FORUM EKSTREMALNE

Marek,

Fajny trening! Też chciałbym takie robić, planuję je od jakiegoś czasu, ale nic nie wychodzi, na razie nie mam czasu. Postaram się jednak zrobić takowy na 2 tygodnie przed Wisłą. Podobnie jak u Ciebie: 3 dyscypliny.

A co tak długo zamarudziłeś na "przepakach" ?!:) .

PS. Do Nawigatora 10 dni, celowo zrobiłeś ostatni mocny trening właśnie wczoraj? Czy tak wyszło? Ja staram się trzymać właśnie tej liczby, 10 dni i mocny trening, czasem tydzień, ale wtedy można się przejechać, przesadzić za mocno i zamiast formy będą nici.

10 dni wydało mi się bezpieczną liczbą nie za daleko a w razie jak bym przesadził to mam czas na regeneracje. Potraktowałem to jako hiperkompensacje, czy coś w ten deseń.
Co do przepaków. Planowałem je robić dość spokojnie a dodatkowo robienie ich w domu nieco wydłuża czas.( bo np. dziewczyna Cie zagada) Chciałem się mieścić w 10 minutach.Nie udało sie.
PS.Ostatnio udało mi się zaliczyć kilka treningów łuczniczych.

Trochę wieści z moich treningowych przygód.

Na pierwszy trening po WSS wyszedłem we wtorek wieczorem. Luźny, spokojny bieg. Niskie tętno, noga podaje, super! Tylko mięśnie trochę jeszcze zmęczone, ale chciałem je właśnie rozbiegać tym treningiem. Wreszcie wiem dokładnie po ile biegam pierwszy zakres: na pewno nie wolniej niż 5:30km. Końcówkę robiłem na stadionie, lekko już zmęczony i po ciemku. Na "świeżaka" biegam pewnie w okolicach 5:15-5:20. Ogółem 45 min i jakieś 8km.

Dziś natomiast wreszcie dłuższy rower, przepadła mi długa jazda w czasie małego przeziębienia przed WSS. Zrobiłem 74km w 3h, w tym godzina mtb po lesie. Kręci mi się przyjemnie, ale na wysokim tętnie, takim jakbym biegał pierwszy zakres. Ostatnimi czasy jeżdzę tylko raz w tygodniu, pewnie stąd takie problemy z tętnem. Do Wisły planuje robić 2 treningi tygodniowo (chciałbym bardzo zrobić ze 2 cegły - czyli rower + bieg na jednym treningu) i nabić trochę kilometrów, forma powinna więc wrócić do tej z Grassora. W sumie 74km w 3h.

Aha, oczywiście po każdym treningu GR. Dla mnie to już rytuał, nawyk i coś bez czego nie wyobrażam sobie treningu!

Mniej więcej co drugi dzień podciągam się też na drążku - 3x5. Nadal nie mogę wdrożyć jakiegoś stałego schematu ćwiczeń, dobre więc i to...

Jutro chciałbym zrobić 2 treningi, rano rolki, a wieczorem bieg. Zobaczymy czy się uda. Wreszcie trafiły mi się 2 dni wolnego w pracy, trzeba wykorzystać ten czas a nie później trenować po nocach .

Grzesiek, Jak będziesz w empiku to przejrzyj sobie "nagi wojownik"

Wpisałem sobie tą książkę na "wishlistę" .

A teraz o treninach.

PI.

Miała być siła biegowa, ale czułem się słabo - po 45minutach rozbiegania stwierdziłem, że na dziś starczy. Po co się katować dopiero co po starcie? W sumie 45 minut i ok. 8km + GR.

SO.

Kroso-wb2. Mocno, bardzo mocno, na koniec byłem naprawdę zmęczony. Nogi przede wszystkim, nie pamiętam kiedy mnie tak bolały po treningu - zwykle robię po tygodniu od startu trening na przełamanie, tak też i tym razem zrobiłem, ale widać, że jeszcze w nogach siedzi WSS. Niemniej biegało się super, po ciemku tuż przed północą krosowa pętla i w przerwach płaskie kółeczko wb2, bardzo męczące. W sumie 1h30 i 17-18km + GR.

NI.

Od rana ledwo żyje, śpiący i bez sił, po południu dochodzę do siebie a pod wieczór śmigam jak szalony na rowerze, ależ noga podawała! To chyba po tym krosie, co było nieco dziwne, bo naprawdę mnie zmęczył.. Ale nie było tego widać, pojeździłem nieco w terenie, dość szybko po leśnych duktach grzałem nawet 25-26km/h. W sumie 2h i 50km, tym razem bez GR.

Startuję w bardzo fajnych zawodach we wrześniu, na których będzie sporo roweru - poza tym za 3 tygodnie rajd Wisły, jednym słowem teraz muszę zrobić zwrot ku rowerowi, tylko jak znaleźć czas na 2-3h jazdy?! Jak widać i z biegania da radę zrobić formę rowerową, na pewno będę się trzymał podobnego schematu w kolejnych tygodniach, ponadto chciałbym wpleść jak najwięcej 3-4h jazd - ale tutaj niczego nie mogę zaplanować, jak będzie czas to będę jeździł jak nie to postawie na tempówki. Krócej ale intensywniej, to też powinno pomóc (w sumie to plan jest taki, żeby jeden trening robić tempowy a drugi wytrzymałościowy, ale plan planem a życie życiem ).

Wt. 11km w tym SB - bieg
Śr. 50km rower
Cz. 16km w tym 12,5km wb2 - bieg
So. 100km rower

Masakryczny trening, trening przełamujący po prostu. Pierwsze 30km na tętnie 166, trudny teren, mocne podjazdy, a raczej podejścia. Ujechałem się nieźle, kolejne 70km już lżej, ale cały czas na dość wysokim tętnie 150-155. Miałem dziś dzień wolny to trening wypadł mi za dnia, w dodatku w upale. Trenuje zwykle w nocy, może już tak się przyzwyczaiłem, że organizm gorzej znosi trening za dnia?

Na jutro jest plan zrobić długie wybieganie (dawno nie robiłem), ale nie wiem czy dam radę, jestem nieźle ujechany, jak po jakichś krótkich zawodach..

Kolejny tydzień to już chyba będzie luzowanie, za mocno trenuję trochę, za dużo ciężkich treningów - potrzebuję przetrawić tą pracę, którą wykonałem w ostatnich 10 dniach. Akurat doszlifować formę na rajd Wisły.

Fajny trening wczoraj zrobiłem.

Najpierw jakieś rozbieganie, ale deser był najlepszy. Podbieg na jakieś 300-350 metrów. Zrobiłem 3 takie i byłem zadowolony - ok, zmęczony jak cholera i nie bardzo miałem siły i ochotę na kolejne, a nie chciałem też zarznąć się. Niemniej trening bardzo fajny .

Grzesiek,
te podbiegi to celowo przed Wisłą ?

I tak i nie. Nie, bo nie tylko pod Wisłę, ale i pod Harz i w ogóle pod rajdy. Dla mnie jednak siła to podstawa, na tym opieram swój trening. Tak, bo rzeczywiście na Wiśle zapowiada się ostre bułowanie, prawie 4 kilometry w górę, na 100km trasie to naprawdę dużo. Trekingu się nie boję, na rowerze niby też jestem wyjeżdzony ale jak wjedziemy w teren i pojawią się jebu.. podjazdy to nie będzie zmiłuj.

Wczoraj zrobiłem godzinę tempa na rowerze - 30km, na tętnie 150-160. Do tego godzinka spokojnej jazdy i w sumie prawie 56km. Po zakończonym treningu stan euforyczny . Dziś natomiast w planach było dłuższe rozbieganie -90 minut. Nie dałem jednak rady, nogi miałem tak zbite, tak ciężkie jak z ołowiu . Wymęczyłem 11km i zakończyłem trening. Spodziewałem się, że to może być trening, na którym będę musiał przełamać to zmęczenie z wczoraj, ale nie spodziewałem się, że to tempo tak mi siądzie na nogi (w sumie nie dziwne, 2 raz w tym roku robię taki trening, a pierwszy raz w życiu jechałem przez godzinę czasu w takim tempie ). Spokojnie więc przyjąłem zmęczenie organizmu i nie dociskałem.

Zostały mi jeszcze 2 treningi w weekend i później już luźny tydzień przed Wisłą. Plan na weekend jest taki: 2h spokojnej jazdy i mocniejszy akcent. Pobiegłbym godzinę wb2, ale boję się trochę czy to nie będzie za mocno.. Zobaczę jak się będę czuł w niedzielę... Po Wiśle chciałbym nieco zluzować z treningiem, nabrać świeżości.

Grzegorz, o co chodzi z tym Harzem?