ZAT 2008: Dzień przed startem
Piszę z Wisły, konkretnie z lokalnej biblioteki. Na miejsce startu przybyłem wczoraj rano, dzięki wielkiej, wielkiej pomocy Barta (jeszcze raz dzięki). Baza rajdu oddalona jest od centrum Wisły o jakieś 10 kilometrów, w Wiśle Czarne, to całkiem przyjemne miejsce, ciche i spokojne. W sam raz na gorączkowe przygotowania przed rajdem, które u mnie dopiero się zaczną, bo na razie jeszcze nawet nie zacząłem się pakować.
Wczoraj jak tylko rozłożyłem namiot od razu udałem się w góry. Początek był nawet przyjemny, ale im wyżej tym gorzej. Wszedłem na Baranią i tam już było naprawdę kiepsko – widoczność beznadziejna, mocne wiatrzysko i zacinający deszcz. Pomaszerowałem jeszcze kawałek w kierunku Skrzycznego, ale szybko podjąłem decyzję o odwrocie, raz że nie chciałem się za bardzo zmęczyć przed startem a dwa na cholerę miałem się pchać w taką pogodę na Skrzyczne?
Mniej więcej od wczoraj do samego rana padało. Gdy wieczorem wyjechałem po Piotrka na stację (znowu 10 kilometrów, w sumie pokonując tę trasę 3 razy tam i nazad pokonalem już 60 kilometrów!) tylko się pogorszyło, wracaliśmy już w solidnej ulewie. Na szczęście obecnie nieco się poprawiła pogoda, już nie pada i jest całkiem ciepło. Nie wiem co mówią prognozy, ale na pewno to będzie cholernie trudny rajd!
Podobnie jak w zeszłym roku znowu nieco zmyliła mnie ta zupełnie nietrafiona etykietka – TRASA AMATOR. Bynajmniej, to nie będzie trasa dla amatorów! Nie robimy sobie z Piotrkiem żadnych założeń co do miejsca, które chcemy zająć. Chcemy ostrożnie zacząć rower i później w miarę możliwości powalczyć na dalszych etapach, a przede wszystkim na nocnych trekingach. Ile z tego wyjdzie? Sam nie wiem.
Jeśli chodzi o moją formę, to na pewno na rowerze będzie ciężko. Zwłaszcza w trudnym terenie. Na nogach nie powinno być większych problemów, wczorajsze 600 metrowe podejście na Baranią nie zmęczyło mnie specjalnie. Obawiam się za to jednego – pogody. Jeśli będzie deszczowo, czyli tak jak przez ostatnią dobę to Zamberlan Adventure Trophy zmieni się w prawdziwą rzeź niewiniątek.
To byłoby na tyle, pozdrawiam z Wisły i do zobaczenia na miejscu (z tymi którymi się zobaczę) albo w sieci (jak będę miał siły to w sobotę wrzucę na bloga jakieś wrażenia na „gorąco”).
PS. Wrzuciłbym jakieś zdjęcie, ale biblioteczny Linux nie wykrywa mojego aparatu… No i już jest 😉 .
Zobacz również:
- Adventure Trophy 2008 – nie relacja, bo niby jak po 2h rajdu można napisać relację? Luźne wspomnienia z starto-treningu w Wiśle.
Grzesiek trzymaj się chłopie, dacie radę! I nie ma wycofuje się bo pada…
3mam kciuki!
Witajcie!
Wlasnie wrocilem do domu z jakze pogodnych Beskidow.
Niestety z powodow zdrowotno-sprzetowych udalo nam sie dotrzec do 1/3 trasy… 🙁
Generalnie impreza super! Ilosc blota w polaczeniu z moja kondycja i limitami byla przerazajaca. 😉
Generalnie, to za rok bede mial z tym rajdem rachunki do wyrownania!
Pozdrawiam!
Drzewko szczęścia.
Misiek,
Dzięki! Deszcz był bardzo przyjemny, rezygnacja więc z jego powodu nie wchodziła w grę… No ale jak nie deszcz to zawsze znajdzie się coś innego 😉 .
Adam,
A co ja mam powiedzieć? Drugie podejście i znów się nie nie udało, do 3 razy sztuka chyba…
Jasiek,
I ja to niby mam w plecaku nosić? 😉