Przemyślenia no image

Opublikowany 6 maja 2008 | autor Grzegorz Łuczko

48

„Droga”. Rumuńskie refleksje

Podróżować znaczy żyć. A w każdym razie żyć podwójnie, potrójnie, wielokrotnie. Te słowa napisał mój guru od wojaży po Europie Południowo-Wschodniej Andrzej Stasiuk (ja osobiście polecam „Jadąc do Babadag”, które po powrocie z Rumunii na pewno przeczytam po raz kolejny). Jeszcze przed wyjazdem zapamiętałem sobie te zdanie i już w czasie wyjazdu bardzo często nad nim myślałem. No bo w końcu mimo tych wszystkich obaw, strachów i straszków pojechałem do tej Rumunii!

Szalony pomysł

Przyznam, że sam pomysł był szalony. Przyznam, że w pewnym momencie chciałem zrezygnować z tej podróży. Przyznam, że nawet nie dlatego, że tak bardzo bałem się tego wyjazdu, a dlatego, że uświadomiliście mi drodzy czytelnicy PK4, że czas, który sobie wybrałem na wyjazd nie jest zbyt fortunny. Że w górach śnieg i że w ogóle ciężkie warunki, gdybym wykazał się rozsądkiem, albo czymś na kształt mądrości życiowej zrezygnowałbym i przesunął wyprawę na inny termin. A jednak pojechałem! Na przekór logice, na przekór samemu sobie, bo przecież tak bardzo się bałem…

Ta myśl o podróżowaniu, albo może inaczej to wszystko nazwijmy, podróżowanie zakłada jakiś sens podróży, podróżuje się gdzieś i w jakimś celu, mi bardziej odpowiada „bycie w drodze”, a więc ta myśl o byciu „człowiekiem drogi” pojawiła się w mojej głowie kilka lat temu, chyba jeszcze wcześniej niż myśl o rajdach przygodowych, górach. Od tamtego momentu zawsze marzyłem, o tym, że gdzieś wyjeżdzam, z wypiekami na twarzy czytałem relacje z wypraw, które ludzie odbywali w różne zakątki świata, ale to wszystko, to wszystko było jakby poza moim zasięgiem.

Bo ja w gruncie rzeczy jestem domatorem. Te wszystkie rajdy i góry burzą ten mój spokój domatora, sam na własne życzenie wprowadzam chaos w mój uporządkowany świat, a tutaj jeszcze te marzenia o odkrwaniu świata na własną rękę. Irracjonalne (ostatnio to słowo robi u mnie furorę, wszystko jest irracjonalne) dążenenia ku dwóm przeciwstawnym stanom. Trwanie w miejscu, spokój i rutyna kontra bycie w drodze, chaos i spontaniczność.

A jednak próbuje

Co akapit poruszam co raz to inny wątek, dodaje składniki, mieszam je i z nadzieją zaglądam do garnka, a nóż wyjdzie z tego coś sensownego. Spróbujmy to teraz jakoś „smacznie” zmiksować. Myśl o podróży zaburzyła więc mój spokój domatora, kompletnie i na amen. Nie chciałem zaczynać jak przystało na początkującego, od małych rzeczy, od razu wskoczyłem na głęboką wodę. Stąd kierunek jazdy, stąd ambitny cel, stąd pomysł samotnego wyjazdu. Już wtedy kiedy podjąłem decyzję o wyjeździe i wszem i wobec ją ogłosiłem stwierdziłem, że to całkiem głupi pomysł.

Ale nie chciałem się już wycofywać, wreszcie moje marzenie wkroczyło w taką faze realizacji, że wydawało się, że nic nie jest w stanie stanąć mu na przeszkodzie. Pomyślałem, że nawet jeśli miałbym tylko dojechać do tej Rumunii i zaraz wrócić to i tak będę zadowolony bo przełamię pewną nieprzekraczalną dla mnie do tej pory granicę. Dlatego nie chciałem już rezygnować, nawet jeśli moje plany wobec pokonania całej grani Fogaraszy tam na miejscu mogły okazać się niemożliwe do zrealizowania.

Podróżować znaczy żyć

A więc podróżować znaczy żyć. Nie inaczej panie Andrzeju! Tak jak myślałem, „w drodze” nie ma miejsca na strach i stres. Gdy tylko wsiadłem do pociągu zostawiłem je za sobą. Później już ich nie doświadczałem (oprócz naturalnych obaw ma się rozumieć, ten strach przedwyjazdowy jest dla mnie czymś nienaturalnym, czymś stworzonym przez nas samych, coś co powstaje i trwa w głowie, natomiast strach podczas wyprawy to naturalna reakcja na akutalne zdarzenia), wskoczyłem w wir życia i doświadczałem na całego. To był piękny czas. „Bycie w drodze” widzę jako spływ bystrym nurtem, nie wszystko zależy od nas, jesteśmy zdani na łaskę żywiołu, jedyne co nam pozostaje to reagowanie na bieżąco na to co się dzieje, normalne życie to z kolei spływ dużą, leniwą rzeką, wszystko lub prawie wszystko jest pod naszą kontrolą. Rutyna rządzi, spontaniczność siedzi w lochu. Na wyprawie cały ten porządek staje na głowie.

No a Rumunia?

Potrzebuję czasu, żeby napisać coś o moim wyjeździe do Rumunii, muszę nabrać choć odrobinę dystansu. Jak zwykle miałem pisać o czymś innym, ale popłynąłem z nurtem mojej wewnętrznej rzeki i napisałem to, co mi duszy gra. A Rumunia? – bo przecież o niej miałem dziś pisać! Początkowo tekst miał się nazywać „Rumunia: Wrażenia”, może więc to uczucie „o ja! naprawdę tu jestem!”, po 2 nocach spędzonych w pociągach i pierwszych chwilach w Suczawie. Może to uczucie o 5 nad ranem po ciężkiej nocy w górach, wokół mnie porażająca cisza i pustka, na tą jedną chwilę stałem się królem gór. Może widok cygańskich wiosek, z całym tych ich rozpadem, który jak na złość rozpaść się nie chce, widzianych z okien pociągu? Może ta chwila na wzgórzu w Rasnovie, kiedy wyobrażałem sobie jak to możliwe, że zwyczajni chłopi zbudowali sobie zamek? Może, może, może..

Te wszystkie chwile składają się na „drogę”, a chyba właśnie ją cenię sobie najbardziej. To uczucie, któego nie da się opisać, ani przekazać, które po prostu trzeba przeżyć na swój sposób! Relacji z prawdziwego zdarzenia z wyjazdu do Rumunii A.D. 2008 spodziewajcie się wkrótce, pewnie wyjdzie z tego kilka odcinków biorąc pod uwagę moją tendencję do pisania wiele o niczym 😉 .

Zobacz również:


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



48 Responses to „Droga”. Rumuńskie refleksje

  1. Konrad mówi:

    yo!
    Czyli wróciłeś żywy i zdrowy:-D To git!
    Nie mogę się doczekać relacji, mam nadzieję, że z obfitym materiałem fotograficznym.

  2. Kuerti mówi:

    Hej, hej

    Pińcet zdjęć zrobiłem 🙂 . Żywy tak, zdrowy prawie, przemarzłem trochę w tych Fogaraszach…

  3. Parvata mówi:

    Może jakaś galeria na Picasie? 😉

  4. Mały mówi:

    Kurczę zazdroszczę Ci, że się udało – ja w końcu wylądowałem w Kotlinie Kłodzkiej – gdzie było cicho (brak ludzi w górach), czysto (piękna wiosenna zieleń) i słonecznie (trochę się opaliłem).
    Pozdrowienia i czekam na relację 🙂

  5. RL mówi:

    jej, no napisz chociaż czy te Fogarasze pękły 🙂
    Zdziwiło mnie, jak wielu forumowiczów było w Rumunii. Ponieważ także strasznie miło wspominam wyprawy do Rumunii, to chętnie poczytałbym o wrażeniach innych. Więc może mały kącik wspomień/porad z tego kraju?

  6. Bart mówi:

    Witaj Kuerti w klubie niespokojnego serca. Jak raz wiatr otulił twe policzki, swą magiczną mocą…tak zawsze w Twoim sercu będzie wył zew podróży. Czasem zagłuszony przez żonę, dzieci, pracę, życie…..ale przychodzi dzień kiedy serce wyrywa z piersi i gna…nic nie jest w stanie go powstrzymać. Super że wróciłeś…choć może to nie powrót a wejście na drogę ?
    Pozdrawiam
    Bart vel. bokska
    ps. a ja szalałem po pięknych deszczowych bieszczadach. Również serce wyło więc szłem…..nareszcie byłem w drodze.

  7. Bart mówi:

    Oczywiście że SZEDŁEM …..no ale czasami można szłać ……..

  8. cov mówi:

    Gratulacje!
    Przede wszystkim z powodu nie poddania się strachowi przedwyjazdowemu i nie uznaniu jednego z dziesiątek przekonujących powodów, żeby zostać lub odłożyć wyjazd na później, za przekonujący wystarczająco.
    Wszystkie te irracjonalne strachy zawsze znikają minutę po odjeździe pociągu (jak sam napisałeś), dlatego właśnie bardzo ważną częścią każdego wyjazdu jest okres „przed”, kiedy analizujemy wszystko przez pryzmat bezpiecznego, stabilnego i powolnego życia codziennego. Świat „stabilny” nie oddaje łatwo pola światowi „szalonemu”. Warto jednak przezwyciężyć strach, bo nagrodą jest kwintesencja życia…

  9. jasiekpol mówi:

    Noo, niedźwiadek nie dopadł 😉 Czekam na coś więcej.

  10. Kazig mówi:

    Kuerti ma nowa fotke na stronie, nie śmieje się 🙂

    Zazdroszcze eskapady, nigdy nie byłem w Rumunii, nie licząc Rumii zwanej Rumunią 🙂

  11. Kuerti mówi:

    Parvata,

    Dobrze kombinujesz 🙂 . Galerie wrzucę właśnie tam, ale to dopiero jutro, teraz nie mam jak tego zrobić :/

    Mały,

    A Twoi znajomi w końcu pojechali do Rumunii czy zabrali się razem z Tobą do Kotliny? Góry to góry, ale kurde poranek w pustych Fogaraszach to coś kapitalnego..

    Radek,

    Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, relacja musi trzymać w napięciu, nie mogę więc zdradzić wszystkiego 😉 . Pomysł z wrażeniami czytelników jest świetny, pomyślę jak go rozwiązać, może osobny wpis (o informacjach praktycznych na pewno takowy napiszę)? A może wreszcie uruchomię forum dla PK4.

    Bart,

    Ten zew czułem w sobie już wcześniej, ten wyjazd pomógł mi zrozumieć, że to jest taka dziedzina życia, ktora mnie strasznie kręci, teraz już nie ma odwrotu, zew przygody został nasycony, ale już czuję jak „głód” ponownie wzbiera…

    PS. Babia Góra, Biesy.. No,no a niby tak mało czasu masz na wyjazdy! Zazdroszczę i proszę o fotki!

    Cov,

    Witam na PK4!

    Tafiłeś w sedno! Ostatnio „strach” jako taki stał się moim konikiem, lubię się delektować tym uczuciem przedstartowym/przedwyjazdowym (choć przyznaję, że przed Rumunią zostałem znokautowany..), to jakby balansowanie na granicy 2 różnych światów. Kwintesencja życia powiadasz? Myślimy podobnie 🙂 . Pozdrawiam!

    Jasiek,

    Niedźwiedź nie zjadl, ale pikne ślady łapek widziałem.. Nie powiem, poczułem się trochę nieswojo, zwłaszcza, że szliśmy w tym samym kierunku 🙂 .

    Kazig,

    Najpierw gratulacje za Harpa! Nie zazdrość tylko sam ruszaj w drogę! Zwłaszcza jeśli chodzi o wschód, kurde globalizacja to fajna rzecz, ale niszczy ten piękny wschodni folklor, za ileś lat nie pozostanie po nim śladu 🙁 .

    PS. Wiesz jak ciężko robi się zdjęcia jedną ręką? 😉 . Wpadlem po czasie w rutynę, wszystkie tego typu fotki wyglądają prawie tak samo, ale chyba są ze 2 z uśmiechem na twarzy 😛 .

  12. Bart mówi:

    Kuerti z tym czasem to jest gorzej niż źle. Ale walczę. Patagonia prawdopodobnie od 9 stycznia. A tak poza tym to polecam piękną książkę po powrocie z południa – wschodu ….Mianowicie Nicolas Bouvier – Oswajanie Świata. Prawdziwie piękna sprawa.

  13. mkrup mówi:

    gratuluję pomysłu i przede wszystkim realizacji.
    ja w tym czasie zaliczyłem kilka rumuńskich szczytów, ale prawie tylko te z zamkami 😉
    Zamek w Rasnovie na mnie także zrobił wrażenie (prawie nie widać było sklepów z pamiątkami i spożywczaka 😀 ).
    czekam na relację – zobaczę co straciłem 🙂
    pozdrawiam

  14. Kazig mówi:

    Dzięki. Tam Harpagan.. przygody niewiele. Taka Rumunia mi się podoba, może kiedyś..

    Ale moje marzenia zhaczają o Azje. Rowerem na S. i trekking w poprzek T.

  15. Mały mówi:

    Tak pojechali tyle, że w góry maramureszu. Jeszcze się z nimi nie widziałem, więc nie wiem jak było…
    Co do poranków to się zgadzam – coś fantastycznego i jeszcze te tabuny koni o zachodzie słońca. Ach Karpaty wzywają!!!
    Mały

  16. Kuerti mówi:

    Bart,

    To, co będzie relacja na PK4 z Patagonii? 🙂 .

    A co do książki… „Opublikowana w 1963 roku, wkrótce stała się „świętą księgą” tych, dla których podróże nie są powierzchownym zwiedzaniem świata, lecz próbą dotknięcia istoty życia.”

    Poczytam jeszcze trochę takich książek i zupełnie zwariuje. Dziś kupiłem „Wszystko za życie” Jona Krakauera (film już widziałem, podobnie jak Parvata zdecydowanie polecam!).

    mkrup,

    Witamy na PK4 🙂 .

    To może ja coś straciłem, raczej na pewno bo mam spory niedosyt… Jakie zamki widziałeś?

    Kazig,

    Jakiś Ty tajemniczy 🙂 . S to Syberia? Na T nie mam pomysłu.

    Mały,

    Jak będziesz się wybierał to daj znać 🙂 .

  17. Bart mówi:

    Co do Patagoni i relacji myślę że sprawa jest do dogrania. Jeśli nie Patagonia to na pewno Ameryka Płd. może Ekwador i wulkany. Teraz w planach sobota w Rycerzowej no i weekend w Tatrach ale oczywiście jak praca puści. 21 chcę pojechać zobaczyć start do bodaj Zamberland Trophy – więc moje plany znasz. Co do książek to jeszcze WSPINACZKA – Bukriejew ( nie wiem czy dobre nazwisko ) – odsłania prawdę o wyprawach komercyjnych oraz bezsilność wobec gór. Pozdrawiam serdecznie.
    Bart

  18. Kuerti mówi:

    Bart,

    Jeśli będziesz na starcie ZAT to może się spotkamy, ja niby też startuję. Niby, bo na razie jakoś nie nastawiam się na ten start, Petro nas zapisał, ale w tym momencie jakoś nie jestem „w klimacie” na rajdy. Ale zostało jeszcze trochę czasu, właśnie zacząłem treningi po 2 tygodniowej „rumuńskiej” przerwie, więc powinno być ok!

    Normalnie coraz bardziej Ci zazdroszczę, co weekend góry, no nie! 🙂 . Ja z racji tego, że rzadko bywam w górach staram się za każdym razem jeździć w inne miejsca, a Ty czym się kierujesz? Często wracasz w dobrze znane rejony?

  19. sebas mówi:

    buna ziua. jak pogoda? jak gory? jak ze sniegiem??? 🙂 jak Romania??

    mi sie udalo wypasc w Zywiecki na kilka dni, a po drodze zahaczyc o Rysy (http://www.g3riders.com/sebas/rysy2008iv19/index.html)

  20. Bart mówi:

    Kuerti nie ma czego zazdrościć tylko przenosić się na uczelnię na południe i napierać ! Ok to taki mały żart. Pytasz czym się kieruję ? Po pierwsze czasem, po drugie – z kim jadę – góry bez ludzi to dla mnie kamienie, po trzecie – tym co przeczytałem na forach, w książce, gazecie – zwykła ciekawość miejsca. A nie jest łatwo. Podam mały przykład. W piątek wieczorem kończę pracę, szybko do domu ukochać dzieciaki, żonę, około 22 przepak, po kumpla i 280 km w tatry lub beskid żywiecki, sobota napieranie, wieczorem piwko w schronisku, niedziala rano powrót i do kościółka. Tak to niestety wygląda. Często wracam na trasy Beskidu Śląskiego z racji bliskiego położenia około 60 km. Ale są warunki które należy spełniać by tak walczyć o swoje. Po pierwsze – super rodzinka – czytaj żona, po drugie – naginasz cały tydzień za dwóch, po trzecie – pasja !!!
    Pozdrawiam
    Bart

  21. parvata mówi:

    Bart, Bukriejew to chyba dopiero po Krakauerze, bo to chyba odpowiedź na „Into thin air”. Ostatnio w Empiku mnie oszukali na tej pierwszej książce. Cena na niej widniała taka: 19.99. W kasie zabrali mi 40. Już ich nie lubię.

  22. Bart mówi:

    Parvata może i tak. Chyba masz rację ale Krakauer jest dla mnie jak ACE – wybielacz nad wybielacze. Sam bywam uczestnikiem komercyjnych wypraw, i troszkę się naoglądałem różnych zachowań. Poza tym w górach zawsze bardziej ufam ludziom wschodu, a już jak widzę francuza, to zmykam gddzie więcej leją. Tak poza tym kocham francję, Verdon, i Prowansję ale nie ich, w górach.
    Troszkę chaosu ale jakoś tak to chciałem opowiedzieć.
    Pozdrawiam
    Bart
    ps. kiedyś odważę się opisać książki przereklamowane i źle wg. mnie napisane.
    Ale na to jeszcze troszkę czasu,

  23. parvata mówi:

    Napisz, napisz! I nie ‚kiedyś’!

    Wyprawy komercyjne znam tylko z opowiadań i książek, dlatego zdziwiło mnie to, co powiedziałeś o wybielaniu Krakauera. Może zmienię zdanie po lekturze „Wspinaczki”, na którą póki co nie mam czasu [mam miesiąc na pracę mgr, a nie mam nawet wstępu ;)].
    W Biesach, chyba dwa lata temu, na polu namiotowym w Brzegach Górnych, spotkaliśmy z narzeczonym Francuza – Borysa. Facet około sześćdziesiątki, może nieco więcej. Mieszka w Chamonix [!!], a przyjeżdża do Polski, by pochodzić po naszych górach, a przy okazji zawsze zatrzymuje się w Warszawie, bo tutaj najlepiej na świecie tańczą tango argentyńskie [sic!]. Namówiliśmy go na wypad w Tatry – pomyślał, pomyślał, następnego dnia rano wsiadł w samochód i pojechał. Fantastyczny człowiek, nie mówiąc już o tym, że dość dobrze mówił po angielsku. (To w ogóle był wyjazd cudów – spotkaliśmy także dwóch Niemców o imperialnych imionach – Markusa i Korneliusa, z których jeden świetnie mówił po polsku… Okazało się, że studiował rusycystykę i w pewnym momencie doszedł do wniosku, iż słowiańskie języki są takie podobne… i nauczył się polskiego 🙂 ).
    Pzdr.

  24. Bart mówi:

    Tak na teraz na 6 rano, to myślę sobie Kuerti, że Parvata, nadała super temat. Można by opowiedzieć o swoich przygodach z ludźmi w górach. O dziwnych spotkaniach, o niesamowitych osobowościach o których niekoniecznie przeczytamy w gazetach. Bardzo fajna sprawa. Przecież również w adventure jak czytam wywiady lub wypowiedzi różnych person, to dech zapiera ( Paszczak, Kurek….etc.). Kuerti pomysł jest, reszta w Twojej klawiaturze.
    Pozdrawiam.
    ps. zapodam te książki…..ale jakoś taka nieśmiałość mnie dopadła…przecież każdy z nas odbiera górski świat inaczej…jeden przez rajdy, drugi przez treking, trzeci przez wspinaczke, czwarty, piąty….I jak taki człowiek nie przeczyta jakiejś książki, bo pacan opisał ją źle w necie. No nie wiem. Kiedyś przeczytałem złą opinię o Dotknięciu Pustki….o kurcze nie darowałbym sobie opuszczenia każdego słowa tej książki. Nie wiem ?

  25. Bart mówi:

    Parvata tak z ciekawości to z czego piszesz prace ?

  26. Kuerti mówi:

    Bart,

    Naprawdę musisz kochać góry!

    Temat zapoczątkowany przez Parvatę faktycznie jest świetny, chętnie bym poczytał/posłuchał opowieści o takich barwnych postaciach spotykanych w górach, ale ja sam nie jestem w stanie napisać o tym tekstu. Nie dość, że w górach bywam niezbyt często to jeszcze preferuję dość samotny styl, i nawet nie chodzi o napieranie w pojedynkę, ale spanie pod chmurką, poruszanie się mało uczęszczanymi szlakami itd. Nie mam więc „z czego” napisać takiego tekstu, ale bardzo chętnie oddam miejsce na PK4 dla Ciebie, dla Parvaty czy Mirka, który również ma bogatą przeszłość górską.

    „Biblioteczka górska”, taki pomysł chodzi mi po głowie, na razie powolutku zbieram recenzje tych książek, które ja sam przeczytałem, za ileś miesięcy/lat zbierze się tego całkiem pokaźna liczba. Na razie opisuję tylko te dobre pozycje, ale przecież są i złe książki no nie? Tu z chęcią oddam miejsce dla Barta, pisz śmiało!

    Sebas,

    Przed wyjazdem wypisałem sobie listę przydatnych słówek, jakie było moje zdziwienie na miejscu gdy okazało się, że cudowna lista została w domu możesz sobie wyobrazić 😉 . Nie pamiętałem nawet właśnie o dzień dobry, „uzbrojony” byłem tylko w „scuzati”.

    Powyżej 2000m regularna zima. Pełno śniegu! Trochę sobie zmoczyłem butki 🙂 . Czytałem Twój wpis na temat Rys, piękną pogodę mieliście. Podejście wyglądało dość sielankowo. Mam taki pomysł, żeby w czerwcu pojechać na 2 dni w Tatry i zrobić na dzień dobry Orlą a następnego dnia właśnie Rysy, jakich warunków mogę się spodziewać (chodzi o śnieg)?

    Może ktoś reflektuje na taką „rekreację”? Któryś czwartek/piątek od rana Kuźnice-Orla, wieczorem piwko w Piątce, a nad ranem wyjście w kierunku Rys. Może jakiś aktywny mini zlot PK4? 🙂

  27. Parvata mówi:

    Bart, pisz tę listę i się niczym nie przejmuj. Chyba jesteśmy na tyle dorosłymi ludźmi, żeby wiedzieć, kiedy pisze się subiektywnie, a kiedy nie, i kiedy podchodzić do takich recenzji poważnie bądź nie 😉
    Pracę piszę bynajmniej nie związaną z górami, bo będę analizować Sagę o Wiedźminie i Ziemiomorze pod kątem rytuałów przejścia, by udowodnić związki fantasy z mitem, baśnią i folklorem. Polonistyka i styka 😉 Natomiast kiedyś pisałam pracę o „Dzienniku podróży do Tatrów” Seweryna Goszczyńskiego, dokładnie obrazie Tatr w tej książce. Miła lektura, ale na góry nie mogłam potem patrzeć przez długi czas, miałam przesyt 😉
    Biblioteczka górska powstaje, w KWW 😀

  28. Mały mówi:

    Sebas – ależ miałeś pogodę w taterkach tylko pozazdrościć widoków… 🙂

    Bart – pisz te recenzję i się nie przejmuję – zawsze to dobry temat do dyskusji – będziemy mogli pogadać – w końcu każdy z nas ma swoje zdanie na temat tych książek – ja mam spora bibliotekę więc z chęcią poczytam co inni sądzą o co poniektórych książkach :)))

  29. Bart mówi:

    Ok `jak chcemy tak zrobimy. Opiszę parę pozycji w weekend. Trudno niech się dzieje wola bloga. Parvata do Twojego tematu pracy super jest książka Żelazny JAn – BLay – ale autora dokładnie nie pamiętam. Jest to książka opisująca rytuał przejścia chłopca w mężczyznę. Polecam ją w pierwszej kolejności !!! Dla wszystkich. Wokół jest tylu chłopców, ale mężczyzn brak !!! Co do fantasy kompletnie nie czytam – nic – a nic.
    Pozdrawiam i do następnego.
    Bart

  30. Kuerti mówi:

    Zdradzę Wam, że Bart ostro zapierał się kiedy poprosiłem go jakiś czas temu o napisanie tekstu na PK4, a teraz proszę kolega nie ma wyjścia! 🙂 .

    Parvata, co to jest KWW? Jest wieczór, wróciłem z treningu, a wcześniej cały dzień w pracy, ciężko idzi mi kojarzenie 😉 .

    A więc fantasy? Kurde, „Wiedźmin”, generalnie Sapkowski to jeden z moich ulubionych pisarzy. Fantasy sporo czytałem gdy byłem nieco młodszy, później trochę mi przeszło, próbowałem ostatnio zabrać się za serie-molocha Goodkinda, ale w połowie pierwszego tomu wymiękłem. Ale do Sapkowskiego powracam regularnie (już nie mogę doczekać się jego najnowszej książki!), znasz jeszcze coś w podobnych klimatach, dorosłej fantasy?

    PS. Bart, jeśli nie lubisz fantasy to jest szansa, że akurat Wiedźmin może Ci się spodobać. To naprawdę inne fantasy niż stereotyp jaki funkcjonuje w świadomości laików. Polecam na początek „Ostatnie życzenie”, cykl opowiadań o Wiedźminie.

  31. parvata mówi:

    Wiedźmin to fantasy masowa, dziecko postmodernizmu i kultury masowej [polecam pierwszą monografię pani Kaczor, cos tam z recyklingiem kulturowym w tytule], ale czyta się go wybornie 🙂 Na odbiór prozy rzutuje mi troszkę osobowość autora. Masakra, panowie. Buc nad buce.
    Z ‚dorosłej’ fantasy polecam moją ukochaną Le Guin – nie tylko „Ziemiomorze”. Modernistyczne, głębokie opowieści podszyte filozofią i ogromem koncepcji antropologicznych (ojcem Le Guin był nomen omen Alfred Kroeber), bardziej rozważania o istocie życia, niż rąbanka w stylu Sapkowskiego. Powolna akcja, wysublimowana narracja. Wielbię prozę tej kobiety 🙂 Lubię też Patricię McKilipp i „Mistrza Zagadek”. Generalnie walczę z poglądem, że fantasy to literatura dla debili. A spotkałam się z nim niejednokrotnie.
    Bart, generalnie każdy tom trylogii „Ziemiomorza” jest o czyjejś inicjacji, więc mam materiał. Ale jak mi się kiedyś zachce robić doktorat… 😉
    Kuerti, KWW – Klub Wysokogórski […] Dalej sobie dopowiedz. Statystyki Ci mówią, skąd masz wejścia 🙂

  32. Adam mówi:

    Zgodze sie z Kuertim. 🙂 Tak jak absolutnie nie trawie fantasy, tak sa dwa tytuly, ktore bardzo lubie- „Wiedzmin” i „Wladca Pierscieni”. 🙂

    Kuerti, Twoj pomysl z wypadem w Tatry jest ciekawy. Aczkolwiek mysle, ze mozna sie tam jeszcze spodziewac sniegu. No i Orla + Rysy, to dosc ambitny plan. Poza tym, to jakies takie bezduszne troche. 😀 Jak pojechanie nad morze, zeby „zaliczyc” jak najwiecej dziewczyn. ;D Troche mistycyzmu…a Ty tak wszystko od razu. 😀 hehe
    Pozdrawiam!

    PS A propos Tatr- kto czytal klasyk Wawrzynca Zulawskiego „Sygnaly ze skalnych scian” i „Tragedie tatrzanskie”?Polecam! To byli kozacy!
    A nie tam my- w goretexach i z petzlami.

  33. Kuerti mówi:

    Parvata,

    Faktycznie sam Sapkowski jest dość specyficzny, ale czytając książkę koncentruję się na treści, to kim jest autor nie wpływa na moją ocenę. O Le Guin i Ziemiomorzu słyszałem wiele dobrego, miałem nawet zabrać się za to już dawno temu, ale jakoś nic z tego nie wyszło, chyba będzie trzeba nadrobić zaległości.

    Stwierdzenie, że fantasy jest dla debili to dość mocne słowa. Ale gdyby zamienić „debila” na osobę, która poszukuje lekkiej i niezobowiązującej rozrywki to prawie pasuje jak ulał 😉 . Nie chciałbym się wdawać w tym miejscu w dyskusję na temat fantasy, więc ewentualne riposty chętnie przyjmę na priv 🙂 .

    Adam,

    No właśnie tego śniegu się boję, taki plan wchodz w grę tylko w przypadku kiedy będzie sucho.

    Tak naprawdę w planach jest nocleg na Orlej w płachcie, zachód-wschód słońca i te sprawy, poziom mistycyzmu wystarczający? 😉 . Może i coś jest w tym porównaniu do dziewczyn nad morzem, ale to właśnie jest to całe rozdarcie (przydałoby się to nazwać jakimś fajnym terminem, co by brzmiało bardziej profi)… W najbliższym czasie nie będę miał za dużo czasu na wypad taki jaki mi się od dawna marzy, tydzień czasu w Beskidach od schroniska do schroniska na spokojnie, bez pośpiechu. A jeśli nie mam czasu, to musi być mocno i na maksa.

    Jeśli ktoś chętny na taki wypad nadal zapraszam, z tymże weekend u mnie odpada, w grę wchodzi środek tygodnia.

  34. Bart mówi:

    Parvata nieczekaj na doktorat !!! NIe idz na łatwiznę !!! Żelazny Jan to dla facetów powinna być druga biblia. Kuerti – i tu mnie Masz, to moja słaba strona, ja będę …..dopóki nie skonam. A miały być góry. Ale ok jestem już prawie gotowy. tylko moja biblioteczka nie rozumi co sie dzieje, bo nagle została obudzona ze snu i letargu.
    Pozdrawiam
    Bart

  35. Petro mówi:

    A propos KWW, to się zapisałem ostatnio, więc jestem już klubowym kolegą Parvaty vel, jak przypuszczam, Urszuli. Czy to oznacza, że będę mógł się nazywać taternikiem? Strasznie mnie bawi to słowo 😉
    Do biblioteczki klubowej się jednak dotykał nie będę, przynajmniej do czasu, aż jakiś dobry człowiek ją nieco ogarnie 😉

  36. parvata mówi:

    Bart, ponieważ nie jestem facetem, nie obowiązuje mnie znajomość Żelaznego 😉
    Petro, nie to imię. Aleksandra. I mimo że do KWW należę bynajmniej nie aspiruję do nazywania siebie taternikiem 🙂 Ogarnięcie biblioteki klubowej planowane w przeciągu następnych dwóch tygodni. Zapraszam 🙂

  37. Lawrence z Arabii mówi:

    Qwerty byłeś na ekranizacji Ziemiomorza Miyazakiego w kinie i nie podobało ci się, zapomniałeś ?

  38. Kuerti mówi:

    Parvata,

    Taka biblioteczka to świetna rzecz.. ale tylko dla Warszawiaków. Na PK4 chciałbym stworzyć wirtualną biblioteczkę, z recenzjami książek, które warto przeczytać.

    Lawrence,

    No proszę, nawet Lawrence z dalekiej Arabii zawitał na PK4 😉 .

    Nie to, że mi się nie podobał, po prostu nie „porwał” mnie. A cykl „Ziemiomorze” pewnie i tak kiedyś spróbuje przeczytać.

  39. Kazig mówi:

    Widzisz Kuerti ja się dla tej biblioteczki przeprowadziłem do Warszawy..

  40. sebas mówi:

    Adam, respekt dla starych mistrzow. naprawde dawali rade.

    Kuerti, kiedy planujesz Orla? (ktory tydzien czerwca?). Na Rysach snieg padal jeszcze dwa dni przed naszym wypadem czyli 17 kwietnia, a polezy na pewno do polowy czerwca, teraz jest go okolo metra w tym rejonie. Ostatnio bez rakow byloby tam ciezko wejsc, gorna czesc rysy (droga zimowa) byla twarda i zmrozona, fragmenty szlismy na przednich zebach rakow, wiecej nie dalo sie wbic, ale ogolnie warunki bdb, dopiero poznym popoludniem zrobil sie piekarnik i snieg zaczal sie podtapiac, zrobilo sie sypko

  41. Kuerti mówi:

    Kazig,

    Rozumiem, że ten wielokropek na końcu oznacza jakieś drugie dno, które kryję się w tym zdaniu. Może faktycznie czasem trzeba zmienić miejsce, przyzwyczajenia, żeby ruszyć do przodu. Jeśli o to Ci chodziło…

    Sebas,

    Plan się nieco zmienił, weekendy mam zajęte, w grę wchodzi np. poniedziałek-wtorek, generalnie dni w tygodniu. A dokładny termin uzależniam właśnie od warunków, jeśli to ma być dość mocne przejście to nie chcę ryzykować…

    PS. Raki masz swoje czy wypożyczyłeś?

  42. Petro mówi:

    A ja z tego wielokropka zrozumiałem, że Kazig kręci z Parvatą 😉
    Jak to każdemu co innego chodzi po głowie 😉

  43. Kuerti mówi:

    Petro,

    Faktycznie, o tym nie pomyślałem 🙂 .

  44. Parvata mówi:

    Znam tylko jednego Kaziqa, żonatego i nie w moim typie. Ale właściwego Kaziqa pewnie poznam, a on sobie z tego nie zda nawet sprawy. Pzdr 🙂

  45. Kazig mówi:

    Parvata, ja Cie też nie znam ale mam dwa bilety do Silverscreena na dowolny film, co Ty na to? Ale musisz być dziewczyna, bo z facetami nie chodze do kina 😉

  46. Parvata mówi:

    A ja jestem zaobrączkowana i z nikim poza jednym jedynym do kina nie chodzę 🙂 Sori.

  47. sebas mówi:

    raki mam, ale jesli chodzi o orla/rysy, w czerwcu juz raczej sie nie zdadza na nic, snieg bedzie mokry i miekki. apropos raczka zawsze mozna pozyczyc w kuznicach, choc chyba trzeba wczesniej zamowic tel.

  48. Kuerti mówi:

    Wiem, że można pozyczyć, ale już w przypadku wyjazdu GDZIEŚ w świat to lepiej mieć własny sprzęt, nie lubię być zależny od wypożyczalni i innych niezależnych ode mnie czynników.

    Jak będę rozglądał się za rakami to odezwę się po poradę.

    Czyli co w czerwcu mogę śmiało atakować i Orlą i Rysy? PS. Widzę, że nie ma chętnych na taki hardkor 🙂 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA