Magazyn „Bieganie”
Polski rynek prasowy i rajdy to dwie dziedziny, które się nie lubią. Taki stan rzeczy absolutnie nie dziwi. Ile egzemplarzy magazynu stricte o rajdach przygodowych znalazłoby swoich nabywców? Garstka. Dlatego informacji o naszym hobby należy szukać w prasie sportowej. Mamy kilka miesięczników o rowerach, mieliśmy jeden twór biego-podobny „Jogging” (nadal mamy) i wreszcie doczekaliśmy się gazety dla biegaczy z prawdziwego zdarzenia. Mowa oczywiście o „Bieganiu”. Poniżej słów kilka silących się na recenzje owego magazynu.
Desing
Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Design magazynu jest nadzwyczaj miły dla oczu. Okładka z numeru majowego, którą zdobi zdjęcie zawodników adventure race (tematem numeru są rajdy przygodowe) to piątka z dużym plusem. Równie ładnie prezentuje się wnętrze.
Content is the king!
Zostawmy jednak efektowne bajery i przejdźmy do rzeczy najważniejszej czyli treści. Redaktorzy „Biegania” przygotowali nam następujący zestaw działów:
- Niezbędnik, czyli newsy i ciekawostki z biegowego światka.
- Akademia, czyli o alternatywnych środkach treningowych wobec biegania (maj – gimnastyka rozciągająca, czerwiec – własna siłownia).
- Zdrowie (maj – najsłabsze ogniwo, czerwiec – ścięgno achillesa).
- Temat numeru – (maj – rajdy przygodowe, czerwiec – najszybsze nogi świata, czyli rzecz o Kenijczykach).
- Sprzęt (maj – letnie stroje startowe, czerwiec – bukłaki).
- Dieta (maj – wegetarianizm, czerwiec – carboloading).
- Porady treningowe (maj – start idealny, czerwiec – interwały).
- Historia (maj – Emil Zatopek oraz Alain Mimoun, czerwiec – historia zdjęcia Petriego.
- Ponadto: opisy tras biegowych, kalendarz startów na cały miesiąc.
Co mi się nie podoba?
Tak mniej więcej wygląda zawartość „Biegania”, sami możecie ocenić czy zaprezentowany materiał Was zainteresuje i skłoni do kupna. Ja osobiście początkowo podchodziłem dość sceptycznie do tego magazynu. Nadal mam spore zastrzeżenia do serwowanej treści. Mój największy zarzut to przede wszystkim skrótowość. Takie artykuły jak ten o rozciąganiu albo o treningu interwałowym ledwie rzucają trochę światła na problem. Jeśli ktoś na bieżąco śledzi internet i fora dyskusyjne to wiadomości dostarczane przez „Bieganie” spowodują tylko niedosyt.
Sprzęt przedstawiony w magazynie służy chyba tylko reklamie producentów tych produktów, bo suche opisy rodem ze stron firm producenckich wcale nie zachęcają do zakupu. Szkoda, że nie ma testów z prawdziwego zdarzenia, faktycznie oceniających przydatność przedstawianych produktów.
Trzeci i najpoważniejszy mój zarzut to fakt, że gazetę możemy przeczytać podczas jednej wizyty w Empiku poświęcając na to kilkanaście minut. Jak za 8,5zł to trochę krótko… Z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę zakres tematyczny „Biegania”, to przecież pismo specjalistyczne, czyli dość wąska tematyka. A co za tym idzie, objętość takiego magazynu nigdy nie dorówna choćby tygodnikom opiniotwórczym.
Co mi się podoba?
Było o tym dlaczego nie kupować „Biegania”, a teraz o tym co sprawia, że jednak warto co miesiąc wysupłać parę złotych na poczytanie o naszym hobby. Właśnie! Sam fakt, że taka gazeta wychodzi wart jest promowania i wspierania! Poza tym o wiele przyjemniej trzyma się w dłoni papier niż ślęczy przy monitorze.
Dość ciekawie prezentują się materiały około biegowe, choćby ten o rajdach przygodowych albo Kenijczykach. Na pewno każdemu zadeklarowanemu „ulicznikowi” przyda się kalendarz biegów. O dziwo nie tylko asfaltowi biegacze znajdą tam zawody dla siebie, ale i miłośnicy rajdów znajdą tam coś dla siebie. Mała wskazówka, szukajcie czarnej czaszki 😉 .
Podsumowawszy zalecam…
Pismo skierowane jest dla początkujących biegaczy i tacy na pewno będą zadowoleni z zakupu. Jeśli szukasz więc szczegółowych planów i specjalistycznych porad zawiedziesz się, raczej skieruj swe kroki na fachowe fora internetowe. W przypadku gdy po prostu chciałbyś poczytać i dowiedzieć się ciekawych rzeczy na temat biegania nie zastanawiaj się nad zakupem, bo to jedyny taki magazyn w Polsce!
Plusy:
- desing
- ciekawe artykuły
- kalendarz biegów
Minusy:
- skrótowość i pobieżność
- nie dla zaawansowanych
- brak testów sprzętu
Ja osobiście mimo początkowego sceptycyzmu zacząłem regularnie kupować „Bieganie”, traktuje je jako źródło ciekawostek na temat biegania i motywację do treningu.
PS. Kto z czytelników bloga czytał albo chociaż słyszał o „Bieganiu”?
Co do PSa to nie spotkałem się z tym jeszcze i pewnie tylko przejrzę w empiku po tej notce, ale nie zatrzymam na dłużej jako że do biegania jestem negatywnie nastawionym człowiekiem.
Jednak wchcę zauważyć coś innego – warto kupić czasem tego typu czasopismo jeśli człowiek się tym interesuje aby mogło powiedzieć „Jesteśmy czytani przez ludzi z branży/startujących/zainteresowanych, więc dajcie nam ten sprzęt do testu” a co za tym idzie by mogło być ciekawsze dla klienta – w ten sposób koło się zamyka. Nikt nie da raczej nikomu nie znanemu magazynowi sprzętu wartego często sporo do testów bo nie da to żadnego efektu marketingowego.
Kiedyś również byłem negatywnie nastawiony do biegania, ale mi przeszło. Więc poczytaj tą gazetkę, może Tobie również przejdzie :).
Co do drugiego punktu komentarza,
W magazynie jest sporo reklam sprzętu biegowego, czy to Nike czy New Balance. Domyślam się, że za taką reklamę nawet w piśmie specjalistycznym (Bieganie ma nakład 10tyś egzemplarzy)to trochę pieniędzy. A może nawet właśnie dlatego, że target jest jasno okreśony suma za reklamę jest stosowna do ściśle określonego targetu.
W takim przypadku przekazanie do testów kilku par butów wydaje się być małym wkładem w porównaniu do ewentualnych korzyści (choć mnie akurat odstraszają te najki, pumy, adidasy, które reklamuje się w Bieganiu, mam awersje do tych marek 😉 ).
Oczywiście sytuacja z reklamą może być zgoła odmienna, nie znam się na tym, zakładam tylko, że właśnie tak może być.
Grzegorz jak zwykle stanąłeś na wysokości zadania i napisałeś fajnie czytający się artykuł.
Czytuje i słyszałem 😉
Ciekawe podsumowanie pisma. Ja bardzo lubię poczytać sobie artykuły historyczne np ten o Zatopku no i oczywiście bardzo fajny tekścik Kshyśka o AR. Dobra promocja napierania!
Tobie to się Gaweł nie dziwię 🙂 . W końcu ukazaują się tam Twoje artykuły 😉 .
Widzę, że również podobają Ci się te ogólne biegowe artykuły, a co sądzisz o artykułach treningowych czy sprzętowych?
Czytuję bieganie od czasu do czasu. Artykuły treningowe są ok, a sprzętowe to różnie (jak wszędzie gdzie wchodzi w grę kaska). Pzdrawiam Grzesiu. Ciekawy blog.
Hej,
Dzięki.
Ciekawe czy jesteś tym Konradem, o którym myślę? Konrad z Mławy ? 🙂
Tak Grzesiu ten sam. 🙂