Turystyka idiotyczna
Ostatnio w komentarzach przy okazji wpisu na temat przejścia wokół Kotliny Jeleniogórskiej przewinęło się takie pojęcie jak turystyka idiotyczna. Z tym terminem spotkałem się już jakiś czas temu i z miejsca spodobała mi się idea tego projektu. Wrzuciłem hasło w „gugla” i otrzymałem raptem 6 wyników, co nie powinno dziwić ze względu na specyfikę wyzwań jakie stawiają sobie idiotyczni turyści.
Z grubsza chodzi o to, żeby dla własnej bardzo szeroko rozumianej przyjemności (bardzo, bardzo) pokonywać długaśne trasy w górskim terenie. Oczywiście nie każda trasa jest idiotyczna, musi ona spełnić kilka zasad. „Przejście jest idiotyczne, gdy ma przynajmniej 50 punktów do Górskiej Odznaki Turystycznej (GOT), nie robiono podczas niego odpoczynków dłuższych niż godzinne, a czas każdego z odpoczynków nie przekraczał czasu bezpośrednio go poprzedzającego marszu.”
Generalnie trasy poprowadzone są tak żeby łaczyły trójkąt Śnieżka – Ślęża – Śnieżnik . Właśnie w tamtych rejonach „grasowali” twórcy turystyki idiotycznej, czyli tercet idiotyczny. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby trasy idiotyczne planować poza Sudetami. Pojawiło się kilka przejść np. w Beskidach. Pierwsze przejście datowane jest na rok 1988 czyli idea już nie młoda, acz chyba trochę zapomniana…
Rekordowe przejścia (a ja tylko bym rywalizował 😉 ) należą do Krzyśka Strasburgera (226 GOT w 56 godzin, trasa Śnieżnik – Śnieżka) oraz Pawła Brudło (225 GOT w 53,5 godziny na tej samej trasie). Jeśli więc myśleliście, że 100km z buta na rajdach typu Harp albo Kierat to dużo, to jesteście w błędzie. Kosmiczne dystanse, no nie? Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie zapragnął powtórzyć wyczynów kolegów. Oczywiście jeszcze nie teraz, ale kiedyś na pewno (czyli Śnieżnik-Śnieżka podobnie jak przejście wokół Kotliny Jeleniogórskiej trafia na moją listę rzeczy do zrobienia, rajdowe „to do” 😉 ).
Jako ciekawostkę przytoczę rekordowe przejście hiper-ultra idiotyczne Piotrka Kłosowicza (od czasu do czasu odzywającego się tutaj jako Petro). Szaleniec ten pokonał Główny Szlak Beskidzki (diabelskie 666 GOT!) w 163 godziny. Co prawda nie było to przejście (przbiegnięcie raczej…) stricte idiotyczne, Piotrek robił postoje dłuższe niż godzinne, ale jeśli chodzi o dystans jest to jak najbardiej idiotyczne osiągniecie. Piotrek, jesteś idiotą. Szacunek!
Więcej o „idiotyce” poczytać można tu.
Podobne wpisy:
O autorze
Grzegorz Łuczko Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!
Podobne wpisy
Kto chętny na wycieczkę biegową? →
Otwarcie Natural Born Runners! →
Festiwal Biegowy: Konkurs →
Natural Born Runners „K10 RUN”: Wyniki →
2 Responses to Turystyka idiotyczna
Dodaj komentarz
This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.
No proszę, a mnie się wydawało że to Amerykanie pierwsi wymyślili takie coś jak fastpacking czy tzw. thru-hiking (patrz http://en.wikipedia.org/wiki/Thru-hiking). Miło wiedzieć, że i w Polsce ktoś tak fajnie kombinował i to już całkiem dawno temu. Btw, podczas niedawnego pobytu w Tatrach wymyśliliśmy z kumplem taki pomysł, żeby zaliczyć Rysy, Babią Górę i Turbacz w ciągu 24 h, przemieszczając się między nimi na rowerze. Wydaje się ciekawe, tylko logistykę trzeba jeszcze opracować… Miłego idiotowania!
Nie znam „idityzmów” zagranicznych więc się nie odniosę do tego kto był pierwszy. Ważne, że taka idea jest i u nas.
Pomysł kapitalny. Na szczyty razem z rowerami będziecie wchodzić? To byłaby dopiero ekstrema :). A ile taka trasa ma GOTów? Bo być może wcale nie trzeba tego robić na rowerze, jeśli ok. 200, to spokojnie można się pokusić o piesze przejście. Logistykę proponuję skrócić do „wsiadamy na rowery i jedziemy”. 🙂 . Bo co tu planować?
Ktoś ma jeszcze jakieś pomysły idiotyczne? Ja powiem szczerze, że rzadko bywam w górach i ciężko mi tak z głowy rzucić jakimś pomysłem.