Historia zatoczyła koło
Historia zatoczyła koło. Znów jestem słaby.
Boli mnie prawe kolano. Lewe przeszło, teraz dla równowagi „odezwało się” to drugie. Nie biegałem przez 2 tygodnie. Ostatnio zrobiłem 2 krótkie treningi, i gdy wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu, dziś znów zaczęło mnie boleć. Przebiegłem jakieś 500 metrów i zatrzymałem się, przecież to bez sensu zaciskać zęby jak boli i biec dalej.
Zacząłem od koła – od czasu mojej przeprowadzki do Poznania mam strasznie nierówną formę. Po słabszym okresie w lecie, udało mi się przygotować do maratonu, biegło mi się świetnie i zrobiłem fajną życiówkę (3:24). A później zaczęły się te wszystkie problemy. W międzyczasie udało mi się zrobić kilka fajnych wyników, na Nocnej Masakrze (50km), na Włóczykiju (50km), nowa życiówka na 10km.
A teraz wróciłem do punktu wyjścia, a może jest nawet jeszcze gorzej niż we wrześniu… Wtedy przynajmniej nic mnie nie bolało, a teraz? A teraz nie mogę nawet biegać, choć motywacji mi nie brakuje. Przez te wszystkie lata mniej lub bardziej regularnych treningów nie miałem do czynienia z taką sytuacją, owszem zdarzały mi się przerwy – ale wynikały one tylko i wyłącznie z braku motywacji albo lenistwa. Nigdy nie miałem problemów z kontuzjami.
Ten stan, w którym znajduję się obecnie jest dla mnie totalnym novum (żeby trzymać się faktów, 2 lata temu po powrocie z Maroka miałem problemy z zatokami, które na prawie 3 miesiące wyłączyły mnie z treningów, ale zatoki a kolana to dwie różne bajki). Ogarnia mnie frustracja, bo nagle zostało mi odebrane coś, co sprawiało mi tak wielką przyjemność (OK, próbuję zwalić winę na nie wiadomo kogo, tak jak gdybym to ja nie mógł zadbać o swoje kolana…). Kolejne plany i pomysły startów przepadają, a ja zostaję z tym pieprzonym bolącym kolanem.
Robię przerwę, nie będę kombinował. Muszę wyleczyć się zupełnie.
Kurwa mać. Ale będzie jeszcze dobrze!
Kuerti,
Boli drugie, prawe kolano bo zmienila sie biomechanika ruchu podczas podswiadomego odciazania uprzednio kontuzjowanego kolana lewego. Jest to typowe. Nie chcialem byc prorokiem ale pamietasz, ze przepowiedzialem taka sytuacje kilka miesiecy temu…
Pozostaje znalezc dobrego lekarza i rehabilitanta sportowego, ktory zdiagnozuje problem.
Sam po wielu miesiacach wzlotow i upadkow zamierzam w koncu zrobic porzadne USG itp. Chociaz niestety troche to bedzie kosztowac
Powodzenia
Grześ, ale trening alternatywny wykonujesz?
GS? Basen? Bungee Jumping? 🙂 Cokolwiek?
Szkoda się zapuścić, a po co potem zaczynać wszystko od początku?
Popatrz, ścieram się już 3 tydzień i jeszcze nie odbudowałem nawet w 50% formy sprzed startu w Maniackiej. Zmarnowany czas.
I uśmiechnij się Marudo 😉 .
PS Dzięki za paczkę. Dziś dotarła. Cholera, szybki jesteś 🙂 .
Adam,
Hm.. może jest coś w tym, co piszesz. Ale mam wrażenie, że jednak bezpośrednią przyczyną problemów w prawym kolanem był mocny trening 2 dni po półmaratonie (długi rower z mocnymi podbiegami na Dziewiczej Górze) – na kolejnym treningu odezwało się kolano.
Ps. Gdzie będziesz robił USG?
Borman,
Daję sobie trochę czasu na ułożenie jakiegoś alternatywnego planu – zapuścić się nie zapuszczę, nie mogę! 🙂 .
Uśmiecham się, a przynajmniej staram się 🙂 .
Kuerti,
Jezeli to tylko bledy treningowe tzn. za duza objetosc, brak odpoczynku miedzy jednostkami to nie byloby zle. Na marginesie w jaki sposob wpadles na pomysl zrobienia takiego treningu jak ten na Dziewiczej Gorze? Co bylo jego celem?
Namiary na lekarzy wysle mailem.
Będzie dobrze!!!!. Zgadzam się z przedpiścą, że grunt to dobra diagnoza i rehabilitacja. 3maj się.
ps. teraz wychodzę na rower, napiszę do Ciebie po południu. Po powrocie z Niemiec dopadła mnie codzienność, dlatego jeszcze tego nie zrobiłem.
Tak jak napisal Adamo: jesli to za duze objetosci , za malo odpoczynku to nie jest zle; kilka tygodni przerwy w bieganiu i glukozamina zalatwia sprawe.
Ja sie tak zalatwilem w tamtym roku miesiac przed maratonem wroclawskim, na ktory sie szykowalem…
Przemek, z całym szacunkiem, ale glukozamina to mierny półśrodek i pomaga tak jak jedzenie chrząstek, żelkowych miśków albo galarety z nóżek, czyli praktycznie wcale. A jeśli już, to zależy od osobnika, jego podatności na efekt placebo. Nie mówiąc już o tym, że glukozaminę trzeba przyjmować przez dłuższy okres czasu. Grzesiek nie będzie czekał minimum trzech miesięcy na iluzoryczne efekty.
Borman, co zatem proponujesz? Jakies inne srodki wspomagajace odbudowanie chrzastki? Czytajac ulotke glukozaminy to jest rewelacja, ale to oczywiscie opinia producenta…
Musimy ratowac Grzeska 😉
Glukozamina na 99% to sciema. Jest tylko kilka badan klinicznych, ktore pokazuja, ze jakies male efekty wystepuja. Wiekszosc badan tego nie potwierdza.
Dla mnie sprawa jest prosta. Grzesiek pragnie wskoczyc na wyzszy poziom (objetosc, intensywnosc) treningowy bez odpowiedniej bazy – sprawnosci ogolnej.
W ostatnim roku zaaplikowal wysilki o kilkadziesiat % wieksze niz w poprzednich sezonach.
Mlody organizm wybacza (choc nie zapomina) bledow ,a tych popelnil duzo, i jak kiedys napisal jest juz po drugiej stronie gorki 😉
Plan działania musi byc nastepujacy:
-lekarz w celu wykluczenia zmian chorobowych w stawach, tkankach itd. ewentualnie ich zaleczenie
-rozsadny program rehabilitacji
-dopasowanie planu teningowego vs. aspiracje vs. mozliwosci organizmu.
Mysle tez ze kluczowy jest stres zwiazany z NBR.
Mozliwe tez, ze dlugie przesiadywanie za biurkiem moze byc przyczyna!!! Nalezy sprawdzic swoja pozycje przy biurku!!!
Jakis czas temu stwierdzilem, ze kontuzje sa wynikiem zabuzonej biomechaniki ukladu ruchu i samo zaleczenie bedzie efektem krotkotrwalym. Trzeba rozwiazywac przyczyny problemu a nie same skutki
Adamo,
nieważne co było celem Kuertiego, to co zrobił było po prostu GENIALNE, tylko jak mawiają fizycy – kierunek dobry ale zwrot nie ten.
Glukozamina, owszem, nie działa, ortopeda powiedział mi, że działa niewiele i nie na wszystkich, ale nie znaleziono nic lepszego. Kto wie może teraz kolagen (albo chociaż na cerę wpłynie ;))
Kuerti,
w Szczecinie masz jednego z lepszych w kraju speców od kolan – Piotr Kominiak (szpital na unii, dom lekarski na rydla), rehabilitant Zbigniew Pawłowowski (szpital na unii, stadion arkonii).
Pisząc do Ciebie o rowerze, miałem na myśli rower, a nie zap.. po wertepach ;p ehhhhhh, szarpiesz się za mocno.
Ludzie, zalamaliscie mnie z tym, ze glukozamina nie dziala!!! A ja glupi muslalem, ze wystarczy wziasc pare pigulek i wszystko sie naprawi (ostatnio mi pomogla, ale moze to efekt placebo i przerwa w treningach).
Jako, ze mam alergie na lekarzy i sluzbe zdrowia w ogole, jestem w kropce 😉
Ależ Ty marudzisz! Poboli i przestanie. Skoro zabrakło mocy drugiemu kolanu (kolanemu:)) to znaczy, że było/jest za cienkie. Braki w ogólnorozwojówce. Nie ma litości, trzeba ten mróz z gnatów wypędzać…
Kolana… ciezki i chyba niewyczerpywalny temat. Do powyzszych porad dorzucilbym ci niesmiertelne rozciaganie, potrafi poustawiac to i owo na miejsce, zredukowac napiecia. Jak dotad serwisuje mi to wszystkie przeciazenia. Lekarz jak sadze wiele ci i tak nie powie, chyba ze masz dobrego speca od ubijania asfaltu (i kolan).
ps glukozamina oczywiscie nie dziala, ale u mnie hula az milo 🙂 btw, efekt placebo jest rownowazny sile wielu lekow, wiec zawsze lepiej w cos wierzyc niz byc np. glukozo-ateista
ps2. na marne pocieszenie ci napisze, ze sie z forma tez rozwalilem zupelnie, 7 dni choroby, z tego 5 na temperaturze 39.5-40.3C . Drugi tydzien probuje osiagnac stan wyjsciowy z lutego i jak dotad bez efektu
Hihihi, znaleźliśmy magiczny koktajl kolanowy – rozciąganie, placebo i mądry trening (odpoczynek) 😉
Sebas, może nacię działa albo działa placebo, ważne że działa 🙂
Dzięki za komentarze, ostatnio miałem mniej czasu, żeby przeglądać bloga stąd to opóźnienie w odpowiedzi.
Dziś idę do RehaSport, samo zaprzestanie treningów (3 tydzień bezczynności) nic mi nie dało. Potrzeba opini speców.
Glukozaminę stosowałem jakiś czas temu, nie mam pojęcia czy ten specyfik ma jakieś naukowe podstawy, ale ja się czułem lepiej, może to faktycznie placebo? 🙂
Tak czy inaczej zbieram się powoli w sobie, żeby się wziąć za siebie – skoro nie mogę trenować normalnie, to muszę pomyśleć o jakimś zastępstwie. Ale o tym już w następnym poście.. 🙂
Glukozamina dostarczona doustnie nie bedzie dzialac, rozklada sie w przewodzie pokarmowym na aminokwas i glukoze. Organizm musi samodzielnie wytworzyc glukozamine, a surowce do tego są zawarte w codziennej diecie. Osobiscie polecam wrzucenie do diety salcesonów wieprzowych, rosołu ze świńskich nóżek, naturalnych produktów zawierających kolagen. Nie zgodze sie z Bormanem ze to nie działa. Oczywiscie ze dziala, choc to nie jest panaceum. Wszystko z czego jestesmy zbudowani kiedys zostalo przez nas zjedzone. Bzdurą jest zatem negowanie faktu ze odzywianie nie ma na to wplywu. Kazdy lek doustny dzialajacy na stawy ma substancje czynne ktore można znależć w naturalnym pożywieniu. Do tego potrzebny jest ruch, staw musi być w ruchu by mógł się regenerować, to tak jak z budowaniem formy, tu Rocha ma racje. Jesli nie mozesz biegac, jezdzij na rowerze albo rolkach, plywaj, wspinaj sie, rób coś. Z niektorych kontuzji wychodzi sie dlugo, ale wbrew pozorom znacznie dluzej na nie pracujemy. Pozdrawiam. Maciek Więcek
„Z niektorych kontuzji wychodzi sie dlugo, ale wbrew pozorom znacznie dluzej na nie pracujemy.”
Świetnie napisane!
PS. A jak z Twoją pachwiną? Lepiej?
Tak, z pachwiną coraz lepiej. Na tyle dobrze ze w maju zapowiadają się starty co weekend, natomiast forma jeszcze bardzo słaba, mam nadzieje ze do rzeźnika się trochę podciągnę.
Maćku, nie neguję tego, że odżywianie nie ma wpływu na organizm. W końcu „jesteśmy tym, co jemy”. Natomiast nadal mam wątpliwości w cudowne działanie terapeutyczne, bo w takim kontekście utrzymana była moja wypowiedź, grupy pokarmów o której pisałem. Dlatego porównałem ją, może trochę niefortunnie, do działania glukozaminy. Napisałem: prawie wcale, a nie: nigdy.
Co do zywienia to jedzenie kilogramow galaretki z nozek nie da wiekszego efektu jak normalne spozywanie tego typu produktow. Zawieraja one (wywary/zupy na kosciach itp) skladniki budujace nasze chrzastki, stawy itp.
Prawidlowe zywienie jest wiec kluczowe jednak nie jest remedium raczej poziomem wyjsciowym dla zdrowego organizmu sportowca.
Ale nawarzylem bigosu…