Trening w lipcu
W lipcu postanowiłem pójść na żywioł, wyrzuciłem wszystkie kartki z planami do kosza i trenowałem „na nosa”. Normalnie ciężko byłoby mi znieść taką sytuację,lubuję się przecież w cyferkach, ale w obliczu dramatycznie zmniejszonej ilości wolnego czasu takie podejście wydało mi się najrozsądniejsze. Teraz, na koniec miesiąca mogę śmiało stwierdzić, że dobrze zrobiłem. Udało mi się pojechać w Tatry na 2 dni, później wystartować w WSS, po którym już po kilku dniach wróciłem do normalnej dyspozycji. Forma biegowa idzie ciągle w górę!
Gdzieś w połowie miesiąca zrezygnowałem z sierpniowego startu w Nawigatorze – nie miałem nawet kiedy wsiąść na rower czy rolki, a nie chciałem startować kompletnie nieprzygotowany. Było mi trochę głupio bo wcześniej obiecałem Jaśkowi start, wolałem jednak odpuścić i skupić się treningu biegowym. Dzięki temu nie miałem do siebie pretensji, że nie jeżdzę na rowerze (w konsekwencji już ponad miesiąc nie siedziałem na siodle…), że jestem słabo przygotowany, w skrócie mówiąc miałem czystą głowę.
Wyjazd w Tatry potraktowałem jako formę treningu (choć praktycznie tylko chodziłem) pod start w WSS. Opłaciło się. Zrobiłem niezły wynik. Jak wiecie, męczył mnie jednak lekki niedosyt, już mi oczywiście przeszło i teraz ten niedosyt przemieniłem w próby poprawienia swojej formy, żeby następnym razem było lepiej. Stąd postanowiłem 3 razy w tygodniu robić gimnastykę siłową. Na razie skromnie, staram się jedynie przyzwyczaić ciało i wyrobić w sobie nawyk wykonywania GS, której zalet niewątpliwie nie muszę Wam tłumaczyć, ale sami wiecie jakie nudne jest robienie pompek, brzuszków itp. (ręka do góry kto regularnie robi GS!). Ale to podstawa, ogólnorozwojówka to podstawa, no! Wiem o tym doskonale a nigdy jakoś nie mogłem się za to zabrać. Teraz musi się udać! Postanowienie: 3 razy na tydzień. Rozliczę się z tego za miesiąc! Trzymajcie mnie za słowo!
Niestety z braku czasu nie udało mi się przeprowadzić treningu „paletowego”, w zamian zrobiłem jeden mocny kros zakończony 500 metrowym podbiegiem na okoliczną górkę (razem 40 minut) oraz trening interwałowy – 15 powtórzeń x 1 minuta. Efekty? Jeden tydzień kros, drugi interwał, po kilku dniach względnego restu biega mi się bardzo, ale to bardzo lekko. Tak gdy wcześniej biegałem na tętnie lekko powyżej 150 i musiałem się hamować, tak teraz biegam poniżej 150 i muszę przyśpieszać momentami, żeby dojść do tej granicy! Prędkość OWB1 to ok. 5:30 min/km.
Obok GS, którą zacząłem regularnie wykonywać zaraz po WSS kolejną zmianą jest regularne prowadzenie dziennika treningowego. Miałem takie okresy czasu, że prowadziłem go przez kilka miesięcy a później następowała przerwa – teraz postanowiłem to zmienić! Prowadzenie dziennika to konieczność! Mój obejrzeć możecie pod tym adresem.
Zadowolony jestem z tego miesiąca, może nie nabiegałem jakichś kosmicznych liczb (razem z setką na WSS wyszło mi ok. 280km + kilka za Tatry), nie wyjeździłem ani kilometra na rowerze, nie mówiąc już o innych dyscyplinach. Ale zaczęłem robić GS i prowadzić dziennik, a najlepsze jest to, że moja forma biegowa wciąż idzie w górę jednocześnie stabilizując się na pewnym poziomie. Mogę przerwać bieganie na kilka dni i nic na tym nie stracę.
Co w następnym miesiącu? Na pewno chciałbym regularnie raz w tygodniu biegać coś mocniejszego i drugi raz coś dłuższego, wolniejszego. Reszta to wypełniacze. Wsiadam z powrotem na rower – w tym roku chyba już nigdzie nie wystartuję w rajdzie przygodowym, ale chcę potrenować mięśnie czworogłowe przed startem na Przejściu dookoła Kotliny Jeleniogórskiej – 145km. Wcześniej – 31 sierpnia – chciałbym wreszcie sprawdzić się na jakimś biegu ulicznym, padło na półmaraton w Szczecinie.
Na pewno liczyć możecie na dokładniejsze dane w kolejnych miesiącach – efekt prowadzenia dziennika treningowego. Pomyślałem, że dobrze byłoby na koniec miesiąca złożyć jakieś deklaracje co do kilometrażu przewidzianego na kolejny miesiąc. U mnie powinno to wyglądać mniej więcej tak: BIEGANIE: 200km, ROWER: 100km, GS: 12 razy. Trening 5 razy na tydzień. Zwykle trenuje 6 razy, ale na chwilę obecną brak mi czasu na regenerację, stąd mniejsze obciążenia.
Będzie dobrze! Myśl o 145 kilometrach po Sudetach powoduje we mnie nieznośną potrzebę ruchu – grunt to mieć motywację!
PS. Autor zdjęcia to RobW.
Zobacz również:
- Trening w czerwcu – „Generalnie, kiepska treningowa passa trwa w najlepsze. Niestety…”
- Trening w maju – „Początek mojego Wielkiego Planu, który jeszcze nie ma ustalonego Wielkiego Celu, na razie więc obieram kierunek na Mniejszy Cel – poszukiwanie optymalnych obciążeń”
- Trening w kwietniu – „Kwiecień to nie był dobry miesiąc. Stoję przed koniecznością zrewidowania moich założeń na ten sezon…”
Hej
Widzę że jakoś lekko zaczynasz ewoluować, ciekawe co z tego wyniknie.
Jednak bardziej w tym momencie, zastanawia mnie sprawa która wyszła tu już po raz któryś. Mianowicie jakie jest twoje HR Max i jak je wyznaczyłeś?
Ja wiem że można OWB1 biegać na poziomie np. 3’50″/km jak kiedyś Skarżyński, ale…
Coś mi tu wciąż w tych Twoich rachunkach nie pasi 😉
Kiedyś sam się pomyliłem przy przeliczaniu tego i długo biegałem nie tak jak miałem rozpisane. Obyś Ty po prostu
miał mega kondyche ;D
pozdr
A co konkretnie Ci nie pasuje?
Mój HR MAX to na pewno coś ponad 200. W styczniu robiłem próbny bieg na 1500metrów, wymiękłem po połowie, ale pulsometr zmierzył 205. Byłem wtedy w słabszej formie, a jak jestem w słabszej formie to łatwiej wskakuje na wyższe tętno.
Dla przykładu przebieżki biegane bez formy (20 sekund) szybko nabijają mi licznik pod 180. Ostatnio będąc w lepszej dyspozycji ledwo co dobijałem do 170, a biegłem szybciej.
Ostatni trening interwałowy, ostatnie powtórzenie i wynik 202. Na tyle obecnie przyjmuję swój HR MAX. Z tej liczby 75% to jakieś 150 i na tyle biegam OWB1, czyli na chwilę obecną jakieś 5:30min/km.
Owszem, czasami zdarza mi się biegać nieco szybciej, na wyższym tętnie. Ale generalnie staram się pilnować. Choć czasami mam wrażenie, że trenuję za mocno. Zwłaszcza teraz gdy nie mam czasu na regeneracje.
DO pomiarów zakresów tętna polecam to narzędzie : http://bieganie.pl/?show=1&cat=44&id=399
Przyjemny kalkulator, ale w sumie to chyba i tak najpierw trzeba patrzeć na tętno a później na tempo no nie? Teraz często biegam poza miejscem zamieszkania i tam nie mam pomierzonych tras, muszę więc robić treningi na czas i tętno.
Podejrzewam, że bieganie na tętno bardziej przydaje się maratończykom niż rajdowcom.
A Ty jasiekpol robisz jakieś treningi na tempo?
Głównie kliometrówki lub 1-2 minutówki z przerwami w czasie spadku tętna do 120/min a ile ich – jak był power to było 15 x 2 min ma 80% hrmax albo 13 x 1 km ale to był już extreem przed maratonem.
no i ja skomentuję…
Z tym tętnem to jest jakiś duży wałek.
HRmax = 176 – finisz godzinnego krosu aktywnego lub końcówka SB,
Truchty = 110,
OWB = 120-125
WB = 162
może to wpływ przeszłości wioślarskiej? Oczywiście używam pulsometru, ale służy mi on bardziej do określenia moich możliwości tu i teraz niż do praktyk statystycznych.
Witaj Radek na PK4! 🙂
Dwa razy na dwóch różnych pulsometrach (aczkolwiek ten sam model) wyszło mi ponad 200. Co by się mniej więcej zgadzało ze wzorem 220 – wiek, chociaż ściśle przestrzegając wzoru to powininienem mieć poniżej 200. Wynik z przed kilku tygodniu – 202.
Na SB zwykle notuje wyniki o 10 uderzeń mniejsze od HR MAX.
Nie wiem na jakim poziomie trenowałeś wioślarstwo, ale ja u siebie zauważyłem coś takiego, że im lepiej jestem wytrenowany tym ciężej wskoczyć mi na wyższe tętno, może u Ciebie to właśnie „wina” wytrenowania?
Swoją drogą to nie wiem skąd te wątpliwości w sprawie mojego HR MAX? Jeśli znajdę jutro czas to na przebieżkach spróbuje docisnąć do chociaż tych 190, nagram film z tego zdarzenia i wrzucę go na sieć 😉 . Ale nic nie obiecuję..