Marudzimy!
Mała uwaga zanim zaczniecie czytać, będę strasznie marudził, narzekał, a na końcu nawet zastanowię się czy nie rozpocząć wielkiej kariery wielkiego układacza wielkich wysuszonych kwiatów. Jeśli macie dobry nastrój w końcówce roku to radziłbym profilaktycznie ominąć ten tekst i iść na przykład na piwo, albo chociaż pobiegać 😉 .
Prowadzenie bloga to, oprócz wielu drobnych przyjemności i utrapień związanych z regularnym dostarczaniem treści czytelnikom, również doskonały materiał do przemyśleń. Uzbierało się tego materiału całkiem sporo, na tyle dużo, że nie mogę dłużej tego ukrywać… jestem cienki. Cienki aż do bólu. Pomijając talent, którego brakiem zresztą niezmiennie afiszuję się od początku istnienia pk4 (ramka po prawej) to popełniam masę błędów treningowych. Ten rok pod tym względem zdecydowanie mogę uznać za stracony. Masa przerw spowodowana zbyt intensywnym, jak na moje możliwości, treningiem i ignorowanie sygnałów organizmu, który domagał się odpoczynku to tylko część z moich grzeszków. Ale wiecie co? To wszystko jeszcze mogę przeboleć, ale fakt, że…
…że prawie od 2 miesięcy, czyli do czasu kiedy zacząłem przygotowania do nowego sezonu moja forma nie posunęła się nawet o krok, a wręcz przeciwnie jestem słabszy niż byłem na początku, to wszystko sprawia, że jednocześnie szlag mnie trafia i mam dość tego całego trenowania. Staram się, staram się i nic. I widzę, że cały czas to wszystko się powtarza, zawsze robię jakiś błąd i o zbudowaniu formy mogę zapomnieć. Powiem szczerze, że ostatnio trochę „zeszło ze mnie powietrze”, jakoś specjalnie nie nastawiam się na robienie wyników w przyszłym sezonie, a szkoda bo miałem spore plany względem przyszłego roku…
Pisałem niedawno o cierpliwości, jak łatwo o tym pisać, a jak trudno samemu zastosować się do swoich rad! No i co tu robić gdy w środku przygotowań jest się zupełnie rozbitym? Olać to wszystko i iść na piwo? 😉 . Piwo to swoją drogą, ale całkiem odpuścić nie potrafię, może gdybym jeszcze nie prowadził bloga i Wy wszyscy nie czytalibyście go, to mógłbym zwinąć interes i zająć się czymś innym… Dobra, to był taki żenujący żart prowadzącego 😉 . Trenować tak jak teraz i znowu za miesiąc narzekać, że nie mam formy? To nie wchodzi w grę. Obawiam się, że muszę zrobić kilka dużych kroków w tył, uzbroić się w gigantyczne zapasy cierpliwości i… i za 3 miesiące nie będzie na mnie mocnych!
Hmm… To się chyba nazywa psychoterapia przez pisanie bloga 😉 . A może to po prostu zbliżający się nowy rok mnie tak pozytywnie nastraja, że mimo niepowodzeń nie poddaje się i ciągle walczę? Jak komuś również nie idą treningi to zapraszam do komentarzy, ostatnie chwile tego roku, żeby jeszcze pomarudzić trochę, od 1 stycznia zapierd..my!
PS. Fotka z galerii dhammza.
Czasami też tak miałem, ale jak pomyślałem o bólu powrotu to zawsze wychodziłem na treningiem i stawałem się facetem 🙂 nie marudą 🙂 to tak na wstrząśnięcie.
Proponuję drogi kolego przez dwa miesiące oddać się błogiemu lenistwu lub robieniu czegoś co bardzo kochasz, co nie sprawia ci przykrości, gdy to zaczynasz (w moim przypadku to siatkówka). Nawet jeśli mocno będzie chciało Ci się daj sobie na wstrzymanie. Wzbudź w sobie ogromny głód na bieganie, bez tego raczej daleko nie dojdziesz.
Dzięki za komentarz, dałeś mi do myślenia. Nie mam co prawdakłopotów z motywacją, ale być może taka przerwa wyszła by mi na dobre? Przemyślę sobie to.
Mam inny pomysł. Zrób sobie powiedzmy 2 stycznia test na 1500 metrów na maxa, bez litości. Oczywiście z pulsometrem. Napisz mi ile tam wyciągnąłeś i ile razy w tygodniu zamierzasz trenować, a ja ci rozpiszę trening. Zobaczymy co z tego będzie, powiedzmy za 2 miesiące 😉
o to dobra rada,
trener, trener, trener,
może znajdź profesjonalnego trenera, on ci wskaże co robisz źle, będziesz miał wyniki to i motywacja wróci.
Jeśli chodzi o kolarstwo to mogę kogoś polecić, a z trenerem biegania nie powinieneś mieć problemów….
A myślałem, że Wy też coś sobie pomarudzicie, a Wy mi tylko radzicie 🙂 .
Jasiek, wstyd się przyznać ale nigdy nie robiłem typowego testu na hrmax, po sylwestrze wykonam takowy, może faktycznie w środę. Jeśli mógłbyś mi rozpisać jakiś plan byłbym wdzięczny.
Gregory, trener to jest dobra myśl, ale nie wiem czy będzie mnie stać na takowego.. A trening na rowerze u mnie ogranicza się do 2 jednostek w tygodniu, ciężko więc nawet nazwać to treningiem…
Kuerti myślę, że wspólnymi siłami wyciągniemy Cię z tego treningowego marazmu. Z doświadczenia wiem, że mając do realizacji konkretny plan treningowy, napisany specjalnie dla mnie – przez jakąś osobę – motywacja do jego realizacji jest przeogromna, bo…
…bo ktoś napracował się, aby specjalnie dla mnie przemyśleć me cele i stracił czas, co w świetle bycia w porządku obliguje mnie do wywiązania się z tej niepisanej umowy.
Heh, test zrobiłem dziś. Ale mi nie wyszedł. Ja tak mam, że jak nie jestem wytrenowany to bardzo syzbko wskakuje na wyższe tętno, po 600metrach miałem prawie 200, a chwile potem jak się zatrzymałem – 202. Tempo miałem takie – 20s na 100m, czyli 3:20/km. Powtarzać ten test jeszcze raz?
Wcześniej trenowałem mniej więcej według tego schematu i to działało, ale zwykle po jakimś czasie coś szło nie tak i kończyłem w tym miejscu, w którym jestem teraz.
Jeśli potrzebujecie jakiś danych jeszcze to piszcie, jestem ciekaw co mi zaproponujecie.
Czyli jak mam rozumieć przebiegłeś 600-set parę metrów? W sumie jest szansa, że doszedłeś do Tmax, choć ja upatruję, że z 10-15 jeszcze może podskoczyć. Ten test zaczyna się wolniej: 4:15/km, po 500m 3:50, a ostatnie 500 na maksa plus rzut na taśmę, ale to na przyszłość.
Powtarzanie testu w bardzo krótkim odstępie czasu jest wielce niewskazane, dlatego daruj sobie i ewentualnie asekuracyjnie dodaj 3 oczka więcej (przyjmij za Tmax 205). Kolejny taki test sugerowałby dopiero za 2 miesiące.
cisnij, cisnij, za nie cale 3tyg mini bergson 😉 to bedzie jakis tam bardziej wymierny sprawdzian dla ciebie i tego w jakim kierunku idziesz. wiele bym dal, zeby w nim wystartowac dla samego klimatu gubienia sie z mapa w terenie, no ale niestety, nie tym razem. no to szampanskiego sylwka i udanego 2008!
I tak i nie Sebas. Mini BWC będzie sprawdzianem mojej formy rajdowej, ale ja już wiem, że moja forma treningowa jest do dupy. Ja dokonuje takiego rozróżnienia. Bo na rajdach można dużo zyskać doświadczeniem, obyciem, wybraniem jakiegoś dobrego wariantu itp. i nawet jak jesteś w słabszej dyspozycji to tego nie będzie aż tak widać. Ale na treningu to już wychodzi jak na dłoni.
Takoż postaram się wysłąć Ci maila z kilkoma zapytaniami, a potem jakiś się plan skleci.
Stary i tak jestes wielki, ja mam troszeczkę więcej latek, troszkę więcej dzieci, prowadzę firmę, mam nadwagę 15 kilo ……… i marzę o Adventure Racing. Tak biegam jeżdżę ale to i tak na razie nic nie daje, waga stoi w miejscu, wieczorem żeby iść biegać okładam się przed lustrem po pysku..no cóż samo życie ale inni mają jeszcze gorzej.
Pozdrawiam serdecznie
Bart
p.s. super blog
Dzięki Bart 🙂 .
Życie bez marzeń jest nic nie warte. A adventure racing to naprawdę piękny sport!
Bez paniki, waga niedługo zacznie spadać, tylko potrzeba Ci rozsądnego odżywiania (5-6 razy na dzień, mniej ale częściej!) no i przede wszystki treningu odpowiedniego do Twojej sytuacji. Mi przez święta przybyły 2 kilogramy i widzę różnicę. Najpierw musisz postarać się zgubić „nadbagaż”. Na bieganie.pl masz kilka planów dla początkujących. Ja sam zaczynałem od planu 10-tygodniowego. Na początku dla Ciebie będzie wskazane więcej marszu niż biegu (kolana!). Z czasem waga zacznie spadać i przyjdzie czas na sam bieg bez marszu.
Na to wszystko jednak trzeba ogromnych pokładów cierpliwości! Napisz co jakiś czas jak Ci idzie. Trzymam kciuki. Może spotkamy się na jakichś zawodach już na wiosnę 😉 .
Pozdrawiam, Grzesiek.
Dzięki Grzegorz
Tak wogóle to biegam 3 razy w tygodniu czasem 4 po 5 do 7 km w zakresie 130 – 146 bmp. Dostałem na dzieciątko forrunnera 305 więc jako tako monitoruję trening ale za chiny ludowe nie potrafię rozgryźć tego ustrojstwa. No cóż. Trzymam kciuki za PK4 bo bez dupowślizgu jest naprawdę super.
Czasem się zastanawiam czy w przyszłości uda mi się wystartować w AR i różnie to bywa ale jest azymut a FRAM znaczy naprzód
Pozdrawiam serdecznie
Bartek
Bart jak nie wiesz co z czym to dawaj tu: http://www.treningbiegacza.pl/forum/index.php?showforum=28