msz napisał(a):
Myślę jednak, że gdy zadajesz sobie pytanie: "Po co ja to robię?", odpowiadasz "Nie robię tego dla trasy, robię to, bo w tym co robię, chcę być najlepszy!".
Chociaż, może jest inaczej...
I tu masz rację, jest inaczej! Przynajmniej mam nadzieję, że większość podchodzi do tego jak Bronek. Rywalizacja dodaje tylko trochę pikanterii. Dyskusje kuluarowe w niewielkim stopniu dotykają punktacji. Każdy chce się dowiedzieć jak mu poszło, bądź to na tle innych, bądź w porównaniu do lat ubiegłych, ale nie to jest najważniejsze! Najwięcej dyskusji jest właśnie na temat trasy. Zaręczam, że przy tych dystansach nawet Bronek ma czas podziwiać przyrodę. I tu paradoksalnie mniej wyniesiemy właśnie z prostej, szybkiej trasy niż z całodziennej wyrypy.
msz napisał(a):
Bo największym orientalistą nie będzie ten, kto pokona najbardziej pokrętną trasę, tylko ten kto pokona największą liczbę zawodników na największych, najpopularniejszych i najszerzej komentowanych zawodach na orientację.
Chyba nie rozumiem słowa orientalista
To ja też teraz wrócę do tematu który poruszył Marcin:
Dla mnie ekstremalny jest punkt 4, coraz trudniej zebrać mi komplet startów no ale cóż to w końcu "puchar" czyli premiowanie wytrwałości
Dłuższy dystans nie koniecznie promuje mocniejszą łydę, co najwyżej wytrzymałość. Mocą łydę premiują zawody z łatwymi punktami.
"Nierowerowe" PK najczęściej się wspomina. Ile pamiętasz punktów na skrzyżowaniu dróg? Poza tym nie zauważyłem żeby takich punktów ostatnimi czasy przybyło.
Nie uważam też że coraz trudniej w całości ukończyć zawody, bo pojawiło się sporo imprez z odpowiednio długim limitem czasowym.
Co może nowicjuszy zniechęcić to rzeczywiście braki organizacyjne, bo czy nowicjusz nastawia się na ukończenie całej trasy?