Fajna impreza.
Oj, upiekło się z pogodą - wybitnie mało późnolistopadowa była. Następnego dnia na rowerze już byłoby trudno, a miejscami naprawdę mocno niebezpiecznie. A tak - sucho (no, prawie), ciepło, słonecznie... I, o dziwo, zero błota w lesie.
Co do organizacji - brak ciepłej wody pod prysznicem da się przeżyć (niby człowiek mocno zziebniety o tej porze roku, ale też się poci mniej, he he, więc mniejsza motywacja do skorzystania z prysznica). Ale szczupłe zasoby toaletowe dały się we znaki i w niczym nie usprawiedliwia tego lokalizacja jednego z najbliższych punktów w kiblu!
Etap przedwstępny byłby całkiem niezłą zabawą, gdyby nie fatalne rozwiązanie podbijania "bazy"
A co do sedna sprawy - trasy, map (z perspektywy TR):
- zupełnie nie aktualizowana 1:100K geodezji ma swoje uroki. Akurat w tych okolicach dezaktualizacja specjalnie nie przeszkadzała, bo drogi co po najwyżej okazywały się lepsze niż na mapie - w odróżnieniu od większości imprez na "ziemiach odzyskanych", gdzie po wielu ciągłych drogach między wsiami przez ostatnie kilkanascie lat ślad nie pozostał (vide choćby ostatni Harpagan).
- trasa ułożona ciekawie, niektóre punkty bardzo fajne, można było się nad wariantami nagłowić. Tylko chyba zupełnie niepotrzebnie wymuszała w kilku miejscach dłuższe przeloty drogą krajową - choć akurat ruch był tam w miarę znośny.
- zaznaczenie punktów na mapie, opis i umiejscowienie lampionów w terenie - z tym chyba było najgorzej. Lampiony były nieduże, niektóre punkty na mapie lekko przesunięte, a opis miejscami mocno enigmatyczny. Przy mapie 1:100K punkty powinny być albo umieszczone w oczywistych miejscach, albo posiadać dokładniejszy opis. Vide choćby PK31 - gdzie już choćby opis "Skrzyżowanie drogi z rowem" znacznie ułatwiłby znalezienie lampionu, choć w takim miejscu i przy takiej mapie już rozsądniej byłoby dać w tym miejscu punkt np. "Początek nasypu" czy "Skrzyżowanie przecinek" - przynajmniej miejsce byłoby oczywiste.
PK 45 dla mnie był zupełną zagadką - jak należało zinterpretować odręczny dopisek? Ja potraktowałem go jako "przecięcie krawędzi koła ze ścieżką - dróżką" wiodącą skrajem jeziora. Tymczasem lampion stał sobie w zasadzie (biorąc pod uwagę niedokładne zaznaczenie innych punktów) w miejscu zaznaczonym na mapie - na właściwej przecince, na skrzyżowaniu. Może ze 150m przesunięty (ale na zachód, nie południe!), ale za to dobrze widoczny z miejsca oryginalnie zaznaczonego jako punkt. Po co więc był ten dopisek? Gdyby nie on, pewnie nikt nie miałby problemu ze znalezieniem punktu.
Tak czy inaczej, impreza bardzo mi się podobała:
- fajna baza na obrzeżach (minus - brak sklepu i knajpy w pobliżu
), organizacja jak na tak skromne siły - bez większego zarzutu (pomijając te nieszczęsne kible, he he... i tak dobrze, że się obydwa nie zapchały). Smaczne jedzenie (tylko mało
)
- start o w miarę przyzwoitej porze - można się spokojnie wyspać, a krótki dzień i tak wymusza nocny charakter imprezy
- długi limit czasowy pozwala wszystkim na zaliczenie większości trasy, a całość można popełnić bez zbytniego napinania się, ze zdjęciami czy przerwą na obiad.
- bardzo ładne i mało eksploatowane okolice. Zwłaszcza Górznieńsko-Lidzbarski PK wywarł na mnie duże wrażenie z polodowcową rzeźbą żywcem przeniesioną z północnej Suwalszczyzny. No i ta górzysta Dolina Drwęcy! Brakowało tylko punktu na Górze Zamkowej w Kurzętniku - byłaby piękna wisienka. Wsie raczej mało urodziwe, ale za to sporo starych, pięknych kościółków.
- termin dobrze zapełnia jesienną dziurę, koncept organizowania imprezy w różnych, do tego mniej popularnych regionach bardzo słuszny. Może doczekamy się w końcu jakiejś imprezy na Mazurach czy Suwalszczyźnie?
pozdr/Wojtek
ps. track z TR200:
http://www.wikiloc.com/wikiloc/view.do?id=2256373( w "More Maps" należy wybrać podkład na mapach z Geoportalu - uwaga, skale 25k/50k/100k mają kiepską kalibrację, do oglądania okolic PK warto przybliżyć do 1:10K, wtedy kalibracja jest już idealna)