Witam: W NM bralem udzial pierwszy raz i mialem nadzieje na lepszy wynik. Mimo to bylo super. Ale ta ocena przyszla jakis tydzien pozniej. Zaraz po masakrze zadalem sobie pytanie: "What the f**k was this"? I jeszcze musialem za to zaplacic. Ale wlasnie dlatego bylo super, bo byla czarna noc, mgla, bloto, wataha dzikow, i punkty umieszczone Bog wie gdzie. Slowo masakra mowi samo za siebie. Nie ma co narzekac albo oczekiwac lepszych map. Mam kilka obserwacji na temat uzywania odbiornika GPS. Tutaj, w Kanadzie jestem lesnikiem i uzywam GPS kazdego dnia w pracy. Uzywam tez map w skali nie mniejszej niz 1:10000. Moge wtedy dokladnie okreslic geograficzne koordynaty punktu na mapie np. pozycje mojego samochodu albo ladowiska helikoptera. Blad w nawigacji rowna sie (w najlepszym wypadku) spedzeniu nocy w lesie (a nie sa to lasy z okolic Inska). Teraz do rzeczy: na NM mialem ze soba Garmin78. Uzywalem go zgodnie z regulaminem. Po odwiedzeniu kilku punktow dalem sobie spokoj z ta technologia. Po prostu mapa z ktorej odczytywalem odleglosc i azymut byla zbyt malo dokladna w swojej skali. Na 100 m do punktu moza bylo dojsc spokojnie tylko z mapa. Pozniej juz tylko "czesanie" lasu. I tutaj wlasnie strategia bycia w wiekszej grupie jest najlepsza. Poza tym kondycja fizyczna i psychiczna. Szymon Szyndlarek i jego grupa byli najlepsi bo byli w kondycji i mieli doswiadczenie. Tego nie przeskoczy nikt nawet z GPS-em w reku. Spotkalem Szymona (dzieki za zdjecia). Chetnie podzielil sie uwagami jak dojsc to punktu 3, ale nie chcial korzystac z moich rad jak znalezc punkt 7. Doceniam jego sportowa postawe. W sumie swietne doswiadczenie i fantastyczni uczestnicy. Krzysztof Zmudzinski
|