Przemyślenia no image

Opublikowany 2 lutego 2008 | autor Grzegorz Łuczko

31

Trening w styczniu

Siadam do komputera w poczuciu dobrze wykonanej pracy. To stan zgoła odmienny od tych, które towarzyszyły mi przy pisaniu ostatnich notek na temat moich postępów (czy też ich braku) w treningu. Pierwszy miesiąc nowego roku już za nami (czy Wam też zleciał on nie wiadomo kiedy?!), a przed Wami podsumowanie moich dokonań treningowych w styczniu.

To był dobry miesiąc. Wreszcie wszystko idzie zgodnie z moją wielką wizją 😉 . Na 27 zaplanowanych jednostek treningowych zrealizowałem 25. 2 treningi wypadły mi zaraz na początku roku. Później obyło się już bez tak znienawidzonych przeze mnie „pustych” dni w planie. Jestem pieprzonym perfekcjonistą i najchętniej wszystko zaczynałbym cały czas od początku (albo wręcz przeciwnie, nic nie robił) bo coś nie układa się tak jak chciałbym żeby się układało. Ta postawa przenosi się również na trening, co jakiś czas więc zaczynam treningi i mówię sobie, „no stary, teraz to będzie idealne trenowanie”. Jak już wiecie, to nie działa.

Oczywiście, że nie działa, bo nie ma rzeczy idealnych. Doświadczenia tego miesiąca nieco zmodyfikowały moje podejście. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie zawsze będę w super formie i czasem przyjdzie słabszy dzień. Tak było właśnie na początku roku, tak też było później, tak i było podczas dzisiejszego treningu. Te kryzysy jednak przechodzą. Po słabszych dniach przychodzą takie, w których trening to sama przyjemność. Czasem jednak trzeba zacisnąć zęby i przemęczyć się. Nikt nie mówił, że trenowanie czegoś, nawet tylko amatorsko to lekkie i przyjemne hobby.

Raz, jakieś 2 tygodnie temu, podczas długiego wybiegania czułem się strasznie słabo. Tuptałem w miejscu, na wysokim tętnie. Zastanawiałem się czy nie zrezygnować. Z jednej strony wiedziałem, że czasem trzeba odpuścić, ale z drugiej wiedziałem również to, jak się skończy zejście z trasy. Następnego dnia również, zapewne w ramach odpoczynku, zrobiłbym sobie wolne, później może kolejne? Wybicie z rytmu, kolejny powrót, nie! Dokończyłem trening i co się okazało? Że właśnie tak trzeba było zrobić! Po dwóch dniach byłem jak nowy. Wystarczyło tylko zacisnąć zęby. Niech Wam się tylko nie wydaje, że to takie proste, że zawsze wystarczy „być twardym”, bo tak nie jest. Czasem trzeba odpuścić. Na tym polega cała mądrość, żeby wiedzieć kiedy. Ja nie niestety nie zawsze trafnie odgaduje znaki mojego organizmu.

Ten trening i kolejny to był dla mnie przełom. Kolejna przerwa w treningach została zażegnana i mogłem się skupić na przygotowaniach do startu sezonu – BWC (cholera, dlaczego ich strona zalicza cykliczne pady?). Dośc jednak tej treningowej metafizyki. Regularny trening przynosi efekty (truizm, ale jak przyjemny gdy widzisz owe efekty!), biegam szybciej na niższym tętnie. Obecnie śmigam pierwszy zakres średnio po 5:35 min/km na tętnie ok. 153 (tętno maksymalne – 202). Drugi natomiast po ok. 4:55-5:00 min/km na tętnie ok. 165-168.

Wreszcie zacząłem robić długie wybiegania. Mam za sobą 2 treningi na dystansie 20 kilometrów. Ostatni tak długi bieg zrobiłem może przed Harpaganem? Cały czas pamiętam o słowach Artura Kurka: „Do każdego treningu przygotowuję się podczas wcześniejszych treningów, czy to rowerowych, czy biegowych. To oznacza, że bez odpowiedniej kondycji, odżywiania, przygotowania mentalnego, żaden trening nie spełni pokładanych w nim nadziei na sukces.”. Dlatego też stopniowo zwiększam obciążenia i intensywność. Roweru niestety nie było zbyt wiele. Dopiero od tego tygodnia zamierzam więcej jeździć. Wiem, że to nie jest dobry prognostyk przed BWC, ale co zrobić?

Podsumowanie:

  • 21 treningów biegowych – 265 km – 26 godzin
  • 4 treningi rowerowe – 130 km – 6 godzin
  • Kto da więcej? 😉


    O autorze

    Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



    31 Responses to Trening w styczniu

    1. czarny mówi:

      gratuluję qwerty! U mnie styczeń też wypadł WRESZCIE po mojej myśli. Kilometrażowo wyszło 289 km z buta i coś około 150 popedałowane. Zadowolony jestem przeokrutnie, wszak w kontekście nieuchronnego BWC to chyba styczeń jest najważniejszy [?]. pozdrawiam

    2. Kuerti mówi:

      A niech to! 30 kilometrów więcej z buta i 20 na rowerze 😉 . Zacny kilometraż!

      U mnie problem jest taki, że listopad i grudzień był słaby. Styczeń to chyba trochę za mało. Zwłaszcza tego roweru.

      Ale po BWC będzie fajne porównanie, kilometraż/wynik.

    3. wikiyu mówi:

      co do tego ‚kto da więcej’ – w biegu odpadam jako że tuptam sobie raczej dla zabawy niż treningu.
      Jednak w wypadku roweru było inaczej, narzekałem że prawie nie jeździłem ale w sumie wyszło troszkę ponad 200km podczas niecałych 10 godzin, jednak w moim wypadku rower spełnia dwie role – podstawową treningową, i dodatkową czyli swoistego psychoanalityka 😉 bo zawsze się nań odprężam i pozbywam trosk wszelakich.

      Luty w moim wykonaniu powinien być mocniejszy przede wszystkim od strony rowerowej, 29 dni, i liczę na zrobienie ok 35 godzin jazdy,
      a biegowo… pewnie jak zwykle będzie tragicznie. Mam dosyć biegania po błocie. Jak był przez te pare dni śnieg to było genialnie, jak były suche dni to też przyjemnie, ale w błocie to mam ochotę zdjąć buty i tuptać na bosaka 😉

      Poza tym jeszcze w kwestii psychiki – nie wiem czemu, ale dużo łatwiej jest mi przezwyciężyć tego fizycznego doła gdy mam w perspektywie rower niż bieg, na rowerze jednak coś się dzieje i to chyba ta zmienność krajobrazu tak działa, spróbuj tego jak będziesz wątpił nad bieganiem.

    4. primo mówi:

      Grzesiu z „obiboka” nie zrobisz się z miejsca pogromcą ścieżek biegowych 🙂 to co zrobiłeś w styczniu to super rozruszanie przed kolejnymi miesiącami. Oby tak dalej kolego, trzymaj pokłady zaangażowania na później.

      Ja w tym miesiącu skromne 227 z buta i około 60km na rowerze… tu Was zaskoczę – stacjonarnym 🙂

    5. Kuerti mówi:

      Wikiyu,

      Straszny duży skok, z 10h na 35h. Mam nadzieje, że się nie zajedziesz. Ja w planach na luty mam ok. 15 godzin. Biegania na jakieś 200km.

      Rower ma dla mnie ten zasadniczy minus, że trzeba zmagać się z wiatrem, ja naprawdę lubię trudne warunki, kocham biegać w deszczu, na rowerze deszcz również mi nie przeszkadza, ale gdy wieje 50km/h to dostaje szału!

      Nie zgodziłbym się również z tym, że na rowerze cały czas się coś dzieje. Przynajmniej u mnie. Zwykle jeżdzę tymi samymi trasami, znam je na pamięć i dużo bardziej nudzę się na długim rowerze niż podczas biegania. Bieganie bardziej angażuje, nie ma czasu na nudę, natomiast na rowerze ten wysiłek jest mniejszy (przy tlenowej jeździe) i czasami jazda zwyczajnie mi się dłuży. Ale faktycznie łatwiej jest sobie co nieco przemyśleć, z tym się zgodzę.

      Primo,

      A co rozumiesz przez te „kolejne miesiące”? Większą intensywność czy kilometraż? Jeśli to drugie to będzie mi dość ciężko regularnie biegać powyżej 70km (w ostatnim miesiącu tyle właśnie najwięcej przebiegłem podczas jednego tygodnia) przy 4 treningach na tydzień.

      Ps. Ja Ci już to mówiłem, w czerwcu szykuj się na rajd przygodowy, pierwsze kilometry na rowerze już za Tobą 🙂 .

      A Wy rajdowcy jak trenujecie? Ile razy bieg a ile razy rower w tygodniu?

    6. jasiekpol mówi:

      Ostatnio jestem kłębkiem nerwów, głównie z powodu niewyspania (moja córka sama ustala pory spania – np uważa że od 1 do 4 rano można się bawić), także z powodu z powodu braku realizacji założeń treningowych, pracy itp. Sprawia to że sinusoida moejgo treningu zmienia się w równię pochyłą. Tak przynajmniej od 2 lat 😉 Mimo tego styczeń:
      200 km na nogach.
      130 km na rowerze
      6 km na basenie

    7. sebas mówi:

      Kuerti ruszaj w Puszcze Bukowa, tam sie nie przynudzisz na mtb, teren pofaldowany, techniczny, w sam raz pod charakterystyke B.Sadeckiego 😉 u mnie skromnie truchtu 65km, na rowerze 390km, „na szczescie” nie musze jechac na BWC 😉

    8. wikiyu mówi:

      Nie zajeżdżę się raczej, bo taki spadek ilości godzin to był wynik sesji głównie, a wcześniej [grudzień] tych godzin było jednak trochę więcej.

      Dziś zrobiłem spokojne 4 godzinki jazdy… z czego półtorej po mieście 😛
      W mieście nudzić na rowerze się nie da, taka już specyfika gęstego ruchu 😛 a za miastem, no cóż tam owszem można się nudzić, ale po to się poświęciłem z taką jazdą przez miasto, by kręcić w miejscach gdzie bywam rzadko. Także teren się nie nudzi. [dystans ~93km / 4h 12min]
      Podstawą jest właśnie to by nie jeździć stałą trasą, choć ja czasem jak mam fazę to potrafię jeździć nawet po pseudo bieżni wokół szkolnego boiska [długość kółka ~250metrów] i robić tam z dwie-trzy godzinki jazdy. Plus jest taki że mogę założyć słuchawki na uszy z muzyką, bądź po prostu jeździć bezpiecznie w ciemności bez obawy że przejedzie mnie jakiś samochód, a czy się dłuży? Dobra muzyka, pulsometr na kierownicy, i mogę tak kręcić z konkretnym planem na dany dzień.

    9. Kuerti mówi:

      Jasiekpol,

      W innym przypadku napisałbym, że mimo wszystko 200km to ładny przebieg, ale co to dla Ciebie, Ty powinieneś 2x tyle biegać 🙂 . Ciekawa uwaga, z tym wpływem braku realizacji założeń treningowych a ogólnym stanem psychicznym. Generalnie wiele czynników może wpływać na nasze samopoczucie, ale jeśli trakujemy serio nasze treningi to brak postępów jest trochę/bardzo wkurw…

      U mnie wygląda to wręcz tak, że trening jakby regulował rytmem dnia, to swego rodzaju rytuał. Jeśli coś jest nie tak, to wszystko inne zaczyna się źle układać. W sumie to temat na osobny wpis a nie dygresja w komentarzu…

      Sebas,

      Cholera ta Puszcza mi trochę logistycznie, że tak powiem nie pasuje. Poza tym jak wjeżdzam w teren to tętno mi wariuje i trening wymyka się spod kontroli. Do BWC pewnie pozostanę na asfalcie. Na wiosnę za to chciałbym częściej jeździć w terenie.

      Wikiyu,

      Ho,ho kiedy ja ostatni raz wykręciłem coś ok. 100km? Może z rok temu? Aż wstyd się przynać 🙂 .

      Jeździsz na 250 metrowej pętli? Zazdroszczę cierpliwości 😉 . U mnie problem z wyborem coraz to innej trasy podyktowany jest 2 sprawami – wiatrem i położeniem Wolina. Zimą tu cały czas wieje, a jazda pod 30-50km/h wmordewind nic a nic nie sprawia mi przyjemności. Wybieram więc takie trasy, żeby wiał boczny. Co ogranicza mnie w zasadzie to 2 kierunków, a ostatnio nawet do jednego. Zwykle wieje tu z zachodu (powiew kapitalistycznej zgnilizny :P) bądź z południa.

    10. artur mówi:

      kuerti, ja tez w styczniu zrobilem 27-29 godzin, z czego glownie trucht, 5-6 mocniejszych biegow polaczonych z rowerem na szosie pod wiaterek, 2-4 mocne treningi, a staralem sie naprawde czesto wychodzic na trening. i osiagnalem 50% tego co bym sobie zyczyl aby dorownac najlepszym. 29 godz/mies jest jak dla mnie super dobrze przepracowany okres!

      artur

    11. sebas mówi:

      czemu ci Kuerti Puszcza nie pasuje w stos. do planow?;) w Sadeckim np. zapewne bedziecie sie wspinac na Prehybe czarnym rowerowym lub czyms w tym stylu ( ~ 10km ciaglego dymania w gore), cos co mozesz w Bukowej fajnie wytrenowac. mierzylem tam przewyzszenia, dochodza nawet do 100m na stosunkowo niewielkim odcinku, mozna to multiplikowac przez kilka interwalowych zjazdow/podjazdow 😉 efekt kondycyjny bylby niezly, no chyba, ze odpuszczasz interwaly. mi sie ten wasz teren strasznie spodobal, zaluje, ze nie mam czegos podobnego gdzies pod domem. z ciekawych tematow polecam ci podbiegi (w puszczy 😉 z rowerkiem pod stromsze zbocza, miesnie jak miesnie, ale psyche sie hartuje niezle, przed BWC moze sie przydac 😉 zdradze z kim startujesz 😉

    12. Kuerti mówi:

      Artur,

      To wychodzi na to, że w styczniu trenowałem więcej od Ciebie 😉 . Tylko, że Tobie to wystarczy do wygrywania a mi sam nie wiem do czego. To jest Twój stały miesięczny czas, który poświęcasz na trening?

      Z tego co piszesz można sobie wysnuć ciekawą teoryjkę, jeśli ja trenuje tyle samo co Ty, a moje wyniki znacząco odbiegają od Twoich to znaczy to tyle, że:

      a/ jestem po prostu słabiej wytrenowany, Ty masz za sobą wiele lat uprawiania rozmaitych sportów (bieg, góry itp). Muszę więc wybiegać/wyjeździć swoje zanim moje 30h będzie równe Twoim 30h.

      b/ mam zdecydowanie mniej doświadczenia/obycia na rajdach. Więc, nawet jeśli osiągnę porównywalny poziom wytrenowania to i tak będę słabszy od Ciebie, dopóki dopóty nie wystartuje w x rajdach i nie zdobęde x doświadczenia.

      Sebas,

      O tyle mi nie pasuje, że ja nie mieszkam wcale tak blisko tej Puszczy. Jest problem z dojazdami. O to mi chodziło. A co do interwałów, Jasiek mi rozpisał kilka takich treningów, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać. Nie czuję się jeszcze na siłach. Choć przydałoby się kilka razy do BWC je porobić…

      A co do psychy, mój podstawowy cel na BWC to zwyczajnie się przełamać, nie zniósłbym kolejnej rezygnacji 😉 .

    13. wikiyu mówi:

      owszem 250 metrowa pętla uczy wytrwałości, potem jak gdziekolwiek jadę to zawsze mogę sobie przypomnieć tą pętlę na której znam każdy kamyszek i już jedzie mi się lepiej w wypadku podłapania chwilowego doła.

      Poza tym dziś kolejne dwie godzinki na rowerze i już przeszło 130km i 6h w Lutym.

    14. wikiyu mówi:

      @Kuerti w sprawie tego co pisałeś do Sebasa – im dalej od owej puszczy mieszkasz tym lepiej. Wsiadasz na rower i … dojazdówki też robią swoje. Na tym polega także to co ja wyjeżdżam – planuję 3h jazdy w terenie to mam ~4,5 godziny jazdy w sumie z czego 3 owszem są w terenie, ale poza tym mam jeszcze dwie 45 minutowe spokojne dojazdówki które dorzucają cegiełkę w tlenie. I to za każdym razem…
      Wykorzystuj to co masz tak jak tylko się da.

    15. artur mówi:

      kuerti, sam nie wiem jak sie ma moja forma w stosunku do, np. hercika, ktory napiera po 2-4 godziny dziennie i pewnie jest mocny. moze uda mi sie sprawdzic z nim w gorach w najblizszy łyk end. oni raczej. czuje sie w miare sprawny, brakuje mi tylko 3-4 godzinnych treningow na rowerze – bez tego bedzie kiepsko!

      artur

    16. Kuerti mówi:

      Wikiyu,

      Problem w tym, że w Szczecinie nie mam roweru. A 100km dojazdówka to nie jest chyba dobry pomsył 🙂 . Nie wiem jak będzie wyglądała moja sytuacja na wiosnę, być może więcej czasu będę spędzał w Szczecinie, jeśli tak to Puszcza będzie moja 🙂 .

      Artur,

      Może napiszesz jakąś relacyjkę z tego łykendowego treningu? 🙂 .

      Czyli jednak rower najważniejszy? Jak często chciałbyś robić takie jazdy (3-4h)?

    17. Petro mówi:

      Ja się może nie będę przyznawał do przebiegów, bo rower tradycyjnie stoi stabilnie zgarażowany, na butach też z 200k pewnie nie wyszedłem 😉
      Za to tydzień na turach był, czyli mogę sobie wytrzymałość siłową zaliczyć 😉
      W ogóle, zauważyłem, że największą radochę sprawia mi bieganie i ruch, jak jestem wypoczęty treningowo. Po okresach intensywnego treningu czuję przyrost prędkości i siły, ale wytrzymałość chyba trzyma się mniej więcej na stałym poziomie.
      Teraz na przykład biega mi się super lekko biegi z pogranicza OWB – WB2
      Mi to leży, nie będę się przemęczał, będę patrzył spokojnie na Wasze wysiłki 😉

    18. artur mówi:

      kuerti, plan mam, z uwagi na sytuacje w haupie, taki:
      sob:rower szosa lub teren 70/80 km, zaraz potem 10-15 km bieg
      niedz: 70/80 km rower albo 24-30 km bieg

      taki plan, zobaczymy co sie uda zrobic:)
      artur

    19. Kuerti mówi:

      Petro,

      Czytałeś tekst Wojtka Wysockiego „Surf, surf, surf”? On pisze dokładnie o tym samym, akcent tylko wtedy kiedy jesteś wypoczęty, kiedy masz ochotę zrobić coś mocniejszego.

      Mi dobrze trenuje się w stałym reżimie treningowym, lubię mieć kontrolę nad tym co robię, a dokładny plan mi ją zapewnia. Prawdopodobnie źle czułbym się trenując na czuja. Ale przecież o to właśnie chodzi, niech każdy trenuje przede wszystkim tak jak mu pasuje. Bo po co się męczyć jeśli coś nie sprawia Ci przyjemności?

      Artur,

      Czyli jednak rower. Większość z nas (no nie Piotrek? 🙂 ) jest naprawdę odporna na rzeczywistość. Trzeba trenować więcej roweru, biegową formę (choćby z racji doświadczeń z setkowych tras) łatwiej zachować (przynajmniej w kwestii poknywania długich odcinków marszobiegiem, nie mówię choćby o biegach na 10km 🙂 ).

      Często robisz takie łączone treningi jak ten, ktory w planach masz na jutro?

    20. artur mówi:

      kuerti, czesto nie robie takich treningow, ale 1-2 x w miesiascu staram sie przyzwyczaic nogi do biegania zaraz po rowerze.
      dzisiaj udalo sie 3 godz! 2:15 62 km na szosie i 46:25 11 km w lesie. dopiero po 5 km ruszylem z kopyta… na poczatku jak zwykle nogi z waty

      artur

    21. sebas mówi:

      Artur,
      tak z ciekawosci, biegasz wiekszosc km w lesie?

    22. Kuerti mówi:

      Artur,

      No to ładnie, po 60km na rowerze poleciałeś 11km po 4min/km… Na jakim tętnie? Jeśli to był pierwszy zakres (do 75% maxHR) to jesteś cyborgiem 🙂 .

      To by tłumaczyło dlaczego nie trzeba biegać AŻ TAK dużo, żeby być mocnym w rajdach. Wiadomo, że na zawodach zwykle tempo oscyluje wokół 5-6 minut na km. Jeśli na treningach lata się o 2 minuty szybciej to, co to jest później bieganie na rajdzie?

      PS. Ja dziś 23km biegu po 5:30 🙂 .

    23. artur mówi:

      Sebas, biegalem zawsze tylko w lesie, czasami na biezni (ostatnio czesciej, zeby po blocie sie nie packac) – trail running!!! – to nowa idea Salomon.
      ale zeby dobiec do lasu biegne 1,5 km po chodniku, potem 2,5 km po szutrach i sciezkach, w lesie pagorki 5-15m wysokosci z piachem na podbiegach 50-100m.
      A dzisiaj chyba na superkompensacji czy jak tam… 61 km szosa-2:08:30(mniej wialo), i w lesie 14 km (5km po piaszczystych wydmach)- 57:30; za to od razu ruszylem z kopyta i caly czas wtym samym tempie, co mnie cieszy. nie wiem w jakim zakresie, na pewno w okolicach 80-85%, a glownie tak zeby sie komfortowo zmachac. sporttester mnie spowalnia, a nie lubie jak mi pyka za bardzo:). W tym sezonie postanowilem trenowac bardziej w komforcie psychofizycznym.
      wczoraj duzo zjadlem i popilem miodzikiem pitnym 16%. dzisiaj juz po winku czerwonym:)

    24. Kuerti mówi:

      Artur,

      Dzięki za opisy treningów, naprawdę można się sporo dowiedzieć o tym jak trenują najlepsi na świecie to raz, a dwa, dostać potężną dawkę motywacji 🙂 .

      Na wiosnę postaram się włączyć do treningu cegły, do tej pory robiłem je ledwie kilka razy. Tyle co zauważyłem to, że po 2,3 razie dużo łatwiej zacząć bieg po rowerze, nie ma tego uczucia jakby nogi były z ołowiu.

    25. artur mówi:

      jak to pomaga to sie ciesze, ale do najlepszych to sporo wiecej pracy mi potrzeba: 2-3 razy wiecej treningow.
      artur

    26. AdamB mówi:

      W CKMie można było przeczytać, że Piotr Kosmala co weekend jeździ 300 km rowerem, kilka godzin pływa kajakiem, biega po górach i śpi pod gołym niebem. Nie powiem- zszokowało mnie to trochę. Nawet nie sam wymiar aktywności, a jej częstotliwość. Trzeba strasznie dużo poświęcić i zrezygnować z wielu rzeczy, żeby tak każdy weekend prawie zarywać.
      Jeśli to nie było podkoloryzowane w gazecie, to wielki szacunek. No, ale jak się chce być najlepszym, to nie ma że wolny weekend… 😉
      Pozdrawiam

    27. Kuerti mówi:

      Adam,

      Piotrek kiedyś opisał swoje starty w krótkich rajdach po całej Europie, w artykule był taki fragment o tym jak wyglądał jeden z jego treningów przed MŚ w Kanadzie. 120km rowerem na Zugspitze, pod szczytem zrobił sobie krótką drzemkę i rano ruszył z powrotem… Podejrzewam, że to właśnie ten opis rozbudził fantazję redaktorów CKM 😉 .

      Polecam jeszcze do poczytania wywiad z Piotrkiem Kosmalą w serwisie rower.com.

      PS. Wpis ten okazał się rekordowy jeśli chodzi o liczbę komentarzy, dopisałem właśnie 27 odpowiedź! Poprzedni rekordzista, wpis „Setki w Polsce” miał ich o 3 mniej – 24.

    28. sebas mówi:

      Artur,
      wiele bym dal za mozliwosc biegania po miekkich sciezkach, zamiast asfaltu katujacego kolańska..

      apropos, to co popisali w CKMie to raczej mity, moze to zweryfikowac Artke, ale z tego rozmawialem kiedys z Piotrkiem Kosmala, ma dosc absorbujaca prace i nierzadko trenuje nocami

    29. artur mówi:

      na szczescie mam taka robote, ze podczas powrotu do domu zatrzymuje samochod w lesie, trenuje i wracam do domu po pracy i treningu… na 17-18.
      ostatnio poczulem sie mocno, po wtorkowej przebiezce (58 min na petli 10 km), srodowym treningu (53 min na petli 10 km) wiec wczoraj naparlem 10 km po pagorach w rekordowym dla mnie czasie na tej petli (100 m w pionie) – 44:58, ale popilem zimnym i dzisiaj jestem chory:)
      czas odpoczac!
      artur

    30. artur mówi:

      Piotrek rzeczywiscie ma absorbujaca prace, a te treningi to oczywiscie wymysl dziennikarski, zeby wygladalo extremalnie… bezposrednio przed zawodami hula po pagorach, ale nie co tydzien, choc jak gada jak moze to jedzie na takie male advenczer w alpy.

      artur

    31. AdamB mówi:

      Uff…bo już myślałem, że:
      1) CKM nie koloryzuje
      2) żeby zostać dobrym zawodnikiem AR trzeba się wyrzec życia 😉

      A trening w czasie powrotu do domu z pracy brzmi ciekawie. 🙂 Po drodze na uczelnie mam park-może też bym takie rozwiązanie wprowadził… 😉

      W takim razie życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

    Back to Top ↑
    • TUTAJ PRACUJĘ

    • FACEBOOK

    • OSTATNIE KOMENTARZE

      • Avatar użytkownika+ 1.975085 BTC.NEXT - https://graph.org/Payout-from-Blockchaincom-06-26?hs=d592358a3e85ee034db0cd1038658ed9& cb36f6 – WIĘCEJ
      • Avatar użytkownikaTicket: SENDING 1,917657 BTC. Confirm => https://graph.org/Payout-from-Blockchaincom-06-26?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& 7hkzlp – WIĘCEJ
      • Avatar użytkownika+ 1.532087 BTC.NEXT - https://graph.org/Payout-from-Blockchaincom-06-26?hs=0bf2f203a8ce64c16776f4eb29b38323& gvj3zw – WIĘCEJ
      • Avatar użytkownikaEmail; Operation 1.602350 BTC. Get >> https://graph.org/Payout-from-Blockchaincom-06-26?hs=11e47563cda8e135882cf7b176ce5a00& p1nzkh – WIĘCEJ
      • Older »
    • INSTAGRAM

      No images found!
      Try some other hashtag or username
    • ARCHIWA