Używam Garmina do rejestracji trasy. Na wyświetlaczu mam informacje o czasie, średnim tempie na kilometr i całkowitym przebytym dystansie. Ale wcale tak często na niego nie zerkam. Po zawodach, na spokojnie analizuję pokonaną trasę, porównuję ją z mapą i staram się wyciągać z tego wnioski na przyszłość, żeby poprawić jakość swojego nawigowania. Bez tego elementu zabawa byłaby dla mnie po prostu sporo uboższa.
Zgadzam się, że pomiar odległości przez GPS w trakcie zawodów to ułatwienie. Raz go w tym celu używałem, ale zorientowałem się, że to mi odbiera sporo radości z poruszania się w terenie i zmniejsza poczucie satysfakcji z sukcesu, jakim jest zlokalizowanie wszystkich pk i dotarcie do mety w regulaminowym czasie. Daleki jestem jednak od uznania posiłkowania się GPS do mierzenia dystansu za oszustwo. To trochę jak ze wspinaniem się na ośmiotysięczniki z dodatkowym tlenem albo bez niego. W jednym i drugim przypadku jest się uznawanym za pełnoprawnego zdobywcę góry.
Generalnie wydaje mi się, że nie ma sposobu, żeby całkowicie zakazać używania tego typu urządzeń. Trzeba pamiętać, że teraz w zasadzie każdy telefon komórkowy ma odbiornik GPS. A posiadanie telefonu z naładowaną baterią jest chyba wymogiem na każdym rajdzie? Trzeba by być konsekwentnym i zakazać używania wszelkiej elektroniki. Wtedy ok, a przy starcie przechodziłoby się przez taką bramkę jak na lotnisku
Dobrym pomysłem byłoby chyba jednak ujęcie tej kwestii w jakiś sposób w regulaminie PMNO. Może - wzorem przywołanej wyżej wspinaczki wysokogórskiej - wprowadzić dodatkową adnotację przy nazwisku każdego zawodnika, który takiego urządzenia używa. Wyłącznie w celach informacyjnych, oczywiście. Nie powinno to wpływać na końcową klasyfikację.
pzdr
Zaloguj
Zarejestruj
FAQ
Szukaj
