FORUM EKSTREMALNE

Piesze i rowerowe maratony na orientację
Teraz jest Cz, 28 mar 2024, 19:12

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1




Stwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 11 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Dalej
Autor Wiadomość
 Temat: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Pn, 6 mar 2017, 01:20 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył: Śr, 30 maja 2007, 23:58
Posty: 352
Lokalizacja: Poznań
GG: 0
W tym roku impreza odbędzie się w sobotę 25 marca.
Regulamin już na stronie rajdu:
http://kompas.info-tur.pl
Formularz zgłoszeniowy powinien być dzisiaj późnym wieczorem.

_________________
ferraty.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Pn, 6 mar 2017, 13:46 
Offline

Dołączył: Śr, 24 cze 2009, 13:40
Posty: 150
Troszkę późno, biorąc pod uwagę wymogi regulaminowe.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Pn, 6 mar 2017, 14:17 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył: Śr, 30 maja 2007, 23:58
Posty: 352
Lokalizacja: Poznań
GG: 0
Nie wiem, regulaminu nie znam bo nie jestem organizatorem. PDFa do opublikowania dostałem dopiero dzisiaj w nocy.

_________________
ferraty.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Pn, 6 mar 2017, 16:41 
Offline

Dołączył: Śr, 24 cze 2009, 13:40
Posty: 150
Ależ ja nie mam o to do nikogo pretensji.
Ja tylko stwierdziłem fakt.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Pn, 6 mar 2017, 23:17 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył: Śr, 30 maja 2007, 23:58
Posty: 352
Lokalizacja: Poznań
GG: 0
Ale faktem jest, że czasu zostało niewiele do imprezy :-)

_________________
ferraty.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Śr, 8 mar 2017, 13:30 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył: Pn, 16 gru 2013, 16:19
Posty: 58
Lokalizacja: Czaple - Metropolis
Imię i nazwisko: Marek Sadowski
GG: 0
Róza straciła 50km z dystansu i jeszcze w tym samym czasie rozgrywane jest co Szago. Szago dodało extra 20km do dystansu, więc Róża musi poczekać do 2018. Szkoda bo Szago i Róża to zacne imprezy.

_________________
GR3miasto


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Cz, 9 mar 2017, 09:24 
Offline

Dołączył: Pn, 24 cze 2013, 11:36
Posty: 54
W natłoku imprez na orientację - tego rodzaju sytuacje stają się już codziennością. Co do Róży Wiatrów oraz Szago - na frekwencję nie ma co narzekać :) Imprezy idealnie są wkomponowane w okresie wiosennym.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: So, 25 mar 2017, 23:58 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył: Śr, 30 maja 2007, 23:58
Posty: 352
Lokalizacja: Poznań
GG: 0
Są już wyniki wstępne dzisiejszego rajdu oraz informacja "biura rzeczy znalezionych".
Tutaj:
http://kompas.info-tur.pl/kompas/news.php

_________________
ferraty.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Wt, 28 mar 2017, 13:33 
Offline

Dołączył: Cz, 26 mar 2015, 20:40
Posty: 30
Lokalizacja: Wrocław
Imię i nazwisko: Krystian
GG: 0
Łukasz S. i jego mapa, Leszek + 55% mojego śladu (Holux...):
http://3drerun.worldofo.com/2d/index.ph ... 5D=-408982

Skleciłem jakiś opis (do lektury niezbędna jest mapa):
Jakoś dziwnie się złożyło, że wystartowałem 9:33:30. Tak mi się spieszyło, żeby wszystkich dogonić, że nie zauważyłem nawet, że na PK17 jadę naokoło. Prawie przy samym punkcie, odbijając na NW, wyprzedzam sporą grupkę osób, a z punktu wyjeżdża już dwóch pozostałych faworytów - Łukasz M. i Krzysiek C. Trzeba ich złapać, co udało się dopiero na PK14. PK13 podbijamy mniej więcej razem. Na długim asfaltowym przelocie do PK10 (przez Karłowice) doganiam Krzyśka, daję mu zmianę, a później urywam go i 10-tkę podbijam chwilę przed resztą. Na 9-tce jestem z Łukaszem. Jedziemy na PK8, po drodze płosząc ogromne stado jakichś sarnowato-jeleniowatych zwierzątek. Kawałek dalej, kilkaset m przed nami, drogę przebiegają trzy dziki. Podbijamy PK12. Na skrzyżowaniu z drogą na południe - do PK4 - jestem chwilę wcześniej. Upewniam się linijką, że to właściwe skrzyżowanie, dojeżdżamy i dziurkujemy karty. Muszę w końcu dokręcić mapnik, bo opadł mi na dziurach już chyba z 20 razy. Łukasz, pewny że go dogonię, odjeżdża na NE. Dziwna decyzja. Gonię go tą samą drogą, którą przyjechałem. W Dąbrówce Kościelnej już wiem, że jakimś cudem "jestem pierwszy", a Ł. za mną nie widać. Upewnia mnie w tym minięty inny uczestnik TR100. Zaliczam PK1 -> przez pola na NW, pod silny wiatr, do "Łąki Komorniki". Nie odmierzam się i przegapiam o 200m skręt do PK2. Wracam do prawie niewidocznego skrzyżowania i jadę... na północ. Innej drogi tam nie widziałem. Po 150m jestem pewny że znów zabłądziłem, wracam i jest. Coś jakby nikła, zasypana liśćmi przecinka prosto na punkt. Co najmniej 4 minuty w plecy. Z punktu jadę 750m na ~E, skręcam na S i przerywaną ścieżką jadę ~2,5km do asfaltu. W Głęboczku mijam jadącego w drugą stronę Tomka S. PK3 atakuję od południa - mijam wyjeżdżającego stamtąd Krzyśka C. Uśmiecha się zadowolony, że jest przede mną. Nie wiem jak to możliwe, ale wnioskuję, że chyba tak niestety jest. Trzeba docisnąć. Dojeżdżam do asfaltu przy Leśniczówce Boduszewo. Stop i chwila zastanowienia nad wariantem, bo dalej nie mam nawet rozrysowanej kolejności zaliczania punktów. Nic błyskotliwego nie wymyśliłem. Na PK6 przez Huciska, szlakiem cysterskim do południowego brzegu Jeziora Miejskiego. Tam, po szybciutkim rekonesansie, skręcam na dróżkę wzdłuż brzegu. Odpoczywający na ławce uczestnicy nakierowują mnie na lampion. Trzymając się drzewa, wpinam się w SPDki i atakuję podjazd. Do PK7 zapierniczam asfaltem i wjeżdżam na punkt od północy. Z punktu jadę ~800m na S i skręcam na E. Urywam łańcuch :).

//W ostatnich tygodniach mam ogromne szczęście, jeśli chodzi o sprzęt. Zniszczona klamka hamulca XTR przed startem Liczyrzepy (w bazie). Bonusowo nie mam też do czego zamocować manetki przerzutki, bo to wersja I-spec, montowana do klamki. Na trasie Rzepy rozczłonkowana w błocie spinka KMC 10s. Przed Rzepą zamówiłem zapas spinek, ale przez 3 dni nie zdążyły dojść :). Łańcuch udało się skuć dzięki pomocy drużyny DiMen. Spinek dalej brak, a ja jadę do Jeleniej Góry. Tam znów urywam łańcuch w sobotę. Nikt nie ma spinki -> skuwacz. W niedzielę na sprincie na asfaltowym podjeździe zrywam łańcuch po raz kolejny (w tym samym miejscu). Tym razem kończy się to mniej wesoło. Solidnie obity m.in. łokieć, podarte najnowsze spodenki, mocno przytarte (jeszcze w miarę nowe) buty, uszkodzona carbonowa kierownica...//

Tak naprawdę wykrusza się kawałeczek sworznia w spince (!). Szybka podmianka na zapasową. Brudne łapy i kilka minut w plecy. Wjeżdżam do Trzaskowa przez opuszczony poligon. Tam, raczej nierozsądnie, skracam sobie drogę, jadąc przez pola na SW. Trochę podjazdów i wiatr. Dojeżdżam do drogi 196, przekraczam ją kiedy zapala się zielone i... natrafiam na tarasujący polną dróżkę wóz strażacki. Nie wiem co oni tam kombinowali, ale strażaków było chyba z dziesięciu. Jakoś ich wymijam. Tracę koncentrację, nie bardzo kontroluję gdzie jestem, a gdzie mnie nie ma. Przejeżdżam powolutku przez mostek, rozglądając się za być-może-gdzieś-tu-się-czającym PK. Jadę jeszcze z 60m, ale droga skręca na S. Wracam, znów powoli przejeżdżam przez mostek i jadę na północ. Po jakichś 300m stwierdzam że to bezsensu i zmierzam do mostka. Jest punkt - dokładnie na mostku, tuż nad wodą. Jedyny dobrze ukryty lampion tego dnia. Nie spodziewałem się. Wkurzony, że właśnie zmarnowałem sporo cennych minut i pewnie przez to przegram, wracam w stronę drogi 196. Strażacy dalej spacerują po podmokłym polu, ale nie blokują już ścieżki. W Owińsku wjeżdżam na szlak cysterski. Jadę już nieco wolniej. Pokłady energii bardzo stopniały. Na wysokości jeziorka po mojej prawej stronie mijam jadącego z naprzeciwka Łukasza. Cholera! Do podbicia zostały mu już tylko 3 punkty, a mnie 4. Mimo piekących nóg i braku sił, znacznie przyspieszam. Ekspresowo zaliczam PK5. Wracam kawałek czerwonym szlakiem i wjeżdżam na PK11 od wschodu. Mknę niczym wyścigowy ogier w szaleńczym galopie, o zmierzchu, po bezkresnych stepach. Chcę jak najszybciej wjechać na czarny szlak, a po chwili już na czerwony i nim dostać się do PK15 na szczycie Dziewiczej Góry. Mimo niesprzyjających warunków, udało się skutecznie przeprowadzić atak szczytowy na rowerze. Zjeżdżam na złamanie karku w stronę PK18. Idealnie, jak po sznurku, najkrótszą drogą. Docieram do rogu ogrodzenia nad strumykiem, dostrzegam lampion. Przeprawiam się z rowerem nad rwącym potokiem po zbutwiałym pniu. Ostatni pusty kwadracik na karcie przedziurkowany. Mam je wszystkie! Teraz trzeba jak najszybciej dostać się na metę. Po chwili wyskakuję z lasu na drogę wschód-zachód bezpośrednio pod punktem. Jedna, ogromna piaskownica - budowa. W takim razie wjeżdżam z powrotem w las - na SW. Po 700m jestem na asfalcie, ale wybieram zakręcony wariant przez łąki i nie-łąki, w kierunku kościoła św. M. B. Fatimskiej. Okazuje się, że już tędy kiedyś jechałem. I to nie z kim innym, jak z organizatorem Róży - Zbyszkiem. Mijając osiedla opłotki, boiska i i stokrotki w zawrotnym tempie, myślę tylko o jednym. Czy udało się ubiec Łukasza? Gdzie jest Krzysiek C.? Wpadam na teren szkoły. Jeszcze 2 zakręty, dwoje drzwi i schody. Nie widzę żadnych rowerów. Wbiegam do środka, oddaję kartę. Dalej nie widzę innych rowerów. Zbyszek potwierdza że jestem pierwszy. Zwycięstwo :).

Z licznika: 98,3km; 4h23 czas jazdy; 22,4km/h avg; 159 avg hr; 720m up; całkowity czas 4h39


Góra
 Zobacz profil  
 
 Temat: Re: Róża Wiatrów 2017
PostNapisane: Wt, 4 kwi 2017, 14:25 
Offline

Dołączył: Wt, 4 kwi 2017, 08:48
Posty: 2
Skoro mamy już relację zwycięzcy, to może pokrótce opiszę, jak rajd wyglądał z perspektywy drugiego końca tabeli. To dla tych, których mogłyby zniechęcać ich niepowodzenia w odniesieniu do takiego profesjonalnego przejazdu - amatorzy też tu są ;) Był to nasz drugi wspólny rajd po zeszłorocznym Grassorze. 100km to trochę za dużo jak na pierwszą przejażdżkę w tym roku, więc zakładaliśmy od początku, że zrobimy jakieś 50-60km - nie wynik punktowy jest dla nas ważny, ale sama zabawa ze znajdowaniem punktów i racjonalne rozłożenie sił w czasie.
Patrząc na mapę od razu odrzuciliśmy punkty 19, 1 i 2, natomiast 2, 4 i 10 zostawiliśmy do późniejszego rozważenia - zależnie od tego, jak będzie nam szło. Pojechaliśmy w przeciwnym kierunku niż Łukasz, Leszek i Krystian - zaczęliśmy od 18. Tutaj było łatwo, ponieważ przy punkcie stała spora grupa ludzi widoczna z daleka. Później ruszyliśmy żółtym szlakiem i dotarliśmy do 15. Szlak był sporym ułatwieniem, które jednak nas zgubiło - jadąc do 11 wciąż szukaliśmy żółtego i to był błąd, ponieważ istnieje tylko na mapie (w międzyczasie wyprzedziła nas dwa razy ta sama zorganizowana grupa kolaży, więc nie tylko my błądziliśmy ;)). Na wysokości Annowa znaleźliśmy początek żółtego szlaku i niepotrzebnie się nim zasugerowaliśmy, zamiast jechać dalej czerwonym zgodnie z naszymi wyliczeniami. W rezultacie po nieskutecznym poszukiwaniu punktu 11 trafiliśmy na skrzyżowanie kilku dróg i nie potrafiliśmy odnaleźć się na mapie (głównie za sprawą mylącego szlaku żółtego). W końcu jednak użyliśmy kompasu i ruszyliśmy we właściwym kierunku - a i tak dotarliśmy do 11 od innej strony, niż się spodziewaliśmy. Na szczęście był to dla nas jedyny taki ciężki punkt tego dnia.
Dalej jechaliśmy szlakiem czerwonym do 5, a później przypadkiem skręciliśmy prawidłowo na 7 ;) Następnie zawróciliśmy do 6, a potem z powrotem na czerwony szlak do 12. Tutaj wiedzieliśmy już, że na wysoko punktowane PK nie mamy co liczyć, ale 10 była wciąż w naszym zasięgu. Pojechaliśmy więc na południe w kierunku 8, spotykając przy okazji kilku innych zawodników. Jadąc z 8 do 9 napotkaliśmy w środku lasu człowieka jadącego samochodem, który jakimś cudem tam wjechał i teraz nie mógł się wydostać. Pokazaliśmy mu drogi na mapie, ale ciekaw jestem, czy udało mu się znaleźć otwarty szlaban...
Na 9 zdecydowaliśmy, że damy radę z 10, gdzie - po krótkim błądzeniu w okolicach Tuczna - udało nam się dotrzeć. Stamtąd już było łatwo - długi przejazd asfaltem do Wierzonki, potem 13, 14 i 16. Przez chwilę wahaliśmy się czy przekraczać rzekę do 17 od północy (gdzie widzieliśmy most) czy od południa (gdzie było bliżej, ale ktoś sugerował, że tam nie ma przejazdu). Zdecydowaliśmy się na drugą opcję i przejazd był :) W końcu po 8h 46m dotarliśmy na metę - razem z pechowcem, który przebił dętkę na przedostatniej prostej i biegł do mety pchając rower.
Przejechaliśmy ponad 65km i znaleźliśmy 14 punktów, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Podobało nam się to, że większość dróg i same PK były dokładnie tam, gdzie wskazywała mapa - nie trzeba było błądzić po lesie, aby coś odnaleźć, a można było skupić się na jeździe i nawigowaniu. Nauczyliśmy się też, żeby ufać kompasowi i linijce, a nie szlakom :)

Poniżej link z dodanym naszym amatorskim przejazdem: http://3drerun.worldofo.com/2d/index.php?idmult%5B%5D=-409498&idmult%5B%5D=-409495&idmult%5B%5D=-408982&idmult%5B%5D=-410860


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj w/g  
Stwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 11 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Dalej

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL