Zabierałem już głos w tej dyskusji i miałem zamiar na tym zakończyć. Po przecztaniu tych wszystkich wpisów, które pojawiły się później zdecydowałem się jednak jeszcze raz coś napisać.
W dyskusji do głosu doszły emocje i zaczęło się obrażanie tych którzy mieli odmienne zdanie. Dotyczyło to jednej i drugiej strony (chwilami może to nawet przypominać kopanie się po kostkach małych chłopców).
Ma rację kapan – przedstawiajmy argumenty ale też słuchajmy argumentów innych i spróbujmy też je zaakceptować wówczas jeżeli uznamy, że pozwolą one na lepszą realizację celu, który nas wszystkich interesuje.
Piszę to z pozycji kogoś, kto ma pewien dystans do tej wspólnej naszej zabawy która nazywa się Pucharem. Bo jadąc na zawody cel który sobie „ambitnie” stawiam to zaliczenie wszystkich punktów kontrolnych i zmieszczenie się w założonym przez organizatora limicie czasu, ale to również pozwala się dobrze bawić. Ale rozumiem emocje które są udziałem tych wszystkich, którzy stają na starcie i chcą znaleźć się na pudle.
Cała dotychczasowa dyskusja, która miała miejsce w tym wątku zaczęła się od Jaszczura, ale myślę że chodzi w niej o coś dużo bardziej ogólnego. A mianowicie o formę wszystkich zawodów wchodzących do Pucharu jak również o sam Pucharu.
W dyskusji pojawił się głos, który zarzucił organizatorowi Jaszczura, że wprowadzając do tego cyklu swoje imprezy próbował podpiąć się pod markę i prestiż Pucharu... Uważam, że powinniśmy znać swoją miarę, jeżeli coś robimy to zbyt rozdmuchane mniemanie o tym może tylko przynieść więcej szkody niż pożytku. Markę i prestiż ma maraton w Bostonie a nie cykl lokalnych zawodów w których startuje niewielka grupka „ludzi z krzaków”. Wprawdzie na listach wyników figuruje łącznie prawie półtora tysiąca nazwisk ale można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że większość z nich nie słyszała o Pucharze i nie wie o tym, że w czymś takim brała udział. Jak policzyłem, trzy razy i więcej w ciągu roku w zawodach wchodzących w skład Pucharu wystartowało 185 osób. Jeżeli uwzględnimy, że te same nazwiska pojawiają się na liście pięćdziesiątek i setek ale też są osoby które były aktywne w latach poprzednich a z różnych przyczyn w ciągu ostatniego roku wzięły udział w mniejszej liczbie zawodów, to można stwierdzić, że liczba osób uczestniczących świadomie w Pucharze nie przekroczyła dwustu. Statystyki poprawiają imprezy masowe takie głównie jak Harpagany i Kierat.
Pytanie – czy zależy nam na zwiększeniu liczby osób startujących w zawodach wchodzących w skład Pucharu?
Oczywiście jest to pytanie z gatunku retorycznych. W interesie każdego z organizatorów jest jak największa frekwencja na jego zawodach. A więc pojawia się następne pytanie – w jaki sposób można to zrobić? Myślę, że jest tutaj pole do dyskusji. Z jednej strony mamy coraz większą liczbę zawodów w ciągu roku (zwłaszcza pięćdziesiątek), ale równocześnie liczba osób startujących na większości z nich nie jest nadzwyczajna.
Uważam, że jednym z czynników, który może zachęcać do pierwszego startu w tego typu zawodach jest ich w miarę uniwersalny charakter. Żeby swoje miejsce w nich mógł znaleźć i ten kto biega, ale też i „turysta” którego jedynym celem będzie dotarcie do mety. Błędem i dla poszczególnych zawodów i dla Pucharu jako całości byłoby zawężenie się tylko do jednej z tych grup.
Oczywiście jest to trudne do zrealizowania, każdy ze startujących może mieć inne oczekiwania w stosunku do zawodów. Z jednej strony może to być to o czym wspomniała jedna z osób zabierających głos wcześniej – „długodystansowy bieg przełajowy z elementami orientacji”, a z drugiej strony – „poszukiwanie właściwych miejsc z właściwą odpowiedzią”. Ideałem byłoby, gdyby Puchar pomógł zrealizować i jedne i drugie potrzeby. Ktoś kto zacznie od „poszukiwania właściwych miejsc...” z czasem może też pojawi się i na innych zawodach pucharowych.
Ograniczanie się w ramach Pucharu tylko do zawodów jednego rodzaju byłoby błędem i w ramach Pucharu swoje miejsce powinien znaleźć również Jaszczur.
W stosunku do tego ostatniego pojawiło się w dyskusji sporo zarzutów. Jednym z nich było złamanie postanowień regulaminu, który każdy organizator włączając zawody do Pucharu ma obowiązek stosować, nie ważne czy są one dobre czy też nie, ale są i obowiązują. Jest to oczywiście prawda i nie mam zamiaru tutaj usprawiedliwiać Organizatora. Za to odpowiada i Organizator i Kapituła. Ale wg mnie nie powinno to być powodem do karnego usunięcia tych zawodów z cyklu Pucharu. To samo odnosi się również do innych zawodów, a nikomu przecież nie przyjdzie do głowy pomysł usuwania z Pucharu Kieratu za stosowane tam „od zawsze” banery zamiast lampionów i potwierdzanie obecności na PK przez sędziów zamiast przy pomocy perforatorów. Można to potraktować jako nauczkę na przyszłość i dla organizatorów i dla Kapituły, a to co powinno się zrobić w tej chwili to dostosować regulamin do realiów (regulamin to nie konstytucja).
Pozostałe zarzuty dotyczące Jaszczura sprowadzają się przede wszystkim do losowości wyników i niejednoznaczych warunków dla wszystkich startujących na trasie.
Trudno mi odnieść się do tych zarzutów które dotyczyły wcześniejszych edycji Jaszczura z tego powodu, że po prostu tam nie byłem. Na ostatnich zawodach z tego cyklu sytuacji takich nie było – być może Organizator uwzględnił wcześniejsze uwagi (wszyscy uczymy się na błędach). Na marginesie można przypomnieć, że mamy więcej zawodów o których można powiedzieć że startujący spotykają się tam z elementem losowości i niejednoznaczności. Grasor na którym losowy wybór pierwszego PK będzie decydował o możliwości wyboru trasy optymalnej czy też konieczności nadłożenia dużo większej liczby kilometrów. Włóczykij ze swoim specyficznym sposobem opisu PK, gdzie nie mamy pojęcia czego tak naprawdę mamy szukać (przypomnę choćby PK opisane kiedyś jako „Otylia”, „wielkie bzzzz” czy też te ostatnie „pustaki” które nb. były cegłą dziurawką). I z tego nikt nie będzie czynił zarzutów organizatorom tych zawodów a można powiedzieć, że stanowi to pewien ich urok (oczywiście zawodów a nie Daniela czy Przemka
).
Sam problem punktów opisowych i sposobu ich potwierdzania jest wg mnie sprawą techniczną a nie „ideologiczną” zaprzeczającą idei orientacji. Oczywiście musi obowiązywać jedna podstawowa zasada – precyzyjny opis i oznaczenie PK na mapie który spowoduje, że nie będzie potrzeby czesania np. dużego cmentarza w poszukiwaniu tego jednego jedynego nagrobka. Jak również jednoznaczne polecenie, wykluczające rozważania co Organizator miał na myśli, dotyczące sposobu potwierdzenia obecności na PK. Poleceniem takim może być np. spisanie jakiejś informacji znajdującej się na PK (np. data śmierci z nagrobka, jeżeli trzymalibyśmy się dalej tej cmentarnej tematyki, tak jak na innych zawodach jest obowiązek spisania kodu z lampionu). Nie powinno być natomiast zadań wymagających np. czynności pomiarowych (długość cienia rzucanego przez nagrobek, wysokość kamienia), pomiaru azymutu (dla części z nas niewykonalne bo mamy kompasy do bno bez podziałki kątowej) a generalnie wszelkich czynności które dają niejednoznaczne wyniki – w tym również tworzenia dzieł poetyckich, czym grozi hiubi
.
Powyższe wymogi Organizator Jaszczura na ostatnich zawodach spełnił, może za wyjątkiem dwóch PK gdzie trzeba było określić wysokości. A więc można stwierdzić, że uwzględnił zgłoszone wcześniej uwagi.
Tematem, który można byłoby poddać pod dyskusję, dotyczącym Jaszczurów jest sprawa uwzględniania czasu w wynikach końcowych zawodów. We wszystkich zawodach pucharowych czas pokonania trasy jest ważnym czynnikiem. Przy znacznym utrudnieniu nawigacyjnym zawodów uwzględnienie czasu jako dodatkowego czynnika wpływającego na klasyfikację końcową zawodników nie wypaczyłoby idei która przyświecała malo przy organizowaniu tego cyklu zawodów a mogłoby to zachęcić do startów w Jaszczurach również tych którzy preferują bieganie na tego typu imprezach. Poddaję to pod rozwagę organizatorowi.
Myślę, że spełnienie powyższych wymogów pozwoliłoby na rozwiązanie problemu, który w tym wątku na forum pojawił się pt. Jaszczur.