Sorry, że się nie będę trzymał ściśle skyrunningu, tylko tu się odniosę do poruszonych powyżej problemów, ale nie chce mi się tego rozrzucać po całym forum w kawałkach. Pardon.
I.GSS ja się postaram zrobić, może nawet jeszcze w tym roku. Chciałem go próbować robić "na raz" teraz w czerwcu (najlepsza pora na takie bieganie - najkrótsza noc), ale niestety dowiedziałem się, że szlak parę lat temu został wydłużony z 350km do ponad 400 i mi się pomysł rozmył.
Tu mam szczerze mówiąc pytanie co sądzicie o stylu, bo waham się co z tym zrobić.
1) Szlak teoretycznie wydłużono, ale o teren, który mało mnie interesuje. Zresztą tradycyjnie wciąż za GSS uznaje się szlak Świeradów - Paczków (352km - 86h czasu bieżącego PTTK), ten dodany odcinek do Prudnika nawet nie jest pomierzony dobrze.
2) Jeśli atakowałbym nonstop - chciałbym to biec (raczej iść) z supportem, to znaczy z ludźmi, którzy po pierwszej dobie będą mi towarzyszyli na odcinkach (przynajmniej nocą - nie wyrobię drugiej nocy sam).
Mam świadomość, że takie przejście byłoby traktowane jako punkt odniesienia dla ewentualnych naśladowców albo chętnych do poprawy czasu. Dlatego chcę, żeby styl był przejrzysty możliwie.
Czy więc
1) Robienie "starego" krótszego GSS z partnerami na odcinkach, ale za to z próbą nonstopu?
2) Na siłę robienie "nowego" GSS w stylu jak na GSB, czyli samotnie i z noclegami?
Może zresztą ktoś jest chętny na podreptanie ze mną przez paręnaście godzin przy tej okazji. Jeśli wygra opcja krótsza, będę potrzebował kilku partnerów do pomocy.
II.Co do Orlej Perci, to moim zdaniem realny jest czas nawet poniżej 3h. Ja też robiłem Orlą w około 6h, ale jako część 12 godzinnej wycieczki i bez ścigania żadnego. Tu też jest problem jak liczyć - od Krzyżnego do Zawratu czy do Przełęczy Świnickiej.
III.Co do Rysów znowuż. To tłuczenie rekordów przewyższeń na jednym odcinku, jest moim zdaniem dziwne, ale OK. Moim zdaniem fajniej to zrobić na trasie ciągłej i też jest to w Tatrach możliwe. Przy tym fajniej chyba móc powiedzieć "Przebiegłem w X godzin z np. MOKA do Chochołowskiej i natłukłem Y przewyższeń" niż "Cały dzień rozpychałem się między ludźmi na szlaku na Rysy". Jak ten koleś co odbijał piłkę głową milion razy. Super, ale Pele to z niego nie zrobiło.
Co do 43 minut to nie mam zdania, ale to chyba możliwe. Pamiętam, że w 4h kiedyś wchodziłem i schodziłem. Z popasem na szczycie i też bez ścigania.
IV. W Tatrach wspinacze na czas robią "łańcuchówki" czyli jednego dnia kilka dróg. Mogą się one łączyć w ciąg lub mieć jakiś element łączący jedną z drugą (np. osobę autora drogi - znana łańcuchówka 4xSprężyna). Tam też odchodzą niezłe kosmosy. Moim marzeniem jest grań główna Tatr, ale to jest olbrzymie przedsięwzięcie, jeśli chcieć się ścigać.
V. Nie ma co się ograniczać do Polski.
- Wschodniokarpacki odcinek GSB czeka.
- Przebiegnięcie chociażby grani Fogaraszy w Rumunii też czeka (skyrunning pełną gębą)
- Piatra Craiului (też Rumunia - trudno mi sobie wyobrazić coś co bardziej pasuje pod określenie skyrunning)
- Radzieckie rekordy na Elbrusie raczej możemy sobie darować - nawet się nie zbliżymy do nich

- Wspomniane Niżne Tatry - też blisko.
- Czarnohora
- Osobną historią są przejścia zimowe - to może wyglądać jak w przypadku Irci, ale można też śmignąć na pełnym gazie.
Moje kolejne marzenie - Łuk Karpat (ok. 2200 km) zimą - niestety, zajebiście duże przedsięwzięcie logistyczne.
Jest blisko Polski zarąbiście dużo fajnych miejsc, więc nie ma co czekać, tylko "rozdziewiczyć" te trasy.
Ahoj Przygodo
