Maratony piesze no image

Opublikowany 28 października 2007 | autor Grzegorz Łuczko

12

Harpagan 34: Wrażenia

Kuerti podczas pisania tekstu

Gdybym miał podać jakąś złotą zasadę, której należy trzymać się biorąc udział w zawodach wytrzymałościowych to pewnie byłoby to coś takiego: „poruszaj się swoim tempem”. Nie można napierać ponad swoje możliwości, przekroczysz cienką „czerwoną linie” i będzie po Tobie. Tak łatwo dawać złote rady, w rzeczywistości cholernie ciężko jest się ich trzymać.

Mój błąd na tegorocznym Harpaganie polegał właśnie na złamaniu tej zasady, czułem się nieźle, przynajmniej do 35 kilometra. Ciągnęliśmy mocno, dla mnie za mocno. Przyszedł moment, w którym powinienem odpuścić a ja napierałem dalej, organizmu nie oszukam, padłem chwilę potem. Szkoda, bo gdybym nieco zwolnił, w niezłej formie ukończył pierwszą pętle to na pewno powalczyłbym na drugiej. A tak zniechęcony zrezygnowałem na półmetku.

Znowu rozczarowany jestem moją psychą (TNFAT się kłania), za łatwo odpuszczam, stanowczo za łatwo. Źle oszacowałem swoje możliwości i na chwilę obecną (słowo klucz) oczekuje od siebie zbyt wiele, nie jestem w stanie utrzymać pewnego poziomu, który chciałbym prezentować i stąd biorą się moje porażki. Wnioski? Albo robię kroczek w tył i celuje na mniej ambitne wyniki, albo więcej trenuje. Bo bez treningu i pary w nogach nie mam czego szukać w tym sporcie.

Rozpiska punktów na Harpie
Dla pocieszenia Piotrek Szaciłowski, z którym wspólnie wystartowałem był najszybszy (16:50, razem z Karolem Kłudkowskim i Bogusławem Trzasko), a przecież przeze mnie stracił conajmniej 30 minut, gdy zamiast popędzić do przodu starał się mnie trochę podholować, a przecież co kilka minut z uporem maniaka namawiałem go do podbiegnięcia do przodu. Gratuluje Piotrek, prawdziwy IronMan z Ciebie!

Nie napisałem nic o tym w jakich warunkach odbywały się zawody więc… Jak na koniec października było dość ciepło. Księżyc świecił w pełni, co znacznie ułatwiało nawigowanie, co nie znaczy, że było łatwo. Wręcz przeciwnie, po dość łatwej trasie w Rytlu (2 lata temu) Harpagan znacznie podniósł poprzeczkę i naprawdę nie jest łatwo. Nawigacja była dość czujna, a teren pagórkowaty.

Harpagan zakończył mój sezon rajdowy, a co dalej? Chyba wreszcie wezmę się za nawigację, w grudniu na Pomorzu odbywa się fajny rajd na orientację (bardzo wymagająca trasa pod tym względem) – Darżlub i chyba właśnie tam skieruje swe kroki po lekcje orientowania się w terenie.

A jak Wam poszło?

PS. Zdjęć z zawodów nie ma, nigdy mi się nie chcę wyciągać aparatu i pstrykać fotek, musicie więc obejść się bez. Postaram się następnym razem poprawić…
PSS. Ostatnio sporo pisałem o sobie, dlatego dla odmiany w najbliższych dniach na pk4 pojawi się luźny tekst Artura Kurka o jego treningu pod rajdy przygodowe.


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



12 Responses to Harpagan 34: Wrażenia

  1. Tomek mówi:

    Tak „czwóreczka” była baaardzo kłopotliwa, mapa zgadzała mi się z terenem tylko do momentu dojścia do cieku wodnego tuż przed punktem (idąc przecinką od zachodu), później nic już nie było tak jak powinno (nawiasem zaliczona kąpiel przy przejściu przez ciek). Na znalezieniu punktu straciłem ok. 30 min i też byłem bliski zrezygnowania po 1 pętli, ale stopniowe odrabianie strat do czołówki podniosło moje morale i swoim tempem dowlokłem sie do końca.
    Na Darżlubie nie byłem ale zaliczyłem imprezę robioną przez tą samą ekipę Nocne Marsze i muszę ci powiedzieć że pod względem orientacji jest naprawdę baaardzo ciężko.
    Kuruj psychę i do zobaczenia na następnych imprezach.
    Pozdrawiam!

  2. Kuerti mówi:

    Własnie na te osławione już trudności nawigacyjne liczę. Jak będzie łatwiej to bedę po prostu rozczarowany 🙂 .

  3. radecki.m mówi:

    Niezaprzeczalnie piętą achillesa 😉 jest nawigacja, myślę że wraz z kolejnymi startami poprawi się orientacja w terenie, do tego planuję czasem wybierać się do Puszczy Bukowej i tam przeczesywać szlaki na podstawie map…

    Udało mi się wypracować nieprzeciętną kondycję i po części wykorzystać ją, wprawdzie nie biegłem do pierwszych paru PK, między innymi idąc za Twoimi radami, ale całość pokonywałem BARDZO szybkim marszem stałym tempem, swoją drogą niemal wszystkie jednostki idące przede mną i będące w zasiągu wzroku były wyprzedzane -schemat ten utrzymał się do końca :-).

    Dalej psychika -mimo bólów różnych partii ciała zdołałem utrzymać tempo, tu chylę czoła treningom -wiele czasu poświęcałem własnie na ‚napieranie’ mimo wszystkim przeciwnościom. Np gdy do mety zostało ponad 6km i godzina do końca, dystans pokonałem biegiem, a jak okazało się był mniej bolesny od marszu.

    Po krótce to tyle…
    Poratuję Ciebie brakiem zdjęć:

    http://picasaweb.google.pl/zawadzkimi/Harpagan?authkey=OYirFXpccrg
    Jestem na paru, nr 049 😉

    Czołem!

  4. Kuerti mówi:

    Dzięki za spotrzeżenia.

    Za pół roku może skok na wyższy poziom? Czyli marszobieg? Tylko, że tutaj trzeba dużo więcej wyczucia, jak widzisz po moim wczorajszym starcie.

    Z tym treningiem nawigacji to jest straszny problem, zawsze sobie obiecywałem, że kupię mapki i w ogóle, a jak przychodziło co do czego to nigdy mi się nie chciało. Teraz próbuje innej metody, specjalistyczne zawody, własnie takie jak Darżlub.

    Dzięki za link do zdjęć, czy będę mógł z nich skorzystać przy pisaniu relacji? O ile taka powstanie…

  5. radecki.m mówi:

    Tak!! ;] planuję marszobieg w przyszłych startach, myślę że podążam dobrą drogą i będę się starać stopniowo podwyższać poprzeczkę. Jak będzie czas pokaże.

    Co do zdjęć -tak proszę korzystaj 🙂

  6. jasiekpol mówi:

    Kuruje właśnie moje obolałe odparzone stopy 😉 Pzzyznam że nawigacja , zwłaszcza w nocy do prostych nie należała. Warianty wymagały przemyślenia a w czasie realizacji trzymania kierunku mimo ogrodzeń i bagienek. Sama mapa była wyzwaniem, czarno – biała 1:50 000 dość słaba jakość xero, na której przy nocnym oświetleniu nie widziałem granic lasu a tym bardziej rowów i cieków wodnych, dobrze że chociaż rzekę kojarzyłem. Tempo było niezłe, przynajmniej na pierwszej pętli choć zaliczylismy wtopę przez most widmo którego nie było. Widziałem że odpadłeś w drodze na PK6, na 5 bylismy już w 5-cio osobowym tramwaju jako pierwsi po obraniu innego wariantu niż reszta odbiegających od PK4. Druga trasa już nie stanowiła takich problemów nawigacyjnych ale za to wydolnościowo – stopowe były zajeb… Powód to decyzja o starcie na tydzień przed imprezą – brak przygotowań chociażby na sam dystans biegowy, oraz brak marszobiegów czyli wyrobienie jako -takiej odporności stóp. Jestem zadowolony, 17:36 jak na pierwszy start to całkiem nieźle , troche boli to 4 miejce – już wolałbym być 7. Teraz gdy zdecyduję się wystartować na Harpie to z założeniem ukończenia mieszanej lub złamania 16, może , może 15 godzin na pieszej – ale to dużó będzie zależało od miejsca w jakim będzie się odbywał. PK4 – nazwa bloga, może na chilę starty trzeba było zaczarować nhazwę na PK 16 😉 Żartuję, z tego co wiem to nie każdy Harp jest taki sam, nie martw się i bierz za robotę. Zimę trzeba porządnie przepracować. Pozdrawiam. jasiek ENTRE.PL Team

  7. Kuerti mówi:

    Jasiekpol,

    Dokładnie, dużo zależy od terenu, w moich planach na kiedyś tam jest próba pobicia rekordu – 14:01, ale to naprawdę na kiedyś tam. Przy obecnym moim wytrenowaniu i trasach jakie serwują organizatorzy to bardzo ciężkie zadanie.

    Co do nazwy.. Blog powstał pod koniec marca, od tego czasu wystartowałem raptem 3 razy, pierwszy start – Wertepy w Lubniewicach – 2 miejsce, a później już było tylko gorzej 🙂 . Chyba będę musiał zrobić tak jak mówisz, ale zmieniłbym nazwę na META 😉 , albo po prostu zakończę działalność blogerską :> .

  8. Tkp mówi:

    Grzegorz byłeś dla mnie jednym z faworytów imprezy – ale tak jak słusznie zauważyłeś w gronie blisko pół tysiąca osób wiele może się zdarzyć. Piszesz że przekroczyłeś „cienką czerwoną linię”i nie zmniejszyłeś w porę prędkości, nie dostosowałeś jej do aktualnych możliwości. Miejsca, czasu, chwili etc. Mnie szczęśliwie się udało pokonać te pokusę. Do PK3 biegłem w grupce z Andrzejem Chorabem i tempo było jak na mnie nie do zaakceptowania na dłuższą metę. Właśnie po PK3 odpuściłem sobie i przeszedłem na własne sterowanie.
    Temppo się uspokoiło i od razu jaśniej widziałem przed sobą. Niestety problemy techniczne – poważna biegunka przed PK4; no i kilka chwil zamoty na owej 4; problemy z namierzeniem 7 i wreszcie bezsensowne błądzenie przy moście Łosino spowodowały że po pierwszej pętli czas był bardzo smutny i miejsce niewybitne (19). Oczywiście jak na własne wygórowane wymagania.
    Jednakże z minity na minutę okazywało się że występuje dość duża moc, okazywało się że wyprzedzam kolejnych zawodników a i czas się jakoś skraca.
    Emocje i adrenalina w tym momencie zadziałalo i udało mi się zarówno poprawić swój dotychczasowy czas i miejsce z dotychczasowych Harpi.
    Jestem bardzo zadowolony, ale gdybym jednak w pewnym momencie nie przystopował to zapewne zakończyłbym po pierwszej pętli swoje „drogowe wypociny”.
    Jak to się różnie układa, no nie?

  9. Kuerti mówi:

    Tomek (trochę potrwało zanim Cię zidentyfikowałem 😉 ) gratuluje wyniku! Z roku na rok jesteś coraz mocniejszy.

    Moja trudność z podjęciem decyzji o zwolnieniu spowodowana była faktem, że napierałem z kolegą, z mocniejszym kolegą. Gdybym był sam pewnie wcześniej bym odpuścił, a tak próbowałem się utrzymać za nim i za resztą grupy. Człowiek cały czas się uczy, ale w moim przypadku także popełnia niestety te same błędy.

    Faworytem na pewno nie byłem, tak jak pisałem w poście, muszę zrewidować swoje oczekiwania na bardziej przystające do rzeczywistości i będzie dobrze.

  10. Pingback: bikeway.pl » Blog Archive » Harpagan. Misision Impossible z numerem 34

  11. sebas mówi:

    Tez cie typowalem do bardzo scislej czolowki HP, ale co do przekraczania czerwonej linii podobno czasem sie to udaje, a czasem nie. Przypomnialo mi to co przytrafilo cie sie na HP, ostatni jura marathon (180km mtb), gdzie tempo od poczatku szlo na sredniej 35km/h, 3/4 stawki pedzilo na slepo za liderami, a ja z kumplem… tez. W koncu sie ocknalem po 40km i postanowilismy pojechac naszym tempem. Mozna to nazwac minimalizmem, a mozna rozsadkiem 😉 Minelo nas na poczatku sporo ludzi, kilku znajomych (bolalo hehe), ktorzy cisneli w tym wysokim tempie nadal. I przeholowali. Zaczelismy lykac ich od 80 kilometra mimo, ze jechalismy na dosc ciezkich gratach. Dlaczego o tym pisze? Bo niektorzy byli potencjalnie MOCNIEJSI niz ja, podejrzewam, ze duzo mocniejsi (min. ludziska z AR), ale wypompowali sie ostrym poczatkiem. W koncowce (ost.50km) bylismy w stanie podniesc jeszcze srednia o 3-4km/h i zlamac 10h mimo, ze stawialismy sobie cel na poziomie 12-13h. Z mojego totalnie amatorskiego doswiadczenia (i rzadkich startow) wiem, ze trzeba pilnowac swojego rytmu i jesli przeciagac strune to dopiero w drugiej czesci dystansu. No tyle, ze domyslam sie, ze ty sobie poprzeczke zawiesiles b.wysoko i szedles na ‚wszystko albo nic’. Teraz najgrosze co moglbys zrobic to sie obwinac , wpakowac depreche itede. Ale pozostaje rzeczowa analiza i wnioski. I do roboty 😉 bo 2008 za progiem. ps. jakie plany startow na nowy sezon?

  12. Kuerti mówi:

    Celny przykład Sebas, Obwiniać się na pewno nie będę, może dlatego, że z przyjemnością zakończyłem ten sezon, i nawet jeśli ostatni rajd był słaby w moim wykonaniu to teraz już może być tylko lepiej. Zwłaszcza, że tak jak mówisz, wystarczy sobie na chłodno przeanalizować sytuację i wyciągnąć wnioski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownika+ 1.844097 BTC.NEXT - https://graph.org/Ticket--58146-05-02?hs=d592358a3e85ee034db0cd1038658ed9& xrldt2 – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaReminder- Operation 1.831194 BTC. Go to withdrawal >> https://graph.org/Ticket--58146-05-02?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& bcaf9n – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaReminder: TRANSFER 1,575072 BTC. Confirm >> https://graph.org/Ticket--58146-05-02?hs=0bf2f203a8ce64c16776f4eb29b38323& yj8z1f – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTicket- SENDING 1,773313 BTC. Confirm > https://graph.org/Ticket--58146-05-02?hs=d349172c7ec0f21056478d487e8cf233& s4c7jk – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA