Adventure Racing no image

Opublikowany 7 grudnia 2008 | autor Grzegorz Łuczko

16

Budowa rajdowego teamu

To jeden z tych tekstów, który chciałem napisać już dawno temu, ale jakoś zawsze brakowało mi motywacji. Rzecz tyczy się kluczowej sprawy w rajdach przygodowych czyli posiadania własnego teamu. Starty indywidualne są naprawdę przyjemne, ale prawdziwa zabawa zaczyna się gdy możemy wystartować w prawdziwym zespole na dużych, cholernie wymagających zawodach. Zakładam, że tak jest – bo przecież nigdy nie startowałem w czwórce! Będę więc sobie nieco teoretyzował a jednocześnie próbował poukładać swoje własne zamierzenia względem rajdowania w przyszłym sezonie, bo tym razem nie ma innej możliwości – raidteam.pl wraca do gry!

Wszystko zaczyna się od zainteresowania rajdami, jeśli już złapiesz bakcyla to albo szukasz sobie zespołu albo budujesz go sam. No i tu warto sobie uświadomić pewną rzecz, o której ja chyba zapomniałem, budowa teamu z prawdziwego zdarzenia to jest wyzwanie! On nie zrobi się sam, w jego rozwój i funkcjonowanie trzeba włożyć sporo wysiłku. Może nawet potraktować jako prywatne przedsiębiosrstwo? W końcu „zatrudniać” będziemy w nim ludzi, kilka razy do roku czekają nas poważne starty, które wymagają wcześniejszych przygotowań – fizycznych, logistycznych, finansowych… Jeśli traktujemy naprawdę poważnie nasze hobby i mamy wielkie plany to nie obejdzie się bez kontaktów z mediami, sponsorami itd.

Ile mamy zespołów, przepraszam, ile mamy prawdziwych zespołów rajdowych w Polsce? 2. Słownie dwa. Poza Speleo Salomon i Nawigator Suunto reszta tylko bawi się w adventure race. Jedni mniej drudzy bardziej poważnie, ale poziom międzynarodowy osiągnęły tylko 2 ekipy. Nie chcę powiedzieć przez to, że reszta się nie stara i jest do kitu. Kto powiedział, że nagle musimy mieć 10 ekip, które rozbijają się po świecie i startują w Mistrzostwach Świata? Każdy ma swoje cele i ambicje, problem tylko w tym, że oprócz wymienionej dwójki nie ma teamów, które regularnie startowałyby w krajowych zawodach czwórkowych. Nie ma zaplecza. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, na to pytanie musieliby odpowiedzieć sami zainteresowani. Ja mogę opowiedzieć Wam historię raidteamu.

Nasz – raidteamowy – przypadek mógłby być dobrym studium tego jak zespołu budować się nie powinno. Raidteam.pl powstał na jesieni 2006 roku, czyli egzystujemy już ponad 2 lata na polskiej scenie rajdowej. Egzystencja to dobre słowo, bo w zasadzie przez ten czas nie udało nam się zaznaczyć naszej obecności. Pominę tutaj pytanie, które pewnie nie tylko mi ciśnie się na usta – czy to efekt naszej słabości? Skupić chciałbym się raczej na błędach i niedociągnięciach organizacyjnych. Od razu zaznaczę, że są to moje luźne przemyślenia i nie muszę mieć racji. Zacznijmy więc tą tyradę… Nasz zasadniczy błąd polegał na tym, że zebraliśmy się w trójkę – ja, Piotrek Kłosowicz (Petro) oraz Michał Glinka (Michul) nie bardzo wiedząc czego tak naprawdę chcemy od rajdów.

Jesień 2006 roku to był fajny czas, w tym roku wygrałem Zimowy Marsz Pieszy na 125km u Wiechora i generalnie całkiem nieźle mi się powodziło, Piotrek obiegł Mont Blanc w biegu UTMB (160km) a krótko po tym pokonał Główny Szlak Beskidzki w niespełna 7 dni, a Michał wygrywał akurat klasyfikację w Pucharze Polski w setkach. To był bardzo dobry punkt wyjścia – ale jednocześnie wydaje mi się, że to właśnie nasza specjalizacja pogrążyła nas. Jako, że była nas tylko trójka to nie myśleliśmy nawet o starcie w jakichś zawodach masters, raz że brakowało nam dziewczyny do wspólnych startów, a dwa po prostu nie czuliśmy się wtedy na siłach, żeby podjąć się takiego wyzwania.

W międzyczasie wypadło nam kilka startów na trasach dwójkowych, do zespołu na krótko dołączył Michał Dzik (Dziki), który jednak szybko zasilił szeregi Crisol Team. Później przymusową przerwę musiał zrobić sobie Michul, a my z Piotrkiem doszliśmy do wniosku, że chyba mamy nieco szersze zainteresowania niż tylko rajdy przygodowe i dobrze byłoby rozszerzyć formułę teamu już nie tylko o AR i setki, ale również różnego typu projekty fastpackingowe i typowo górskie. Podsumowując, nasze główne bolączki to: brak sprecyzowanego celu i jakiegoś energetyzującego wyzwania, które napędzało by nasz rozwój indywidualny i zespołowy. Brak dziewczyny w zespole – ale to akurat myślę, że przede wszystkim wynika z pierwszej bolączki, nigdy nie podjęliśmy poważnych poszukiwań, a co tu dużo mówić, jeśli ktoś marzy o czwórce to musi mieć mocną dziewczynę.

Dalej, bardzo wąsko ukierunkowana specjalizacja – może i byliśmy mocni na trekingach (przynajmniej na papierze bo w rzeczywistości wcale to tak różowo nie wyglądało!), ale co z tego skoro prawie nie ruszaliśmy roweru. Jaskrawymi przykładami tych zaniedbań były wycofy Michała i moje kolejno z BWC 2007 i TNFAT 2007. Prawda jest taka, że w dzisiejszym AR bez roweru nomen omen nie zajedzie się daleko. My z uporem maniaka lekceważyliśmy ten podstawowy fakt. Co poniekąd wynikało chyba z braku zdecydowania, Petro mocniej koncentrował się na projektach górskich a my z Michałem choć teoretycznie kładliśmy nacisk na AR to de facto nie robiliśmy za wiele w tym kierunku.

Kiedyś Kazig na swoim – nieistniejącym już – blogu napisał tekst na podobny temat, prawdę powiedziawszy nie pamiętam już o czym dokładnie traktował, ale pamiętam swój komentarz. Napisałem, że jedną z przyczyn małej ilości stałych teamów jest brak mocnych osobowości, kapitanów z prawdziwego zdarzenia. Jeśli nie ma jednej osoby, która nadawałaby kierunek działaniom zespołu, to kończy się tak jak raidteam.pl. To ostatni gwóźdź do naszej trumny, na szczęście wieko jeszcze nie zostało przybite do końca i nie poddajemy się! Żaden z nas, ani ja, ani Michał czy Piotrek nie nadawaliśmy się na lidera, na osobę, która pociągnie to wszystko do przodu. Demokracja jest super, ale musi być ktoś kto pociągnie wszystkich gdy morale opadną. To taka osoba do zadań specjalnych – special agent.

No i co dalej? Napisałem, że nie poddajemy się i nawet jeśli Petro już niedługo rusza w wyprawę życia, Michał dopiero co wraca na rajdowe trasy, a ja trwam w przymusowej bezczynności i moja forma jest.. – nie! Jej wcale nie ma! – to wcale nie składamy broni. Kończy nam się rok, to czas kiedy ustala się plany na kolejne 365 dni i myślę sobie, że to może być fajne postanowienie – zbudować team z prawdziwego zdarzenia w 2009 roku! To czym jest dla każdego z Was taki team to już Wasza sprawa. Dla mnie, na początek, będzie to start w Zamberlan Adventure Trophy na trasie masters i co ważniejsze – utrzymanie składu na kolejny, również czwórkowy rajd, bo nie sztuką jest raz osiągnąć sukces, sztuką jest umieć go powtórzyć (to taka szpila przede wszystkim w mój tyłek, ale korzystajcie do woli jakby co 😉 ). Oczywiście na bieżąco będę zdawał relację z postępów. Napisałem o tym publicznie nie po to, żeby zapewniać sobie dodatkową motywację, tej mi nie brakuje (przynajmniej teraz…), a jako ubezpieczenie, na wypadek gdybym za jakiś czas zaczął się wahać (czyli jednak motywacja…)…

A tu nie ma co się wahać! Przez 2 lata raidteamowi taka niepewność wcale nie wyszła na dobre, a jeśli nie, to teraz trzeba spróbować nowego sposobu! Jeśli przeczyta ten wpis ktoś kto startuje w stałym teamie proszę o kilka słów na temat tego jak udało się taki zespół zbudować, ci którym taka sztuka się jeszcze nie udało niech również dołożą swoją cegiełkę, będziemy mieli więcej materiału na temat tego jak zespołu budować nie należy 😉 .

PS. Nieprzypadkowo na zdjęcie ilustrujące ten wpis wybrałem obrazek Speleo Salomon. Fajnie byłoby kiedyś być w tym miejscu, w którym oni są dziś…
PS2. Autorką świetnego zdjęcia jest Monika Strojny. Więcej zdjęć Speleo na ich oficjalnej stronie. Zapraszam!


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



16 Responses to Budowa rajdowego teamu

  1. hiubi mówi:

    Reaktywujesz team? Super. Ale po co?
    jaki jest stan kadrowy teamu? z kim chcesz startować? jakie są wasze umiejętnosci i predyspozycje? W jaki sposob te predyspozycje mozna wykorzystać, w jakich imprezach.
    Jakie są wasze cele? Co chcesz naprawdę osiągnąć i jak to zrealizować?
    Jest dużo imprez, dlugich, krótkich, dwójkowych, czwórkowych. Co jest w tej sytuacji priorytetem? Co jest celem długoterminowym do którego dążysz?
    Kobieta w zespole: czy chcesz znaleźć jakąś debiutantkę? Czy może przekonać do wspólnych startow którąś z pań już startujących. zdziwiłbyś się wiedząc jak mocne dziewczyny nie mają z kim startowac. sam się zdziwilem.
    na razie przypominasz turystę ktory chce wyruszyc w dlugą podróż ale nie wie dokąd ani czym. A stawianie sprawy w sposób ” moze wystartuję tutaj, a potem zobaczymy” to marnowanie czasu. Wiem bo zmarnowałem w ten sposób parę lat. nie powtarzaj tych samych błedów.

  2. Petro mówi:

    Hiubi,
    to, że to nie jest ani łatwy, ani zapewne nawet dobry plan to my już wiemy.
    Chodzi o to czy masz lepszy albo przynajmniej jakąś dobrą radę co w zamian.

  3. rocha mówi:

    Bardzo ciekawie się czyta. Daje do myślenia, ale bez przesady… dużo mam takich myśli.

    Na początku startowałem w teamie czteroosobowym, gdy jeszcze dopuszczane były czwórki męskie (2000-2002). Ale team się rozsypał, bo się namnożyło w ekipie obowiązków rodzinnych. Trochę zabrakło zapału do szukania dziewczyny, a zaraz kolegom brzuchy porosły i już nie było do czego wracać. Sam zabrałem się za bieganie maratonów, ale tak nieszczerze, bo wciąż trenowałem kajaki, rower, trekking i wspinaczkę. Pięć latek minęło i wróciłem do ultra już jako „normalnie wytrenowany” biegacz-amator, który wciąż dużo wiosłuje, jeździ na rowerze itd. Startowałem też w rajdach w dwójkach MM, nawet z sukcesami, ale wydawało mi się, że mam do tego całego AR większy zapał niż współtowarzysze. Po prostu nie spotkałem kogoś, kto nie traktowałby startów w rajdach jako czegoś więcej niż interesującego doświadczenia.

    Rozpisałem się, ale jeszcze dygresja przed puentą.

    We wrocławskim AZS-sie wiosłowałem przez parę lat w czwórce b/s. To był niby-wyczyn, ale tak naprawdę totalna amatorka. A i tak trener zadbał o to, by było nas PIĘCIU i ten który się najbardziej obijał leciał brzegiem do Opatowickiej i nazad, gdy osada wiosłowała po Odrze.

    Jeżeli więc mam wdać się w jakąkolwiek polemikę z Twoim tekstem, to może tylko taką, by dokładnie selekcjonować kandydatów do teamu i zrobić z tego małą rywalizację. A zatem ogłosić nabór, casting, czy inną selekcję. To będzie dopiero zobowiązanie, a nie jakieś tam obiecanki-cacanki na blogu. Na tym zespół tylko wygra.

    PS. Oczywiście zgłoszę się 😉

  4. Kuerti mówi:

    Hubert,

    Dzięki za komentarz, uwielbiam takie, mocno i bez pobłażania, jeśli jest co wytknąć.

    Czy start w Adventure Ttrophy Masters to przypominanie turysty, który nie wie dokąd zmierza? Moim zdaniem nie, to jest taki cel, który może postawić raidteam na nogi, a mnie w szczególności. Zawsze powtarzałem, że dla mnie najważniejsze są rajdy, a setki i cała reszta ekstremalnego hobby to tylko dodatki. Właśnie w tym sezonie chcę zacząć realizować tą myśl. Start w dużej imprezie, która zmusi mnie do podjęcia wielu działań jest początkiem tej drogi.

    Na chwilę obecną celem jest samo AT – przynajmniej dla mnie. Czuję się nieco niezręcznie opisując tutaj teamowe sprawy – bo nie chciałbym wypowiadać się za kogoś innego. Wiem, że bez wielkiego celu gdzieś hen daleko na horyzoncie długo można tracić czas błąkajac się to tu i tam, dlatego jednym z zadań jakie wyznaczyłem sobie ja sam i które chciałbym, żeby raidteam również przeprowadził jest ustalenie planu w dłuższej perspektywie czasowej z jakimś spektakularnym finałem za kilka lat. Jaki to finał to pewnie możesz się domyśleć…

    Cele jakie ja widzę przed raidteamem w tym sezonie to:

    – 2 starty w imprezach Masters
    – utworzenie stałej kadry 4-6 osób w zespole, która pozwoli i na starty w zawodach Masters jak i dwójkowych
    – ożywienie strony www (cholernie podoba mi się to co robi Speleo w tej kwestii)
    – opracowanie planu rozwoju na kolejne lata

    No i najważniejsze – pogodzenie rajdowania z życiem codziennym. Resztę Twoich pytań na pewno sobie zapamiętam, bo na pewno wykorzystamy je przy budowaniu pomysłu na raidteam na kolejne lata.

    Ciekaw jestem jak Ty widzisz rozwój swojego zespołu?

    Rocha,

    Ciekawa historia. Podobne ambicje współtowarzyszy w teamie to na pewno podstawa. Jeśli ktoś nie ma planów, żeby rozwijać się i być coraz lepszym to ciężko mówić o budowaniu jakiegoś teamu, co najwyżej można bawić się w rajdowanie (bynajmniej to nie jest wcale złe! Sam przecież tak robię… :>).

    Na pewno będzie potrzeba nam świeżej krwi, myślę że 4-6 osób to absolutne minimum jeśli chodzi o AR . Średnio jednak podoba mi się ta koncentracja na rywaliazcji wewnętrz timowej, ok niech to będzie niepisana zasada, niech każdy dąży do tego, żeby być jak najlepszym, ale myślę, że ludzie w teamie przede wszystkim musza do siebie pasować mentalnie, po prostu lubieć się. To jest zgodne z moją filozofią, nie chciałbym startować w zespole, w którym liczy się tylko wynik. Nie jestem sportowcem, tak samo jak wynik liczy się dla mnie dobra zabawa i przygoda.

    W sprawie rajdowania to pogadamy sobie na Masakrze 🙂 . Widzę, że porywasz się na małe mission impossible 🙂

  5. hiubi mówi:

    To juz ktoryś kolejny raz pastwie sie nad Grześkiem w tematyce rajdowania. Dlaczego? bo widzę w waszym zespole potencjał na krajową pierwszą dziesiatkę, kompletnie niewykorzystany.
    Nareszcie opadły pierwsze propozycje celow. to dobry krok.
    jak bym widział co powinniście zrobić? nie znan waszych dokladnych charakterystyk osobowych. Wydaje mi się ze wszyscy jesteście wytrzymali, ale nie szybcy. W tej sytuacji zupelnie odpada ARCup. Prestizowy lecz bardzo szybki. na to nie macie armat. Chyba że chcecie ścigać się na 100kilometrowych trasach o 15. miejsce.
    mastersów w bergsonie i ZAT też bym odpuścił. Nie zebym uważal ze nie dacie rady. Brakuje wam dziewczyny z którą bylibyście zgrani. możecie oczywiście szukac miejsca w innych teamach. Czasem okazje zdarzaja się. takie desperackie akcje kończa sie zwykle jeszcze w pierwszej dobie rajdowania. Przecwiczylem to 4 razy.
    Widzę was w tym samym segmencie co siebie- średnio dlugie rajdy dwojkowe. Tam szybkość nie jest juz tak potrzebna, a dystans 150 – 220 km jest całkiem satysfakcjonujący. ERO, 360 i ZAT Amator to powinny być wasze kluczowe rajdy.
    Widzę was też w cyklu ZHP Non Stop. nie macie dziewczyny? Monitorować wyniki mikstow, patrzec kto czesto zmienia partnera, duzo sie uśmiechac na zawodach i zbierać numery telefonów. Łatwiej jest z amatorką która sama trafiła do rajdów niż z wytrenowana sportsmenką dla której rajd to ciekawostka. najtrudniejsza jest kwestia psychiczna- można sie spodziewać że dziewczyna będzie słabiej wytrenowana od was i zaakceptowac to.
    Mi przytrafila się sytuacja idealna- w sezonie gdZie ze wzgledu na chorobę stracilem całe przygotowanie zimowe i bylem slaby zacząłem startowac z Kasią gdzie sily byly wyrownane. Dzięki temu dobrze poczułem się nawet w konkurencji dwójkowej której nigdy nie lubiłem.
    Petro- myslalem że napijemy się piwa na Geznie. A ty sobie na wagary do domu pojechaleś i twoje punkty za Przechybą sprzątałem sam.

  6. hiubi mówi:

    Padło pytanie o przyszłośc mojego zespolu.
    Zaczynaliśmy od zera- koles po bardzo ciężkiej kontuzji z drugim niedotrenowanym z powodu kontuzji. Pierwszy start uznalismy za marny, choć na koniec sezonu okazal sie zupelnie przyzwoitym. Byly jakieś punkty do rankingu, więc potem startowaliśmy osobno ale pod tą samą nazwą. a na koniec sezonu stworzyliśmy pierwszą czworke i uświadomiliśmy sobie że zależy nam na tej zabawie.
    celem na ten rok było skonczenie duzych mastersow i poprawa lokaty w NZARP. Pierwsze nie udalo sie, drugie rewelacja, zostalismy najlepszym z grupy zespołów średnich. W sumie- duży krok do przodu. Ważne też że pojawila się grupa ludzi z zewnątrz którzy lubią z nami startowac, a my z nimi.
    Co dalej? Następnym krokiem musi byc ukończenie duzego rajdu i przejście do grupy zespołów dobrych. Są trzy rajdy w Polsce, 2 blisko za granicą. Jest z czego wybrać tak żeby każdy był zadowolony.
    Cel długoterminowy też jest, może nawet to ten sam cel co u Grzeska. Obliczony na 2011-2012.
    Zupełnie natomiast nie wyobrażam sobie rywalizacji wewnątrz zespolu. Potrzeba raczej świadomości wspólnego celu, odpuszczenia sobie pewnych indywidualnych ambicji dla wspólnego dobra. przed Wyzwaniem chcieliśmy zmontowac dwa zespoly. Nie wyszło, a do jednego był nadmiar kandydatów. Odpuściłem, wystartowalem nie ze swoim teamem. Ominęło mnie podium, ale w nagrodę cieszylem się dwa razy. Z wyniku swojego i z wyniku mojego zespołu.

  7. memor mówi:

    Rocha,

    Tak na całkowitym marginesie – też wiosłowałem w tym samym AZS’sie, choć w barwach Uniwerku:)

    pozdrawiam

  8. rocha mówi:

    memor
    No to mieszaliśmy wodę w tym samym basenie:). Trenował nas trener Pawlak w latach 93-97.
    Naprzód!

  9. Kuerti mówi:

    Hiubi,

    Piszesz o predyspozycjach tak gdyby to była jakaś stała, coś czego nie można zmienić. Nie podoba mi się takie myślenie. Bo to mija się z rzeczywistością. Spójrz na takiego Łukasza Warmuza, 2 lata temu startował w Kieracie, „dostałem” od niego jakieś 2 godziny, kilka tygodni temu ten sam gość startował na Mistrzostwach Świata i wywalczył 22 miejsce na świecie, w 2 lata poczynił monstrualne postępy. Nie przytaczam tego przykładu, żeby się z nim porównywać tylko po to, żeby pokazać, że można w krótkim czasie zrobić naprawdę duże rzeczy.

    Hubert, ja sobie zdaję sprawę, że nie jesteśmy szybcy, aktualnie jesteśmy bardzo słabi, ja jestem bardzo słaby i mam braki w wielu dyscyplinach, tego absolutnie nie mam zamiaru negować. Nie podoba mi się jednak takie kategoryzowanie, jesteście za słabi, odpuście. A co z ambicją, mierzeniem wysoko?

    Czy Twoim zdaniem powinienem odpuścić sobie w tym roku atakowanie 24h na Przejściu? To było szalone, nie byłem chyba przygotowany na taki czas, a później jeszcze ta przerwa w treningach przed startem, to była misja samobójcza, a jednak spróbowałem, i jestem zadowolony z tego co udało mi się osiągnąć.

    Jeśli mielibyśmy pójść za Twoją poradą i na ten sezon nastawić się na w gruncie rzeczy nijakie starty w dwójkach na średnich trasach to nic by z tego nie było. Nam potrzeba jakiegoś kopa w dupę, plany to my mieliśmy każdego roku, ale zabrakło nam motywacji.

    Start w dużym AT to jest potężny kop motywacji, energii do działania. Jeśli dziś podejmę decyzję o tym, że robię AT masters to wiem, że jeśli nie zacznę działać już TERAZ to nic z tego nie wyjdzie. Zawiodę siebie i partnerów z zespołu. Wiem już jak trudne są to zawody po dwóch wycofach.

    Dziękuje Ci więc za Twoje porady – Twoją ścieżkę spokojnego rozwoju, ale ja wybiorę swój sposób. Skok na głęboką wodę – to działa, kilka razy w tym roku już testowałem tą metodę i myślę, że właśnie tego nam trzeba. Jednocześnie również chciałbym, żeby raidteam.pl rozwijał się stopniowo, na przykładzie swojego teamu pokazałeś ładną ścieżkę rozwoju. Tylko, że nam potrzebny jest solidny kop w dupę na rozruch… Bo cały czas stoimy w miejscu. A później będziemy mogli już spokojnie planować kolejne ruchy.

    Jeszcze na koniec, zauważ co stało się, co stanie się po publikacji tego wpisu i naszej rozmowie. Zrobię wszystko żeby wystartować w ZAT, nie tyle żeby udowadniać coś Tobie czy sobie, ale żeby zacząć wreszcie realizować swoje rajdowe marzenia. Złożyłem publiczną deklarację, jeśli polegnę to będzie mi ogromnie wstyd, ale jednocześnie dzięki temu mam potężny zapał do działania (gdybym jeszcze mógł trenować… to od razu poleciałbym na rower…)

  10. hiubi mówi:

    Ale ja wcale nie napisałem że jesTescie za słabi! Indywidualnie jestescie wystarczająco mocni na duze rajdy. napisałem ze brakuje wam dziewczyny, a przypadkowa osoba/przypadkowy sklad minimalizuje szanse na ukończenie imprezy w sposób bardzo okrutny.
    za to ty napisałeś „jesteśmy bardzo słabi, ja jestem bardzo słaby ” i na dodatek napisaleś nieprawdę. A fe! koleś co kończy trzy setki, w tym Kotlinę nie moze być slaby, nie naginaj faktow do potrzeb. Bo ja ci zazdroszcze mocy, jesteś duzo mocniejszy ode mnie.
    za to żaluję że to nie ja wymyśliłem określenie „ścieżka spokojnego rozwoju’. Jestem zachwycony tak formą jak i oddaniem treści.
    Każdy ma swoje ściezki. dobra dla jednego niekoniecznie będzie dobra dla innego. Ucieszę się widzac twój team na starcie dużego rajdu, ale naprawde to będę się cieszyl jak zobaczę was na mecie.

  11. Mały mówi:

    Lepiej powiedz kiedy bedzie ta selekcja/konkurs – bo musze sie jakoś przygotowac 🙂

  12. Kuerti mówi:

    Hiubi,

    Nastąpiło więc małe nieporozumienie.

    Nie naginam wcale faktów – no może odrobinę 😉 . Fakt jest faktem, że w wielu elementach muszę się podciągnąć, głównie chodzi o konkurencje techniczne, bo fizycznie i mentalnie czuję się na siłach, żeby wziąć udział w dużej imprezie.

    Celem oczywiście jest ukończenie, sam start to za mało. Jeśli ukończymy to, patrząc po zeszłych latach, będzie duży sukces, oprócz naszych eksportowych teamów mało kto kończy duże AT…

    Mały,

    Dla Ciebie to ja widzę inną rolę – nadwornego fotografa teamu 😉 . Miejsce dostajesz bez selekcji 😉 . Chyba, że rzeczywiście chcesz bardziej czynnie zainteresować się rajdami to zapraszamy.

  13. Mały mówi:

    Zdjęcia mogę robic przy okazji startów 🙂 no i konkurencje techniczne u mnie dobrze stoją 🙂

    Tak powaznie to miotam się troche tak jak Ty.

    Interesuję się tym sportem chyba od 2002 roku. I wyobraź sobie, że na takich typowych zawodach AR jak do tej pory nigdy nie wystartowałem. Natomiast zdaję sobie sprawe, że teoretycznie i logistycznie jestem pewnie lepszy niz nie jeden startujący zawodnik. Wszystko przez obserwacje, analizy a ostatnio podglądywanie najlepszych. Widzę co warto ćwiczyć więcej a co dokładniej itp. Ale jakos nie moge się cały czas zdecydowac – czy wystartować w jakiś zawodach, czy robić to co robię.

    Dziś wróciłem od kumpla z którym kiedys niezliczone km w górach przebiegliśmy, potem rozmawiałem z drugim kolegą (nazywam go – ten od jaskiń) też konkretnym zawodnikiem i wiesz, że nachodzi nas ta sama myśl – wystartować w czwórce w jakims rajdzie – ale nie tutaj, bo wszystko przechodzone – tylko od razu gdzieś w europie np. Ukraina 🙂
    No i musze dodać, że dziewczynę tez mamy, ba nawet dwie które sa w stanie przetrwac takie zawody.
    Na koniec dodam, że wszyscy „trenujemy” rowery, bieganie, rolkowanie i wspinanie tudzież speleologie. I teraz pytanie cóż nas trzyma żeby nie spróbować??? Nie wiem – nie mam zielonego pojęcia, może strach, że będzie to kolejna rzecz która mnie pochłonie i nie będzie czasu robic tych wszystkich innych rzeczy….

    Może kiedyś gdzieś w końcu sie wybierzemy – no chyba, że nasze hobby jeszcze bardziej nas pochłonie :)))

  14. Kuerti mówi:

    Prawdę mówiąc to zawsze mnie to zastanawiało dlaczego nigdy nie wystartowałeś w żadnym AR… Może po prostu już się przyzwyczaiłeś, że Ty tylko robisz zdjęcia i suportujesz? Może wystarczy tylko zmienić nieco myślenie? Podjąć decyzję, startujemy, dalej już samo pójdzie.

    Jak sam piszesz masz wszystko co potrzeba do startu. Skład, umiejętności, doświadczenie… Martwisz się, że będziesz miał dodatkowe hobby? A czy rajdy to nie jest kwintesencja naszych małych hobby? Bieganie, rower, wspinaczka, rolki, góry, mapa.. Przecież to wszystko się ładnie komponuje na rajdach. 🙂 . Ja chcę wreszcie zobaczyć jak smakuje duży rajd 🙂 . A Ty?

    A co do tego podglądania najlepszych, to jeszcze się do Ciebnie odezwę w tej sprawie 🙂 .

  15. Patyk mówi:

    Tak sobie czytam i czytam….
    Bardzo ciekawy tekst, właśnie jestem na etapie zupełnego początkującego a zarazem staram się ze znajomymi stworzyć rajdową ekipę. Trochę mój zapał został ostudzony (zaczynam wątpić w start czwórkowy w pierwszym roku), ale dobrze wiedzieć jakie problemy są przed nami. Na szczęście jestem spod Szczecina więc może spotkamy się na rowerku i pogadamy 🙂

  16. Kuerti mówi:

    Patyk,

    Witaj na PK4!

    Jeśli masz znajomych „na miejscu”, którzy zajmują się rajdami to masz dużo łatwiej. Raidteam.pl, w którego barwach startuje to zbiórka osób z różnych części Polski – trudno więc o mobilizowanie się na co dzień itp. Pozostaje internet czy telefony, ale to nie to samo. Na pewno jest ciężej niż w przypadku „miejscowego” zespołu.

    „Pogooglałem” nieco 🙂 . Widzę, że jesteś ze środowiska harcerskiego, nie wiem czy kojarzysz ZHP NONSTOP? Chłopaki robią fajne rajdy właśnie dla czwórek, krótkie zawody w sam raz na debiut. Bo taki Adventure Trophy to jednak już wyższa, dużo wyższa liga (niedługo zdam relacje jak nam idą przygotowania w tym kierunku, nie jest lekko mogę powiedzieć 🙂 ).

    Co do spotkania, jak najbardziej! Ale to już może na mejlu się umówimy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA