Adventure Racing no image

Opublikowany 12 listopada 2009 | autor Grzegorz Łuczko

11

Idee fixe: Pół roku później

Kto tam? Kto jest w środku? „Śpiewam Cię , smutek Twój, strach rozcieńczyć chcę. Niosę Ci jeżyn kosz na pociechę jedz…” . Słyszeliście już nowego Heya? Ktoś mi ostatnio nieopacznie podesłał linka do tej piosenki, no i, cholera, uwolnić się nie mogę od niej!

Od poniedziałku rano pół, a może i cała rajdowa Polska okupuje komputery i co rusz zagląda na stronę internetową Portugal XPD Race, rajdu który w tym roku jest areną zmagań o tytuł Mistrza Świata. Trasa liczy sobie bagatela 900 kilometrów i dziesiątki punktów kontrolnych, których wszystkich po prostu nie sposób zebrać w limicie czasu. Zresztą, nie ma takiej potrzeby. Zespoły same decydują, które punkty zebrać, a które odpuścić. Przyznam szczerze, że mało z tego rozumiem, na napierajce kilka osób przelicza na własną rękę skąpe dane, które pojawiają się na stronie organizatora, obserwuje bacznie ślad GPS i próbuje jakoś to logicznie poukładać… Ściskam kciuki za „naszych” Navigator Raidlight, ale nie chce mi się zagłębiać w te skomplikowane zasady. Zamiast tego poszedłem pobiegać.

Jak część z Was pamięta – a jak ktoś nie pamięta, tutaj przypomnienie – z rajdowych Mistrzostw Świata (ARWC) uczyniłem swoiste idee fixe. Moją rajdową myśl przewodnią. Swego czasu żałowałem, że w ogóle podjąłem ten temat. Ktoś napisał wtedy, że o marzeniach nie mówi się głośno, że pownniśmy zostawić je tylko dla siebie. Strefa cienia, to ich miejsce? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bloguję, mam więc inną perspektywę. Gdybym nie prowadził PK4 pewnie nie zdradziłbym się z tym szaleńczym zamiarem, a tak stety albo niestety odsłoniłem się. Warto było?

Jesteśmy pół roku później. Czas leci, co? Wiecie, listopad. Początek okresu przygotowawczego do nowego sezonu (ja pierdziele, pisząc to czuję się prawie jak jakiś profi zawodnik, jakie tam okresy przygotowawcze, jakie sezony! Przecież to wszystko to zabawa! 🙂 ), formy jak zwykle nie ma, nowy zespół rodzi się w wielkich bólach… Pozycja startowa więc taka sobie. W dodatku głowa pełna planów na kolejny rok, niekoniecznie rajdowych. Poszlajać się po Azji przez 3 miesiące? Super. Tylko, że to mnie nie przybliża do sukcesów w rajdach – przynajmniej bezpośrednio, bo pośrednio to kapitalne doświadczenie, które przyda się nie raz i nie dwa gdzieś podczas przyszłych – mam nadzieje – zagranicznych startów.

Nie jestem więc teraz, tutaj w tym miejscu wcale bliżej tych pieprzonych Mistrzostw Świata niż byłem pół roku temu. Coś się jednak zmieniło. Bo nagle kilka miesięcy po tym jak opisałem moje idee fixe pojechałem na zawody za granicę, po raz pierwszy w życiu. Może to przypadek – ale przypadek, który współgra z tym co sobie zaplanowałem. To taki pierwszy kroczek w kierunku odległego marzenia. Nagle okazało się, że nie tylko wyjazd na zagraniczne zawody nie jest czymś ponad moje, nawet nie możliwości, bo tu nie chodzi o możliwości, a o przekonania. Więc było sobie we mnie takie przekonanie, że za granicę to tylko najlepsi, a przeciętniaki niech siedzą w domu.

Wracając z Niemiec wiedziałem, że otworzyłem sobie tym startem pewną furtkę na coś, co do tej pory blokowałem, coś co wydawało się ponad moje siły. Okazało się, że wcale tak nie jest, a nawet można fajnie pościgać się w międzynarodowym towarzystwie i przywieźć trzecie miejsce. Napisałem ostatnio tekst, o tym czego nauczyły mnie rajdy. Trenuję i startuję żeby się uczyć. Nie zawsze mi się chcę, nie zawsze mam motywację – przyznaję – rolki niech będą dobitnym tego przykładem. Ale przecież jest cała masa innych elementów, takich niuansów, drobnych błędów, które trzeba poprawić, żeby to wszystko zaskoczyło. Ten rok wskazał mi wiele takich małych rzeczy, które składają się ostateczny sukces.

Jednak co najważniejsze w tym wszystkim- udało mi się chyba wreszcie, a przynajmniej w znacznym stopniu, wypracować takie fajnie podejście do rajdowania. Czerpię z tego autentyczną przyjemność! Oczywiście nie zawsze – bo i nie zawsze jest przyjemnie, tak to już jest, ale ogólne wrażenie jest strasznie pozytywne. Cześć z Was mogła odnieść wrażenie po przeczytaniu tamtego tekstu, że mam straszne ciśnienie na ten start w Mistrzostwach, a tak nie jest! W ogóle staram się wyplenić „ciśnienie”, oczekiwania wobec wyników, konkretnych startów – szukam frajdy i tego, co mnie naprawdę kręci w rajdowaniu. Teraz koncentruję się na przyszłym roku – mam już 2 duże pomysły. O jednym napiszę już wkrótce, a o drugim będę milczał do końca 😉 .

Zmierzam do tego, że człowiek cały czas się czegoś uczy, że nabywa nowe doświadczenia i czasem potrzebuje tego jednego elementu układanki, żeby wszystko zaczęło płynnie działać. Nie wiem ile jeszcze mi brakuje tych fragmentów, ale wiem, że jestem na dobrej drodze. I w tym przypadku dobry kierunek wcale nie oznacza dla mnie coraz lepszych wyników, a frajdę i zadowolenie, które czerpię z rajdowania.

Poszedłem biegać. Zrobiłem kros. Mam taki park i taką fajną pętle w tym parku. Trudna jest. Można wypluć płuca. 2 tygodnie temu zrobiłem 3 okrążenia, każde po 1,75km, w tempie 5:15min/km. Dziś przebiegłem 4 kółka, to samo tempo, ale tętno o 10 uderzeń niższe. I to jest strasznie fajne, ten progres. To nic, że latem śmigałbym tam jeszcze szybciej i na jeszcze niższym tętnie. Fajne jest to, że zawsze można zacząć od początku i obserwować ten wzrost. To zawsze sprawia przyjemność.

Navigatorzy napierać! 🙂

PS. Zdjęcie reportera Napieraj.pl Krzyśka Dołęgowskiego, który obserwuje z bliska zmagania rajdowców w Portugalii.


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



11 Responses to Idee fixe: Pół roku później

  1. borman mówi:

    Każdy z nas ma jakieś marzenia, jedni wielkie, drudzy całkiem małe, ale każde z tych marzeń warte jest realizacji. Dla mnie taka ideą, może to za dużo powiedziane, ale bardzo ważną rzeczą jest spełnienie. Nie każdy ma możliwość zostawić czegoś po sobie, ale każdy może spełnić się w życiu, pod warunkiem, że się lekko „przyłoży”.
    Spełnienie, dość dziwne pojęcie bo po stokroć inaczej interpretowane.
    Ja stawiam sobie wyzwania, potem z uporem pragnę im podołać. Tak było z uprawianiem czegokolwiek, w wielkim słowie wtedy dla mnie zwanego sportem. Gdy cztery lata temu pomyślałbym, że wystartuje w maratonie, ukończę setkę, będę biegał w górach, na nartach biegowych ect. to roześmiałbym się w głos i postukał po czole. A teraz marzą mi się, wspomniane wcześniej Marathon du Mont-Blanc, czy UTMB, no i jest jeszcze taka góra, która stoi gdzieś daleko i czeka tam na mnie.
    Tak więc robię co kocham i kocham to co robię 🙂
    Wymyślam nowe wyzwania lub wplątuję się w nie „niechcący” i cholera nigdy w życiu nie miałem takiej frajdy z bycia wykończonym…
    Alleluja!
    Idę pobiegać.

  2. Kuerti mówi:

    Borman,

    Fajnie byłoby spoglądać sobie co dzień w lustro i mówić do siebie: „jest fajnie, mam wszystko czego mi trzeba i mam siły, żeby sięgać po to co jeszcze chciałbym osiągnąć/poznać/przeżyć itp.”, jeśli tak rozumiesz spełnienie to zgadzam się w pełni!

    Świetne hasło: „Robię to, co kocham i kocham to, co robię”, muszę sobie gdzieś to zapisać w widocznym miejscu! 🙂

  3. jasiekpol mówi:

    Ja mam od wczoraj rower szosowy , z myślą o triathlonie. Tak mi się spodobał że żal mi go było ubłocić bo cały dzień lało. Żona mniema że po zaliczeniu IM2010 rower odsprzedam, ale ma już świadomość że wymyśle coś innego. I to mnie bardziej motywuje, że tyle jeszcze mogę zrobić.

    Co do tych niszowych umiejętności jak rolki itp. to proponuje ci miszczu nauczyć się serwisowania roweru, rozbierz, nasmaruj, poskręcaj. To sie przydaje, do samego przygotowania i reagowania.

  4. borman mówi:

    Jasiek

    Jak udało Ci się przekonać żonę do tego zakupu?
    Ja mam zamiar kupić nowe ultracudne i superfajne śladówki, tylko nie wiem jak to delikatnie nadmienić żonie, że ja przecież muszę 🙂
    Cholera bo to przecież kolejne dechy które będą w lecie zagracać garaż 🙂

    Grzesiek

    A próbowałeś zimowych kąpieli w morzu (tak przy okazji tych niszowych umiejętności 😉 wspomnianych przez Jaśka), jeśli nie to szczerze polecam! No i przyda się to podczas startów, no wiesz, nieoczekiwane kąpiele w lodowatej wodzie 🙂

    „Fajnie byłoby spoglądać sobie co dzień w lustro i mówić do siebie…” Staram się, żeby to właśnie tak wyglądało i działo się, a z dnia na dzień jestem bliższy celu 🙂

  5. Adamo mówi:

    Serwisowanie roweru to pikus. Ja zaczynalem przy boku ojca od serwisowania Tawotem Jubilata 😉
    Wystarczy chciec i uwazam ze kazdy kto duzo jedzi powinien umiec robic podstawowe naprawy do ktorych nie trzeba drogich narzedzi. Jasiekpol ma racje-jak sam rower przygotujesz to on zawsze dobrze Cie przewiezie

    Za to z checia dowiem sie jak ugryzc narty biegowe.
    Zwlaszcza jak sie mieszka 250 km od gor i nie mozna pojechac co tydzien. Do tego rok temu sniegu u mnie w zasadzie nie bylo. Od czego zaczac, w co i ile na poczatek zainwestowac?

    ->jasiekpol
    MOj rower szosowy lezy w czesciach w piwnicy. Juz mialem go nie raz sprzedawac. Wiesz goral jest fajny, kontak z przyroda, wolnosc itp ale szosowka to taka Formula 1 🙂
    Nie ma to jak w miare pusta szosa, lekki wiatr w plecy i dobrze podajaca noga 🙂
    Jak kochasz rowerowanie (a widac ze tak skoro piszesz o serwisowaniu) to nie sprzedasz szosowki 🙂

  6. Kuerti mówi:

    Borman,

    A Ty „morsujesz”? Ostatnio okazało się, że znajomy się w to bawi. Zawsze gdzieś taka forma spędzania czasu zimą 😉 chodziła mi po głowie, ale do tej pory nie miałem okazji spróbować. Ale kto wie, może kiedyś się skuszę 🙂 .

    Adam,

    Chyba pozostaje nam wyjazd w góry na kilka dni i trening tamże… W tym roku mam wreszcie zamiar wybrać się i pojeździć, tzn. najpierw się nauczyć, bo nigdy nie biegałem na nartach. Jest pewien pomysł, żeby zorganizować wspólny wypad, to tak w ramach nowego raidteam.pl, jeśli coś będzie wiadomo to dam znać 🙂 .

    Ja nie wiem co Wy macie z tą szosówką? Jazda na szosie jest naprawdę taka fajna? Jak jechałem do Niemiec z Drewniackim to ten też o tej szosie, że gdyby nie rajdy to by chciał jeździć, że super i w ogóle 🙂 . Aż będę musiał kiedyś pożyczyć sobie od Piotrka Szaciłowskiego (no tak, on też wpadł w tego IronMana i kupił sobie kolarzówkę :>) jego rower i pojeździć. Oby mi tylko nie odbiło tak jak Wam! 😉 .

  7. borman mówi:

    Adam

    Skoro mieszkasz „taaaki kawał” drogi od gór i raczej niewiele czasu spędzisz w nich biegając na nartach, to za radą Grześka, wyskocz na kilka dni np do Jakuszyc (mekka narciarstwa biegowego 😉 ), a tam wypożyczysz potrzebny sprzęt (bo po co inwestować skoro bieganie na dechach może Ci nie wejść, albo spędzisz w sezonie tylko kilkanaście godzin na dechach), możesz wybrać się na jedną z wielu tras biegowych.
    Wszelkie potrzebne informacje w sieci.
    A gdy już posiądziesz pewne umiejętności to zapraszam na Bieg Piastów.

    Co do jazdy na nartach biegowych to polecam śladówki, dzięki nim można wybrać się na nieprzetarte drogi/szlaki i posmakować tej wolności; kolejnym krokiem są już tylko tury 🙂

    Grzesiek

    A owszem „morsuję” jeśli można to tak nazwać.
    To jedna z przygód w którą dałem się wplątać niechcący.
    W końcu to kolejne ekstremalne wyzwanie, no bo czy takim nie jest kąpiel w przerębu przy minus ileś tam stopniach?
    No i jest to oprócz nart biegowych alternatywa dla biegania na zimowe dni.

  8. Kuerti mówi:

    Borman,

    Ty wszystko robisz „niechcący”! Uważąj na siebie! 🙂 .

    A jakieś korzystne efekty takich kąpieli?

  9. borman mówi:

    Zacytuję:

    „Zanurzenie się w lodowatej wodzie wywołuje w organizmie odruchy obronne. Zwiększa się kilkukrotnie ukrwienie tkanek. Charakterystycznym objawem jest czerwona „opalenizna” morsów po wejściu do wody. Tkanki więc są kilkukrotnie lepiej ukrwione niż w warunkach normalnych. Wzmożone ukrwienie powoduje lepszą przemianę materii, przyspiesza gojenie się urazów, regeneruje i odżywia komórki, przyspiesza usuwanie toksyn z organizmu, również powoduje podwyższenie się progu bólu. Można skaleczyć się w wodzie i nawet nie poczuć.

    W latach 70-tych XX wieku japońscy lekarze zapoczątkowali metodę leczenia zimnem (krioterapię całego ciała) do profilaktyki i leczenia zespołów depresyjnych. Oznacza to, że działanie zimnem na całe ciało ma duży korzystny wpływ na psychikę. Wzrasta stężenie endorfin i adrenaliny. Ci którzy zażywają kąpieli zimowych mogą odczuwać duży przypływ energii, odświeżenie umysłu, przypływ zadowolenia, zwiększenie koncentracji, odczucie pozytywnego nastawienia do siebie i innych. Poprawia się koordynacja ruchowa. Następuje też obniżenie poziomu lęku. Poprawia się humor, wyostrza inteligencja. Pomimo mrozu i zanurzenia się w lodowatej wodzie można odczuć gorąco, szczególnie po wyjściu z wody. Systematyczne kąpiele powodują stabilne wzmocnienie systemu obronnego organizmu, znane są przypadki wyleczenia z zakażenia wirusem HIV.”

  10. Marek mówi:

    Grzesiek, jadąc na szosie porostu można zapomnieć że ma się rower pod sobą. W bezwietrzną pogodę słychać tylko świst szprych. Dużo by tu jeszcze pisać. Musisz spróbować a potem zapisać się na IM
    🙂

  11. Kuerti mówi:

    Ech, mało mam wydatków? 🙂 . Nie kuście 😉 .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA