Opublikowany 23 grudnia 2009 | autor Grzegorz Łuczko
39Nie żryj tyle przez Święta!
Tak, do Ciebie mówię! Nie rozglądaj się na boki, nie udawaj, że to Ciebie nie dotyczy. TO zacznie się już jutro, TO, czyli wielkie obżarstwo, które sprawi, że powiększysz swoje, i tak już wystarczające, zapasy tłuszczu. Myślisz, że raz w roku można? że to nic złego, że przecież nie jesteś zawodowcem i możesz sobie czasem pofolgować? Skoro tak, to dlaczego będziesz się tak fatalnie czuł(a) stając na wadze w poświąteczny poranek? Dlaczego będziesz żałował(a) tych wszystkich potraw, które trafiły do Twojego żołądka? Może tym razem spróbujemy inaczej?
Powiedzmy stanowcze NIE świątecznemu obżarstwu!
Nie podam Wam żadnej super metody, która uchroni Was przed nadmiernym objedzeniem. Zaproponuję Wam natomiast rywalizację! Lubimy rywalizację, prawda? Nie będziemy ograniczać spożycia tych pyszności tylko dla zasady, no pewnie, bo przecież nie jesteśmy zawodowcami, ale… ale gdyby tak porywalizować o to, kto przez te 3 świąteczne dni straci najwięcej na wadze, a jeśli to okazałoby się wyczynem ponad nasze siły, to o to, kto zyska tych kilogramów najmniej?
Co powiecie na taką formę redukcji świątecznego objadania się?
Zasady gry są proste. Każda osoba zainteresowana udziałem w zabawie dodaje komentarz do tego wpisu, w którym podaje swoją wagę (stan na czwartek rano) oraz wzrost. Następnie w każdy kolejny dzień – piątek, sobotę oraz niedzielę – wpisujemy ponownie swoją wagę (dostępny również wariant mniej „widowiskowy”, możecie wpisać liczbę gramów/kilogramów straconych/zyskanych w danym czasie). Wygrywa ta osoba, której bilans będzie ujemny (domyślam się, że może nie znaleźć się taka osoba, jeśli tak, to wygrywa ten kto „zbierze” jak najmniej dodatkowych kilogramów). Podsumowanie wyników w niedzielę, w samo południe (gdyby ktoś chciał zrobić sobie w Święta wolne od komputera to zapiski z całego okresu podać można w niedzielę).
Mój plan na Święta jest taki:
Środa – zaraz uciekam na 13-15km rozbieganie. (zrobione 15,5km)
Czwartek (Wigilia) – 20km wybieganie
Piątek (I Dzień Świąt) – 3h rower
Sobota (II Dzień Świąt) – 1h kros
Niedziela – 25km wybieganie
Będę miał teraz więcej czasu, który chciałbym wykorzystać na zrobienie kilku dłuższych treningów. Już na Masakrze byłem w bardzo dobrej formie biegowej, tym tygodniem mam zamiar ugruntować to, co wypracowałem w ciągu ostatnich 2 miesięcy. Warunki pogodowe na chwilę obecną nie zachęcają ani do jazdy na rowerze, ani tym bardziej treningu na rolkach. Od nowego roku postaram się natomiast pochodzić na łyżwy.
Powyższy pomysł jest wynikiem współpracy z Frontem Wyzwolenia Pięknych Mięśni spod Fałd Ohydnego Tłuszczu na Brzuchu i Innych Częściach Ciała, w skrócie FWPMsFOTnBiICC 😉 . Do dzieła więc bojownicy FWPMsFOTnBiICC!
Ja zupełnie nie mam problemu. Jem ile chce i ważę zawsze tyle samo. Wybrałem odpowiedź: Objadlem sie i nie mam wyrzutĂłw sumienia z tego powodu.
Mam pytanie do Twojego planu treningowego – nie męczy Cię to?! No i widać z tego krótkiego planu, że ZDECYDOWANIE wolisz biegać niż jeździć na rowerze. Pamiętaj, że jeśli trenujesz pod rajdy to powinieneś głównie trenować swoje słabe (słabsze) strony.
PS
Powinno być „…i Innych CzęściACH Ciała” pogubiłeś sie w tej długaśnej nazwie. 😉
Ale masz Grześ pomysły… Powiem Ci tylko, że zaleta bycia wege, to że od lat ten świąteczny problem mnie nie dotyczy. Zrobiłam sobie normalne zakupy na te parę dni (bo sklepy będą zamknięte), poza uszkami i kawałkiem sernika w wigilię to raczej nie planuję nic nienormalnego 😉
Też chciałabym się trochę przebiec, dzisiejsze podłoże było gorsze niż w marcu, może do jutra trochę wyschnie. Szkoda, że póki co koniec biegówek.
Przez ostatnie półtora miesiąca byłem dzielny i zrzucilem 2 kilo. teraz mam mniejsze szanse w konkursie, ale nie pękam. Na szczęscie wczoraj żona zrobiła na wieczór frytki 😉
start: 82,4
Start 72 kg, wczoraj 12 km, aaa mimo jedzenia to ja jeszcze będę popijał %%%% i też nie mam wyrzutófff
Mój punkt wyjścia: 73,8kg / 180cm .
Gdybym wiedział przed pisaniem tego tekstu, że ważę tyle, ile chciałem ważyć zimą, to bym chyba sobie odpuścił tę akcję 😉 .
Janek,
Tu nawet nie chodzi o to, że wolę biegać, ale te warunki, które mamy za oknem nie są zachęcające do jazdy 🙁 . To raz, dwa – chcę w tym tygodniu zrobić spory przebieg, bo później pewnie już nie będzie możliwości, żeby robić takie długie treningi.
Po wczorajszym biegu coś mnie boli stopa, więc nie wiem czy nie będę musiał trochę zmodyfikować tego planu, wrzucić więcej roweru.
Jeszcze słowo wobec trenowania słabszych stron.. Na pewno biegam lepiej niż jeżdżę, tu wychodzi moje lenistwo, łatwiej robić to, w czym jest się lepszym. W tym roku polubiłem się z rowerem i naprawdę gdyby pogoda była bardziej sprzyjająca to jeździłbym znacznie więcej.
Może trzeba zacząć chodzić na jakiś spinning? Jak Wy sobie radzicie z tym?
Krolisek,
U mnie niestety-stety na wigilie robi się dość ciężkostrawne potrawy i duużo ciast 🙂 . Stoję więc na straconej pozycji już na starcie…
Hiubi,
A do ilu chcesz zjechać z wagą? Moje obecne 74kg w tym okresie to jest dobra waga, latem spokojnie zjadę do 72kg i będzie idealnie. Z drugiej strony chciałbym kiedyś ważyć poniżej 70kg 🙂 .
Jasiek,
Prawdę powiedziawszy mnie ostatnio taka, mało zdrowa, dieta wcale nie zaszkodziła i na Masakrze byłem w świetnej dyspozycji 🙂 .
Moje przemyślenia po przeczytaniu tego tekstu dobrze oddaje pierwsza odpowiedź z ankiety:
http://pk4.pl/2009/12/13/dluzsza-przechadzka-na-rakietach/
Wesołych Świąt!
Rocha,
Ja też Cię bardzo lubię! 😀 .
Poza tym trochę dystansu, to tylko zabawa, przecież nikt tutaj nie bierze poważnie całej tej akcji, prawda? 🙂
Wesołych Świąt!
Jestem oburzony na takie świętokradztwo! Jak można podnosić rękę na ten wysokokaloryczny wymiar Świąt! Nie obeżreć się w Wigilię? To gorzej, niż nie póść na Pasterkę! To jak Masakra bez mrozu, jak Lech bez Jarka, jak… jak… Zaduszki bez Halloween!
A kysz, a kysz! Ty Bojowniku Frontu Wyzwolenia Pięknych Fałd Tłuszczu spod Ohydnych Mięśni na Brzuchu i Innych Częściach Ciała! W skrócie: FWPFTsOMnBiICC 😉 . PS. Przydałby się jakiś skrót na skróta 🙂 .
Start: 178cm / 67,2kg
[Cel -nie przekroczyc w niedziele rano 69,0]
Mam wagę która pokazuje w zależności jak stane 🙁
Start : 73kg
wczoraj 12,5km dzis miałem w planach dłuższe bieganko ale po wczorajszym nie bardzo mam w czym.
Dziś po 40 min Krossu 69,7 kg ciekawe co będzie wieczorem bo mam wigilie u rodziców i u teściów więc hmm….
Marek,
Moja waga też nie jest super dokładna, czasem po trzy razy muszę się ważyć 🙂 .
Jasiek,
To w końcu ile ważyłeś dziś rano? Pomiędzy 72 a 69,7 jest spora różnica 🙂 .
Jednak nie idę biegać, boli mnie stopa, pomęcze się na rowerze.. Nie chce mi się, zimno i w ogóle podle za oknem :/ .
sport w swieta? ja moze w sumie z 40 minut bede biegal [jutro i pojutrze z rana]
w swieta odmowic sobie tych wszystkich dobrych rzeczy, ktore przygotowalam, albo odmowic gospodarzom, bo ide w kilka miejsc i pogardzic ich praca?:D mowy nie ma:D jest kilka dni w roku, kiedy diecie mowie stop:D te swieta do nich naleza!!! wszystkiego dobrego, spelnienia marzen, realizacji zamierzen i mnostwo okazji do sprawdzenia samych siebie:)
Byłem na rowerze przed Wigilią, wypieprzyłem się na rowerze i to jest właśnie ta przyczyna, dla której wolę zimą biegać :> . Boli mnie już – lewa stopa, mam lekko stłuczone prawe kolano i lewy bark. No sypię się po prostu!
Kolację przetrwałem bez strat w ludziach 😉 . Jakoś nawet nie chciało mi się za bardzo jeść.
Krystyna,
Twój argument ma sens 🙂 .
Dzięki za życzenia, Tobie również życzę wszystkiego najlepszego!
Ja ważę 68 kg (update: sprawdziłem, po kolacji wigilijnej 69) przy 171 cm wzrostu, czyli ewidentnie do wagi startowej mi trochę brakuję. Zamierzam nie przekraczać 70 kg, bo to by już była jakaś masakra i wtedy chyba bym się naprawdę zaczął odchudzać 😉
NO i mamy przyrost masy po 2 kolacjach u rodziców i teściów. Teraz 72,8 kg….
To tak, te 72 poprzednie to było przed gastroskopią a że nie mogłem jeść przez 12 godz to zjadłem sobie około 17 tej i potem piłem i piłem i piłem chyba ze 3 litry….
Te 69,7 dziś rano to po gastroskopii się nie nażre człowiek, a po bieganiu szybkim i jeszcze przed nawodnieniem tyle wyszło, ale jak widać ładnie odrabiam straty 😉
Dzień drugi: było 73,8, dziś 74,3kg. Odchylenie w normie, przedwczoraj biegałem, wczoraj jeździłem na rowerze. Po bieganiu zawsze jestem lżejszy. A jak u Was? 🙂
Petro,
Już chyba pytałem się Ciebie o to, ale ciekawe czy „lekkość” poruszania się związana jest z wagą względną (w stosunku do wzrostu) czy bezwględną? Jeśli to drugie, to będzie Ci się biegało łatwiej mimo, że masz wyższe ode mnie BMI.
Na razie przybyło 0,4 , ale cały wieczór boleśnie oszczędzalem się.
Za to moj kot mimo pełnej miski zeżarł gumową kulkę do zabawy.
Start: 178cm / 67,2kg
25ty rano: 178 / 67,1kg
[Cel -nie przekroczyc w niedziele rano 69,0]
Dlugi wieczorno-nocny spacer zrobil swoje. Juz PO obzarstwie.
Ilustracja rozterek:
http://plfoto.com/zdjecie,inne,w-piec-dni-od-schuscia-nikt-jeszcze-nie-umarl,1669834.html
U mnie po 24 h świąt było -1,0 kg, dziwne.
A co jest do wygrania w konkursie? Bo nie wiem, czy warto ucinać sobie nogę, żeby stracić 15 kg 🙂
81,5 , ubyło 0,7. Jestem z siebie dumny.
Za to kot nasikał mi na treningowe spodnie.
Kiepściutko! Zwłaszcza Ula!
U mnie cały czas progres wyników 🙂 . 73,8 – 74,3 – 74,8kg 🙂 .
Wczoraj poszedłem biegać, wróciłem się po kilku minutach, stopa mnie boli a przecież nie będę ryzykował jakiejś poważnej kontuzji.. Wsiadłem na rower, było już późno, wicher dął (jechałem pod wiatr) i jak sobie pomyślałem, że przez najbliższe kilkadziesiąt minut mam jechać w takich warunkach to spasowałem.. Dziś dalej boli mnie stopa i dalej mocno wieje, jak tu trenować w takich warunkach? 🙁 . Dlaczego Polska nie leży w nieco przyjaźniejszej strefie klimatycznej, no dlaczego? :> .
PS. Kuba, nagród brak, ale na pewno po takim wyczynie opisaliby Cię w Fakcie 🙂 . Jeśli więc chcesz być „sławny” to chyba warto 😉 .
Start: 178cm / 67,2kg
25ty rano: 178 / 67,1kg
26ty rano: 178 / 66,8kg
Wczoraj na rowerku wieczorem pojezdzone, zrobilem 34km na masie czyli w tempie mocno tlenowym, dzis zapowiada sie jakas spontaniczna siatkoweczka i moze tez rowerek, wiec moze jutro rano bedzie jeszcze mniej? poki co postep mam w dobrym kierunku 😀 nie to go Grzesiek 😛
Wypraszam sobie! 😉 . Ja nabieram masy przed 145km na rakietach, przyda się nieco tłuszczyku 😉 .
no dobra, ale w Łodzi nie widac sensu uzywac rakiet, co w gorach nie wiem, ale cos czuje ze rakiety zostana na starcie i poczekaja do powrotu z trasy 😛 a tluszczyk… kubus puchatek tez lubil miodek, ale to nie dokonca zdrowe dla serduszka
Start: 178cm / 67,2kg
25ty rano: 178 / 67,1kg
26ty rano: 178 / 66,8kg
27my rano: 178 / 66,8kg
ostatni pomiar zrobiony, calosc jest na -0,4kg… musze przyznac ze sie zdziwilem, no ale bylo wiecej sportu niz myslalem – pobiegalem sporo, pojezdzilem na rowerku…
Start: 180cm / 73,8kg
25ty rano: 74,3kg
26ty rano: 74,8kg
27my rano: 74,1kg
Wikiyu mnie trochę zmobilizował. Wczoraj wieczorem wsiadłem na stacjonarny rower (sic!) i pokręciłem 2h, istna mordęga! Nawet oglądanie filmu nie wiele daje.. Może dlatego, że to rower fitness z szerokim siodełkiem i tym podobnymi „udogodnieniami”.
Kilka uwag nt. jazdy takim czymś. To zupełnie inna praca niż na zwyczajnym rowerze. Czułem, że pracuję bardziej siłowo, pod innym kątem układałem nogi. Tętno bardzo niskie, średnie 135, gdzie normalnie mam znacznie powyżej 140. Po 2h trochę mnie kolana bolały, na dłuższą metę bałbym się na tym rowerku jeździć.
A teraz kilka słów o akcji świątecznej. Generalnie jestem zadowolony, waga poszła do góry tylko 0,3kg. Ważę obecnie 74kg, co biorąc pod uwagę porę roku jest dla mnie świetnym wynikiem. Do wiosny chciałbym mieć na koncie 72kg, a latem spróbować zejść poniżej 70kg. Nigdy jeszcze nie ważyłem tak mało, a ciekaw jestem jak trenuje się z tak niską wagą..
A jak Wasze wyniki? 🙂 .
A ja nie mam wagi :(. Ważę się więc od czasu do czasu u cioć, znajomych itd. Efekt jest taki, że mogę określić swoją wagę zawsze jedynie w przybliżeniu (w okolicach 50 kg przy 159 cm wzrostu)), bo wszyscy właściciele tych diabelskich przyrządów twierdzą, że pomiary są niedokładne. Tak na oko mogłam przytyć do 0,5 kg, ale zbędny tłuszczyk zostanie spalony od jutra na nartach/ w górach :)). A i w święta sobie sporo pobiegałam.
Wczoraj po 2 dniach mordęgi 😉 72,4 więc najgorzej było po kolacjach wigilijnych.
Skończyłem na 82,2 czyli końcowy efekt ubyło 0,2. Wikiyu był lepszy, ale jeszcze jestem na podium.
Przy okazji eksperymentu dokonałam ciekawego odkrycia – im dłużej śpię, tym mniej ważę. Być może mam jakiś syndrom ryjówki*.
Po Wigilijnej nocy, kiedy to przestraszyłam się, że mogę zniknąć w ciągu zaledwie 2 miesięcy do zera, naprawiłam tę straszną tendencję 😉
Mój wynik końcowy: ubyło 0,3 kg.
*Ryjówki muszą jeść co 4 h, inaczej umierają.
Waga analogowa wiec wskazania z dokladnoscia do 0.5 kg.
czwartek rano 68 – 68,5 kg/180cm
niedziela rano gora 69 kg
Nie moglo byc inaczej kiedy na swieta jedzie sie do mamy 🙂
Nie ograniczalem sie w jedzeniu ale z drugiej strony nigdy nie potrafilem sie przejadac.
hiubi – a ja probowalem przytyc…
Znajomy przybrał ponoć 5kg 😀 . Nie postaraliście się, oj nie postaraliście się! A następna okazja dopiero za kilka miesięcy, na Wielkanoc…
….eeeech anorektycy 🙂 Jedynie Hiubi jakimś męskim ciężarem ciała może sie pochwalić!
…a tak poważnie to z wielką zazdrością patrze na wskazania waszych wag:-)
pozdrowienia z krainy wagi ciężkiej!
Wróciłem do krainy Internetu. Na szlaku od Dudziarza do Kapelli było dużo śniegu, ale był ciężki i łatwo się przeszło bez nart.
W święta przytyłem z 79,3 do 82,2 co jest zasadniczo powrotem do mojej wagi naturalnej po wygłodzeniu na Masakrze. Były wahnięcia do 83,9kg, ale to chyba błąd pomiaru. Wzrost 193cm.
Syn zamiast renifera narysował ciężarówkę. Może być? Nie? No to chyba rogi dorysuję i wyślę.