W Polskim Związku Orientacji Sportowej są m.in. dwie dyscypliny:
- bieg na orientację
- orientację precyzyjną
I nikt tych dwóch dyscyplin nie próbuje wrzucać do jednego worka.
W pierwszej trzeba bardzo dobrze nawigować, ale też szybko biegać (zwycięzcy na drogach biegają poniżej 3'30"/km, w lesie nie dużo wolniej i w pełnym biegu są w stanie nawigować. W drugiej mamy coś a'la Tułacz czyli poruszamy się między punktami, a na samym punkcie musimy określić, który lampion to punkt zaznaczony na mapie. Jest jakiś limit czasu, ale 90% uczestników się w nim mieści. Liczy się tylko precyzja.
Obie dyscypliny mają zwolenników, ale nikt nie próbuje robić rankingu, w którym są oba typy biegów.
Podobnym sportem do naszego jest biathlon. Też trzeba szybko biegać, ale dodatkowo liczy się strzelanie tak jak u nas nawigacja. Na jednych dystansach ważniejsze jest szybkie bieganie, na innych celność, ale nigdzie nie jest tak, że wszyscy z identyczną liczbą pudeł są równo na mecie i nie liczy się czas biegu

A jedno pudło spycha Cię w klasyfikacji za wszystkich, którzy nie spudłowali ani razu.
Dla mnie dobra nawigacja to:
- umiejętność wybrania najszybszego wariantu między punktami
- zdolność do szybkiej relokalizacji po straceniu kontaktu z mapą
- nawigacja w pełnym biegu, zapamiętywanie mijanych elementów, żeby nie musieć zwalniać i co rusz patrzeć w mapę
- na końcu precyzyjne wejście na punkt
Niestety Tułacz z tym sposobem liczenia punktów i takim limitem czasu sprowadza nawigację właściwie do tego ostatniego.
Jak dla mnie albo limit czasu w granicach 8h, żeby nie opłacało się spędzać przy punkcie za dużo czasu, albo kary zamienione na minuty karne doliczane do czasu (np punkt karny = 2-3 minuty)