Opublikowany 5 lutego 2009 | autor Grzegorz Łuczko
13Przed rajdem 360
No i znów na kilka dni przed pierwszym startem w tym roku wszystko pieprzy się dokumentnie. Miała być czwórka na rajdzie 360? Będzie ledwo dwójka. Można psioczyć na życie i pech ale to przecież nic nie zmieni. Pretensje zawsze mam do siebie i nie inaczej jest tym razem. Pierwotny plan zakładał start w zespole czterosobowym, obok mnie team stanowić mieli Michał z Radkiem oraz Patrycja – najnowszy nabytek raidteam.pl. Na początku tygodnia okazało się jednak, że Radek znalazł się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji w efekcie czego miałby duże problemy żeby zjawić się w Bytowie. Po kilku rozmowach zdecydowaliśmy się ostatecznie odpuścić czówrkę. Jak się później okazało wszystkim taka sytuacja była bardzo na ręke.
Pewnie, że chciałem wreszcie zadebiutować w pełnoprawnym rajdowym zespole, stąd miałem duże problemy z podjęciem decyzji, odpuszczamy czy walczymy do końca? Zdrowy rozsądek podpowiadał, żeby zrezygnować, ale wiem przecież, że czasem trzeba zrobić coś na przekór niemu, coś na przełamanie, to była właśnie taka sytuacja. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie czynniki myślę, że ostatecznie dobrze się stało, że w Bytowie wystartujemy tylko ja i Patrycja, dla której to będzie zresztą zupełny debiut na rajdzie przygodowym. Na pewno można się wkurzać na to, że znów coś nie zagrało – ale przecież dzięki temu wyjaśniło się kilka spraw, o których wiedzieliśmy wcześniej, a których nie dopilnowaliśmy.
Sprawa pierwsza – „ławka rezerwowych”. Obecnie w teamie jest 5 osób, 4 facetów i 1 kobieta. Oprócz wyżej już wymienionych barwy raidteam.pl reprezentuje również Piotrek, tyle że… tyle że on teraz pewnie jest gdzieś nad oceanem 🙂 . Nie, team rajdowy nie może składać się tylko z 4-5 osób. Samych facetów musi być z 5-6 i przynajmniej 2 dziewczyny. Naprawdę można zrobić wiele, żeby dobrze przygotować się do zawodów – formę doprowadzić na wyżyny naszych możliwości, skompletować cały sprzęt i tak dalej, niestety pewnych spraw nie da się zaplanować. Czasem po prostu zdarza się coś na co nie mamy żadnego wpływu. A zespół powinien być przygotowany na takie sytuacje – u nas niestety tego zabrakło. Pewnie, że znalezienie 7-8 osób, które będą stanowiły zgraną ekipę to zadanie na lata, a nie na kilka tygodni. Bardziej więc cieszę się z tego, że dołączyli do nas Patrycja i Radek niż denerwuje z powodu za krótkiego składu. Jest czas, żeby dokoptować nowych ludzi do składu, nie ma więc pośpiechu.
Druga sprawa to sprzęt. Radek załatwiał i narty i większość szpeju. Skoro on wypada z gry to jednocześnie strasznie komplikuje się sprawa z całym teamem. Niestety starty w czwórkach pociągają za sobą konieczność posiadania własnego sprzętu wspinaczkowego – ja na przykład nie mam nic, po prostu taki sprzęt nie był mi wcześniej potrzebny. Zawiodła tutaj też nieco organizacja – skoro nie mamy własnego sprzętu to trzeba wcześniej pomyśleć o tym jak go zdobyć, najlepiej z kilku alternatywnych źródeł, oczywiście, że sprzęt to nie ludzie i można iśc do sklepu kupując wszystko w przeciągu godziny rozwiązując kłopot. Problem oczywiście w pieniądzach. Przed 360tką zamówiłem nowy mapnik (wreszcie dorobiłem się kultowych Mir 😉 ), a na inne wydatki po prostu brakło funduszy.
Tak więc wygląda nasza sytuacja na kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem sezonu 2009. Nie bez obywa się bez problemów, ale mam nadzieje, że przynajmniej na trasie będzie sympatycznie. Za Patrycję nie będę się wypowiadał, napiszę może co nieco jak z moją formą. Bo przecież znów trenuje! Tak! Znów tarzam się w endorfinach i mielę kilometry na rowerze. O moim wracaniu do treningów napiszę osobny tekst, teraz tylko w kilku zdaniach opiszę moją aktualną formę i oczekiwania przestartowe. Na pewno jestem zadowolony z tego jak przebiega proces odbudowy czy też raczej budowy od nowa mojej formy. Trenuję od niespełna 3 tygodni i z każdym dniem jest coraz lepiej. Jestem wręcz zdzwiony, że tak szybko się odbudowuje (tak, zdziwony to ja jestem zwłaszcza tym bólem w kolanie, który zastanawia mnie od kilku dni…). Co prawda na 360 nie będzie jeszcze z czego się pościgać ale już w marcu a przede wszystkim w kwietniu powinno być interesująco, że się tak wyrażę.
Zresztą moja obecna dyspozycja jest sprawą drugorzędną. Pierwszy raz startuje z Patrycją, dla której, jak już wspominałem, będzie to rajdowy debiut. Nie będę więc się spinał ani robił sobie wielkich oczekiwań. Chciałbym tylko, żebyśmy ukończyli całość względnie płynnie, bez zbędnych przerw i błedów. Czas i miejsce są zdecydowanie mniej istotne, forma na pewno przyjdzie, a jak przyjdzie forma to przyjdą i wyniki, więc w tym momencie klasyfikacją się nie przejmuję ani trochę. To tyle, w sobotę rano startujemy a wieczorem będzie już po wszystkim. Rajd 360 zapowiada się na idealne przetarcie po prawie 3 tygodniach treningów. Fajno będzie! 🙂 .
A jak Wasza forma przed trzysta sześciesiątką?
PS. W Bytowie odbył się Harpagan 27. To był mój debiut w zawodach rajdopodobnych. Chyba się popłaczę jak wrócę tam bez mała po 5 latach 😉 .
Zobacz również:
- Przed Harpaganem 36 – ponowny powrót do Sierakowic i zaklinanie samego siebie. Ostatni start sezonu.
- Przed bardzo długim spacerem – o pewnym celu, z którym chciałem zmierzyć się na trasie Przejścia dookoła Kotliny Jeleniogórskiej
- Przed Półmaratonem Szczecińskim – PS to był mój debiut na ulicy, zrobiłem już kilka setek, ale w bieganiu na asfalcie jestem absolutnym nowicjuszem!
- WSS 2008: Przed skokiem na 100 kilometrów – powrót na setkowe trasy i obawy z tym związane.
- ZAT 2008: Dzień przed startem – tekst napisany już Wiśle, na dzień przed startem Adventure Trophy.
Sprzęt – nart jeszcze nie mam, wczoraj nie miałem jeszcze wolnego na wyjazd, z rodziną się widziałem tydzień temu – wpadam jutro po srzet i wypad. Starujemy w 4, nie wiem nawet co mam tam zabrac zero skupienia czy koncentracji jakiejkolwiek, nie moge mysli zebrać w co i jak sie ubrac, jakbym to pierwszy raz robił. Oby mi przeszło w czasie nawigowania. A qrwa jusz mie sie odechciało tego rajdu 🙁
I to jest właśnie ta strona rajdów która mnie zniechęca. Żeby to wszystko zgrać, żeby każdemu pasowało, żeby każdy miał akurat czas, sprzęt i kasę by jechać gdzieś na drugi koniec Polski, żeby każdy był w formie trzeba się nieźle namęczyć. Do tego dochodzą różne nieprzewidziane i niezależne od zawodników zdarzenia (jak w tym przypadku). A jeszcze na trasie każdemu mogą się przydarzyć nieprzewidziane przygody i koniec końców szanse, że wszystko szlag trafi wzrastają wielokrotnie. Chyba rzeczywiście trzeba mieć drugie tyle ludzi w zapasie. Wtedy to ma sens.
Powodzenia!
Jasiek,
Narty były jednym z gwoździ do naszej czwórkowej trumny, trochę szkoda, że Igor nie podał wcześniej informacji o tym czy odcinek narciarski będzie czy nie, u mnie na przykład świeci słońce i jest kilka stopni na plusie, ale może tam w Bytowie to już inna strefa klimatyczna jest 😉 .
Najlepiej bierz jak najmniej 😉 . W końcu to krótki rajd, nie ma co się za bardzo tym wszystkim przejmować.
Paweł,
To wszystko prawda co napisałeś. Ale z drugiej układanie tej wieloelementowej układanki jest niezwykle fascynujace, nawet jeśli często jakieś klocki Ci się gubią, niszczą czy nie chcą pasować do całości. W końcu jednak jakoś to wszystko poskładasz do kupy.
No i czekam jak pies na te informacje o nartach.
Haha odwołane narty !!!!!!!!
A ja właśnie kupiłem nowe salomonki w promocji 🙂
Ale w sumie i tak się cieszę, bo gdyby nie motywacja w postaci rajdu, to znowu by się odwlekło na przyszły rok.
Zatem do zobaczenia w Bytowie!
Co może napisać lamer? Powodzenia! Zazdroszczę Wam.
Krzysztof,
Z tymi nartami to tak jak z moim mapnikiem, zawsze był potrzebny, zawsze było jakieś „później” i w końcu kupiłem i już mam z głowy. Sprzęt zawsze się przyda.
Robert,
Jaki lamer? IRON MAN to lamer? Nie żartuj sobie!
przez miesiąc kilkadziesiąt telefonów, drugie tyle maili. No i mamy skład pozwalający bohatersko powalczyc o …ukończenie. Przed każdym startem czworkowym jest to samo.
Ale nawet gdy mam formę na podium, a skonczę czworkę przedostatni- satysfakcja jest nieporownywalna. Warto.
Hiubi,
Ja cały czas mam nadzieje, że najwięcej problemów jest na początku, gdy team „krzepnie”, później chyba nie będzie już tych dziesiątek telefonów i mejli… W obecnej sytuacji na pewno nie pomaga brak kalendarza na ten rok, trudno, żeby każdy sobie zarezerwował terminy skoro nie wiadomo kiedy i jakie rajdy się odbędą.
powalczcie, powodzenia !
Gratuluje ukończenia 🙂 i czekam na soczystą relacje.
Sebas,
Dzięki!
Marek,
Gratulacje należą się Patrycji, może być z siebie zadowolona, ja w sumie też się cieszę ze swojej dyspozycji, jak na stan po 3 tygodniach treningu to jest ok. Większym miernikiem będzie dla mnie kolejny start na 60km na Włóczykiju, teraz w Bytowie priorytety były inne. Trudno będzie napisać soczystą relację z 9 godzinnego rajdu, ale postaram się 🙂 .