Przemyślenia no image

Opublikowany 14 lipca 2010 | autor Grzegorz Łuczko

7

Czym charakteryzuje się dobry maratończyk?

Mam taką listę pomysłów na blogowe teksty, do której zerkam co jakiś czas. Zwykle jednak jest tak, że piszę pod wpływem bieżących wydarzeń, ale teraz, gdy od ostatniego startu na Grassorze minęło już nieco czasu, a planów startowych na najbliższą przyszłość póki co nie mam, muszę przeprosić się z moją magiczną listą i wybrać coś z jej zakamarków. Tak! Ta lista ma swoje zakamarki, które już dawno pokrył kurz. Niektóre pomysły „leżakują” już od dłuższego czasu, może będzie z nimi tak samo jak z winem? Im dłużej tam poleżą, tym staną się bardziej wartościowe? To miałoby sens, gdyby nie fakt, że ja SAM muszę napisać taki tekst, on sam się niestety nie napisze… Do dzieła więc!

„Czym charakteryzuje się dobry maratończyk?”. To zdanie (pomysł z listy) przykuło moją uwagę, bo coś na ten temat wiem – w takim sensie, że wiem, czego mi brakuję, aby stać się dobrym maratończykiem. Oczywiście na myśli mam rajdową odmianę maratończyka, czyli ultrasa, który startuje w setkach i biegach górskich takich jak Bieg Rzeźnika (ponad miesiąc temu, gdy wbiegaliśmy na metę w Ustrzykach Górnych zajmując wspólnie z Marcinem 12 miejsce, ten wynik nie wydawał mi się szczególnie imponujący, ale im więcej czasu mija od tego biegu, tym jestem bardziej dumny z siebie – realnie patrząc na moje możliwości, to 12 miejsce na ponad 150 ekip, to naprawdę był dobry wynik, jestem strasznie zadowolony z tego rezultatu. To tak w ramach doceniania swoich wyników, a nie koncentrowania się na porażkach).

Dobrze, ale co to znaczy „dobry” maratończyk? Wpisałem ten przymiotnik nieco z rozpędu, bo tak naprawdę nie chodziło mi o „dobrego” zawodnika, a o kogoś wybitnego w tym, co robi, takiego „killera”, „cyborga”. Poniżej zestaw cech i umiejętności, które powinien posiadać taki zawodnik – ta lista, to oczywiście moje subiektywne zdanie, jeśli uważacie, że o czymś zapomniałem, to śmiało wpisujcie w komentarzach swoje propozycje.

1. CEL. Dobry maratończyk ma jasno określony cel i do niego dąży. Cóż, to nigdy nie było moją mocną stroną. Nie zawsze potrafiłem przygotować się dobrze pod konkretne zawody, że o zmierzaniu do długoterminowego celu nie wspomnę… Nic się w tym elemencie nie zmieniło – niestety. A przecież to właśnie powinien być punkt wyjścia, po co trenować, skoro nie wiadomo czemu trening ma służyć? Owszem, można utrzymywać jako taką dyspozycję, ale bez ambitnego celu trudno będzie nam wznieść się na wyżyny naszych możliwości, wykrzesać z siebie pokłady niezwykle potrzebnej motywacji i determinacji.

2. DETERMINACJA. Nie przypadkiem na tej liście tak wiele miejsca poświęce predyspozycjom psychicznym – myślę, że kwestia fizycznych możliwości jest sprawą drugorzędną (przynajmniej jeśli mówimy o zabawie amatorskiej, bo powiedzmy sobie szczerze, nie każdy z nas pobiegnie maraton w 2:20, nawet jeśli bardzo będzie chciał. To przykre, ale prawdziwe – myślę jednak, że ultra, zwłaszcza te w odmianie orienterskiej, daje więcej szans, nam przeciętniakom). A więc determinacja, bez niej łatwo zatrzymać się gdzieś po drodze i zacząć rozmieniać się na drobne. Dla mnie determinacja jest nieco upartym parciem wciąż przed siebie, nawet jeśli zewnętrzne okoliczności nam nie sprzyjają. A do czego dąży? Do tego CELU, który sobie wcześniej ustalił – oczywiście w tym przypadku jest to poprzeczka zawieszona na możliwie najwyższej wysokości.

3. MOTYWACJA. Powiązana z celem. Ambitny cel motywuje, o ile nie jest nadambitny. Wtedy zamiast motywacji pojawia się zniechęcenie, obawa – czy nam się uda? Czy damy radę? Bez motywacji ciężko czasem ruszyć z domu, gdy pogoda nie taka, gdy dużo pracy, gdy… Oczywiście nigdy trening nie będzie zupełną przyjemnością, patrz punkt 2 i 4, ale przecież to nie może być też ciągła orka i zmuszanie się do czegoś, co nie sprawia nam frajdy! W moim przypadku najbardziej motywująco działa na mnie poprzeczka – cel, zawieszona na nieco wyższej wysokości niż moje aktualne możliwości. Nie czuję się wtedy przytłoczony wyzwaniem, ale właśnie bardzo zmotywowany, w końcu cel jest tak blisko…

4. CIERPLIWOŚĆ. Porażki i cierpliwość to moje ulubione tematy na PK4 🙂 . O tej drugiej pisałem już dwukrotnie. Teraz więc tylko pokrótce opiszę swoje ostatnie doświadczenia. Po Adventure Trophy długo nie mogłem się pozbierać – nawet nie tyle przez zmęczenie postartowe, ale ogólnie trafił mi się trudny moment w życiu pozarajdowym, no i trening nie szedł mi w ogóle. W perspektywie miałem start na Rzeźniku, który najchętniej bym odwołał, ale wpisowe opłacone, partner umówiony, no, co tu dużu pisać, na wycof było już za późno. Trenowałem więc na siłę – przydała się determinacja, ale przyjemności w tym nie było. Jednocześnie wiedziałem, że takie momenty to chleb powszedni osób trenujących, nie zawsze trening układa się tak fajnie, nie zawsze jest pełno sił i nogi same niosą. Czasem to prawdziwa droga przez mękę. Trzeba albo mieć cierpliwość, albo wypracować ją sobie, a trening doskonale się do tego nadaje. Te wszystkie wzloty i upadki, te momenty mocy i bezsilności. Tak, to uczy cierpliwości! Minął Rzeźnik, minął Grassor, wyczekałem swoje i wreszcie trening na nowo sprawia mi frajdę. Inna rzecz, że nie mam czasu i trenuję mało, ale jeśli już wychodzę na trening, to jest przyjemnie. Przetrwałem ten trudny okres, on zawsze przechodzi, trzeba być po prostu bardzo cierpliwym.

5. UMIEJĘTNOŚĆ RADZENIA SOBIE Z NIEPOWODZENIAMI. Rozumiem to dwojako. Z jednej strony to dla mnie nie załamywanie się porażkami, bo dlaczego załamywać się czymś, co jest nieodłącznym elementem drogi, którą wybraliśmy (zresztą, innej drogi nie ma, na każdej spotkamy Panią Porażkę i Pana Niepowodzenie)? Zawsze starałem się patrzeć na porażki jako coś naturalnego, coś co pomoże lepiej zrozumieć mnie samego. Na początku przygody z setkami byłem trochę zły, że nie udało mi się ukończyć swojego pierwszego Harpagana, trzy kolejne setki ukończyłem ale co z tego skoro nie miałem 100% skuteczności. A to tak ładnie by wyglądało… No właśnie, może i ładnie by się to prezentowało, ale później stwierdziłem, że „czyste konto” jest bez znaczenia. Przecież tak naprawdę liczą się tylko najbliższe zawody, albo te, do których chcę się przygotować. Tego co było już nie ma. Zostaje doświadczenie, a to buduje się i na sukcesach i na porażkach. Może nawet bardziej na tych drugich, w moim przypadku zawsze tak było.

A ta druga strona? To praca z informacją zwrotną. Każda porażka to świetny materiał do analizy – myślę, że umiejętność wyciągania wniosków i późniejsza praca nad błędami to rzecz absolutnie kluczowa. Pomyślcie tylko, gdyby tak wyciągać wnioski po każdym starcie, poprawiać to, co nie działa, to co się nie sprawdza, krótko mówiąc, być po prostu ze startu na start coraz lepszym! To brzmi tak prosto, ale w rzeczywistości to cholernie trudna sztuka – minie pewnie jeszcze sporo czasu zanim ją opanuję.

6. ZNAJOMOŚĆ WŁASNEGO ORGANIZMU. Ostatni Grassor. Przebiegłem całą trasę w zasadzie na kryzysie, który trzymał mnie od 8 kilometra. Tak, to był wyjątkowy start, oczywiście, że każde kolejne zawody uczą mnie reakcji mojego organizmu, ale to właśnie na Grassorze uświadomiłem sobie, że mam w sobie spore pokłady sił, których istnienia wcześniej nawet nie podejrzewałem. Dużo dały mi również starty na ulicy i bieganie prawie na maksimum sił. To później procentowało w kolejnych startach, dlatego też, choć nie przepadam za ulicą, to bardzo sobie cenie starty w biegach ulicznych. Kto wie czy w przyszłym sezonie nie skoncentruję się właśnie na nich, ale to tak na marginesie… Znajomość własnego organizmu sprawia, że łatwiej nam przetrwać kryzysy – wiemy, że każdy kryzys w końcu przechodzi. No i ta wiedza jak nasz organizm funkcjonuje w skrajnych warunkach – bezcenna!

7. MOCNA PSYCHA. W zasadzie to połączenie tych wszystkich cech, które opisałem wcześniej, w jakiś sposób to wszystko się miesza i tworzy tę słynną mocną psychę, o której krążą legendy 🙂 . Czym jest dla mnie mocna psycha? Albo inaczej, najpierw czym nie jest. Adventure Trophy 2007, Zakopane. Najpierw 50 kilometrów po Tatrach, morderczy treking, ciągne go na oparach, ale jakoś kończymy etap na przyzwoitym miejscu (zdaje się, że w pierwszej dziesiątce). Później, już w nocy, wsiadamy na rowery. Pierwsze kilometry jeszcze jakoś ciągne, ale z czasem jest coraz gorzej, nie mam w ogóle sił w nogach. Przedzieramy się przez jakiś las, pełno połamanych drzew, to istny bieg przez przeszkody z rowerem. Mordęga. Wrescie asfalt. Nie ma już skupić na czym myśli, nie ma drzew, które trzeba przeskoczyć – pozostaje czysta świadomość, że dzisiejszego dnia jestem słaby, beznadziejnie słaby. Kręcę coraz wolniej i wreszcie wyznaje parnterowi: poddaję się… Nie chodziło o siły, ale o psychę, o przetrwanie najgorszego momentu, a przecież on zawsze przechodzi…

A więc o co chodzi? Przykład. Rajd Dolnego Sanu. Paweł Pakuła biegnie setkę na dobry wynik, jest świetnie przygotowany, noga podaje, podbija kolejne punkty bez większych pomyłek. Nagle orientuje się, że gdzieś po drodze zgubił kartę startową! Telefon do organizatora – jeśli karta się znajdzie, to zostaniesz sklasyfikowany, jeśli nie.. to dyskwalifikacja. Co zrobił Paweł? Nic. Po prostu pobiegł dalej. I jeśli myślę „mocna psycha”, to myślę o podobnych zachowaniach. Później okazało się, że Michał Jędroszkowiak znalazł kartę Pawła, co więcej, podbijał kolejne punkty za niego! Oczywiście sam Paweł również podbijał punkty – nie miał karty, ale na mapie również można odbić perforator 🙂 . Podsumowując, myślę, że mocna psycha to po prostu umiejętność (trudna umiejętność!!) parcie przed siebie bez względu na okoliczności, niepoddawanie się i nie podłamywanie chwilowymi niepowodzeniami. Taka dynamiczna wersja determinacji.

8. WIEDZA O TRENINGU. No tak, te wszystkie cechy, o któych pisałem powyżej są fajne i na pewno przydatnę, ale co nam po nich skoro fizycznie nie jesteśmy przygotowani do podejmowania wyzwań, które sobie stawiamy? Bo nie chodzi o to, żeby zarzynać się na treningach, a trenować mądrze. Czasem mniej znaczy lepiej. Tego od mniej więcej roku się trzymam i dobrze na tym wychodzę. Nie posiadam jakiejś super wiedzy na temat treningu, to co wiem mi wystarcza, a gdybym jeszcze miał rozwinięte kilka cech z wyżej wymienionych, to pewnie byłbym mocniejszy niż jestem.

Tyle pisaniny, teraz wypadałoby rozwinąć te cechy i stać się najlepszym biegaczem, jakim możemy się tylko stać! 😉 .

PS. Nie pisałem o umiejętnościach nawigacyjnych – to się rozumie samo przez się, jeśli chcemy startować w orienterskich setkach, to bez świetnej nawigacji ani rusz!


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



7 Responses to Czym charakteryzuje się dobry maratończyk?

  1. Paweł mówi:

    Ja bym jako pierwszy punkt wstawił: „przyjemność biegania”. Dobry maratończyk po prostu musi lubić biegać. Niby banalne i oczywiste ale nie jestem pewien czy każdy ma tę cechę albo czy ma ją wystarczająco silnie rozwiniętą. Jestem właśnie po lekturze Krzyśka artykułu w najnowszym numerze „Biegania” („W zgodzie z naturą” – sporo nawiązań do książki „Urodzeni biegacze” – muszę przeczytać). Bardzo inspirujący. Są tam opisane postacie ultra-biegaczy takich jak Tony Krupicka, Scott Jurek, Capallo Blanco. Ci faceci mają jakieś swoje filozofie, własne indywidualne podejścia do biegania. Mam wrażenie, że oni po prostu cholernie lubią biegać. Dlatego m.in. są tacy dobrzy.

    Punkt 7: „Mocna psycha”. Tu napiszę to co ci już mówiłem gdy wracaliśmy z Rzeźnika. Moim zdaniem ważniejsza jest „mocna psycha” treningowa (być może mieszam to z czymś co u ciebie zwane jest determinacją) niż ta startowa o której piszesz. Ważne jest by patrząc za okno na paskudną pogodę i inne przeciwności jednak pójść na trening i zrobić ileś tam kilometrów lub zrobić trening bardzo sumiennie. To jest chyba ważniejsze, ten codzienny mały sprawdzian mocnej psychy których suma na zawodach da więcej niż mocna psycha na trasie. Bo cóż z tego, że ktoś na zawodach flaki z siebie wypruje, będzie wpół żywy człapał do mety, stopy będą krwawą miazgą skoro i tak wynik będzie mierny gdyż ten ktoś opierniczał się przez 3 ostatnie miesiące na treningach? Na takich zawodach z łatwością obiegnie go ktoś kto wprawdzie mocnej psychy nie ma ale za to trenował solidnie.

    A z tą przygodą na RDSie to nie do końca jest tak, że miałem mocną psychę, po prostu wierzyłem, że ktoś tę moją kartę jednak znajdzie 🙂 Może powinien być jeszcze jeden punkt pt. „Pozytywne myślenie”?

  2. Makhi mówi:

    Ja odpowiem krótko, promując inny sport i cytując pewnego świetnego zawodnika ” trzeba iść dzidą ”
    http://www.youtube.com/watch?v=TgxJrPRMOTQ
    😉

  3. jasiekpol mówi:

    Sam możesz być dobrym …. rodziny nie masz, pracą roczną nie jesteś związany, warunki masz, nic tylko zapierd…..

  4. Paweł mówi:

    No właśnie, z mojej strony wielki szacun dla tych co mają rodzinę, absorbującą pracę i są jeszcze w stanie wykręcić bardzo dobry wynik na ultra imprezie. Gdzie oni znajdują czas na trening?

  5. rocha mówi:

    Nie znajdują… wyszarpują 🙂

  6. sebas mówi:

    na marginesie Kurti, zmienisz moj site w linkowni na http://outdoor-adventure.blog.pl ? thx

  7. Kuerti mówi:

    Jasiekpol,

    To nie jest takie proste. Ten rok jest dla mnie przełomowy jeśli chodzi o sprawy pozarajdowe, myślę, że dopiero jesienią będę mógł wrócić do normalnego trenowania. Wtedy też zastanowię się w którym kierunku chce, żeby zmierzała moja rajdowa „kariera”…

    Sebas,

    Zrobione! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA