Super forma w 3 tygodnie!*
Codziennie oglądam bloga i sprawdzam czy są nowe komentarze. Dziś spojrzałem na datę ostatniego wpisu, okazało się, że na PK4 od 5 dni nie pojawiło się nic nowego. Z braku czasu kontynuuje wątek treningowy.
Po ostatnim „przegrzaniu” powoli wracam do siebie. Tzn. do formy. Mam nadzieje, że już sobie to wbiłem do głowy „nie biegać w stanach osłabienia (wszelakiego!)”, nie mam ochoty przerabiać tego samego po raz kolejny. Jako, że jeszcze 4 tygodnie temu czułem się zupełnie rozbity mogę powiedzieć, że rozsądny trening w przeciągu 3 tygodni doprowadził mnie do stanu „używalności”, czyli 15km w 1h05m.
Czytałem gdzieś ostatnio, że w 3 tygodnie można wrócić do formy. Nie precyzowali jaka to forma, ale chyba mają rację, bo właśnie tyle czasu potrzebowałem żeby odzyskać luz w nogach.Oczywiście w tym momencie w żadnym przypadku nie precyzuje również pojęcia „formy”. Może więc trochę liczb? Początek – pierwszy zakres po 6:15, 3 tygodnie później przy niższym tętnie biegam na luzie 5:30. No i ta szybka pietnastka.
Jeśli chodzi o formę rajdową to brakuje mi wybiegań, długich wybiegań. Widzę, że potrafię wykrzesać z siebie sporo jeśli chodzi o bieganie na wyższym tętnie, ale z wytrzymałością tlenową jeszcze nieco kuleje. Wstępny cel na drugą połowę sezonu to Harpagan w październiku i mocne 100km (Jezu… jak to brzmi…) biegiem. Kondycyjnie powinienem być przygotowany na medal, ciekawe tylko czy nie polegnę na nawigacji? Nie mam teraz zupełnie czasu na trening tego elementu…
Dobra, tyle ogólnych wniosków. Czas na jakieś przedstawienie tego cudownego planu. Żartuje, plan jak plan, czerpałem bardzo mocno ze Skarżyńskiego. Najważniejsza zasada to elastyczność, tak dobierać obciążenia żeby się nie zajechać.
- Pn. – Ustawowo wolne!
- Wt. – Owb1 (od 1h do 1h30m), tętno ok. 75% HR max, na koniec 10 x 20s przebieżki.
- Śr. – Wb2 (od 1h30m do 2h), tętno 80% – 85% HR max, samo wb2 od 40m do 1h, reszta pierwszy zakres.
- Cz. – Cegła, 1h rower, 30m bieg.
- Pi. – Siła biegowa (od 1h do 1h15m), rozbieganie i trzaskanie skipów, wieloskoków, i podbiegów, liczba powtórzeń wedle uznania.
- So. – WB (od 2h do 3h), ok. 75% HR max.
- Ni. – Rower (od 2h do 3h).
Uwagi ogólne. Mało roweru. Nie mam czasu i sił na rower. Poza tym chcę się skupić na bieganiu. Nie wiem czy to plan treningowy pod rajdy przygodowe. Na pewno biegowo można się podciągnąć, rower raczej podtrzymująco. Do kończenia zawodów na pewno się nada. Dla ambitniejszych więcej roweru, w ogóle więcej wszystkiego… Proste, nie? Tak swoją drogą to później na zawodach, po 20 godzinach gdy chce mi się spać, jestem już zmęczony to okazuje się, że najważniejsze to nie kondycja ale taki wewnętrzny POWER, tylko jak to trenować?
Jak zwykle proszę o jakieś ciekawe i konstruktywne uwagi. Trenuje według tego schematu już czas jakiś i na razie nie mogę się pochwalić jakimiś spektakularnymi wynikami. Choć wina chyba leży w czym innym niż w planie treningowym..
* Kto zgadnie skąd zaczerpnąłem inspiracje na tytuł tego wpisu?
bedziesz mial maly piec w najblizszych dniach 😉 nie wiem jak na Wolinie w tej chwili waruny, ale dzisiaj w Beskidach 33C (na 700m npm), na dole w Myslenicach 34C i RealFeel 37C przy kijowej wilgotnosci. stracilem dzis 2kg na wadze na 73km trasie (mtb) pomimo wypicia w sumie 4 l. bez aklimatyzacji jest ciezko
Dziś nad morzem była kulminacja upałów, akurat nie biegałem 🙂 . Ale, w ostatnie dni kończyłem treningi bardzo późno, w okolicach północy. Nie powiem, biegnąc w ciemnościach, w padającym deszczu, na pół usypiając można poczuć klimat… Ale na dłuższą metę bym tak nie pociągnął.
Generalnie chciałbym się nieco przyzwyczaić do biegania w upale, nie wiadomo co nam się na zawodach za pogoda wylosuje 😉 .
Będą fotki na blogu z tej wycieczki? Ja sam trzaskam tylko asfalt – i to też nie wiele, nie mam czasu na dłuższe jazdy – to chociaż sobie popatrze jak inni się męczą 🙂 .
to byla jazda treningowa aklimatyzacyjna, wypadla koszmarnie, ale…od czasu do czasu fajnie poumierac. fotke pstryknalem jedna, asfalt w stanie cieklym 😉 zanosi sie na ciag dalszy „mrozow”w najblizszych dniach
Właśnie, tak się ostatnio zastanawiałem nad Twoimi wycieczkami, czy to są treningi (jeździsz z pulsometrem z tego co się orientuje) czy wycieczko-treningi?
Zdaje się, że dość często bywasz w górach, tak robisz formę?
Co to jest „cegła”?
Cegła, czyli trening, który łączy rower i bieg. Najpierw jeździmy później biegamy. Generalnie trening pod triatlon, bo teoretycznie na rajdach jest trochę czasu żeby mięśnie doszły do siebie po każdej konkurencji. W praktyce zawsze miałem z tym problemy, tzn. po rowerze bardzo topornie mi się biegało, dlatego też wprowadziłem takie treningi do mojego „menu” 🙂 .
Tak się zastanawiam, jak najlepiej łączyć różne rodzaje treningu w przypadku AR. Nasuwają mi się następujące pytania:
1. Czy lepiej przeplatać treningi rowerowe i biegowe, jak w Twoim schemacie, czy najpierw np. przez miesiąc trenować tylko bieganie, potem przez miesiąc rower?
2. Czy treningi multidyscyplinarne (typu „cegła”) są lepsze od treningów „jednodyscyplinarnych”? Czy lepiej zaczynać taki trening od roweru, czy od biegu?
3. Czy pora roku ma znaczenie dla rodzaju treningu (np. bieganie zimą, rower wiosną)?
Po ostatnim wpisie gdzie stwierdziłem, że jestem cienki, trochę głupio mi Tobie radzić, ale.. 🙂 .
Napiszę Ci to co u mnie jakoś się tam sprawdzało (np. 5 miejsce na Bieliku ’06, 2 miejsce na Wertepach ’07):
ad.1. Miesiąc biegania a później miesiąc roweru moim zdaniem nie ma sensu, lepiej przeplatać. Ewentualnie możesz w pierwszym miesiącu położyć nacisk na bieganie, a w drugim na rower. Jeśli przez miesiąc nie wyjdziesz na biegowy trenig stracisz to, co wypracowałeś przez poprzednie 30 dni.
ad.2. Nie wiem czy lepsze, ja zrobiłem ich w sumie z kilka. Bieg + rower. Na początku było cieżko ale po 2 treningu jakoś się zaaklimatyzowałem do takiego wysiłku. Na rajdach zawsze mi się słabo biega po rowerze. Mięśnie mam takie zbite. Chciałem to jakoś wytrenować. Moim zdaniem to może być sposób. Piszę może bo nigdy nie udało mi sie dłużej porobić tego typu treningów.
ad.3. Przede wszystkim pogoda ma znaczenie, dużo ciężej jeździ się listopad-luty na rowerze niż biega. Ja np. w tym okresie kładę nacisk na bieganie. Im bliżej wiosny tym generalnie więcej roweru.
To tyle z moich spostrzeżeń. Jeśli ktoś miałby inne doświadczenia, śmiało piszcie!
1 – mieszanie tylko, niestety ale robienie najpierw biegu a potem roweru lub na odwrót spowoduje że zmarnujesz miesiąc treningu.
2 – cegła – tu nie mam wielkiego doświadczenia, chociaż w liceum przez dwa lata zaraz po 90 minutach gry w nogę na wuefie wskakiwałem na rower na kolejne półtorej godziny, a tuż przed mrozami próbowałem czegoś odwrotnego – najpierw rower a potem bieg. I o ile bieganie przed rowerem nie było dla mnie większym problemem w ciągu całego treningu to odwrotnie padałem z nóg co krok.
Ale tu trzeba wziąć pod uwagę że jeżdżę bardzo dużo, a biegam prawie wcale.
3 – W sumie to nawet pare godzin temu skrobnąłem u siebie notkę o tym że biegam bo rower jest teraz mało bezpieczny. Chociaż moim zdaniem jest niewielka różnica kiedy biegamy, a kiedy jeździmy.
Z zasady zima to budowa podstaw w pierwszym zakresie, który to można tuptać[powoli biegać] bądź mielić[lekko jeździć] zimą bez najmniejszych problemów.
Lecz i tu zauważyłbym że jazda po ciemku na rowerze jest mniej bezpieczna niż bieganie po ciemku, a że zimą dzień jest bardzo krótki to jednak polecałbym na zimę przede wszystkim bieganie, trenażer i siłownię.