Przed Masakrą: My się zimy nie boimy!
Chilloucik na zimowy wieczór… Graj muzykę!
„Czop, czop”. Wbijam śnieg w ziemię swoimi czerwonymi adidasami, które ładnie komponują się z wszechobecną bielą. „Czop, czop”. Tym razem delikatniej, jakby dźwięczniej. Biegnę po wyślizganym asfalcie, który skrzypi. „Czop, czop”. Tym razem znów głębiej, wydeptuję głębsze ślady na zasypanej śniegiem ścieżce. W oddali widać światła miasta, ale tutaj jestem poza rzeczywistością. W białej krainie. „Czop, czop”…
Zima w tym roku starannie wybrała dzień ataku – uderzyła dokładnie tuż przed Nocną Masakrą. Najpierw przyszło ochłodzenie, a teraz zaczął padać śnieg. Spoglądam na prognozę pogody i okazuje się, że w Dobiegniewie w dzień startu temperatura oscylować będzie w okolicach -15 stopni. To znaczy tyle, że to nie będzie łatwy rajd. To będzie cholernie ciężka przeprawa. Startuję na trasie ekstremalnej (50km bieg + 100km rower) i jeśli nie obawiam się w ogóle biegania w tych warunkach, to rower będzie po prostu sprawdzianem mojej odporności na zimno. A raczej odporności moich rąk i stóp, bo o resztę ciała się nie obawiam.
Generalnie jednak przeraża mnie nieco moja nonszalancja w tej materii. Myślę sobie, że przecież jakoś to będzie, że nie może być tak ciężko… Oczywiście błędu z Harpagana nie popełnię (w skrócie – ubrałem się zbyt lekko na ziąb panujący w nocy), ale czy mogę zapobiec jakoś temu przenikliwemu zimnu? Nie mam żadnych super rękawiczek, ani rowerowych butów na zimę. Na stopy nałożę ochraniacze przeciwietrzne i neopren, a na ręce rękawice narciarskie (nie mam łapawic). Zabieram też ocieplacze chemiczne, na wypadek gdyby ten zestaw się nie sprawdził (zakładam, że właśnie tak niestety będzie…). No i to tyle co mogę zrobić. Założenie jest takie, żeby powalczyć jak najdłużej na tym rowerze – jeśli za miesiąc z okładem mam zrobić 145km na rakietach to muszę przyzwyczajać organizm do zmagania z zimnem…
Jak z formą? Masakra zakończy 2 miesięczny etap przygotowań do nowego sezonu. W tym czasie przebiegłem ok. 370km i przejechałem na rowerze ok. 600km. Nie są to jakieś powalające liczby, ale jestem zadowolony ze stopniowego wzrostu formy. Cieszy mnie również to, że wreszcie udało mi się regularnie wykonywać długie wybiegania, w każdy weekend począwszy od końca października pokonałem od 20 do 45km (oprócz tego ostatniego, w którym zacząłem już luzować z objętością). Liczę na to, że to zaprocentuje na 50km odcinku biegowym. I tylko ten odcinek będzie dla mnie sprawdzianem mojej formy – bo rower to przeprawa, to walka z zimnem.
Podsumowując, czeka nas ściganie w naprawdę ciekawych warunkach! Jak Wasze nastroje przed startem?
Co prawda na zawody większość z nas wyjedzie już jutro, ale może ktoś podzieli się patentami na przetrwanie takich mrozów? Macie jakieś swoje sposoby?
Nastroje ok:) zapowiadają ok -10 stopni – nie będzie źle 🙂 Lepiej napierać przy minusie, niż w błocie jak rok temu:D
Dla mnie to będzie pierwszy poważniejszy zimowy start. Ubranko sobie złożyłam z zimowych ciuchów biegowych i zestawu narciarskiego (z niego tylko kominiarka…). Na wszelki wypadek biorę również ogrzewacz chemiczny.
Na rajdach przed startem wydaje mi się, że zmarznę i raczej ubieram się za ciepło lub noszę zapasową bluzę w plecaku.
I w pełni zgadzam się z przedmówcą: śnieg będzie fajnym urozmaiceniem w porównaniu do błota na poprzedniej edycji 🙂
„my się zimy nie boimy”
ale Harpa pamiętamy 😉
No cóż traumy nie należy pielęgnować tylko przy najbliższej okazji walczyć z nią.
Nie ma złej pogody… jest tylko nieodpowiedni ubiór.
A mnie mróz zniechęcił. Miałem się w ostatniej chwili zapisać ale nie czuję się przygotowany na minus 20. Powodzenia.
Na rower biorę 2 światła + mocna czołówka. A patenty ubraniowe będę dopiero testować – jeśli się sprawdzą, to podzielę się wrażeniami. Na pewno biorę maskę na twarz, ogrzewacze chemiczne. Buty od 2 miesięcy mam obklejone srebrną taśmą – pomaga. Na camela pożyczyłam neoprenowy pokrowiec – wątpię w skuteczność, w razie czego biorę camela pod ubranie.
Wlkp,
Problem w tym, że nie mam odpowiedniego ubioru na takie warunki, przynajmniej na rower… Czyli tak czy inaczej będę marznął i nic z tym nie zrobię.
Na rower w takich warunkach najlepiej sprawdzają się łapawice; jeśli nie masz to będzie ci zimno. Rękawice narciarskie wymiękają. Dobrze, że masz ogrzewacze. Pomagają wymachy rąk, tak aby krew spłynęła do palców.
Co do butów to w twoim zestawie będzie ci cholernie zimno. Ja na pierwszej masakrze z tego powodu zszedłem z trasy. Na szczęście masz tylko 100km do zrobienia. Pomagają krótkie przebieżki z rowerem, ale efektywność przemieszczania spada. Ogrzewacze to może włóż od razu, bo na trasie ciężko będzie to zrobić.
Kamiński polecał też aspirynę, chyba pół tabletki.
Abstrahując od zimna nie zapomnij ciągle zmieniać biegów bo może ci ich później zabraknąć 🙂
Mickey,
Z ogrzewaczami zrobię tak jak napisałeś, dzięki.
A Ty jak ubierasz się na start?
Ja też boję się, że zmarznę.
Ale też nie chcę tachać niczego „na wszelki wypadek”.
Patenty?
Dużo warstw, wszystkie cienkie, ostatnia luźna, przeciwwietrzna, ciepło musi być w stopy, bo można przegapić odmrożenie (skarpety wełniane – drogie) i w dłonie (mapa, kompas). Spakowałem już stuptuty i łapawice.
Gdybym jechał rowerkiem, tobym włożył na stopy grube, sztywne, wysokie Scarpy – można wiele wytrzymać, jeśli stopy nie odpadają z zimna, pieprzyć prędkośc, ważne, żeby nie budować w głowie wizji czarnych palców.
Do ogrzewaczy chemicznych nie mam jakoś przekonania, ciepło musi płynąć z pracy. To znaczy można i trzeba z nich korzystać, ale nie polegać na nich.
No i na koniec może nie patent, ale praktyczne spostrzeżenie. Wcale nie trzeba większego plecaka, Więcej odzierzy na sobie to więcej kieszeni, zachęcam do wykorzystania pełni ich możliwości.
Na camela polecam torbę na mrożonki.
Grzesiek, na kilka cienkich warstw załóż swój gore.
Stopy! no to mój słaby punkt marzną mi na rowerze nie miłosiernie i sam nie mam na to patentu, zastanawiam sie nad jakimiś skarpetkami np tymi z napierajki ale szkoda mi kasy. Szfagier podpowiada mi żebyś założył skarpetki termonuklearne 🙂
Ciekawy ten patent z srebną taśmą. W końcu taśma to najlepszy wynalazek 20 wieku.
jedziecie z koksem! w tatrach dzisiaj-20C, wiec nie wiem jak wy tam pedalicie na dwoch kolkach. na amfie? ;))))
Grzesiek wygrał na swojej trasie,
a na TP100:
1. Michał J.
2. Irek Waluga
3. Maciej W.
Przeżyli 😉
Grzesiek, gratulacje!
I co, chyba nie zmarzłeś za bardzo? A może tak marzłeś, że chcąc nie chcąc musiałeś nap***ać? Ja na rower zimą zdecydowanie polecam zimowe buty rowerowe z goretexem, np. Shimano takie robi. Różnica jest kolosalna.
Dzięki.
Warunki były mocno ekstremalne, ale na Harpie zmarzłem bardziej 🙂 . Tutaj byłem znacznie lepiej przygotowany sprzętowo – oczywiście nie ze wszystkiego jestem zadowolony (lepsze rękawiczki, cieplejsze ciuchy itp. ale to wszystko muszę dokupić, a kasy nie mam jak.. nomen omen lodu 😉 ), ale skoro udało się przetrwać prawie 20 godizn w takich warunkach to narzekać nie będę 🙂 .
Zwłaszcza, że rzeczywiście udało mi się wygrać na mojej trasie.
Później oczywiście więcej…
Kuerti,
Gratulacje!!!
Napisz tez w relacji dokladnie w co byles ubrany szczegolnie na rowerze.
Na razie krótki wywiad z Wigorem na naszej stronie – http://sherpas.pl/rt/articles/50/wywiad-daniel-smieja
Relacja z pojeżdżawki wkrótce…
Grzesiek, wielkie gratulacje!