Opublikowany 18 sierpnia 2008 | autor Grzegorz Łuczko
7Kluczowe elementy sukcesu w ultra
Kuerti: Przed Wami ostatnia część tryptyku Piotrka, tym razem będzie trochę porad odnośnie pokonywania naprawdę długich dystansów. Muzyczna inspiracja na dziś to kapela z Madrytu El Bicho w utworze Contigo , mieszanka tradycji z nowoczesnością, na pograniczu flamenco rocka i hiszpańskiego fusion (czymkolwiek to fusion jest 😉 ). Zapraszam do czytania, słuchania, komentowania no i przede wszystkim próbowania tego cholernego ultra!
Kluczowe elementy sukcesu w ultra (moim zdaniem):
Forma, trening itp. To akurat mało ważne. To znaczy, trzeba mieć oczywiście jakąś bazę, ale bez tego raczej nikt się nie bierze za takie dystanse.
Upór
Kluczowa rzecz moim zdaniem to upór. Cały czas do przodu. Cały czas trzeba dociskać, ale tak, żeby nie wejść w fazę wysiłku beztlenowego. Nie przesadzić na zbiegach, gdzie najłatwiej skatować mięśnie i uszkodzić stopy. Chcesz odpocząć? Nie siadaj – idź. Nawet wolno, ale idź.
Trzeba szanować cenne minuty. Stracić pięć minut jest bardzo łatwo a nie odrobi się ich już nigdy. Jeśli co godzinę stracisz 3 minuty, to przez dobę wyjdzie z tego już ponad godzina.
Ale trzeba też myśleć o konsekwencjach oszczędzania czasu. Jeśli pożałujesz trzech minut na poprawienie skarpetki, to odcisk za jakiś czas zabierze Ci godzinę.
Wsparcie
Odpowiedni suport. Idealnie, jeśli są to sprawdzeni ludzie lub organizatorzy biegu, którzy znają potrzeby biegacza i przygotują bufety i przepaki pod niego. Trzeba też umieć z tego korzystać. Jeść mało, ale regularnie, cały czas dużo pić. Wziąć bułkę i banana w łapę i iść z nim jedząc powoli, zamiast jeść na przepaku a potem ruszać z kopyta. Ja korzystałem też rotacyjnie z dwóch plecaków. Plecak na zmianę zawsze był gotowy z jedzeniem i pełnym kamelem. Wziąłem wszystkie pary butów biegowych, jakie miałem w domu, łącznie z tymi totalnie zajeżdżonymi, żeby tylko w każdej chwili móc je zmienić, np. kiedy czułem, że poprzednie zaczynają mnie gdzieś katować. Jak widać nie całkiem pomogło, ale dobę przetrwałem bez najmniejszych problemów. Miałem komfort, bo pomagali mi zaangażowani ludzie, którzy latali dookoła mnie na przepakach. Dzięki Paweł! Dzięki Krzysiek! Teraz mażę już tylko o masażyście co parędziesiąt kilometrów 😉
Trening
Wybiegane kilometry. Nie takie zwykłe. Kilometry w ultra. Kilometry w górach. Godziny na nogach. Sto kilometrów biegania tygodniowo da oczywiście formę i pozwoli zapewne zrobić wynik w maratonie, ale każdy kolejny bieg ultra nauczy radzenia sobie ze zmęczeniem, bólem, techniki biegu, kiedy ciało jest już zmęczone. To, że najlepsi ultrasi nie są młodzikami to nie tylko sprawa fizjologii. To też kwestia doświadczenia.
Nie ma co czekać na zawody, bo takich jest niewiele. Ultra w terenie to zupełnie co innego niż wspomniane ultra asfaltowe czy imprezy na orientację. Nie warto też organizować sobie treningowo długich wybiegań po sto kilometrów. Nie wydaje mi się, że można taki dystans zrobić bez zaangażowania i z lekkością. Zresztą chyba nie warto. Trzeba wymyślić sobie fajną inspirującą trasę i pościgać się na niej chociażby z samym sobą. Taką trasę, żeby można być z niej dumnym i żeby chciało się nią później pochwalić. W końcu ultra biega się dla satysfakcji i wyczynu.
Ruszcie się!
A więc do roboty! Odważcie się przesuwać granice, wymyślcie sobie jakąś własną wizję napierania i realizujcie się w niej. Ja sobie znalazłem niszę, w której na razie z nikim nie konkuruję, więc automatycznie jestem w niej dobry. Z przyjemnością przywitam w niej nowych zawodników, którzy skopią mi tyłek. Jest w napieraniu jeszcze tyle fajnych kierunków poza głównym nurtem, w których można realizować się równocześnie ze startami w AR czy setkach na orientację. Fajnie by było, gdyby ktoś wszystkie te nisze eksplorował. Bardzo wzbogaciłoby to naszą scenę napieracką z korzyścią także dla przyszłej rozmaitości zawodów i przyciągania nowych ludzi do szeroko pojętej kategorii outdoorowych sportów wytrzymałościowych. A dla Was byłoby możliwością wykazania się i zrobienia wyniku pewnie łatwiej niż w AR.
Autor tekstu: Piotr Kłosowicz
Kuerti: Oczywiście jeśli macie jakieś pytania do Piotrka odnośnie ultra to śmiało łapcie za klawiatury i wpisujcie je w komentarzach!
Zobacz również:
- Ultra w praktyce – Próba na GSS – Relacja, a raczej zbiór luźnych przemysleń z próby pokonania GSS w 72 godziny autorstwa Piotrka Kłosowicza.
- Czym jest ultra? – Tym razem Piotrek stara się odpowiedzieć na pytanie czym dla niego jest ultra?
- Ukończyć swój pierwszy ultramaraton – tłumaczenie tekstu amerykańskiego ultrabiegacza, wiele cennych porad!
- Filozofia fastpackingu – kilka słów na temat tego jak pakować sprzęt w góry, żeby było nam jak najlżej.
- Pakujemy się na setkę! – moje doświadczenia ze sprzętem na setkowych trasach okraszone Waszymi komentarzami.
Ja to już od kilku lat mam plana. Obejść-obiec morze Bałtyckie, sam lub z kolego bez supportu 😉
A jak chcesz obejść ten Bałtyk? Plażą?
TO raczej kwestia kilkunastu lat niż kilku miesięcy 😉 mam czas się zastanowić, nawet nie wiem ile bym potrzebował czasu. Mam nadzieje ze na emeryturze będę sprawny 😉
Niedawno jakaś 50-letnia angielka obiegła ziemię. Zajeło jej to 5,5 roku jeślii dobrze kojarze więc jest szansa że potrzebujesz „tylko” kilku miesięcy ;D
fajny pomysł -> powodzenia
A ja mam wątpliwości czy to fajny pomysł. W górach takie ultra ok, ale po płaskim? Albo może inaczej, po płaskim to przyjmuje trochę inny charakter, czytałem niedawno o facecie, który obszedł Polskę dookoła, no i to była turystyka. To nie był wyczyn. I to jest fajna sprawa, można dokładnie poznać jakieś miejsce. Nie chciałbym po płaskim robić ultra, jakoś to mi nie pasuje, nic a nic.
A jeśli już przy marzeniach jesteśmy to mi gdzieś po głowie chodzi Ural 🙂 .
Każdy ma swoje ultra. Dla mnie to sto kilometrów, kóre pokonałem pierwszy raz w życiu na Koneckiej Setce, w czasie 18:06. Szedł też Mirek, uzyskał wynik 19 godzin z małym hakiem (gratulacje !), ale z tego co wiem szedł sam, a mnie holowało dwóch poznanych na trasie kolegów. Bez nich byłoby krucho.
W każdym razie jakąś granicę w swojej głowie przesunąłem, coś co było nierealne jeszcze 6 miesięcy temu ( wtedy zacząłem regularnie biegać ) okazało się być możliwym.
Teraz kolejny cel – poniżej 20 godzin w setce na orientację.
Yanek,
Gratuluje! I Tobie i Mirkowi, który okazuje się setkowym wycinakiem, a wystarczyło przełamać tą magiczną barierę 100km…