Opublikowany 1 listopada 2007 | autor Grzegorz Łuczko
12Trenuj jak… Speleo! Cz. 1
Kuerti: zapraszam do lektury luźnych spostrzeżeń Artutra Kurka na temat treningów pod kątem rajdów przygodowych.
Adventure Racing to sport wymagający wszechstronnego przygotowania do zawsze obecnych na trasie trudów fizycznych i psychicznych. Poniżej kilka słów na temat moich treningów, które podporządkowane są przed wszystkim rodzinie, kalendarzowi zawodów, problemom zdrowotnym, aura raczej nie ma wpływu na decyzję o wyjściu na trening.
Najłatwiej przygotować się do rajdów kondycyjnie: wystarczy systematycznie biegać, jeździć rowerem, pływać, wiosłować.
Bieganie
Bieganie, to najprostsza i najbardziej naturalna forma ruchu człowieka aktywnego. Najczęściej biegam w lesie, szukam pagórkowatych miejsc na płaskiej ziemi mazowieckiej, dlatego, że najwięcej rajdów odbywa się w terenie, w górach, rzadko organizuje się wyścigi adventure w mieście. Do każdego treningu przygotowuję się podczas wcześniejszych treningów, czy to rowerowych, czy biegowych. To oznacza, że bez odpowiedniej kondycji, odżywiania, przygotowania mentalnego, żaden trening nie spełni pokładanych w nim nadziei na sukces. Świadomość dobrze wykonanej wcześniej pracy i wylanego podczas treningów potu, ułatwia mi, podjęcie jeszcze większego obciążenia podczas kolejnych – to rzecz naturalna, ale trzeba o tym ciągle myśleć.
Wspomniałem o odżywianiu mając na myśli zarówno dietę jak i odpowiednie nawodnienie organizmu. Podczas dłuższych treningów warto zjeść żel energetyczny albo baton energetyczny. Natomiast po treningu należy dobrze wypocząć – to chyba najważniejsza część treningu – odpowiedni wypoczynek z dożywieniem organizmu. Na trening rzadko zabieram Isostar, najczęściej mam przygotowany w domu napój Isostar Recovery.
Moje treningi biegowe opierają się na czasie spędzonym na nogach, najwięcej jednostek treningowych to 45 – 60 minut biegu, z reguły stałym tempem, w strefie 65-75 % max tętna. 2 – 3 razy w miesiącu biegam siłowo po piachu pod górę, a 4-5 razy w roku robię długie wybieganie – 35 – 45 km, ale to wszystko wynika z braku czasu, kiedyś długie wybieganie robiłem 6 – 7 razy w roku oraz częściej trenowałem. Teraz biegam 2 – 4 razy w tygodniu – to mało, ale na szczęście staram się często startować w rajdach, nawet krótkich bo to jest najlepszy trening. Coraz częściej też zaznajamiam się z bieżnią, w celu trenowania cierpliwości: kiedyś wytrzymałem 35 okrążeń. Ważna uwaga – wygodne buty i dobre skarpety pozwalają lepiej i skuteczniej trenować.
Rower
Rower górski i szosowy to moje ulubione zabawki, które w sobotę i niedzielę są mocno eksploatowane. Latem wyjeżdżam sam lub z grupą kolarską na treningi 2 – 4 godzinne, tj. 50 – 120 km, najczęściej latem na szosę, zimą z uwagi na zimno i warunki glebowe – raczej w teren na mtb. Wszyscy kolarze śmieją się ze mnie, że wożę dużo wody, no cóż piję dużo jak smok. Na rowerze szczególnie szybko tracę siły z głodu więc baton energetyczny i banan, czasem zwykła kanapka to podstawowe wyposażenie obok dętki i pompki.
Moje treningi rowerowe najczęściej polegają na jak najdłuższym wyjeżdżeniu dlatego, że podczas rajdów adventure nie zawsze liczy się typowa szybkość, a z reguły ważniejsza jest wytrzymałość i przyzwyczajenie pośladków do siodełka. Stąd nie jestem szybkim kolarzem, ale „na kole” potrafię jechać długo. Z braku czasu na treningi na rowerze dobrze jest startować w maratonach rowerowych albo wyścigach XC, które dla nas są wspaniałym treningiem, ale ja cenię sobie indywidualne treningi. Z braku czasu coraz częściej jeżdżę po pagórkowatej pętli XC, blisko domu, na której trenuję interwały, technikę i wytrzymałość psychiczną, bo ile kółek można zrobić na 1 treningu: 4 -5, jak dla mnie. Zimą niezwykle ważne jest odpowiednie zabezpieczenie przed chłodem, zwłaszcza stopy.
Pływanie
Pływanie nie należy do moich ulubionych dyscyplin dlatego, że nie ma basenu w Żyrardowie i każdy wyjazd na basen to wyprawa, którą podejmuję jedynie dla mojej córki Zosi. Jeszcze 2 lata temu pływałem w miarę dobrze, pływając 1500 m w czasie 32 – 35 minut, co jak dla mnie jest wynikiem bardzo dobrym, ale ostatnio jeżdżę z córką sam, więc nie jest to trening a raczej zabawa. Pływanie przydaje się bardzo jako wspomagający trening wioślarski.
Artur Kurek
Speleo Salomon Adventure Racing Team
www.speleoteam.pl
PS. Zdjęcia pochodzą z galerii napieraj.pl.
Podobne wpisy:
- Trenuj jak Speleo! Cz. 2
od zawsze zastanawialem sie jak na plaskim jak stol Mazowszu mozna zbudowac taka moc na najciezsze gorskie rajdy, a jak by tego bylo malo, Artur to swiatowy top ten AR. dla mnie to jest fenomen 😉 na marginesie, ciekawy tekst, dajacy jakies pojecie laikom takim jak ja, mam nadzieje, ze nie ostatni
Jest pytanie 🙂
Czy wykonujesz, pamiętasz jakieś treningi specjalne? np pod BWC snowshoe running, bieganie czy jazda na rowerze po bezdrożach, biegi z ciężkim plecorem pod rajdy ekspedycyjne, targanie roweru po chaszczach jakieś inne pod konkretny rajd?
Czy ćwiczysz na siłowni z ciężarami?
Czy widzisz jakieś wahania w przygotowaniu mentalnym, np czy czujesz się mentalnie słabszy przed rajdem z powodu np. nie zralizowania treningu w pełni, choroby, pracy?
Pozdrawiam
mały dodatek: biegam chyba zwykle interwałowo, bo pętelka w lesie jest lekko pofałdowana, ale najczęściej bieżnia i płaskie polne drogi. Artur
U siebie do treningu siły użytkuje starą strzelnicę z bardzo piaszczystymi stokami, pętla ma 400 metrów i biegam interwałowo, maxa zrobiłem 2 x 12 kółek, ale to jak byłem w szczycie formy. Nie chodzi tu o jakikolwiek rejon naszego kraju. Nawet na jakiejś totalnej depresji gdy znajde powiedzmy 5-co piętrowy blok to mogę po schodach siłę robić. Zajebiste jest też bieganie w wodzie – np w basenie. Spróbujcie przebiec basen bez dotykania dna.
Wychodzi na to, że albo jest się mocnym i nie potrzeba żadnych konkretnych treningów albo można orać jak wół a i tak nie ma pewności, że to nam przyniesie wymierne efekty.
Pamiętam Kazig Twoją ostatnią zimę, 100km tygodniowo to naprawdę konkretny kilometraż biegowy, który nijak ma się do 2-4 treningów po 45-60minut Artura, a jednak to Artur był wyżej w Pucharze Salomona, gdzie jest różnica, która robi różnicę?
A co do siły, byłem teraz przez 4 dni w Beskidzie Niskim, po „siłę płynącą z gór” własnie 🙂 .
🙂 Grzegorzu. Różnica, która robi różnice wypływa z roku 1999. Wtedy Kazig, będąc 22letnim młodzieńcem, mówił wszystkim wkoło o Salomon Trophy, że chce pojechać, że się chce sprawdzić i zamiast robić coś w tym kierunku jarał się setkami, Harpaganami, jeździł w góry po wyimaginowane rekordy i wydawłał tą kasę, za którą miał kupić rower na bzdury w tym impreski i alkohol :). I może gdyby choć raz pojechał, nie straciłby 5 lat, byłby dziś wszechstronniejszy i miałby więcej kumpli, chcących powalczyć z najkami i balans-vektorami.
Co to znaczy dla Ciebie? Zastanów się 🙂
Czyli, że co? Że miałbym niby wystartować sobie w dużym TNFAT i generalnie nie ograniczać się do setek?
To drugie już od jakiegoś roku wprowadzam w życie. A duży start? Byłem teraz przez kilka dni w górach, przemyślałem sobie trochę tą kwestię (w Beskidzie Niskim o tej porze roku przy samotnej wędrówce jest trochę czasu na myśli wszelakie 😉 ) i wyszło mi żeby poczekać jeszcze… Psychicznie czuję się bardzo słaby, nie wiem czy dałbym radę… Ostatnie porażki utwierdziły w tym przekonaniu.
Na razie robię swoje, w zasadzie cały czas staram się rozwijać, coraz bardziej stawiam na ogólnorozwojówkę, myślę, że to wyjdzie mi na dobre. Nie chcę zamykać się tylko na bieganie. Zobaczymy po tej zimie co z tego wyjdzie…
Wyciągać wnioski z porażek, sukcesów, trenować, zapierd……
czesc Kazig,
nie wiem czego oczekujecie ode mnie, bo do najkow mi jeszcze daleko, i nie jestem mistrzem.
trening specjalistyczny: jesli mam zamiar startowac w BWC to z reguły dużo biegam na nartach, po głębokim śniegu, jeśli spadnie… i koniecznie rakiety bo w 2005 na BWC prawie urwałem sobie więzadło w kolanie bo wcale nie ćwiczyłem rakiet.
Specjalnych treningów raczej mało, ale w zależności od typu rajdu trenuję: albo szybkość albo siłę i wytrzymałość na długie odcinki.
Przed Southern Traverse ćwiczyłem przedzieranie się przez krzaki. Byliśmy nawet na specjalnym treningu w górach i wybieraliśmy stoki porośnięte jak najgęstrzym lasem – przydało się, ale raczej mentalnie.
O tych przedzieraniach przez chaszcze, coś kiedys podsłuchałem 🙂 i dziwiłem się – kiedyś
Kuerti tak sobie pomyślałem właśnie może przydało by Ci sie miast mocy, wytrzymałości poćwiczyć trochę optymizmu? Jeszcze nigdy nie widzałem Cię uśmiechniętego, a to podstawa w ar. Zobacz chłopaki i dziewczyny z timów na S kipią na codzień optymizmem, to im z pewnością pomaga w rajdach 🙂
Ej no! Ja jestem optymistą 🙂 . Mimo wszystko.. Następny sezon będzie mój! Serio 🙂 .
czesc w pracy rodacy!
zapraszam na stronę speleo: http://www.speleoteam.pl .
bedziemy starali sie zbudowac cos na kształt dziennika treningowego, żeby opisać co robimy. a z czasem może wypali pomysł Maćka Sokołowskiego z Akademią…
artur