pawel napisał(a):
A propos tematu wątku. Co z Jaszurem "Północne Rubieże"?
Robi się:) Kilka słów z przygotowania trasy wrzuciłem na fejsbuka.
Śniegi opóźniły przygotowania. Mieszkam 350km od miejsca gdzie będzie Jaszczur - Północne Rubieże. Gdy u mnie już śniegi puściły (ok. 10 kwietnia) i wyruszyłem na rekonesans, to się okazało że na płn. Mazurach wszystkie lasy i 50% pól ciągle trzyma śnieg. Wróciłem z niczym i właściwy rekonesans właśnie dziś skończyłem.
Szczegóły Jaszczura zapewne nigdy nie będą ogłaszane z dużym wyprzedzeniem, bo to cykl wymagający poruszania po całej Polsce. Więc trzeba mieć tego świadomość, że to praca trochę inna niż przygotowanie imprezy we własnym grajdołku (co przy małych lokalnych imprezach też robimy).
Niemniej to co stanęło w kalendarzu to się odbędzie na pewno, nawet jakby było trzęsienie ziemi.
w sprawie standardów:
Co do słów Jakuba (i tych którzy go zmotywowali) chciałem coś napisać, ale poprzednio wykropkowałem widząc że temat upadł. Niemniej chyba to siedzi w głowach części uczestników, chyba bardziej niż organizatorów, bo owi drudzy wiedzą ile roboty to kosztuje i od jak różnych czynników uzależnione jest zrobienie imprezy.
Jakub R napisał(a):
Organizatorzy powinni jednak sprawdzić stan techniczny bazy, ilość i dostępność do toalet oraz pryszniców. Czajnik elektryczny niezbędny do przygotowania gorącego napoju powinien być traktowany jako rzecz standardowa w katalogu wyposażenia bazy zawodów. Tymczasem kilkakrotnie słyszałem, jak wykończeni po zakończonym rajdzie zawodnicy narzekali, że nie mieli możliwości przygotowania ciepłej herbaty…
Czyli że jak jedyna dostępna baza w okolicy ma niedomagania to należy zrezygnować z robienia imprezy w danym regionie...? Szczerze - doceniam uczestników, którzy są ciekawi poznania nowych regionów. A pozostali uczestnicy mają do wyboru inne imprezy oferujące porządny standard pod względem ilości toalet, pryszniców, etc. Bogactwo imprez daje możliwość tego wyboru zawodnikom.
Co do informacji z zasłyszenia - oby to nie było tak jak z dyskusją o tych, co przeżyli katastrofę smoleńską. Ja akurat potrafię zrozumieć, że przez natłok spraw któryś organizator zapomniał zabrać czajnika. Bo zrobienie imprezy to zazwyczaj jest kilkadziesiąt spraw do spamiętania i ludzką rzeczą jest zapomnieć pojedynczej rzeczy. Mi nawet kiedyś zapomniało się zabrać na imprezę ...map! Czy teraz przez takie pojedyncze zapomnienia sugerowałbyś tworzenie przepisów o standardzie imprezy? Czy uważasz że przez to naprawdę wszystkie luki w naszym nigdy doskonałym spamiętaniu wszystkich spraw organizacyjnych - zostaną uzupełnione? Ja natomiast wiem, że przez taką standaryzację i przepisologię można rozbuchać regulamin PMnO do nieskończonych rozmiarów.
Jakub R napisał(a):
Kolejną istotną sprawą są strony internetowe imprez i informacje na nich zawarte. Nie jestem specem od tego typu spraw, ale wydaje mi się, że pewne ujednolicenie sposobu i treści zamieszczanych informacji poprawiłoby wizerunek poszczególnych imprez i samego pucharu. Niektóre strony i informacje na nich zawarte są mało oczywiste. Co do samych informacji, to najważniejsze dla mnie jest co? gdzie? i kiedy? W miarę szybko wrzucony program ramowy imprezy to super sprawa. W tym aspekcie uważam, że większość imprez, jak do tej pory, podołała temu zadaniu. Niestety nie wszystkie… Ponadto strona PMnO mogłaby jakoś wspomóc mniejsze imprezy udostępniając im miejsce na swoim serwerze.
Więc stań się specem i pomóż tym, o których uważasz że są niewystarczający.
Informacja - co, gdzie, kiedy.
A ja zdradzę że najciekawiej wspominam ogólnopolską imprezę gdzieś we wzgórzach ostrzeszowskich, której baza miała adres (ulicę i nr budynku) ale nie było w którym mieście!
W nocy sprawdzaliśmy obszar 50km w poszukiwaniu bazy.
To była frajda i zabawa.
Tylko że to były czasy, kiedy ludzie umieli się bawić, a nie do wszystkiego podchodzić na zasadzie standaryzacji.
Jakub R napisał(a):
Co do budowania tras, są pewne zasady ( to powinny powstać), których organizatorzy nie powinni zmieniać, jak im się podoba. Jeśli trasy nie spełniają tych wymagań, nie powinny być dopuszczone do pucharu polski. Mój postulat - po zakończeniu sezonu należy dokonać przeglądu i weryfikacji popełnionych przez organizatorów błędów tego typu, a następnie przeprowadzić szerokie konsultacje w środowisku. To wszystko doprowadzić ma do wypracowania pewnych standardów mających na celu podniesienie poziomu pucharowych imprez. Mam tu na myśli np. ujednolicenie skali map oraz rzeczywiste długości tras itp.
Te zasady są. I jeśli w jakimś przypadku nie udało mi się ich dotrzymać, to musiałem się z tego wytłumaczyć. Cieszę się że to wytłumaczeni zostało przyjęte. Podam Ci przypadek gdy robiłem trasę w Parku Narodowym - wskutek braku elastyczności Parku musiałem mocno zmodyfikować pierwotne trasy (że niby kilkudziesięciu piechurów uczyni większą, szkodę niż ciągniki rozjeżdżające przy realizacji wycinek). Ale kosztowało to ryzyko niedociągnięcia lub przeciągnięcia ilości km. Wg Ciebie taka impreza nie powinna znaleźć się w Pucharze. Może nie zdajesz sobie sprawę, że takie niedociągnięcia lub przeciągnięcia czasem wynikają z trudnych do pokonania przeszkód (formalnych, realnych, etc.) i czasem brakuje czasu żeby wszystko poustawiać całkiem od nowa, tak by grało na tip top dla takich opiniotwórców. Takich nieszablonowych sytuacji jest wiele i próba restrykcyjnego podejścia jest niezrozumieniem stanu rzeczy. To zapędy makkartyzmu...
I na kiego diabła Ci ujednolicenie skal map? Czy potrafisz czytać (i inni uczestnicy) mapę tylko w jednej określonej skali???????
Jakub R napisał(a):
Czy tak jak jest dobrze?? Czy maja powstawać kolejne imprez bez odgórnej kontroli, równych zasad?? A te które są mają stać w miejscu??
Tak. To nie jest działalność zawodowa. Nawet opłata, którą uczestnicy dokonują za uczestnictwo w imprezie nie czyni z niej działalności zawodowej - od której należałoby stawiać niezliczone wymogi.
Zarzut braku kontroli to wyraz wszechobecnego w dzisiejszych czasach braku zaufania i jakiegoś nadkontrolingu przy każdej nadarzającej się okazji.
Jeśli ktoś chce większej perfekcji, to proszę bardzo zrobić z tego profesjonalna ligę, znaleźć zasobnych sponsorów, etc. Czego może nawet sam bym życzył. Ale wyjście z poziomu amatorskiego zapewne będzie wiązało się m.in. ze zwiększeniem opłat (może licencje zawodników w zamian za standard organizatorów).
Dyskusja o standardzie nie może być dyskusją ssaną z palca, ale winna uwzględniać także świadomość kosztów.
Niepokoją mnie tendencje unifikacyjne, weryfikacyjne, standaryzacyjne, wyznaczania jakości etc. etc. etc. Jak nie wiadomo co zrobić, a coś się nie podoba - to najlepiej postawić się w roli weryfikatora i opiniotwórcy.
Koledzy (i koleżanki) - jeśli część ubolewa nad jakością imprez to proszę zaoferować swoją pomoc imprezom, które uważacie że niedomagają. A przy tym wpasować się w specyfikę/styl pracy pracy danego organizatora - bo każdy organizator chce swoją imprezą przekazywać jakiś swój autorski zamysł. To nie jest tylko klepnięcie kilku miejsc w terenie i umówienie bazy. Klikaniem w klawiaturę - jak to imprezy powinny wyglądać - to trochę poniżej pasa. Rozumiem że zawsze będą niezadowoleni, bo zawsze będą różne imprezy, które będzie można porównywać.
Opiniotwórcom najłatwiej jest porównywać... trudniej zakasać rękawy i pomóc w konkretach. Jakby mi się nie podobał dyplom PMnO - to zaproponowałbym sam od siebie zaprojektować lepszy.
Zawsze będzie tak, że jeden organizator bardziej będzie skupiał się na trasach, drugi - na jakości obsługi uczestników, trzeci - na gadżetach, czwarty - na czymś tam jeszcze innym... Najlepiej jest by być dobrym w każdym aspekcie. Ale praktyka jest taka, że zbyt wysoka jakość może stać się kulą u nogi. Z prostego faktu - że składy osobowe u danego organizatora podlegają zmianom. I nie daj bóg jak się u któregoś organizatora mocno wysypie skład organizacyjny, to głupio będzie zejść z jakością imprezy. Taki organizator stanie przed dylematem: zrobić imprezę niższej jakości niż dotychczas i narazić na opinię opiniotwórców, czy poddać się i odwołać imprezę.
Druga kwestia to w ogóle rozwój różnorakich przepisów. Nastały jakieś dziwne czasy, że na każdy problem trzeba wymyślić nowe przepisy/reguły/zapisy/STANDARDY. W tym kontekście obserwuję bliźniacze InO pod egidą PTTK, które w sytuacjach problemowych właśnie wymyśla coraz ciekawsze przepisy "aby niedoświadczeni nie popełniali błędów". Tylko że co to tak naprawdę wnosi...? Zamiast przyjąć że jakieś niedomagania są i będą zawsze wpisane w działalność, to zamiast tego kierunku można by inwencję ukierunkować na popularyzowanie dyscypliny, na uczynienie jej bardziej osiągalną dla nowych pokoleń (które coraz trudniej będzie wyciągać w czasach współczesnej gadżetomanii), jak zespalać siły by mieć większą siłę przebicia i dotarcia do nowych uczestników, oraz innych realnych problemów. Przez tę przepisomanię InO pttk-owskie od kilkudziesięciu lat stoi w miejscu, o rozwinęły się inne dziedziny pokrewne (jak np. PMnO, roaging, etc). Mam nadzieję że PMnO będzie się rozwijało, ale nie na drodze przepisomanii.
A pomysły o standardach mogą zabić różnobarwność imprez i uczynić je jak spod jednej linijki. Może to dla niektórych ciekawy pomysł... Dla mnie - nie.
Na dziś dzień PMnO ma jedną poważną zaletę - obejmuje imprezy o różnej specyfice, choć to nie do końca bo preferuje biegaczy.
Uważam że PMnO mogłoby obejmować zarówno biegaczy jak i dla piechurów na równych szansach. Dziś PMnO jest wielokilometrowym cyklem na orientację dla biegaczy - luką której nie zagospodarowało ani InO, ani BnO. Natomiast w tym układzie piechurzy nadal nie mają pełno-wartościowego dla nich cyklu imprez wielokilometrowych (choćby z częścią imprez wyrównujących szanse biegaczy i piechurów), a więc jest tu niezagospodarowana luka. A przecież to poważna część odbiorców, choć może nie tak głośno się wyrażająca jak biegacze. I to jest prawdziwe
Quo vadis - czy zagospodarować tę część odbiorców, czy zostawić ich samym sobie i w konsekwencji stworzą oni sobie oddzielny cykl pucharowy?
Znacznym plusem PMnO jest też jeszcze nie za bardzo rozbudowany regulamin.
Choć ma też problemy przepisowe - np. skomplikowany system punktowania, który dla niewielu jest czytelny. (Należy mieć świadomość że najbardziej sprawiedliwe systemy punktacji obarczone są kosztem skomplikowania, mało zrozumiałym dla większości którzy chcą po prostu ciekawej trasy/imprezy. Tu trzeba coś wybierać: albo bardziej zrozumiały dla ogółu, albo bardziej sprawiedliwy/"sprawiedliwy" dla zapaleńców. PMnO wybrało skomplikowany ...może zbyt skomplikowany.)
pzdr, malo
ps:
mało brakowało a "Jaszczur - Północne Rubieże" odbyłby się w bazie gdzie całymi warunkami sanitarnymi byłaby studnia i wychodek
ale się nie udało...
ehhh... opiniotwórcy mieliby używane
Zapraszam na Jaszczura