Samotność długodystansowca
Jestem uzależniony od endorfin… Ruszam. Powoli, nigdzie mi się przecież nie śpieszy. Wybiegam za miasto, wiatr z razu lekki przemienia się w prawdziwą nawałnicę… Oczywiście wieje mi prosto w twarz, taka karma widać. Czuję się jak wariat, w mijających samochodach dostrzegam znudzone twarze. Moja jest zupełnie niewyraźna, padający śnieg, mocny wiatr nie poprawiają mi humoru. Natura postanowiła, że nie pobiegam sobie dziś. Ja jej na złość się nie daję, choć mam dość, bo co to za bieg skoro prawie tupię w miejscu?
Gdy tak sobie marudzę zatrzymuję się wehikuł, ktoś otwiera okno i pyta „podwieźć Cię?”, oczywiście, że nie! Co za pytanie, czy nie widzi, że biegam sobie ot, tak, dla przyjemności (jakby kto nie rozumiał tej przyjemności…)?! Biegnę więc dalej, po jakichś 30 minutach wiatr nie robi już na mnie wrażenia, robi się coraz przyjemniej. Po kilkunastu kolejnych dostrzegam las, moje wybawienie, moją ziemię obiecaną. Uprzednio wypiwszy kilka łyków Power Rade’a i pogryzając rodzynki wbiegam w ten mój eden, nagle robi się cicho, tak przyjemnie. Od czasu do czasu brzęczy tylko mój pulsometr, krzyczy, że biegnę za szybko.
Co za metamorfoza! Jeszcze pół godziny temu zastanawiałem się czy zamiast biegać nie powinienem na przykład ukladać puzzli, albo zbierać znaczków? Ale tak to bywa, raz na wozie raz pod wozem… Kończy się asfalt, wkraczam na leśne ścieżki. Biegam po wspaniałej śnieżnej bieżni, jest cudownie. A przede mną jeszcze jakieś 15 kilometrów. Biegnę i biegnę, kilometr za kilometrem, przenoszę się w jakiś dziwny świat, zupełnie odrealniony. Na te 3 godziny, przenoszę się do zupełnie innej rzeczywistości, czuję się jakbym całe życie tylko biegał (w poprzednim wcieleniu byłem Forrestem Gump’em?)… W końcu dobiegam do moich magicznych 3 godzin. Wracam do świata żywych, wracam do szarej (białej) rzeczywistości.
Niedługo jednak znów tam wrócę…
PS. Powyższy opis to wspomnienie jednego z moich zimowych treningów.
Toż to poezja, ku pokrzepieniu serc…
Grzegorzu, pozwól że tu zapytam:
Gdzie można dostać buffa wind x-treme?
Ja swojego winda zdobyłem na zawodach, w Szczecinie niestety nie widziałem go, a w internecie szukałeś?