Przemyślenia no image

Opublikowany 22 kwietnia 2008 | autor Grzegorz Łuczko

2

Ze stresem na Ty. Wstęp do stresologii

To fajny facet, lubię go, choć wcześniej bywało różnie. Znamy się już od kilku lat, na początku naszej znajomości wydawał mi się przerażający, z czasem przyzwyczaiłem się do jego specyficznego stanu bycia, muszę przyznać, że gość jest władczym człowiekiem, bardzo łatwo podporządkowuje sobie ludzi. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, to było 4 lata temu przed moim pierwszym startem w Harpaganie, dałem mu się zupełnie zniewolić. Nie potrafiłem postawić na swoim, to PAN STRES mówił mi co mam robić, co czuć. Onieśmielony i szczerze przerażony siedziałem jak mysz pod miotłą czekając na zagładę, która miała rozpocząć się wraz ze startem…
 

Stres jako doznanie niemalże mistyczne

Wieczór? Koniecznie! Lekki chłód? Wskazany. Zawody kolejnego dnia? Bezwzględnie! Nie wiem czy zauważyliście, ale powietrze w tym czasie smakuje wybornie, lubię wtedy wyjść sobie na krótki spacer, albo chociaż przystanąć na chwilkę przed drzwiami i posmakować ten smak, smak nadciągającej przygody wymieszany ze sporą dawką niepokoju i napięcia, a przede wszystkim denerwującego oczekiwania, na to, co wydarzy się za kilka godzin… Ta chwila wydaję mi się czymś z pogranicza mistycznego uniesienia a pospolitego ścisku w żołądku, lubię rozkoszować się tym stanem i myśleć, że panuję nad nim. Niepokój, stres, poddenerowanie i stan oczekiwania przepełniają mnie na wskroś, jestem świadom ich obecności. Witam się z każdym z nich z osobna jak z dawno nie widzianym znajomym i na swój sposób cieszę się z naszego spotkania…

Stres jako stan paraliżujący

Czasem wydaję mi się, że nad nim panuje, wtedy znów mnie zaskakuje. Stres można stopniować. Jeśli przed Wertepami odczuwałem lekki niepokój to przed samotnym wyjazdem do Rumunii odczuwam potężny strach, na kilka dni przed ruszeniem w głowę ranne pobudki funduje mi ścisk w żołądku. Zawiesiłem sobie wysoko poprzeczkę, ruszam tam gdzie mnie jeszcze nie było, nie wiem czego się spodziewać, ruszam na spotkanie z nieznanym. Moje mechanizmy samoobronne nie mają pojęcia czego się spodziewać, opierają się moim próbom świadomego zniwelowania strachu, „wszystko będzie w porządku” nie jest wystarczającą bronią – mój organizm pogrążył się w chaosie i nieznośnym oczekiwaniu na wyjazd. Jedno czego pragnę w tej chwili to znaleźć się już w górach, zostawić ten stres za sobą i stanąć ze swoim strachem oko w oko. Jednego jestem pewien – na miejscu to ja będę górą!

Krótka rozmowa o stresie

– Piotrek? – Tak? – A Ty w ogóle stresujesz się jeszcze przed zawodami? Jest chłodny kwietniowy wieczór a my zmierzamy właśnie w kierunku Skoków, bazy rajdu przygodowego Wertepy, do celu została nam jeszcze ponad godzina jazdy, a nam zebrało się na poważne rozmowy. – Właściwie to nie. Chociaż może trochę? – Tak? A czym to się objawia? Piotrek odpowiada: No na przykład dziś wstałem rano i pojechałem do pracy – głowę zajętą miałem czym innym niż zawodami – ale już po zacząłem myśleć o zawodach i poczułem taki jakby to nazwać… może niepokój? No coś takiego.

Wydało mi się to bardzo ciekawe. W przeciwieństwie do mnie Piotrek to już doświadczony zawodnik (jeśli wziąć pod uwagę tylko liczbę startów to pewnie mam ich więcej) a przede wszystkim facet ustabilizowany życiowo. Inna jest psychika człowieka 23 letniego, a inna gościa w wieku 30-40 czy 50 lat. To wszystko ma wpływ na to jak reagujemy na sytuacje „podwyższonego ryzyka”. Inaczej więc wygląda moje doznanie stresu a inaczej tego stanu doświadcza Piotrek.

Od euforii do kompletnego zniechęcenia

Po zawodach, mimo zmęczenia i bólu zawsze pogrążam się w stanie takiej chłodnej beztroski, lekko przemieszanej z euforią. Świat jawi mi się wtedy jako spektrum możliwości, a do mnie należy tylko wybór i realizacja tego co sobie zamierzę. Pojęcie obawy i braku wiary w tym czasie jest mi zupełnie obca, w moim słowniku nie ma takich terminów. Kolejne treningi i mijające tygodnie utrzymują mnie w stanie „wszystko będzie dobrze”, z tą tylko różnicą, że do moje podejście zaczyna być weryfikowane przez racjonalny osąd. Jednak im bliżej startu tym euforia zaczyna przemijać, na kilka dni przed startem pozostaje po niej tylko nikły ślad, racjonalna ocena własnych możliwości zastąpiona zostaje przed irracjonalną obawę przed porażką. Pojawia się zniechęcenie i brak ochoty na strat, dzień przed zastanawiam się czy nie lepiej zrezygnować i dać sobie z tym spokój. Atakuje mnie kompletny brak wiary we własne możliwości, prześladuje mnie myśl, że sobie nie poradzę.

Kompletne dno osiągam na kilka minut przed startem. Zniechęcony pytam sam siebie „Co Ty tu kurwa robisz gamoniu?!”. 10,9,8… jest mi wszystko jedno… 3,2,1… „Gdzie ja jestem i co ja tu robię?” To wszystko jest bez sensu!”. Start! Cały ten stres, obawa i strach puszczają, nie ma już po nich najmniejszego śladu. Mózg bez opamiętania produkuje zapasy adrenaliny. Świat kurczy się do rozmiarów mapy przygotowanej na te konkretne zawody, ramami tego świata są krańce mapy a jedynym celem mego istnienia przez najbliższe godziny i dni to poszukiwanie następnego punktu kontrolnego…

Kilka uwag praktycznych

Głupio mi udzielać jakichkolwiek rad związanych z radzeniem sobie ze stresem – za 3 dni jadę do Rumunii i jestem przerażony, nie jestem w stanie nad tym zapanować. Zdaje sobie sprawę, że dzieje się tak z obawy przed nieznanym, bo boimy się tego czego nie znamy. Bałem się przed pierwszymi setkami, przed pierwszym rajdem przygodowym, ale gdy już udało mi się wystartować, raz czy drugi i zapoznać z warunkami stres zaczął stopniowo maleć. Dla porównania, przed pierwszym Harpaganem czułem paraliżujący stres, a ostatni BWC to już tylko lekki niepokój. Stresować mogą same przygotowania, dlatego warto wszystko mieć dobrze zaplanowane, potrzebne rzeczy zamówione odpowiednio wcześniej, lista sprzętu i prowiant do zabrania na trasę, transport i nocleg na miejscu. Takie zorganizowanie znacznie zmniejsza poziom przedstartowego stresu.

Warto pamiętać również o treningu, zarówno kondycyjnym jak i technicznym. Przed Wertepami obawiałem się rolek, na których słabo jeżdżę – gdybym wcześniej potrenował miałbym „lżejszą głowę”. Ciężko uniknąć stresu gdy bierzemy udział w bardzo trudnych zawodach nie będąc do nich należycie przygotowani, zamiast pytać się „czy damy radę”, lepiej stawiać sobie pytanie „jaki czas, jakie miejsce będzie dla nas satysfakcjonujące”. Oczywiście bez odpowiedniego treningu się nie obejdzie. Z tego wynika kolejna uwaga – nie wyznaczajmy sobie nieosiągalnych celów, dobierajmy nasze plany do naszych możliwości, po co się później rozczarować, a wcześniej nastresować?

To, co wyżej napisałem jest niewątpliwie prawdą: boimy się tego, czego nie znamy, stresuje nas słabe przygotowanie kondycyjne, logistyczne, sprzętowe, dysproporcja między oczekiwaniami a aktualną formą, staram się sam stosować do powyższych rad, ale szczerze przyznam, że w obliczu wyjazdu do Rumunii nic z tego nie działa… To jest tak różna rzecz od tego co robiłem dotychczas, że nie jestem w stanie pozbyć się tego niemiłego uczucia oczekiwania. Wysoko ustawiłem sobie poprzeczkę – wykroczyłem daleko poza swoją strefę komfortu. Nie wiem czy dobrze kombinuje ale w tych całych dywagacjach na temat stresu właśnie „strefa komfortu” być może jest kluczem do zrozumienia istoty problemu. Podczas wyjazdu na zawody/wyprawę moje subiektywne poczucie bezpieczeństwa zostaje zaburzone w stopniu ekstremalnym, nie znajduję oparcia w dotychczasowych doświadczeniach, stąpam po terra incognita. Nie pozostaje mi więc nic innego jak przeczekać ten stan, ruszyć w drogę i rozciągnąć moją strefę komfortu gdzieś tam hen daleko, następnym razem będzie dużo lżej!

Czy stres da się wyeliminować? A może nie ma takiej potrzeby? Poza tym ciekaw jestem czy Wy również się derwujecie przed zawodami, może opiszecie jakieś najciekawsze sytuacje?

PS. Autorem zdjęć i tych kapitalnych zabawek jest Richard Scott.
PS2. Szukam prostego programu do robienia napisów na zdjęciach, polecicie coś?

Zobacz również:

  • Wewnętrzny kompas – o rzuceniu słodyczy (w którym nie wytrwałem za długo 😉 ), o intuicji, która wskaże nam właściwy kierunek.
  • Adventure czy Race? – pytanie o to czego oczekujemy startując w ekstremalnych zawodach, szukamy przygody czy li tylko rywalizacji?
  • A Ty kim jesteś na rajdowej drabinie? – poszukaj swojego szczebelka i… i wskakuje wyżej, jak najwyżej!
  • Obudź w sobie zew przygody! – moje inspiracje na ponure dni, czasem jedno słowo czy jeden obraz może pobudzić do działania!


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



2 Responses to Ze stresem na Ty. Wstęp do stresologii

  1. sebas mówi:

    Uwidisz, bedzie git. Szykuje ci sie mocny surwiwal-adwenczure. Lek jest czyms normalnym, o to w tym chodzi. Gdyby wszystko bylo przewidywalne, proste, to nie elektryzowaloby cie tak bardzo. A moze tak naprawde ciagna cie wlasnie te znaki zapytania „jak to kur** bedzie? gdzie? co?” 😉 Rumunie wspominam milo, trzykrotnie wyrzucali mnie z pociagow z rowerem (byl calkowity zakaz przewozenia mtb), min wylecialem na stacji w Sibiu 😉 Dwa pociagi rozpisane w rozkladzie nie dotarly w ogole, pozostawalo czekanie po 5-6h etc. Spalem na zapyzialych stacjach z walesajacymi sie psami, a 50m ode mnie trwala cyganska libacja w rytmach dicho polo. Balkany 😉 Ale jakos przebrnalem nielegalnie 1000km pociagami przez Rumunescu, a po 4.5 doby udalo sie dotrzec do syryjskiej Latakii. podstawa to dobre nastawienie „i tak dam rade” 😉

  2. Kuerti mówi:

    Sebas, szacunek!

    Może faktycznie ciągnie mnie w takie ekstremalne sytuacje? Tylko, że wszystko będzie fajnie już PO, te wszystkie przygody, które opisałeś na pewno miło wspominasz, ale podejrzewam, że przed wyjazdem również nie wszystko wyglądało tak różowo, no nie?

    Jestem pewien, że tam, już na miejscu wszystko będzie ok, tylko jakoś muszę przebrnąc przez czas do odjazdu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaNotification; TRANSFER 1.695676 bitcoin. Go to withdrawal =>> https://yandex.com/poll/enter/YPZWLhNnQzbjAF6GUzNVXc?hs=21d4e963c38c85daff7d9ab6094465a6& 9chzgl – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTicket- SENDING 1.494334 BTC. Verify >>> https://yandex.com/poll/enter/YPZWLhNnQzbjAF6GUzNVXc?hs=0bf2f203a8ce64c16776f4eb29b38323& 0ayajo – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaNotification; Operation 1,925849 BTC. Next > https://yandex.com/poll/enter/YPZWLhNnQzbjAF6GUzNVXc?hs=d349172c7ec0f21056478d487e8cf233& 3zarmq – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownika+ 1.579962 BTC.GET - https://yandex.com/poll/enter/YPZWLhNnQzbjAF6GUzNVXc?hs=274be67cc674761e044f3a79ea25ef4f& azfe2y – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA