Maratony piesze no image

Opublikowany 4 listopada 2007 | autor Grzegorz Łuczko

9

Harpagan 34: Relacja

BazaTo nie tak miało wyglądać! Zostałem sam. Stoje pośrodku jakiegoś wielkiego pola, a gdzieś tam na horyzoncie jarzą się światełka wsi i miasteczek, tam są ludzie, ale tu cisza przejmuje do głębi. Z wrażenia zatrzymałem się na chwilę aby wsłuchać się w tą pustkę. Księżyc świeci ostrym blaskiem, jest wręcz magicznie. A mi się właśnie przestało śpieszyć. Jeszcze kilkanaście minut temu parłem przed siebie sięgając po rezerwy, ale teraz to już nie ma znaczenia. Decyzja o rezygnacji w jednej chwili pozbawia organizm wszystkich sił. Zrezygnowany posuwam się w kierunku bazy, to już koniec na dziś…

Bardzo chciałem pokazać się z dobrej strony akurat na tym Harpaganie. Latem, z braku czasu, podjąłem decyzję o rezygnacji ze startów w rajdach przygodowych w dalszej części sezonu, za to na deser zostawiłem sobie pokonanie dystansu 100 kilometrów. Co prawda nie wszystko układało się tak jak bym sobie tego życzył, ale na linii startu stanąłem ufny w swe siły.

Baza

Ustawiliśmy się razem z Piotrkiem (Szaciłowskim) daleko od bramy startowej i kilka pierwszych minut tracimy więc na wymijanie dziesiątek ludzi. Jak zwykle na początku zawodów wszyscy biegną, bez względu na to czy ubrani są w leginsy i lekkie adidasy czy bojówki i opinacze… Jak wszyscy to wszyscy! pk1 i od razu na skuchę przez las, Piotrek prowadzi, ostatnio biegał sporo na treningach na azymut, ja mam trochę wątpliwości, ale ostatecznie to własnie on ma rację i wychodzimy zaraz przed punktem.

pk2 bez historii, namierzamy ją bez problemów, na pk3, wpadamy razem z grupą ok. 10 osób, na samochód z sędziami, jeszcze nie zdążyli rozstawić punktu. Zabawa tak naprawdę zaczęła się od pk4( 😉 ) , ten punkt od razu wydał mi się podejrzany, te przecinki, które wyprowadzić nas miały pod sam punkt wyglądały zbyt pięknie żeby mogły być prawdziwe. Co zresztą okazało się prawdą. Trzymaliśmy się Jaśka, który sprawnie wybierał drogę pośród leśnej gęstwiny, bo oczywiście przecinka, raz po raz gubiła się w lesie.

Od punktu dzieliły nas 2 asfaltowe drogi, za pierwszą musiałem skoczyć „w krzaczki” na moment, chwila straty i zostajemy sami z Piotrkiem, trochę kołujemy w miejscu, ale wreszcie jakoś się namierzamy i ruszamy przed siebie. W pewnym momencie wychodzi nam, że jesteśmy na przecince, która prowadzi bezpośrednio na punkt. Napieramy kilkaset metrów ale nagle droga się kończy, chwila konsternacji i ruszamy w kierunku świateł czołówek przed nami, szczęście nam dopisuje bo wychodzimy na punkt.

Przelot między pk4 a pk5Kluczowy moment to przelot własnie między pk4 a pk5. To był już 30 kilometr. Sił zaczynało ubywać w zastraszająco szybko a tempo nadal trzymaliśmy mocne. To właśnie wtedy trzeba było odpuścić, złapać swój rytm i trochę odpocząć. Ja jednak powodowany jakimś niezrozumiałym impulsem napierałem dalej, zacząłem balansować na mojej granicy wytrzymałości. Na efekty nie trzeba było czekać długo, tak jak samochód, któremu kończy się paliwo w pewnym momencie po prostu stanąłem…

Za pk5 zostajemy już w tyle. To dziwne, ale nie tylko ciężko mi się zmusić do biegu, ale i do szybszego marszu, czuję, że się zarżnąłem. Nie trudno się domyślić, że w takim momencie psycha siada. Idę coraz wolniej. Jakoś jeszcze docieramy do pk6, z 6 minutową stratą do prowadzącej trójki, ale z każdą minutą jest ze mną coraz gorzej. Jestem strasznie zły na Piotrka, że idzie ze mną zamiast pobiec do przodu, tylko traci czas przeze mnie! Ten fakt dołuje mnie jeszcze bardziej.

I nagle pojawia się ona, myśl o rezygnacji. Z razu niepewnie puka do mej głowy. Krąży gdzieś tam na obrzeżach głowy skoncentrowanej jeszcze na walce. Kryzys fizyczny tylko ułatwia jej zadanie. Myśl przybiera na sile. Wreszcie nie jestem w stanie się stawić jej czoła, przenika mnie na wylot i już jestem w jej posiadaniu. Poddaje się. Pojawia się uczucie wielkiej ulgi, że to już koniec, ale po chwili uczucie rozczarowania przytłacza mnie zupełnie. Że znów mi nie poszło, że znów tak łatwo się poddałem, że może lepiej zająć się czymś innym niż rajdami?

Omijam pk7 i kieruje się do bazy. Tempem wręcz spacerowym. Na kilka kilometrów przed moją metą w dniu dzisiejszym ten największy kryzys ustępuje, ale przecież jest już po zabawie, poddałem się dawno temu. Żałuje, ale nie mam wyjścia. Pokonany, kontynuuje swój żałobny marsz do bazy i obiecuję sobie, że następnym razem będzie lepiej, bo już nie popełnie tego samego błędu i po prostu następnym razem musi być!

Jeszcze raz gratuluje Piotrkowi pierwszego miejsca, Jaśkowi świetnego debiutu, M.Radeckiemu tytułu Harpagana, a Gregoremu wspólczuje walki z trudnościami na trasie rowerowej, (jeśli któryś z czytelników startował a nie podzielił się wrażeniami to jego strata, gratulacji nie będzie 😉 )!

PS. Klikając na odpowiednie cyferki uzyskacie dostęp do mapek z przebiegów między punktami.
PS2. Zdjęcia dzięki uprzejmości Mariusza Radeckiego, więcej fotek tutaj.


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



9 Responses to Harpagan 34: Relacja

  1. Kuerti mówi:

    Przeczytałem sobie jeszcze raz to co napisałem i relacje tbogo, ja naprawdę cienki jestem 🙂 .

  2. Konrad mówi:

    Ale za to nie musisz sie bać dożywotnich problemów z kolanem. Rajdów jeszcze będzie multum a kolana ma sie tylko 2.
    Jak tam poszedł trening w górach, o którym pisałeś jakiś czas temu?

  3. Kuerti mówi:

    Faktycznie, tbogo chyba jednak trochę za bardzo ryzykował. Trzeba mieć mocną psychę, ale trzeba wiedzieć kiedy odpuścić.

    Wyjazd w góry udał się, choć zamiast odpoczynku przyjechałem zupełnie ztyrany.. Niedługo relacja 🙂 .

  4. Pingback: walcz do końca, nie rezygnuj | bikeway.pl

  5. Jak wracałeś już do bazy to przechodziłeś drogą na północ do PK 1? bo jest możliwość, że się widzieliśmy…

  6. Kuerti mówi:

    Krzysiek,

    Jeśli ten koleś miał zieloną kurtkę, czarne Dobsomy (choć teraz to żaden element charakterystyczny – wszyscy je mają!), plecak – kamizelkę Salomona i przede wszystkim kwaśną minę 😉 to musiałem być ja!

  7. Po ubiorze nie pamiętam, ale mina była bardzo kwaśna, tylko Ty byłeś na PK6 o 2:07 a ja o 3:54, z tym, że dla mnie do PK7 to był jeden z szybszych odcinków… pamiętasz o której byłeś w bazie?

    To wyglądało tak, że dobiegam do tego skrzyżowania słuchając mp3 i zastanawiam się którędy iść, bo niby droga jest na wprost, ale nie za bardzo mi się ona podoba. Patrzę w prawo coś się rusza, ktoś idzie chwiejnym krokiem. Odblaski tylko widać. Idzie bez światła, minę ma jakby spał. Minął mnie jakby mnie w ogóle nie zauważył i idzie dalej migając sobie od czasu do czasu światłem.

  8. Kuerti mówi:

    Na 99% to ja. Byłem strasznie zły na siebie, dlatego taki przybity szedłem…

    PS. Dlaczego dopiero po takim czasie odpisałeś na mój komentarz? Nie było Cię tak długo na stronie czy dopiero teraz odnalazłeś moją odpowiedź? Pytam bo ciekaw jestem czy tych 5 ostatnich komentarzy w menu to nie za mało…

  9. No to miło Cię było poznać 😉

    Szczerze mówiąc to mi się zapomniało, na stronę zaglądałem głównie czytając wpisy.
    Przypomniało mi się jak zobaczyłem oficjalne wyniki z Harpagana 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaNotification; + 1,422669 BTC. Next > https://yandex.com/poll/enter/DFvfEbpST9kmQ1fXfavNuK?hs=4add767a3dade764b7ef6c7eca0c4558& hjtn8h – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownika+ 1.510962 BTC.NEXT - https://yandex.com/poll/enter/DFvfEbpST9kmQ1fXfavNuK?hs=0bf2f203a8ce64c16776f4eb29b38323& g56wr6 – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownika+ 1.805200 BTC.NEXT - https://yandex.com/poll/enter/DFvfEbpST9kmQ1fXfavNuK?hs=d349172c7ec0f21056478d487e8cf233& 024lc0 – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownika+ 1.700989 BTC.GET - https://yandex.com/poll/enter/DFvfEbpST9kmQ1fXfavNuK?hs=274be67cc674761e044f3a79ea25ef4f& mvmqei – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA