Kategoria mix to absurdalny pomysł na zawodach indywidualnych. Co będzie, jeżeli pierwsze dwa punkty z zawodów zaliczę sama a potem podłączę się pod kogoś? A co, jeżeli całą trasę pokonam z kimś, a na końcówce się rozdzielimy, żeby wyniki się różniły?
Dla mnie setki i pięćdziesiątki to zawody indywidualne. A problem umawiania się na start, to nie jest tylko problem dziewczyn, istnieje również wśród zawodników płci męskiej, tych z bliższych i dalszych miejsc pucharowych. Więc nie ma tu co piętnować dziewczyn startujących z nawigatorem.
Kiedyś bardzo się krzywiłam, że na setkach jestem jedną z nielicznych dziewczyn, które startują bez kompana umówionego na całość trasy. Potem się okazało, że można wygrywać i samodzielnie nawigując

. Zresztą to nie jest sport zawodowy, ja na zawody jeżdżę dla funu. A satysfakcja z trasy jest dla mnie dużo większa, jeżeli uda mi się samodzielnie pobiegać i ponawigować. Po takim Nawigatorze (gdyby nie Marcin K. to pewnie utopiłabym się w którymś z bagien

) miałam rekordowo małą stratę do zwycięzcy, ale jakoś mi było głupio, że tak się za Marcinem ciągnęłam...
Reasumując, proponuję zostawić temat sumieniom zawodników!
Btw. a jaka satysfakcja jak się wygra z takim MIXem!

Pozdrawiam
S.G.