Maratony piesze no image

Opublikowany 3 grudnia 2007 | autor Grzegorz Łuczko

15

Darżlub 2007: Relacja

Logo Darżluba

Tadam! Szykujcie się na moją kolejną dołującą a może przejmującą relację z zawodów… No dobra, tym razem będzie trochę inaczej bo prawdę mówiąc pamiętam niewiele, ganialiśmy po ciemnym lesie, z górki na górkę przez górkę i tak przez noc całą. Mało brakowało, żebym już po godzinie zszedł z trasy… Zaciekawieni? No to zapraszam do lektury relacji, a ja wracam odpoczywać po tym wbrew pozorom bardzo, ale to bardzo wymagającym rajdzie…

Jak wspomniałem po godzinie od startu chciałem już się wycofać, ale najpierw była nudna 8 godzinna podróż podczas, której zadawałem sobie raz po raz pytanie: a nie lepiej byłoby zostać w domu? Przyznam się Wam do dwóch rzeczy: nie chciało mi się startować w Darżlubie to raz, a dwa wiedziałem, że będzie ciężko, ale nie, że aż tak! Koniec końców wylądowałem jednak w bazie. Ambitnie dalej obstawałem przy samodzielnym starcie, w końcu chciałem potrenować nawigację, a nie gonić za kimś na oślep. Radek Literski, żywa legenda Harpagana (Radek nie lubi tego określenia, przepraszam ale nie mogłem się powstrzymać 😉 , w końcu to gość, który 5 razy triumfował w tym najpopularniejszym długodystansowym rajdzie na orientację w Polsce) również startował bez drużyny, wspaniałomyślnie zaproponował mi wspólny start, ale ja przecież chciałem się sprawdzić…

Radek Literski

Raźnym truchtem zagłębiłem się w las. Mapa w skali 1:25000, czyli taka, której używam sporadycznie, żeby nie powiedzieć prawie wcale, zwykle zawody, na których startuje rozgrywane są na „pięćdziesiątkach”. Zdecydowana większość z 17 punktów usadowiona była na mniejszych bądź większych szczycikach. Nie powiem, żebym czuł się pewnie w takich warunkach, wręcz przeciwnie bardzo szybko stwierdziłem, że będzie baardzo ciężko. Jedynki szukałem ok. godziny, choć była o rzut beretem od bazy. Zrezygnowany postanowiłem ruszyć na PK2, przy okazji nade mną zaczęły się zbierać ciemne chmury, nie jest dobrze pomyślałem, dalej bynajmniej nie będzie łatwiej, czy znajdę w ogóle jakiś punkt?

Zacząłem nawet nieśmiało myśleć o rezygnacji, nie widziałem sensu plątania się jak głupek po lesie. Nawigacja na tym poziomie mnie po prostu przerastała. A brak zaliczonej jedynki skutecznie podkopywał morale. Wiecie jak to jest, na początku zawsze mija trochę czasu zanim „wgryziemy się” w mapę, przynajmniej ja tak mam, dopiero po jakimś czasie się rozkręcam. Zacząłem żałować, że odmówiłem Radkowi. I gdy tak zagubiony błąkałem się po jakiejś drodze nagle widzę znajomą twarz, oto i on! Jestem uratowany! Skoro plan samodzielnej nawigacji spalił na panewce stwierdziłem, że lepiej będzie jeśli podczepię się pod kogoś kto się na tym zna lepiej ode mnie i czegoś od niego się nauczę, a Radek jest przecież świetnym orientalistą.

No i zaczęliśmy naszą podróż po okolicznych pagórkach Strzebielina (baza rajdu). Punktów było tak dużo, że nie będę ich opisywał po kolei, kto by to czytał? Zresztą mi już połowa z nich wyleciała z głowy… Ciekawym elementem na Darżlubie są punkty stowarzyszone. Przykładowo wbijamy się na górkę, na której ma być punkt i faktycznie jest, ale jeśli stoimy na górce obok to może właśnie natrafiliśmy na „stowarzysza”? Trzeba się dokładnie namierzać. Co może być ciężkie w takim terenie, pełno poziomic, wzniesień, jak tu znależć to właściwe miejsce? Generalnie w nawigacji na Darżlubie bardzo mocny nacisk położony jest na orientowanie się po rzeźbie terenu. Ja akurat w tym elemencie mam spore braki. Ostatni pobyt w górach i próba podszkolenia się w tej dziedzinie to za mało. A tu poziomica na poziomicy! Szkoda, że u siebie nie mam takich terenów do treningów…

Meta

Nie nastawialiśmy się na robienie jakichś wyników, ja chciałem polatać z mapą, a Radek ostatnio nie trenował. Nieśpiesznym marszem zaliczalismy więc kolejne punkty. Dopiero po kilku godzinach zacząłem jako tako orientować się co i jak, odrózniać szczyty, grzbiety itd. Większość ze startujących jednak miała doświadczenie z marszów na orientację, dla mnie taka nawigacja to była zupełna nowość. Wstyd się przyznać, ale czasami w ogóle nie miałem pojęcia jak Radek namierzał kolejne punkty. Zresztą nie tylko on, co rusz mijaliśmy się z innymi świetnymi orientalistami – Andrzejem Chorabem i Krzyśkiem Płonką. Szczerze mówiąc trochę głupio czułem się idąc za nimi. Pamiętam, że na pierwszych Harpaganach również zdarzało mi się iść „w tramwaju”, ale usprawiedliwiałem się tym, że pokonanie 100km to już samo w sobie jest wyczynem i czas na samodzielne pokonanie trasy jeszcze nadejdzie (co już mi się udało)…

Żeby nie wyszło tak, że tylko ślepo napierałem za Radkiem, cały czas starałem się kontrolować mapę i kompas. Tak jak podczas startu wydawało mi się, że nauki z tego za wiele nie będzie tak teraz wydaje mi się, że to ganianie po rzeżbie bardzo mi się przyda. A przyjdzie jeszcze taki czas, że samodzielnie pokonam najtrudniejszą trasę Darżluba. Na mecie meldujemy się po 12 godzinach, tak, tak, 26 kilometrów pokonujemy w 12 godzin! Tylko, że te 26 km liczone jest w lini prostej, a cała trasa miała 1400 metrów przewyższenia (!). Osobiście uważam, że pokonanie Darżluba to wysiłek porównywalny z 50-60 km na Harpaganie lub innej setce.

Do bazy wpadliśmy biegiem, ścigały nas limity. Ostatnie 3 czy 4 kilometry przebieliśmy w niezłym tempie, co z tego skoro i tak dostaliśmy punkty karne za kilka minut spóźnienia… Ostatecznie Radek zajął 3 miejsce (brawo!), a ja 7. Gdybym od początku napierali razem również stanąłbym na podium, ale czy miałbym z tego jakąkolwiek satysfakcję? Czy zasłużyłbym sobie na to? Nie! Ze startu jestem zadowolony, zrobiłem konkretny trening, zobaczyłem ile mam jeszcze braków w posługiwaniu się mapą i kompasem, poćwiczyłem orientowanie się po rzeźbie no i po takim Darżlubie mogę stwierdzić, że nawigowanie podczas rajdów przygodowych czy setek jest dziecinnie łatwe (tylko nie łapcie mnie później za słówka jak zrobię jakiegoś babola na zawodach 😉 ).

W marcu kolejna impreza organizowana przez SKPT, Manewry, w zasadzie to samo co Darżlub ale inna nazwa 🙂 . Jeśli chcecie poćwiczyć nawigację to serdecznie zapraszam na obydwa rajdy, ja już się szykuje na marzec.


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



15 Responses to Darżlub 2007: Relacja

  1. sebas mówi:

    siodemka – niezle! obiecujacy poczatek… przygotowan. mam pytanie o co dokladniej chodzi z tymi pkt stowarzyszonymi? to sa jakies „mylne” PK czy ze jak? w kwestii nawigacji, tez sie wiozlem za dream teamami jak Speleo i Nutrend na bno i zastanawialem sie jak te skurczybyki sa w stanie w nocy za kazdym razem po prostu wpasc na punkt 😉

  2. k10111hr mówi:

    Brawo, gratuluję dobrego wyniku. My na trasię „Ale tu narodu!” w trójkę zaliczyliśmy bez większych problemów punkt 1, 2, 3, 4 – gdy weszliśmy już tą wybitnie błotnistą drogą w stronę punktu 5 coś trzasło i koniec końców po dość długim poszukiwaniu nie udało nam się go znaleźć, po dotarciu do szóstki (ognisko) zorientowaliśmy się, że szliśmy nie tą ścieżką, którą myśleliśmy, że idziemy. Po zejściu ze stopczasu i przejściu przez mostek poszliśmy na azymut do drogi prowadzącej w okolice punktu 7. Jak się puźniej okazało to nie była „ta” droga i musieliśmy wrócić spory kawałek. Gdy już zorientowaliśmy się w swoim położeniu zostało nam jakieś 30 minut do końca limitu czasu. Wtedy wiedząc, że już nie zdążymy zaliczyć jakiegokolwiek punktu postanowiliśmy, że do tej 8:00 jeszcze połazimy i poćwiczymy nasze zdolności nawigacyjne. Przez jakiś czas wiedzieliśmy gdzie jesteśmy, święcie przekonani, że idziemy zgodnie z mapą do punktu 7 jakimś magicznym sposobem wylądowaliśmy w Tępczu. Tam postanowiliśmy z wolna wracać asfaltem do bazy (mineła już 4:00), i znowu idąc zgodnie z mapą, widząc na niej każde następne skrzyżowanie, będąc pewnymi swojej pozycji miast trafić do Strzebielina wyszliśmy w Luzinie. Stamtąd do Strzebielina doszliśmy torami kolejowymi i w bazie byliśmy niemalże punkt 8:00. Marsz był przedni, pierwszy raz startowałem w tego typu zawodach (H34 to zupełnie inna bajka) i mimo tego, że nie zaliczyliczyliśmy ponad połowy punktów kontrolnych, ja jak zwykle w myśl „nie ważna wygrana, tylko sama gra” bawiłem się przednie do samego końca. Myślę, że na Manewrach, bez względu na to jak się dla mnie skończą, będe bawił się równie dobrze.

  3. Konrad mówi:

    Brawo, fajna relacja!
    Dla mnie też nawigacja ciągle jeszcze jest największym wyzwaniem na tego rodzaju imprezach. A do tego tereny północnej Polski są pod tym względem wyjątkowo wredne (wiem z Masakry i Harpagana…) bo to rzeźba młodoglacjalna i nie ma nawet żadnego w miarę logicznego układu grzbietów i dolin, jak w prawdziwych górach, tylko wszystkie górki i dołki są porozrzucane totalnie przypadkowo.
    Hmm ciekawy pomysł z tymi manewrami w marcu. Będę już w tedy w kraju więc można by jakiś orienterski trening zrobić.

  4. Radek mówi:

    dzieki za wspólny start, we dwóch raźniej i co dwa światła to nie jedno. dawno nie czytałem nic o napieraniu, a tu taki olbrzymii blog… wszystkiego to nie dam rady przeczytać. gratuluję samego przedsięwzięcia, misji oraz wykonania. podejrzewam, że wielu młodych wchłania co tu napisane.
    punkty o których mówicie nazywaja się „punkty stowarzyszone” (PS) i rozstawione są w miejscach podobnych do prawdziwego. budowniczy robi nas w konia i cieszy się jak nas nabierze. jednocześnie wygrywa ten który najlepiej wie gdzie jest i nie da się oszukać :). My mieliśmy 2 PS – 50 pkt karnych, ale najlepsi nie dali się nabrać.

  5. Maciej eŚ mówi:

    Witam,

    Bardzo mnie cieszy że tak szybko powstała pierwsza relacja z Darżluba no i że Google już ją zaindeksowało 🙂 Umieściłem u nas linka do niej.

    Odpowiadając na pytanie Sebasa, punkty stowarzyszone (zwane PS) oddają w przybliżeniu położenie właściwego punktu kontrolnego i są do niego podobne – przykładowo są to dwa małe szczyciki obok właściwego który jest w środku, albo okoliczne skrzyżowania jarów jeśli lampion stoi na skrzyżowaniu jarów. Spisanie takiego punktu jest uważane za odnalezienie PK i karane tylko 25 punktami karnymi.

    Z kolei punkt mylny (PM) to każdy inny punkt poza właściwym PK oraz ustawionymi w jego pobliżu PS. Może być np. tak że jedna trasa ma PK na górce, a druga trasa ma PK na zakończeniu jaru który się wcina tuż pod szczytem tej górki. Jeśli zespół z pierwszej trasy spisze kod z lampionu w jarze, to właśnie będzie PM, co oznacza 30 punktów karnych za mylne potwierdzenie plus 90 punktów karnych za niepotwierdzenie punktu PK.

    Różnica między spisaniem PS a PM jest jak widzisz znacząca (25 a 120 czyli 95 punktów karnych więcej).

    Pzdr,
    Maciej – Kierownik Darżluba :]

  6. faba mówi:

    Hej
    Ja smigałem z dwoma kumplami/opóźniaczami ;D na bardzo trudnej i też jestem pod wrażeniem całej imprezy. Fajnie przygotowane trasy na których faktycznie można się sprawdzić w orientacji na poziomie do 25m i mniej. Porównując do Harpagana – nawigacyjnie kilka poziomów wyżej. Samo istnienie stowarzyszonych i mylnych to niezłe urozmaicenie. Raz szukaliśmy właściwego prawie godzinę i widziałem też jak dwóch kolesi zrezygnowało z poszukiwań 7-8m od punktu. Aż korciło aby im powiedzieć ;P. Zdecydowanie pojawię się na Manewrach ale już sam i może na extremalnej – kto wie..
    pozdro

  7. jasiekpol mówi:

    Hej, możesz wrzucić mapkę ? Narysuje wtedy swoje propozycje wariantów 😉 Zo sie ładnie namęczyłęś 😉

  8. Kuerti mówi:

    Wow, ale odzew 🙂 .

    Dzięki wszystkim za komentarze, gratulacje itd. Choć gratulować nie ma czego, uczepiłem się Radka (jeszcze raz dzięki za start i odwiedziny na blogu ) i tyle było mojego wkładu 😉 . Ale nawet w tramwaju nauczyłem się sporo, przynajmniej teraz tak mi się wydaje jak analizuje mapy (chyba pomaluje sobie swoją mapkę kredkami, żeby poćwiczyć orientację po rzeźbie… 🙂 ).

    O relacji chciałem dać znać na stronie Darżluba, a tu widzę, że organizatorzy są niezwykle czujni. Jasiek, mapki masz na stronie rajdu – klik! Bardzo ciekawy jestem Twoich wariantów, bo ja momentami w głowie miałem pustkę (Sebas, ja też się zastanawiam jak można w nocy tak świetnie nawigować? Może jakieś czary? 🙂 ).

    Z tymi punktami stowarzyszonymi to jeszcze dodam małą historyjkę, ostatni – PK17 – stał na końcu grzbieciku, śpieszyło nam się już na metę, trafiamy na pierwszy PK, ale nam coś nie pasuje, grzbiet jeszcze się ciągnie, idziemy dalej, znowu punkt, ale znów coś za blisko, Radek podbiega na koniec grzbietu i wreszcie mamy właściwy PK. Zabawa przednia 🙂 .

    PS. Faba, okrutny jesteś, trzeba było pomóc kolegom 😉 .

  9. Radek mówi:

    Z punktami mylnymi (PM) sprawa jest trochę skomplikowana. Tu było wiele tras na jednym terenie i przydałby się MOS. Tłumaczenie zagadnienia PM to jednak sporo tekstu i nie na komentarze. Gdyby jednak trzeba, to wyjaśnię.

  10. Mic mówi:

    hmm… a nikt nie wspomniał o przeprawieniu się w pław przez rzeczkę Łebę? 🙂 oj zimno było zimno.

    jak dla mnie Darzlub to byla swietna zaprawka przez zblizajaca sie Nocna Masakra. Gorzyste tereny naprawde daly w kosc i mimo, iz zdobylismy 4 miejsce na trasie do ostatniej parowki, to milo sie wspomina kazdy punkt ktory sie szukalo po drzewach, wyszukujac czerwono-bialej kartki A4, majac na stopach kalafior.

    Pozdawiam i do zobaczenia na Nocnej!

  11. Kuerti mówi:

    Hej. Mam ograniczony dostep do neta. Na komentarze odpowiem jutro.

  12. Adam mówi:

    Fajnie qwerty że Cię wciągnęły marsze na orientację. Trzeba trochę się oswoić z mapą, przyzwyczaić do nieistniejących przecinek. My na własne życzenie straciliśmy 1,5 godziny, nadkładając czasami zupełnie niepotrzebnie drogi. Postaram się niebawem wrzucić nasze warianty przelotu – co prawda nieoptymalne, ale warto byłoby porównać. A jak przeszliście Łebę przed ogniskiem?

    Tymczasem oprócz imprez SKPT warto zwrócić uwagę na Skorpiona, organizowanego przez KInO Inochodziec z Lublina oraz oczywiście 😉 na trasę turystyczno-ekstremalną na GEZnO.

  13. Kuerti mówi:

    Radek,

    To może jakiś mały artykulik naskrobiesz na temat PM? Odezwę się na mejla.

    Mic,

    Wpław? Ekstremalista z Ciebie 🙂 . Na Masakrę jednak nie jadę – wybieram góry, a z czegoś muszę zrezygnować bo na dwa wyjazdy nie będę miał kasy…

    Adam,

    Darżlub naprawdę mi się spodobał i pewnie w marcu zrobię powtórkę z rozrywki. Podeślesz mi swoje warianty? Chętnie porównam nasz przebieg.

    Ze Skorpionem jest taki problem, że to jest tak daaaleko 🙂 . Tak jak jeszcze rok, dwa lata temu skupiałem się na setkach to teraz przestawiam się właśnie na podobne imprezy do Darżluba (Manewry, Gezno, Dymno, Skorpion, coś jeszcze?), trudniejsza nawigacja i krótszy dystans, który Cię tak nie skasuje jak setka. Choć przyznam się, że te podejścia na Darżlubie ostro dały mi się we znaki 😉 .

  14. Michal mówi:

    no wpław wpław 🙂 ciemno było, ale od strony rzeczki cały czas było słychać pluskanie wody. W końcu po kawałku trasy musiał przyjść czas na ochłodzenie zgrzanych ciał i spoconych nóg 🙂 Ja na walecika się zamoczyłem i ciuchy miałem suche, ale widziałem kolesia co się w rzeczach władował po klatkę piersiową. To jest dopiero ekstremalista 🙂

  15. TJ_3M mówi:

    W naszych okolicach jest jeszcze jedna impreza (pomijając Harpagana i Manewry/Darżlub) o podobnej charakterystyce. To Jesienny/Wiosenny Tułacz. Trudnościowo bliski Manewrom, dystansowo – Harpaganowi. W tym roku odbył się 2 tyg po Harpie a 2 tyg przed Darżlubem. W tym roku odbyły się pierwsze dwie edycje, na 2008 również planowane są dwie. Więcej informacji na http://www.almanak.gdansk.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA