Paweł Pakuła napisał(a):
I ja popełniłem relację z Nocnej Masakry, jest bardziej rozwlekła niż Radka więc dla bardzo wytrwałych
http://maratony.blogspot.com/2010/01/udany-rewanz.htmlRelacja Radka jest bardziej "techniczna" a Twoja porusza też psychologiczną część uczestnictwa w imprezie i przyjemnie się ją czyta. Tak w ogóle to fajnie było Was poznać a z Radkiem nawet ponapierać wspólnie przez kilka kilometrów.
Krolisek napisał(a):
hura, rowerzyści górą! jest 10 relacji z TR i tylko 4 z TP
Rowerzyści muszą się wypisać, bo następna impreza dla nich dopiero w kwietniu a piechurzy startują już za kilka dni w Ełku, więc za niedługo pojawią się kolejne relacje piechurów.
Oczywiście Ciebie Ula też miło było poznać.
Coby trochę poprawić statystyki, to skrobnę moją mini-relację.
Na NM przyjechałem wspólnie z Kubą i Marcinem. Na trasę ruszyliśmy razem wybierając kierunek przeciwny do wskazówek zegara. Po zaliczeniu 9,3 i 6 koledzy stwierdzili że pójdą swoim tempem a ja poleciałem do przodu. Jednak z powodu zimna nie bardzo chciało mi się walczyć tego dnia. W drodze do 1 spotkałem Tadka Podrazę (pozdrawiam) i wspólnie zaliczyliśmy 1 i 10 (jedynkę minęliśmy przechodząc obok drzewa z lampionem dosłownie kilka metrów i musieliśmy się wracać). Przy 11 rozdzieliliśmy się poszukując właściwego wzgórza z lampionem i tu nasze drogi się rozeszły. 11 zaliczyłem samotnie robiąc jedyny błąd na trasie na jakieś 30 minut. Drogę do czwórki pokonałem po północnej stronie jeziora omijając punkt z herbatką. W pobliżu czwórki już po zmroku zobaczyłem za sobą światło czołówki i poczekałem, jakoś nie miałem ochoty włóczyć się samotnie po lasach w tym mrozie. Piechurem okazał się Paweł Lech (dzięki za towarzystwo i wspólne napieranie). Wspólnie pokonaliśmy resztę trasy raczej bezbłędnie w tempie turystycznym. W okolicach 13 i 16 pojawił się Radek (wspólnie przeszliśmy kilka kilometrów). Kilkakrotnie na trasie wyprzedzaliśmy się z Jackiem. 22 minuty przed limitem dotarliśmy z Pawłem na metę. Ukończenie ani przez chwilę nie było zagrożone, ale zdaję sobie sprawę, że nie powalczyłem. No ale za to poznałem kilka fajnych osób i tym razem "nie znalazłem sposobu" na to aby nie ukończyć imprezy.
Po imprezie mówiłem że nie lubię zimy i zimna, i że następną imprezą będzie dopiero wiosenny Harpagan... ale jak widać jestem niesłowny bo jadę wyrównać rachunki z Ełkiem. Mam nadzieje że mi się uda podobnie jak udało się Pawłowi z Nocną Masakrą.
Pozdrawiam Staś