Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od…
… pierwszego kroku. Wiecie co? Uwielbiam wyświechtane frazesy, takie na których łatwo można się pośliznąć. Liczy się kontekst, czas i miejsce. Czasem palniesz taki tekst i wyjdziesz na domorosłego filozofa w stylu Coelho, a czasem jak zasuniesz, to nie będzie czego zbierać.
/ A propos – obejrzyjcie koniecznie, facet łamie system: „Pełna moc możliwości”: Jacek Walkiewicz (olejcie tytuł, naprawdę warto poświęcić 20 minut na obejrzenie tej prezentacji!) /
Gdy Tomek wyjeżdżał do Karakorum zdobywać Broad Peaka w pierwszej chwili poczułem lekkie ukłucie zazdrości. To duża, naprawdę duża rzecz. Jeśli uda mu się wejść na ten szczyt zimą, to automatycznie wskoczy do pierwszej ligi – do takiej himalaistycznej ligi mistrzów. Pewnie, że chciałbym tak samo!
Później jednak pomyślałem, że przecież to nie jest moje marzenie. I wcale nie chcę jechać do Karakorum marznąc przy – 40 stopniach. Nawet jeśli miałbym być pierwszym człowiekiem na ziemi, który wejdzie na tę górę zimą.
To nie moje marzenie, nie moja droga. Znam Tomka raptem kilka lat, ale wiem, że to miejsce, w którym jest teraz, nie wzięło się ot tak znikąd. To droga złożona z tysięcy dni i tysięcy mniejszych i większych wyrzeczeń. Wytrwałego napierania przed siebie w kierunku wielkiego celu, którego na początku drogi nawet nie widać.
Zawsze jest taki moment, w którym zaczynasz. Drepczesz wkoło, obracasz głową na boki i zastanawiasz się co dalej. Można w zasadzie przeżyć w takim stanie całe życie. Dreptać w miejscu. Życie przemyka bokiem, a Ty drepczesz. Wiem, że można – bo czasem właśnie czuję się tak, jakbym stał cały czas w miejscu.
Nie wiem jakie jest to ostateczne marzenie Tomka – ten CEL nad celami, ale obserwując jego poczynania z boku widać, że jego droga ma konkretny kierunek. Wspina się coraz wyżej. Pokonuje kolejne, coraz wyższe schodki. Mnie ostatnio tego brakowało.
Przez ostatnie 2 miesiące dreptałem w miejscu. Biegałem, ale bez ładu i składu. Kocham bieganie, ale nie kręci mnie bieganie dla tak zwanej przyjemności. Niesamowitą frajdę sprawia mi realizowanie planu, obserwowanie wzrostu formy, a wreszcie start w zawodach, sprawdzian generalny, tego co udało mi się wypracować w poprzednich miesiącach. To mnie kręci, to mnie jara.
Nie mam problemu z ciągłym biegiem przez godzinę, potrafię przebiec półmaraton. Maraton, sam w sobie, również nie jest wielkim wyzwaniem. Potrzebuję jednak jakiegoś konkretu, celu który wyrwie mnie z przyjemnego pobytu w strefie komfortu. Zauważyłem, że zbyt często ostatnimi czasy wybieram wygodne rozwiązania.
Ambitny cel nie jest wygodny, wprawia ciało i psychikę w stan niepewności, ale właśnie tego mi potrzeba! Chcę sprawdzić czy jestem w stanie przygotować się w niespełna 3 miesiące do maratonu i przebiec go w czasie 3 godzin i 5 minut. Czas jest na tyle ambitny, że wymagał będzie ode mnie skupienia i dużej determinacji. Nie na tyle jednak wyśrubowany, żebym nie był w stanie zrealizować tego planu.
To będzie mój Broad Peak. A blog będzie zapiskiem przygotowań do maratonu w Pradze. Potrzebuję publicznej deklaracji, sam bieg nie musi potoczyć się po mojej myśli, ale nie mogę spieprzyć tych 3 miesięcy przygotowań, a Wy tego dopilnujecie! Trzymajcie za mnie kciuki!
Poradnik o butach do biegania.
Zdjęcie: Organizator maratonu w Pradze
PS. Wyjazd na maraton organizujemy razem z Tomkiem i jego Poco Loco Travel. W pewnym sensie więc swoimi przygotowaniami będę reklamował to przedsięwzięcie – nie to jest jednak celem tych zapisków, cel jest jeden – nabiegać 3:05!
Witam, wieki mnie tu nie było i … po lekturze zaczęłam żałować … czego? że nie mam takiego rodzaju ludzi jak Ty wokół mnie, wtedy może i ja szybciej wykaraskałabym sie z bezpiecznej, wygodnej ale i znienawidzonej strefy komfortu. powodzenia!
Świetna prezentacja! Daje kopa, ale to nie wszystko. Najważniejsze, żeby teraz „się ruszyć” ! 🙂 Trzymam kciuki za 3:05! 🙂 Ja zaczynam przygotowania do półmaratonu.. może już na jesień! Pozdrawiam
Cześć dziewczyny 🙂
Nobody girl,
A ja wieki nie pisałem 🙂 . Widzisz, to jest tak: teraz mam sporo takich ludzi wokół, i tu w Poznaniu, i znajomych bardziej wirtualnych rozsianych po całej Polsce. Możemy iść na piwo, imprezę, trening, pojechać razem na zawody czy w góry. I to jest super, takie środowisko niesamowicie motywuje. Ale.. kiedyś takich ludzi wokół mnie nie było. W małym Wolinie prawie 10 lat oprócz mnie biegały ze 2 osoby. Co nie przeszkodziło mi zacząć biegać, startować w zawodach, pisać bloga itd.
Każda podróż… dokończ sama 🙂 . Rób swoje, ludzie się znajdą!
Cezaryna,
Nie może. Biegniesz na jesieni! Koniec kropka :>
3:05? Fiu, fiu! Daleko z przodu jestes. Bede Cie uwaznie czytal.
Radek,
Dlatego tak mnie kręci ten start, cel jest cholernie ambitny, jeśli mocno się przyłożę do treningów, to jest w zasięgu ręki.
A na pewno będzie ciekawie, jutro postaram się napisać kilka słów o moich ostatnich treningach.
Grześ, te słowa powinieneś skądś znać:
„Prawdopodobnie już dawno byłbym Mistrzem Świata. Gdyby tylko rozgrywano takowe Mistrzostwa w dyscyplinie zwanej: „zaczynanie od nowa”. Sztukę tę bowiem opanowałem do perfekcji… Nigdy nie wytrwałem dłużej niż kilka tygodni.”
A więc życzę Ci abyś nie został tym Mistrzem Świata:)
Marcin,
Znam doskonale te słowa. Od tamtego wpisu zmieniło się to, że już nie zaczynam od nowa, zawsze pamiętam o tym, co udało mi się zrobić x czasu wcześniej. To procentuje.
I teraz startuję z takim przekonaniem, z dużą wiarą we własne siły.
Jak 3:05 pęknie, to na jesień powalczę o 2:59 🙂
Trzymam kciuki, chłopie!
Odważna deklaracja, przyznaję, ale jestem w stanie postawić dużą ilość pieniędzy na to, że Ci się uda!
Marcin,
Dzięki. Lubię wyzwania, więc.. 🙂 .
Po ostatnich treningach jestem dobrej myśli, idzie moc!
Widzę, że mamy podobne wyzwania przed sobą, ale w odniesieniu do innych dystansów. Zazdroszczę Ci przede wszystkim tych prawie 42-u kilosów… jak dla mnie nie do osiągnięcia w tym roku. Będę trzymał kciuki i obserwował tak, by samemu nie tracić motywacji w swoich postanowieniach. Nie długo zaproszę no swojego bloga, na którym, między innymi dzięki konkursowi NBR, także dzielił się będę swoimi zrealizowanymi w pocie czoła treningami 😉
Pfleger,
Witaj na PK4 🙂
I jak, masz już swojego bloga? Podaj linka! Powodzenia! 🙂
Witam wszystkich na Pk4. A oto mój blog założony nie tak dawno z mocy motywacji jaką wywarł na mnie konkurs NBR. Nie wielu mój blog się podoba, ale to taki mój wyraz artystyczny, za który trochę przepraszam, a trochę nie 😉
http://limeska.blogspot.com/
Pfleger,
Zerknąłem na Twojego bloga. Pierwsza myśl po wejściu? Zmień tło! Proszę Cię! 🙂