Przemyślenia no image

Opublikowany 12 lipca 2009 | autor Grzegorz Łuczko

12

Powroty do treningów

Są tematy, które cyklicznie powracają na łamy PK4 – jednym z nich jest moje (siłą rzeczy opisuję moje subiektywne spojrzenie na daną sprawę) podejście do przedwyjazdowego confusao (słówko zapożyczyłem od Karola, a on zdaje się zwinął je Kapuścińskiemu), pewnie zdążyliście już zauważyć, że nieustannie podlega ono zmianie, podobnie rzecz ma się z przerwami w treningu, powrotami doń i całym tym wachlarzem wątpliwości, który im towarzyszą. Chciałbym dzisiaj bliżej przyjrzeć się właśnie tej sprawie.

Być może największym problemem z tymi kilkoma dni bez treningu nie jest wcale niechybna utrata formy, ale spadek motywacji i generalnie stan takiego nieprzyjemnego zniechęcenia. Kilka dni temu przeziębiłem się – standardowo, tak lekko, że prawie niezauważalnie, ale dość mocno, żeby trening nie wchodził w grę, męczyłbym tylko siebie i swój organizm. 5 dni przerwy i stan lekkiej frustracji, przecież za tydzień start, forma dopisywała, wszystko układało się po mojej myśli a tu klops! Co by jednak nie pisać o nieuchronnych przerwach to za wielki plus można przypisać im to, że można spojrzeć na siebie z innej perspektywy, co innego spoglądać na siebie gdy wszystko układa się jak w podręczniku, a co innego gdy plan się sypie. Na swój sposób lubię porażki, dlaczego miałbym więc nie polubić się z wymuszonymi przerwami?

5 dni to zbyt krótki okres czasu, żeby zaprzepaścić pracę wykonaną w ciągu poprzednich 2 miesięcy – miałem tą świadomość a jednak czułem się źle. Stopniowo ogarniała mnie frustracja – dodać trzeba, że było to w czasie, gdy Speleo walczyło o 3 miejsce na zawodach w Szwecji, z jednej strony czułem więc potężnego kopa do treningów, ale z drugiej pogrążałem się tylko we frustracji – co z tego, że mam motywację do treningu skoro nie mogę nic zrobić? Zapał zamieniał się z wolna w niechęć. Macie tak samo? Miałem co prawda cel przed sobą i nadal przecież mam, WSS dopiero w piątek, zrobić dobry wynik na setce. Cel ten jednak wcale nie okazał się pomocny, wręcz przeciwnie – być może dobrze dobrany cel motywuje nas w okresie prosperity, ale w czasie kryzysu tylko przeszkadza.

Bo jak tu nie tracić wiary w siebie gdy na tydzień przed zawodami sprawy się komplikują? Pół biedy gdy to jest start „zaliczeniowy”, ale jeśli chcesz sięgnąć do rezerw i wydobyć z siebie wszystko? Tak, cele są czasem kulami u nóg… Minęło 5 dni i wyszedłem biegać. Przestałem już zbędnie się asekurować – dlatego też na dzień dobry zrobiłem siłę biegową. Po prostu zrobiłem trening tak jak gdyby tej przerwy wcale nie było. Okazało się, że wcale nie straciłem formy – wręcz przeciwnie! Kolejnego dnia biegałem na większych prędkościach niż przed przymusowym odpoczynkiem! Stwierdziłem, że organizm wiedział co dla niego najlepsze i po prostu wymusił na mnie zaprzestanie treningów. Facet zna się na rzeczy, bo to faktycznie zadziałało!

To jest kontynuacja tego podejścia, które opisałem przed startem w Grassorze, wtedy była mowa o 9 dniach przerwy i mocnym wejściu w trening. Nie sądze, żeby ten sposób był dla każdego – nie chodzi mi zresztą o zastosowane środki treningowe a raczej pewną postawę, podejście do treningów, której mi wcześniej brakowało. Chciałem być perfekcyjnie przygotowany, wspinać się po małych schodkach, może nie wielkimi susami, ale nieustannie w górę. A przecież w rzeczywistości taki obrót spraw nie występuje prawie nigdy, zawsze się coś pieprzy, tak już jest i tyle. Wcześniej chciałem powoli wprowadzać pewne akcenty – choćby tą wspomnianą siłę biegową. To ważny element treningu, który w poprzednim roku przeprowadziłem ze 3 razy, czyli tyle ile w ostatnim miesiącu…

Rozumowałem tak: siła biegowa to dość intensywny środek treningowy – czyli żeby ją wprowadzić muszę się odpowiednio przygotować. To całkiem sensowne, przyznacie? Problem w tym, że nigdy nie udało mi się odpowiednio przygotować, bo zawsze coś mi w tym przeszkadzało. W konsekwencji w ogóle jej więc nie robiłem! Nawet nie chodzi mi tylko o moje własne problemy, ale o specyfikę rajdową. Starty są bardzo obciążające i w gruncie rzeczy pomiędzy jednymi a drugimi zawodami za miesiąc jest bardzo mało czasu. Najpierw odpoczywamy przed startem, a później luzujemy przed kolejnym rajdem. Praktycznie zostaje nam 2 tygodnie właściwego treningu – trzeba improwizować, kombinować, dobierać środki treningowe na bieżąco – sztywny plan i „schodkowe” podejście nie zawsze się sprawdzi. Przynajmniej u mnie.

Kilka myśli na koniec.

1. Kilkudniowa przerwa w treningu (3-9 dni, nie pytajcie dlaczego akurat taki przedział! Po prostu tak mi wyszło z własnego doświadczenia) może i spowoduje spadek formy, ALE… nie tak duży jak nam się wydaje. Jeśli wcześniej trenowaliśmy ciężko przez kilka tygodni i zaczęliśmy zbierać owoce tej pracy to szybko nadrobimy zaległości. Przerabiałem to ostatnio dwukrotnie – za każdym razem wystarczyło mi kilka dni (ok. 3) na powrót do podobnej dyspozycji. Problem więc leży gdzie indziej…

2. Oczywiście w głowie! W głowie leży! Siedzi i szepcze dołujące myśli. Jak temu zaradzić? Nie mam pojęcia! Serio. Tu chyba potrzeba doświadczenia, trzeba przerobić to kilka razy, nabrać dystansu i czekać aż nam się zmieni nastawienie – u mnie odbywa się to właśnie w ten sposób. Każda przerwa uczy mnie czegoś nowego. Zauważyłem, że im lepiej układa się trening tym frustracja jest większa. Nie wiem czy macie tak samo – ale ja mam w sobie coś z perfekcjonisty. Rzeczy muszą się po prostu układać, jeśli wszystko idzie po mojej myśli to zachowuję spokój – przerwa jest jak błąd w systemie, albo przewrócona książka w rządku idealnie dopasowanych pozycji – po prostu mąci nasze poczucie porządku. Może więc trzeba przezwyciężyć te niebezpieczne tendencję do bycia przesadnym perfekcjonistą? Tylko jak to zrobić? Sam się nad tym głowie i nie mam żadnego pomysłu!

3. Wydaje mi się, że niektórych z Was ten problem nie dotyczy. Jeśli ktoś nie ustala sobie treningów, nie biega z pulsometrem czyli generalnie nie interesują go specjalnie „cyferki” to pewnie kilka dni bez treningów nie wywoła u takiej osoby negatywnych emocji. Co innego jeśli ktoś nie wyobraża sobie treningu bez pulsometru, planuje swoje treningi, układa jakieś super plany itd. W tym wypadku każda przerwa boli, czasem bardzo mocno. Ja niestety należy do bandy „pulsometrowców”…

Na zupełny koniec kilka pytań do Was:

1. Czy przerwy w treningu denerwują Was tak samo mocno jak mnie? Jeśli nie to dlaczego?
2. Jak udaje Wam się przetrwać ten czas „o zdrowych zmysłach”?


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



12 Responses to Powroty do treningów

  1. rocha mówi:

    Tylko tak na szybko. Prześlizgnąłeś się nad tematem infekcji, a tymczasem czytałem w którymś Runners, że najczęstrzym objawem początków przetrenowania jest osłabienie odporności, a nie jakieś spektakularne kontuzje. Zauważyłem również u siebie głupie przeziębienia, gdy trochę przycisnę intensywność treningu.
    To trochę w innym świetle stawia mi takie przymusowe przerwy – to nie pech, to sygnał – czyli prawdą jest, że „facet zna się na rzeczy”

  2. Kuerti mówi:

    Zdecydowanie zgadzam się, ostatnie 5 dni, które wypadły mi z treningów swoją przyczynę miały właśnie w obniżonej odporności – napiłem się zimnej pepsi (jestem na tyle już uczulony na takie sprawy, że odczekałem kilka minut aż zimna puszka nabierze trochę ciepła, jak widać i to nie wystarczyło..), a dzień wcześniej zrobiłem wyczerpujący godzinny kros.

    Łatwo zauważyć tą zależność – większa intensywność = słabsza odporność, dlatego staram się jak mogę żeby ochraniać się przed wiatrem, zimnem itp. Zawsze noszę przy sobie czapkę z daszkiem, polar, a na treningi zabieram obowiązkowo buffa, albo cienką opaskę – zawsze! Dodatkowo w tym roku zredukowałem liczbę treningów z 6 na 5 w tygodniu. Te wszystkie zabiegi pomagają – ale nie na tyle, żeby zupełnie wyeliminować ten problem. Niestety…

    Swoją drogą to ta ostatnia przerwa doskonale wposuje się w „cudowne moce naszych organizmów”, czułem się tak jakby mój organizm naprawdę powiedział mi: stary, przeginasz, odpuść trochę! Chyba kluczem do balansowania na tej cienkiej treningowej lince jest właśnie wsłuchiwanie się organizm – on zawsze wie najlepiej (no może poza zawodami, wtedy trzeba go uciszać ile wlezie 🙂 ) .

  3. Marek mówi:

    Ciężka sprawa. Ja jestem nałogowcem! Bez treningu czuje się jak alkoholik bez alkoholu.Najgorzej jest jak wypadnie mi kilka dni/treningów. Robię się wtedy nerwowy, drażliwy, głodny. Mam ochotę coś zrobić, coś zjeść ale co by to nie było to nie jest to.Nic mi się nie chce, tracę motywację do wszystkiego.Po jakimś czasie nie chce mi się nawet zrobić treningu.
    Mógłbym tu jeszcze wiele pisać i rozmywać się trochę na boki.
    Grzesiek, pytasz jak zaradzić dołowaniu się w czasie wymuszonych przerw. Mam taki pomysł. Spisz sobie wszystkie pozytywy jakich doświadczyłeś w czasie a raczej po ostatnich przerwach.Spróbuj w czasie przerw mimo wszystko robić jakieś delikatne treningi, np rozciąganie czy ćwiczenia na plecy, co cokolwiek. Stosując takie „niby” treningi może oszukasz tą część siebie która Cie dołuje.

  4. Paweł mówi:

    Marek słusznie mówi: jesteś podziębiony? Nie idź na rower czy bieganie ale GS lub GR w domu zrobić możesz.

    Ja jakiejś wielce długiej przerwy bez treningów dawno nie miałem. Kilka dni to chyba jeszcze nic takiego. Ponoć dopiero po 3 dniach bez treningów forma spada.

    Aha: ktoś mądry od biegania twierdził, że odpoczynek to też trening. Można i tak do tego podejść.

    Tak na marginesie: Mój ulubiony czas to tydzień przed startem, można wyluzować, z czystym sumieniem się poobijać a jednocześnie planować nadchodzącą przygodę. To jest to!

  5. Marek mówi:

    Ja przed startem albo jakimś ważnym dla mnie wydarzeniem jestem „wylekniony” boje się że stanie sie coś co nie pozwoli mi wyjechać.W tym czasie nawet przez ulice przechodzę ostrożniej.

  6. jip mówi:

    „Aha: ktoś mądry od biegania twierdził, że odpoczynek to też trening.”
    Zgadza się. Mięśnie wzmacniają się (odbudowują) podczas odpoczynku, a nie podczas ćwiczeń.

    Zmniejszenie odporności. Występuje także przy przepracowaniu, zarywaniu nocy etc. Zauważałem u siebie taką prawidłowość. Organizm nie wyrabia po pewnym czasie na takich obrotach i tyle. Gdy się zwolni, odeśpi – wraca stan ok.

    Tak, przerwy są wkurzające, bo chciałoby się więcej i więcej. Sposób – chciałbym mieć 😉 bo działają strasznie demobilizująco i deprymująco.

    Parafrazując na koniec Jasona Bourne’a „odpoczynek (przerwa) też jest bronią” 😉 Żeby nie zrobić sobie krzywdy trzeba to zaakceptować i tego pilnować.

  7. Kuerti mówi:

    Marek,

    Witaj w klubie 😉 . Czasem mnie to przeraża – bo w gruncie rzeczy jak mawia jeden z najlepszych „setkowiczów” w Polsce – to tylko zabawa! Zastanawiam się teraz czy ten brak treningu i psychiczne komplikacje płynące z tego faktu to wina braku endorfin (w tym przypadku jesteśmy uzależnieni od zmęczenia) czy raczej fakt, że coś się nie układa, coś nie idzie po naszej myśli – a co oznacza brak sukcesu (czymkolwiek by on nie był) – powoduje takie a nie inne stany? Na pewno na dłuższą metę bieganie przynosi energię – to oczywiste, że po sesji godzinnego krosu jesteśmy wypluci – ja zwykle po snuje się po domu bez sił, ale z przyjemnym poczuciem, że odwaliłem kawał dobrej roboty – ale jeśli spojrzeć na życie z szerszej perspektywy to zdecydowanie bieganie podnosi komfort życia, takie jest moje zdanie.

    Tutaj też można się zastanawiać czy to efekt dobroczynnego wpływu wysiłku na nasze ciało i psychę czy faktu, że realizujemy pewien plan, codziennie odnosimy swoje małe sukcesy i jesteśmy coraz lepsi? Wydaje mi się, że i jedno i drugie ma ogromny wpływ na naszą psychikę. Łatwo sobie wyobrazić jak takie „combo” wpływa bądź to dodatnio bądź negatywnie na nasze samopoczucie…

    Co do treningów w czasie bez treningów 🙂 . Zgadzam się! Problem w tej motywacji, o której pisałeś, a raczej jej braku. U mnie to jest tak, że jeśli „noga podaje” to treningi lecą jeden za drugim, to sama przyjemność, częśto nie mogę się doczekać kolejnego itd. W stanach osłabienia pojawiają się problemy – tak jak ostatnio, nie mogłem trenować normalnie, ale mógłbym się porozciągać czy zrobić jakąś GS, wyszło tak, że nic nie robiłem – no oprócz tego, że zastanawiałem się ile tej formy ubędzie 😉 . Wydaje mi się, że trzeba wcześniej sobie przygotować plan awaryjny -w którym rozpiszemy sobie trening na czas bez treningu właściwego. Chodzi o to, żeby jakoś przemóc się – bo jak jest kiepsko to ciężko znaleźć w sobie siły do kombinowania z treningiem zastępczym, jeśli mamy jakąś listę, wcześniej przygotowany plan to powinno być łatwiej.

    Jutro przygotuję sobie taki plan 🙂 .

    Paweł,

    Z tym „treningowym odpoczynkiem” to się zgadza – po tej 5 dniowej przerwie jestem w lepszej formie. Po prostu wypocząłem! W przerwach do 3 dni nie widzę problemów – bo tutaj forma nie ma kiedy spaść – gorzej gdy ten czas się wydłuża.

    Ja z kolei nie lubię tych tygodni przedstartowych, a właśnie znalazłem się na początku takowego 🙂 . W piątek start na WSS, wczoraj wb2, dziś rowerek na rozjeżdzenie mięśni, a kolejne 3 dni to już restowanie – jakieś zapchajdziury biegowe 🙂 . Dlaczego nie lubię tego okresu? Bo najlepiej mi się trenuje wedle schematu – a tydzień przedstartowy wyłamuje się z niego, robię mniejszą objętość itd. Dziwnym trafem działa to na mnie deprymująco, poza tym im bliżej startu tym mniej mi się chce startować, słabnie wiara we własne siły itd. Nawet jeśli wiem, że jestem bardzo dobrze przygotowany – tak jak teraz, to nie jestem w stanie zupełnie pozbyć się czarnych myśli, a w gruncie rzeczy nie mam czego się obawiać, forma jest – po prostu muszę pojechać i zrobić swoje 🙂 .

    Jip,

    Muszę w końcu obejrzeć tego Bourne’a!

    Odpoczynek a trening to dla mnie temat niczym bumerang – tak samo jak radzenie sobie z przerwami, ze stresem przedstartowo-wyjazdowym itd. Cały czas przewija mi się gdzieś po głowie i cały czas nie potrafię tego opanować perfect – tu trzeba być specem od swojego organizmu, wyczuwać te wszystkie niuanse, malutkie odchylenia od normy i przede wszystkim reagować! Ciężka sztuka, oj ciężka…

  8. jip mówi:

    Film nie jest ekranizacją książki, mają tylko wspólny tytuł i imię bohatera. Ale oba są fajne. Akurat lektura na wakacje. W filmie np. słynny tekst „sen też jest bronią” w ogóle się nie pojawia.

  9. monia mówi:

    cyt. „Dodatkowo w tym roku zredukowałem liczbę treningów z 6 na 5 w tygodniu.”

    kurcze Kuerti, to trenujesz więcej niż chłopaki ze Speleo 🙂

  10. Kuerti mówi:

    Monia,

    Domyślam się, że trenuję więcej, może nawet większą objętość robię – ale wiem też, że w rajdach trening to nie wszystko 🙂 . Liczy się doświadczenie, doświadczenie, doświadczenie.. przynajmniej z mojego.. doświadczenia tak wynika 🙂 .

  11. Miętus mówi:

    u mnie się pojawiają wyrzuty sumienia jeśli nie biegam wg planu, a z drugiej strony specyfika mojej pracy wymusza bardzo nieregularne bieganie i tego się nie da przeskoczyć. wg mnie czasem po prostu lepiej jest iść się położyć gdy się już pada niż się mordować, żeby koniecznie wyrobić plan.

  12. Kuerti mówi:

    Miętus,

    O to, to, to! Zgadzam się, ale pewnie sama wiesz, że ciężko jest odpuścić realizację planu, dlatego nawet jeśli człowiek pada to i tak wychodzi – ja tak co jakiś czas robię. Staram się ograniczać, ale nie zawsze wychodzi 🙂 . Zwykle jednak takie treningi nie wiele dają, na pewno w dłuższej perspektywie czasu nie ma sensu się zarzynać…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA