No nie poszło najlepiej - skończyłem po około połowie dystansu (51km, 1200m pod górę) z czasem 6:27. Niestety juz prawie od samego początku dokuczały mi bóle stawów (biodra, kolana, kostki) co wcześniej mi się nie zdarzało. Widocznie "zniszczenia" po Kieracie i Rzeźniku były zbyt duże i nie zdążyłem się zregenerować na kolejny długi start. Morał z tego taki, że w przyszłym roku z któregoś biegu trzeba będzie zrezygnować

A co do samej trasy to była bardzo biegowa. Po wbiegnięciu/wejściu na Chełmiec następowało ponad 30km, kiedy praktycznie cały czas można było biec (ja niestety dałem radę jakieś 25 km i zacząłem oszczędzać bolące stawy). Dopiero na końcówce podejścia pod Trójgarb można było trochę odpocząć od biegania. No i podejście od północy na Chełmiec to też było coś miłego dla nie-biegacza

Gdyby druga pętla była bardziej górska (jak to bywało w poprzednich edycjach) to może bym się zdecydował. Zawsze wtedy bardziej mięśnie dostają w kość niż stawy

.
Teraz czas na odpoczynek od biegów.
Pozdrawiam
Bronek