Ciekawostki no image

Opublikowany 18 kwietnia 2009 | autor Grzegorz Łuczko

24

Pamiątki rajdowe

Być może za bardzo do serca wziąłem sobie porady Leo Babauty z ZenHabits.net [link] na temat „odgracania” swojej przestrzeni życiowej [np. ten artykuł albo ten], z natury jestem minimalistą, a lektura tekstów tego genialnego blogera (świadomie i celowo użyłem słowa „genialny”) sprawiła, że wpadłem w niemalże obsesję na tym punkcie. Kilka miesięcy temu zacząłem porządkować posiadane przez siebie dobra i od tego czasu pozbywam się kolejnych zupełnie niepotrzebnych rzeczy, stało się to moim nawykiem, od którego trudno mi się uwolnić. Ostatnio pozbyłem się starego mapnika, wyrzuciłem stare buty biegowe (a właściwie zostawiłem je na Obornickim rynku… tylko co z tego skoro w szafie mam samych tylko biegowych butów aż 6 par!) i nie ma dnia abym nie myślał czego się jeszcze pozbyć…

Kiedyś też zbierałem pamiątki…

Miałem kiedyś taką moją własną, powiedzmy, kapliczkę, w której znajdowały się dyplomy, medale, numery startowe z rajdów, w których brałem udział. Po każdych zawodach przywoziłem ze sobą jakieś fanty i wszystko to wieszałem na ścianie. Dla pucharów, których niestety było znacznie mniej niż papierzysk, miałem oddzielne miejsce. Składowałem te wszystkie pamiątki po miejscach, które widziałem i zawodach, w których brałem udział. Trudno mi powiedzieć co tak naprawdę te bezwartościowe (same w sobie) przedmioty dla mnie znaczą? Kilka tygodni temu zniszczyłem swoją ścianę chwały (nie było to łatwe), spakowałem dyplomy do teczki i wrzuciłem do szuflady. To samo zrobiłem z medalami i numerami startowymi. Nagle cała moja przeszłość rajdowa zniknęła zamknięta w szufladzie.

Medale

Zastanawiam się co z tym zrobić? Mam to wszystko przed sobą… Tych kilka medali, które udało mi się zdobyć, choćby ten srebny z 2000 roku, wtedy jeszcze nie startowałem w rajdach, ale byłem dobrze zapowiadającym się sprinterem (moją z pewnością efektowną karierę przerwało… lenistwo). Prawdę powiedziawszy nie pamiętam czy to były Mistrzostwa Województwa, a może Makroregionu? Z pewnością to był bieg na 100 metrów. Pamiętam, że bardzo kiepsko wystartowałem, szybko jednak dogoniłem stawkę, ale ten jeden gość przede mną był poza zasięgiem… Jest też mosiężny medal za uczestnictwo w maratonie mtb, lokalne zawody, których już nikt nie pamięta, ciekawe ile jeszcze takich medali krąży gdzieś po tym świecie?

Co ciekawe krążek z Zimowego Marszu Pieszego za 2005, w którym to poddałem się na półmetku jest sporo większy od zwycięskiego medalu za rok kolejny, i chyba nawet ładniejszy. Dziwne. Natomiast najładniejszy z nich wszystkich jest zdecydowanie prostokątny kawał metalu za Półmaraton Szczeciński z 2008 roku. Prosty, taki jak lubię i po prostu ładny. Dlaczego miałbym je zatrzymać wszystkie? Choćby dlatego, żeby zrobić sobie takie beznadziejne zdjęcie jak to u góry, innego powodu nie widzę… Za stary już chyba jestem, żeby paradować z takimi medalami po mieście. Pamiętam, że wracając z tych zawodów na 100 metrów dumnie obnosiłem się z moim srebrem na klacie. Wtedy to był dla mnie powód do dumy…

Dyplomy

Dyplomy to osobna historia. Historia przemieszana radością, zadowoleniem z siebie, rozczarowaniem i złością. Dlatego też kilka z nich pewnie przepadło już na zawsze, to te, których nie odbierałem bo byłem zbyt rozczarowany wynikiem, bo na cholerę mi dyplom za 56km pokonane w Harpaganie? Chcąc nie chcąc mam kilka takich przykrych egzemplarzy w kolekcji. Może ten pierwszy z 2004 roku wart jest zachowania? „Dyplom otrzymuje Łuczko Grzegorz za udział na Trasie Pieszej Ekstremalnego Rajdu na Orientację HARPAGAN oraz przebycie 62,7km w czasie 18h13 min.” Z drugiej strony po co? Liczbę kilometrów pewnie zapamiętam do końca życia, tak jak i samą końcówkę rajdu kiedy to ledwo szedłem i wiedziałem, że na kolejnym punkcie będę musiał zrezygnować..

Czarno biały wydruk z nędznym wynikiem 45km pokonanych na Kieracie w 2005 na pewno nie jest powodem do dumy, a tym bardziej oprawienia w ramkę… Tak samo jak karteczka za Gringo 2005, za udział i w ogóle. Czy znalazłby się dyplom, który chciałbym oprawić w ramkę i powiesić w eksponowanym miejscu? Musiałby to być rajd, na którym osiągnąłem jakiś szczególny wynik bądź też taki, który wymagał ode mnie olbrzymiego wysiłku. Może Harpagan 30 i 17h36 minut? Format A5 nie będzie wyglądał zbyt efektownie… Może certyfikat Harpagana? Mam ich kilka, a jeden nawet ładny (gdyby jeszcze nie był pomarańczowy…). Z drugiej strony przecież nie chodzi o wynik, jak mówi pewien wierszyk (Nocna Masakra 2004): „Za Twój udział i trud – chwała. Miejsce – to już mniejsza sprawa. Bo nie miejsce się tu liczy. Ważne, że się uczestniczy!” (wykrzyknik mój, swoją drogą to nie wierzę, że Wigor wymyślił coś takiego, przecież on kocha rywalizację!).

Numery startowe

Numery startowe mógłbym podciągnąć pod jakieś mini hobby pod tytułem: zbieranie numerów startowych z zawodów, w których brałem udział. Wiem, głupie. Ciągnąc jednak wątek dalej, hobby można podzielić na: zbieranie numerów startowych, które dostałem do przylepienia na siebie oraz zbieranie numerów startowych, które dostałem na rower. Wiem, to jeszcze głupsze. A jednak jestem pewien, że jest wśród Was spore grono takich kolekcjonerów, bez obrazy, ja też mam całkiem spore zbiory (jeszcze..). Zapomniałem o kartach startowych! To kolejna gałąź, tego jak widać, prężnego hobby! Najfajniejszy numer startowy jaki mam to chyba ten z Przejścia dookoła Kotliny Jeleniogórskiej, czerwony i w dodatku odblaskowy, ekstra! No i oczywiście ten z Adventure Trophy.. Kurde, nawet sam numer wskazuje, że mamy doczynienia z rajdem wybitnym. Jest taki bardzo profi. Odrębną kategorię pośród numerów startowych stanowią oczywiście numerki z Harpaganów, prostokątne, materiałowe skrawki do obwiązania tasiemką. Upierdliwa sprawa!

Koszulki

Z numerami, dyplomami to jeszcze pół biedy, nie zajmują wiele miejsca, zawsze można wrzucić je do szuflady (choć ta świadomość, że tam jest gdzieś coś co nie jest mi do niczego potrzebne.. hmm Wam nie daje to spokoju? A mówiłem Ci Kuerti, oni są normalni, Ty nie!). Powiedzcie mi jednak co zrobić z tymi przeklętymi koszulkami?! Gdybym grał w piłkę nożną to mógłbym stworzyć swoją własną podwórkową drużynę, każdy z nas miałby taką samą koszulkę (no prawie, bo co to za różnica czy koszulka jest żółta czy niebieska, przecież to prawie to samo!). Tymczasowo jednak nie gram w piłkę więc to rozwiązanie odpada. Trenować w tym? Przecież to obciach! Dajcie spokój. Powiedzmy sobie szczerze oprócz: A/ wiszenia na ścianie, B/leżenia gdzieś gdzie nie dochodzi słońce, koszulka rajdowa nie ma zastosowania, po co więc nam one? Nie wiem. Może więc chociaż wybiorę tą najładniejszą. Zastanawiam się nad koszulką z BWC (co roku taki sam wzór, błękitny kolor) albo tą pomarańczową z zeszłorocznego (2008) Adventure Trophy, reszta to nieciekawe żółte uniformy. Zapomniałem o pięknej „narzucie” z Salomon Cup 2008, szkoda, że zabrali mi mój egzemplarz zaraz po pierwszym rajdzie, a że na kolejne nie pojechałem to i koszulka przepadła…

Puchary

Są jeszcze puchary. Orły Bieliki, ludziki i inne klasyczne statuetki. Mam nawet puchar dla Mistrza Polski w Marszobiegu, czy coś w ten deseń. To za zwycięstwo w Zimowym Marszu Pieszym w roku 2006, ktoś się pomylił, a ja zostałem pomylonym mistrzem. Całkiem zabawne. Orły są naprawdę ładne, mam akurat dwa, każdy na jedną stronę szafki. W centrum stoi oczywiście trofeum „mistrzowskie”. A gdzieś tam jeszcze puchar za 2 miejsce w Wertepach, za 3 miejsce w PMnO 2006, bardzo ładny piechur za ukończenie Maratonu Piasków (tego polskiego) oraz statuetka za 3 miejsce w kategorii MEN z Bielika 2006. Zostawiłbym oczywiście „mistrza”, Bieliki (ewentualnie jednego bym „wypuścił na wolność”…) no i oczywiście piechura z MP, nie mógłbym pozbyć się tej statuetki, za dużo sił kosztowały mnie te zawody…

Na cholerę mi to wszystko?

Jak się już pewnie domyśleliście mam niecny plan pozbyć się części pamiątek, a może nawet wszystko wyrzucę w cholerę? Jestem pewien, że część z Was (albo inaczej czy jest ktoś kto nie ma żadnej pamiątki z zawodów? Nie wierzę!) albo nawet wszyscy zwozicie do swoich domów przeróżne fanty. Jaki jest powód Waszego działania? W pierwszej chwili miałem opory przed zlikwidowaniem mojej ściany chwały, czułem się tak jak gdybym robił coś złego. W końcu jednak się przemogłem i wrzuciłem wszystko do szafki. Nic się nie zmieniło. Nie przeglądam swoich dyplomów, numerów, kart startowych czy koszulek. One po prostu gdzieś tam są, poza moim zainteresowaniem, poza moją świadomością.

Co jednak jeśli wyrzucę mój medal za bieg na 100 metrów? To jedyne świadectwo tego, że kiedykolwiek w mojej przeszłości miało miejsce takie zdarzenie, może oto właśnie chodzi? Rajdy nie zostawiają nam nic, oprócz satysfakcji i wydanych pieniędzy, nic materialnego (pomijam te kilka osób, które co jakiś czas wygrywają nagrody rzeczowe itp.), zostają więc nam tylko te nic nie warte pamiątki. Może gdyby nie ten orzeł na szafie zapomniałbym o pięknych przeżyciach z przed kilku lat? Koszulki chciałem wyrzucić już wcześniej, nie byłem jednak w stanie tego zrobić, coś mnie powstrzymywało, dlatego nadal je trzymam. Nie wiedząc dlaczego. Może to część mnie? Mojej drogi, czegoś co robię i co sprawia mi przyjemność. Trudno tak po prostu wyrzucić to do kosza…

Być może tak właśnie myślę, wiem jednak również to, że to jest po prostu irracjonalne. Te wszystkie śmieci popakowane w worki nie znaczą dla mnie prawie nic. Kolejne rajdy zlewają się w jedno, jeden strumień doświadczenia, a tego przecież nie można zamknąć, oprawić w ramkę i chełpić się nim. Albo się je ma, albo nie. Zawsze na pierwszym miejscu stawiałem przeżycia nad posiadanie. Pozbycie się rajdowych śmieci będzie więc przedłużeniem tej postawy. Oczywiście nie jestem w stanie wyrzucić wszystkiego, jest kilka rzeczy, które mają dla mnie szczególne znaczenie, ale reszta nie ma dla mnie żadnej wartości. Zostawię sobie więc tych kilka pamiątek, a reszta? A resztę po prostu wyrzucę na śmietnik.

Strasznie mnie ciekawi co Wy robicie z całym tym rajdowym balastem? Trzymacie czy wyrzucacie?

PS. Mam ok. 10 koszulek, planuję pozbyć się ich, ale być może jest tu jakiś szalony kolekcjoner koszulek rajdowych? Jeśli tak, to chętnie oddam swoje fanty. Mam również zestaw map z kilkudziesięciu rajdów, tego również chętnie się pozbędę! Jakby co proszę o kontakt na mejla.


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



24 Responses to Pamiątki rajdowe

  1. Janek mówi:

    Kurde… jak nieekologiczne są te nasze rajdy. Chyba już czas, żeby orgowie zrobili koszulki z numerami wielorazowego użytyku. Ja nie miałbym nic przeciwko!

  2. Kuerti mówi:

    Dziś wielki dzień 🙂 . Wyrzucam wszystkie swoje pamiątki, oprócz kilku. Zastanawiam się czy nie dokonać spalenia 🙂 .

    PS. Raidteam.pl tuż za pudłem na Wertepach! Wiedziałem, że im się uda, wiedziałem! Super! 🙂

  3. primo mówi:

    Grzesiu czy ostatnio aby nie upadłeś na głowę? Ten tekst zdaje się to sugeruje!!??

  4. Kuerti mówi:

    Primo,

    Zdaję sobie sprawę, że my jako ludzie mamy manię na punkcie posiadania – posiadania czegokolwiek. Również tak mam, ale staram się zmienić nastawienie z „mieć” na „być”. To naprawdę znaczna różnica jakościowa.

    Powoli tracę zainteresowanie zbieraniem kolejnych rzeczy, przedmiotów i mi się to cholernie podoba! Wracając do tematu pamiątek… Nie widzę sensu ich posiadania – oprócz tych, które naprawdę coś dla nas znaczą (dla mnie osobiście większą wartość mają relacje, które pisze po każdych zawodach, bo zapisują stan mojego umysłu).

    Ty jako biegacz na pewno masz całą masę medali, na co Ci one? Przeglądasz je czasem? Wspominasz kolejne zawody? Ja się złapałem na tym, że w ogóle do nich nie zaglądałem – a przecież upychałem je po ścianach czy później po szufladach z myślą „kiedyś sobie to przejrze, niech będzie na pamiątkę”. W rzeczywistości okazało się, że nie chce mi się tego robić, bo i po co?

    To nie jest tak, że chciałbym wszystkich przekonać do wyrzucenia swoich pamiątek. Przedstawiam tylko mój punkt widzenia. Podoba mi się minimalizm (ciekawy projekt minimalistyczny – http://www.guynameddave.com/100-thing-challenge.html 🙂 ).

    PS. Jeszcze taki przykład z „mieć” a „być” . Dziś rano dowiedziałem się, że koledzy z Raidteamu zajęli 4 miejsce na Wertepach, no i od rana mam cudowny humor! Który wiem, że będzie utrzymywał się przez kolejne dni, bo ta informacja niesie za sobą pewne nadzieje, plany i pomysły na przyszłość. Kupno nowych butów ucieszyło by mnie pewnie tylko na 2 kolejne treningi, a później? A później kto by o nich pamiętał!

  5. jasiekpol mówi:

    A jakie te buty zakupiłeś ?

  6. Kuerti mówi:

    To była taka ogólna uwaga, choćby po wrażeniach z pierwszego zakupu Salomonów XA PRO, pocieszyłem się chwile a teraz siedzą w szafie i czekają na swoją szansę 🙂 .

    Ale nowe buty tak czy inaczej muszę kupić, powoli moje stare Asicsy przestają się nadawać do biegania, a muszę mieć jakiś dobry but stricte treningowy.

  7. jasiekpol mówi:

    Najlepsze są dobre i tanie, bo są dobre i tanie, ostatnie treningi katowałem a saucony xodus

  8. Paweł mówi:

    No dobra, przyznam się: zbieram numery startowe. Oprócz tego dyplomy, mapy i medale. Nie mam „ołtarzyka rajdowego” i nawet nie myślałem o oprawianiu czegokolwiek w ramkę. Tak naprawdę nie mam tych pamiątek wiele, medale wiszą gdzieś na drzwiach od szafki, wszystkie papiery pochowane w niewielkiej papierowej torbie. Koszulek nie zbieram bo są zwykle brzydkie (pełno logo sponsorów) i niepraktyczne (bawełna). Część koszulek już oddałem rodzince.

    Też nie lubię zagraconego pokoju ale swoich pamiątek na razie nie wyrzucę. Nie zajmują wiele miejsca (oprócz „medali” z Biegu Katorżnika – 8 kg cholernego żelastwa). W najgorszym wypadku wyrzucę wszystko do kartonowego pudła i wyniosę do piwnicy.

    Medale i statuetki proponuję ci zostawić, zauważyłem że dzieci bardzo lubią się nimi bawić. Za parę lat będziesz miał swoje pociechy to będą miały jak znalazł 🙂 Spakuj wszystko do pudła i do piwnicy. Chyba że już wszystko spalone lub w śmietniku

    Najpraktyczniejsza pamiątka z imprez to zdjęcia + relacja. Całą swoją sportową historię można zmieścić na jednej płytce DVD

  9. Kuerti mówi:

    Jeśli wrzuciłbyś swoje pamiątki do piwnicy to w jakim celu? Nie zajrzałbyś tam przez najbliższe 10 lat znając życie 🙂 .

    Mieć tylko żeby mieć? Kurczę, aż tak mocno jesteśmy związani z przedmiotami?

    W ankiecie na razie „chomiki” prowadzą jednym głosem nad selekcjonerami 🙂 . Wygląda na to, że tylko zbliżam się do pozycji pierwszej: totalnego minimalisty. A może ktoś jeszcze znajdzie się o tak skrajnych poglądach?

  10. Yanek mówi:

    Zbieram numery startowe, oczywiście wyłącznie te w których startowałem, oraz wyniki rajdów – w formie plików w komputerze. Jak na razie nie muszę martwić się czy (a jeśli tak to gdzie) gromadzić puchary i medale 😉

  11. Paweł mówi:

    Wiem że nie zajrzę ale fajna jest sama świadomość, że zawsze mogę to pudło otworzyć i powspominać. Tak sobie wtedy myślę, że jak dożyję sędziwego wieku to usiądę w bujanym fotelu, z kocem na nogach i kotem na kolanach i wtedy otworzę to pudło. Powspominam jak to było za młodu 🙂 Wiem że to głupie ale mam raczej naturę chomika (tylko w pewnym stopniu) niż minimalisty.

    Mapy ze starych zawodów mogą być przydatne. Jakiś czas temu ćwiczyłem widzenie w 3d poprzez obrysowywanie warstwic kolorowymi kredkami (Jasiek kiedyś radził coś takiego w swoim artykule na napierajce). Niestety okazało się że nie mam zacięcia do tych kolorowanek.

    Yanek,

    Gratulacje! Tytuł harpagana w kieszeni! Też bym chciał!

  12. Kuerti mówi:

    Yanek Harpaganem? Nie wiedziałem! Gratuluje! Z rajdu na rajd robisz się coraz lepszy, aż strach pomyśleć gdzie będziesz za kilka miesięcy 🙂 .

    Paweł,

    To jest jakiś argument, mógłbyś odpowiedzieć, że przecież można za te x lat włączyć sobie swojego bloga, kliknąć w kategorię „relacje z zawodów” i.. i również zacząć wspominać. Ale zdaję sobie sprawę, że nie ma to jak obejrzeć medal, czy jakiś świstek papieru z własnym nazwiskiem…

    Ktoś zaznaczył pierwszą odpowiedź w ankiecie, dla żartów? Czy rzeczywiście jest wśród nas taki minimalista? Proszę o komentarz 🙂 .

  13. Yanek mówi:

    Paweł, Kuerti
    dzięki ! Podobno rajd był łatwy, ja startowałem w „H” po raz pierwszy więc nie mam porównania. Ale znam poprzednie edycje z relacji i zawsze mapy były najbardziej krytykowane, a w tej edycji mapy były jak najbardziej ok. Do mety dotarłem równo z kolegą z pk4.pl – „wlkp” (Staszkiem), z którym zeszliśmy się przed PK13 i walczyliśmy wspólnie przez kilka kilometrów. Kilka osób które poznałem na rajdzie mspominało o pk4.pl . Blog jest naprawdę popularny, a stanie się jeszcze bardziej gdy będzie można startować w rajdach w jego barwach… Parę osób sugerowało szanownej Dyrekcji pk4.pl stworzenie firmowego, wirtualnego teamu, ale Dyrekcja pozostaje nadal nieugięta, pewnie rozmyśla jak wysokie powinno być wpisowe do takiej drużyny 🙂 .

  14. wlkp mówi:

    Ja zbieram puki co wszystko! Mam już aż cztery numery startowe. Mają wartość sentymentalną. Wszystkie imprezy były pierwszy raz i udawało się je kończyć. Nie byłem do nich przygotowany, porywałem się trochę tak z motyką na słońce, a mimo to się udawało (no może poza wpadką z Ełku). Mam mapki ze wszystkich imprez, dwa medale i rzecz najcenniejszą… certyfikat z ostatniego Harpagana! Zdobycie go okazało się dla mnie wyjątkowo trudne. Z początku było świetnie, trzymałem się gdzieś w pierwszej trzydziestce, ale ok. 30km zaczęło mnie boleć kolano, no cóż koniec z podbieganiem, teraz pozostał szybki marsz, ale taki nienaturalny krok chroniący kolano przeciążył pachwinę i od 50 km było już naprawdę ciężko, noga jak sztywna kłoda i na domiar złego między PK9 a PK10 wyleciałem poza mapę. To chyba jakieś fatum, druga moja setka i drugi raz mi się to zdarza. Dołożyłem sobie dodatkowo 7km. O skali błędu świadczy fakt, że na tym odcinku spadłem w klasyfikacji aż o 50 miejsc a obsługa PK10 śmiała się, że nikt jeszcze nie przyszedł na punkt z tego kierunku. Postanowiłem jednak mimo uciekającego czasu i bólu walczyć do końca. Teraz bezbłędna nawigacja i cudem pojawiające się w lesie ścieżki, których nie było na mapie, a które były niezbędne do najkrótszych wariantów sprawiły, że jednak zdążyłem 30 minut przed limitem. Kiedy na certyfikacie przeczytałem „wykazał się wytrzymałością i pokonał swoje słabości”, naprawdę się wzruszyłem. Nie wyrzucę tego za żadne skarby.

    Tak przy okazji w drodze z PK13 do PK14 poznałem Yanka. Szliśmy ten odcinek razem, potem Yanek popędził z szybszymi, ale dzięki sprytnemu wariantowi wyprzedziłem ich przed metą i na mecie zameldowaliśmy się razem. Tutaj Yanek honorowo puścił mnie przed siebie, chociaż mieliśmy ten sam czas i miejsce.
    Yanek fajny z Ciebie gość, pozdrawiam.

    A tak w ogóle to warto jeździć na rajdy, można tam poznać fajnych ludzi, jak np. Jacek, też pozdrawiam 🙂

  15. mkrup mówi:

    Dyplomy potrafię wyrzucić od ręki, za dużo ich w życiu dostałem 😉
    Ale numery startowe i mapy oczywiście zbieram.
    Numery są małe i zdobią moje pusty ściany, często się przeprowadzam więc coraz jest ściana do zapełnienia.
    Mapy często mi się przydają podczas szkolenia innych osób.
    Ostatnio zacząłem startować w biegach na orientację i zauważyłem że lubię jadąc na zawody oglądać sobie jakieś stare mapy i zastanawiać nad przebiegami jakie mógłbym wybrać.
    A puchary to taka ozdoba, którą kiedyś postawię nad nad kominkiem, albo oddam na licytację 😉

  16. parvata mówi:

    Kuerti, nie wyrzucaj koszulek. Ponoć w Maroku takie z dziwnym logo mają wzięcie wśród lokalsów i warto mieć ich nieco na handel wymienny. Dywanik może? 🙂

  17. Mickey mówi:

    Numerki mam tylko z Harpagana (te materiałowe). Ciekawie wygląda taki zestaw z jednej imprezy. Córka lubi je czasem sobie porozkładać 🙂

    Mapy zbieram wszystkie bo generalnie bardzo lubię mapy i nawigację. Potrafię długo się wpatrywać i wynajdywać ciekawe miejsca. Te z TR harpagana przydają się do treningu wyboru optymalnej kolejności. Czasem taką mapę zabieram na wycieczkę, bo jest poręczniejsza i jej zasięg lepiej mi pasuje.

    Poza tym zbieram też dyplomy. Dużo miejsca nie zajmują a można kiedyś zobaczyć gdzie się startowało. Pamiętam że kiedyś znalazłem torbę ojca z jakimiś dyplomami. Fajnie się to oglądało.

    Puchar ma jeden za PPM 2007 i w nim leży kilka medali. Jestem ciekaw co bym zrobił gdybym miał więcej tego żelastwa? Może zrobić zdjęcia i wyrzucić? Zostawić tylko kilka najważniejszych?

    Generalnie do chomików nie należę; raz na jakiś czas nachodzi mnie na porządki i wyrzucam zbędne rzeczy. Warto tak robić co jakiś czas bo to czego szkoda wyrzucić dziś, wyrzucisz za rok 🙂

  18. Krzysztof mówi:

    W kwestii formalnej: są koszulki i plastrony (zdaje się że tak to się nazywa?), czyli jakby kamizelki z numerami startowymi zakładane na wierzch. Zdaje się że pisząc o koszulkach, myślałeś o tych drugich. Plastrony można sensownie wykorzystać, a mianowicie:
    – zakładając na siedzenia w samochodzie. Zabezpiecza fotel, a poza tym jaki lans 🙂
    – zamiast kamizelki odblaskowej, np. jeżdżąc na rowerze.
    Z koszulkami gorzej, ale ja tam w nich latem trenuję. Trochę potu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Poza tym żona widzi, że faktycznie biegałem, a nie siedziałem z kumplami na piwie 🙂 No i koniecznie trzeba je zakładać na przed i po rajdzie. Niech widzą że my tu nie pierwszy raz 🙂
    Aha, i w siłowni też taki lans się przyda 🙂

  19. Kuerti mówi:

    Yanek,

    Zdaję sobie sprawę, że blog jest popularny, ale chyba nie do końca jestem przekonany czy naprawdę tak wiele osób chciałoby startować w jego barwach 🙂 . Niemniej pracę nad PK4 TEAM trwają, a wpisowego na pewno nie będzie 🙂 .

    Wlkp,

    Również gratuluje, szczególnie tego przełamania własnych słabości. Mam tylko nadzieje, że z kolanem wszystko będzie w porządku. To jednak nie stopy, które można doszczętnie skasować w zasadzie bez konsekwencji…

    A co do „chomikowania”, dopiero zaczynasz więc i na sprawę patrzysz inaczej. Na razie każdy start jest dla Ciebie wydarzeniem, czymś nowym, ale po kilkudziesięciu zdobytych dyplomach i innych pamiątkach wszystko powszednieje. Ciekaw jestem jak będziesz patrzył na ten certyfikat Harpagana za 5 lat? Po x rajdach, na których nie raz przyjdzie Ci sięgać do głębokich rezerw i przełamywać słabości. U mnie te pierwsze wysiłki straciły na znaczeniu – może to zabrzmi tak bardzo niesentymentalnie, ale tak właśnie teraz patrzę na to, co było.

    Nawet ten ogromny wysiłek z Maratonu Piasków jakoś powszednieje, może dlatego, że przecież rajdy polegają na przełamywaniu barier… W końcu człowiek dochodzi do wniosku, że tak naprawdę nic nie jest wyczynem – wszystko jest do zrobienia, pozostaje tylko pytanie o cenę…

    mkrup,

    Numery na ścianę. Tu jeszcze pozostaje kwestia estetyki. Zamiast numerów, które też wieszałem na ścianach obecnie mam zamiar ozdobić je zdjęciami z moich wojaży umieszczonych w antyramach.

    Parvata,

    Tylko kiedy ja do tego Maroka znów wrócę ? 🙂 .

    Mickey,

    Z mapami się zgadzam, również lubię przyjrzeć się mapie z poprzedniej edycji. Co prawda teraz gdy prawie każdy organizator umieszcza mapę w wersji elektronicznej można z analizami przenieść się do internetu (no i na pk4 🙂 ).

    Krzysztof,

    Faktycznie, zapomniałem o zwyczajnych koszulkach. Może dlatego, że już jakiś czas temu zacząłem je po prostu oddawać rodzinie, wyrzucać… W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czemu mam same rajdowe t-shirty 🙂 . Do tej pory jednak zatrzymałem 2 koszulki z BWC (fajny materiał), z MPAR (ten sam powód) oraz bawełna z Harpagana 27.. Pierwszy start, no kurczę, sentyment 🙂 .

    „Chomiki” prowadzą jednym głosem 🙂 .

  20. Krolisek mówi:

    Odbiegając nieco od tematu – muszę Cię zmartwić. Normalny człowiek (tzn. taki, który ma przynajmniej z 5 różnych hobby) ma zerowe szanse na minimalistyczne wnętrze 🙂
    Gdzieś trzeba trzymać rolki, rower, buty do biegania i ciuchy, włóczki, druty i szydełko, małe studio foto, instrumenty muzyczne, baterie do różnych sprzętów, itd. a do tego książki podróżnicze, wyprawowe, atlasy, mapy, poradniki majsterkowicza, narzędzia…, no, trochę tego jest.
    Oczywiście numery startowe i medale w porównaniu z tym wszystkim mogą wydać się wręcz zbędne. Ale za to przywołują jakże miłe wspomnienia (jak kamienie z gór).

  21. Kuerti mówi:

    Krolisek,

    Same rajdy przygodowe robią za kilka hobby, a Ty jeszcze dokładasz kolejne 😉 . Pewnie nie zawsze można ze swojego mieszkania uczynić świątynie minimalizmu, ale zawsze można tak dobierać sprzęt, żeby został tylko ten naprawdę niezbędny.

    Ja wychodzę z takiego właśnie założenia.

  22. rocha mówi:

    „…małe studio foto…”
    Krolisek, stół montażowy do filmów zajmuje mało miejsca. Jakieś 160Mb na lewo za AutoCAD’em
    🙂

  23. Krolisek mówi:

    Ok, pomyślę na tym, póki co „małe studio foto” zarabia na siebie i na miejsce na biurku, bo inaczej bym je wykopała 😉 Szydełko też na siebie zarobiło, więc zostaje 🙂
    Z fantów i gadżetów przywożonych z imprez zostawiam sobie póki co numery i mapki (+ medale i pucharki, o ile takowe są), natomiast większość koszulek, kubków, smyczy itd. wędruje po rodzinie, koleżankach i kolegach. Marcin, mój mąż, ma taką zasadę, że nigdy nie zakłada koszulki z imprezy, na której był (skąd on to wymyślił???). Przywozi więc koszulki dla mnie (piżamy), ja dla niego, handel wymienny kwitnie.

    A z chipów startowych zrobiliśmy na gwiazdkę ozdoby na choinkę i wszyscy pytali „a co to?”

  24. Szymon mówi:

    A ja zbieram tylko PDFy z wynikami i medale. Cala reszte dyplomy, mapy, numery startowe ida do smietnika zaraz po przyjezdzie do domu.
    No koszulki lubie i je nosze. Ta z H33 wyglada obrzydliwie i nadaje sie juz tylko do zadan domowych 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA