Chwila chwały
W głośnikach leniwie sączy się The Cinematic Orchestra, a ja upajam się swym małym sukcesem. Sukcesem, na który ciężko pracowałem od niemalże 4 lat, czyli od momentu kiedy pierwszy raz wyszedłem z własnej, nieprzymuszonej woli pobiegać. Moje bieganie w tym czasie to wzloty (mało) i upadki (dużo!). Ile razy zastanawiałem się po co dalej się męczyć?
Najgorsze były początki biegania z pulsometrem. Tuptałem niemalże w miejscu a serce waliło jak oszalałe. Prędkości rzędu 7min/km to był dla mnie chleb powszedni. Pamiętam te wszystkei zimowe, mroźne dni kiedy zastanawiałem się czy warto dalej to ciągnąć. Okazuję się, że warto! Bo cierpliwość popłaca. Zdecydowanie cierpliwość jest chojna.
Wreszcie moje treningi zaczęły przynosić wymierne efekty. Sporo czasu zajęło mi dojście do tego momentu, w którym jestem obecnie. Poruszałem się nieco po omacku. Teraz mam większe doświadczenie no i moje podejście do trenowania zmieniało się dramatycznie niemalże z każdym miesiącem.
Ale w czym rzecz w ogóle? Bo tak przelewam swe nieskładne myśli a nawet nie napisałem o co chodzi. Fanfar nie było, ale gdy zacząłem biegać pierwszy zakres po 5:20 a drugi po 4:40 to wiedziałem, że wygrałem z samym sobą. To tylko cyferki. Ktoś biega szybciej, ktoś biega wolniej. Mi jednak te cyferki uświadomiły, że jednak nie jestem taki słaby jak mi się wydawało. Bo najważniejsze, to jeszcze nie wszystko na co mnie stać! Widzę jeszcze spore rezerwy.
Na razie jednak chciałbym zatrzymać się w tym miejscu i ustabilizować formę. Może dlatego jakoś tak niechętnie podchodzę do startów?
Wygrałeś z najtrudniejszym przeciwnikiem…SAMYM SOBĄ!!GRATULACJE!
Moje plany są takie by z Wiechorem „porajdować” w Szczecinie a póżniej Bielik.Wolałbym dłuższy dystans ale nie mam partnera, więc pozostaje mi opcja samotnego jeżdżca :(.
Byłem na harpie 33 ale nie podoba mi sie taka masówka.Zraziłem się.
PS. Starty w zawodach można traktować jako trening
Dzięki :).
Harp to masówka, ale jak szybko poprzebierasz nogami to z tych tłumów na starcie zostaje ledwie garstka 🙂 .
Pewnie, że starty można traktować jak trening. Ale zawsze liczy się na jakiś wynik, powstaje presja itd. Sporo trenuje a tak naprawdę nie wiem czego chcę od rajdów, muszę sobie jasno określić rozsądne cele, takie żebym był w stanie je osiągnać.