pętli?
Gregory,
Udało się? Kiedyś przyjdzie pora i na mój start na TR 🙂 .
Kazig,
A myślałem, że nie czytasz już mojego bloga 😛 . Zmieniłeś dostawcę internetu? Albo nie łączysz się już z pracy 😉 .
Rafał,
Głowa umiera ostatnia! Moja padła bardzo szybko, aż mi głupio, że tak szybko…
Sebas,
No i masz wieści, ale prawie, że grobowe :>
Uf… Chyba czas odpocząć od napierania, może jakieś górki na kilka dni? Beskid Niski?
z tarczą! 🙂
Oj, bardzo duzo doswiadczenia zdobylem na tej edycji, i niezmiernie ciesze sie z sukcesu. Wiem nad czym musze popracowac, a co dobrze juz wypracowalem 😉
Teraz pare dni rekonwalescencji…
Ale juz teraz wiem, ze w przyszlym sezonie bede startowac w mozliwie wielu mniej prestizowych imprezach -wlasnie dla doswiadczenia.
Czesc
Serdecznie gratuluje!
Mam nadzieje, że moje porady okazały się przydatne, bo ja do nich w ogóle się nie zastosowałem. Do swoich rad, hehe. Paradoks. Ale to właśnie mnie pogrążyło. Jeszcze raz gratuluje.
Mógłbyś rozwinąć „Wiem nad czym musze popracowac, a co dobrze juz wypracowalem”?