Prawidłowa odpowiedź to jak się okazało środek lewego brzegu. Ciekawy był ten przemarsz spod bazy na plac Barnima celem startu, prawie jak jakaś demonstracja

Jak dla było ekstremalnie bo:
1) napierałem coś koło 13 godzin i długi marsz zmęczył mnie o wiele bardziej niż bieg na tym dystansie
2) w połowie trasy zdechły mi zapasowe baterie w czołówce i dalej napieraliśmy tylko z jednym nędznym światełkiem
3) za cienko się ubrałem jak na marsz i od Żelisławca szedłem opatulony w folie ratunkową. Sprawdziła się, bez niej zmieniłbym się pewnie w sopel lodu. I dobrze się nią odstrasza dziki, których było trochę w lesie pod Gryfinem.
4) mojemu towarzyszowi kolana jeszcze przed metą u sołtysa zaczęły odmawiać posłuszeństwa i szliśmy coraz wolniej, pod koniec to już myślałem że będę musiał go nieść na plecach ale jednak dał radę.
Punkty pod Sobieradzem, Chwarstnicą i Mielenkiem sobie odpuściliśmy i z pit stopu uderzyliśmy prosto przez Wełtyń na metę. I tak wyszło nam 45 km przebiegu...Kilka osób zostało zwiezionych także cieszę się doszliśmy o własnych siłach.