I po mojej pierwszej NM... Warunki parszywe, marsz w mokrym śniegu powoli aczy nieubłaganie odbierał siły. Trasa trudna, aż 20 punktów, cały czas trzeba było być skupionym na mapie i kombinowaniu. Punkty w terenie stały tam gdzie były zaznaczone, choć dopiero z czasem zacząłem
wczuwać się w tok myślenia budowniczego - czyli jakaś sosna w dołku, szczyt na grani, itp. Punkt 4 na TP100 to kunszt budowniczego, dopiero w domu wymyśliłem jak należy go
zaatakować aby nie stracić godziny na zwiedzaniu kilku kolejnych grani, których było pełno na tym kawałku mapy. Nie podobał mi się punkt 5, pagórek w środku pagórkowatego lasu.
Czy ktokolwiek sam byłby go w stanie namierzyć, nie mając farta. W sześć osób czeszących udało nam się szybko, ale pojedynczo? Uważam też, że godzina startu o 12 jest zbyt późna, część ludzi musi jescze wrócić autem przez pół Polski. Kto ma wygrać i tak wygra, a większość i tak zaliczy całą nockę marszu od 16 do 7 rano. Podobała mi sie też atmosfera, organizator interesuje się co się dzieje z ludźmi na trasie, pogada na mecie i "poda szklankę wody". Podsumowując bardzo udana impreza, na pewno wyżyłem się nawigacynie, a teraz lecze stopy z odparzeń, itp. Pozdrawiam też moich kompanów, z którymi przyjechałem na NM i żołnierzy, z którymi przeszedłem szmat drogi!
|